Trump sugeruje, że Brazylia mogłaby być członkiem NATO. W praktyce jest to jednak niemożliwe
James Stavridis, który pisze dla Bloomberga opowiada tym, dlaczego Brazylia nie przystąpi do Sojuszu Północnoatlantyckiego.
Na konferencji w Białym Domu, która odbyła się kilka dni temu Donald Trump wspomniał o możliwości uczynienia największego południowoamerykańskiego kraju bliski sojusznikiem NATO lub nawet uczynienia go członkiem organizacji.
Stavridis już na samym wstępie zaznacza, że jest to dość problematyczne. Po pierwsze, jak słusznie zauważył, faktyczne członkostwo w sojuszu ogranicza się (jak sama nazwa wskazuje) do krajów leżących w zlewisku północnego Atlantyku, co automatycznie dyskwalifikuje Brazylię z uczestnictwa w strukturach organizacji. Bycie sojusznikiem spoza NATO niesie za sobą korzyści w zakresie współpracy wywiadowczej, lepszej koordynacji i planowania, a także w zakresie zakupów sprzętu wojskowego. Za sojuszników NATO uważane są takie kraje jak: Izrael, Egipt, Australia, Nowa Zelandia, czy też Japonia – wyjaśnia James Stavridis.
NATO od jakiegoś czasu mocno wspiera współpracę z innymi krajami spoza struktur. Szczególnie jeśli chodzi o działania w Afganistanie, Iraku, Syrii, czy też na Bałkanach. Jak podaje Stavridis, do głównych partnerów z Unii Europejskiej należą: Szwecja, Finlandia i Austria, a z krajów bałkańskich i kaukaskich: Gruzja, Macedonia Północna i Armenia. Na Pacyfiku bliską współpracę z NATO zawiązały Australia, Nowa Zelandia, Japonia oraz Korea Południowa. Ważnymi sojusznikami dla organizacji są również kraje arabskie takie jak: Arabia Saudyjska, Zjednoczone Emiraty Arabskie, czy też Bahrajn. Zdaniem autora współpraca z tymi krajami zmniejsza obciążenie NATO, ale także zwiększa usieciowienie.
Stavridis, który jest byłym dowódcą U.S. Navy uważa, że USA nie mogą w przeciwieństwie do Donalda Trumpa ot tak zadeklarować przyjęcia Brazylii do struktur NATO. Stany Zjednoczone mogą natomiast zachęcać do bliskiej współpracy na szczeblu militarnym. Dodaje również, że podczas trzech lat jego dowodzenia w Brazylii, rząd nie był specjalnie nastawiony do współpracy. Autor wspomina, że Brazylia odrzuciła nawet prośbę USA o wysłanie swoich wojsk do Afganistanu, podczas gdy Kolumbia i inne kraje Ameryki Środkowej podjęły współpracę.
Stavridis zauważa, że jest wysoce mało prawdopodobne, by Brazylia dołączyła do struktura NATO, gdyż sami Brazylijczycy nie są do tego przygotowani, a kraje członkowskie raczej nie są chętne łamać przyjętych reguł i przyjmować kraj spoza północnego Atlantyku. Ponadto dodaje, że gdyby sojusz chciał odejść od swoich zasad, to w pierwszej kolejności przyjąłby do swoich struktur Australię i Nową Zelandię, które mają o wiele lepsze stosunki z NATO niż Brazylia. Na koniec wspomina, że Brazylia wydaje o wiele za mało na zbrojenia. Jest to tylko 1,3 proc. PKB, co dla Trumpa jest bardzo istotne, by realizować przyjęte minimum, które jest równe 2 proc. PKB. Stavridis zauważa również, że już zdecydowanie bardziej oczywistym wyborem do włączenia w struktury NATO byłaby Kolumbia, która już jest partnerem NATO i na dodatek wydaje procentowo o wiele więcej na zbrojenia, bo aż 3,4 proc.