Komentarze I AnalizyNieruchomości

Wyższy PCC na mieszkania. Nieudolne i szkodliwe plany rządu [FELIETON]

Rok 1974. Restauracja Two Continents w Waszyngtonie. Arthur Laffer na serwetce rysuje linię krzywą i tłumaczy swoją koncepcję podatkową ówczesnemu zastępcy szefa sztabu Białego Domu Dickowi Cheneyowi. Krzywa Laffera obrazowała, że od pewnego pułapu podnoszenie podatków prowadzi do… zmniejszenia wpływów budżetowych. I odwrotnie.

Przekonał się do tego prezydent Ronald Reagan, który dwukrotnie obniżył PIT. Przychody USA z podatków wzrosły znacząco. W Polsce przekonaliśmy się o tym na przykładzie podatku akcyzowego od alkoholu w latach 1999 – 2003. Wzrost akcyzy skutkował obniżeniem dochodów budżetu państwa z tego tytułu, a późniejsza obniżka stawki, zwiększyła te dochody.

Jest też taka – wydaje się prosta – zasada, że jak zwiększy się opodatkowanie towarów czy usług, to stają się one droższe. Niestety ta powszechna wiedza obca jest polskim socjalistom z prawicowego rządu. Teraz kombinują… jak większymi podatkami obniżyć cenę mieszkań i stawki najmu. Przy okazji zasilając dodatkowo budżet. Efekt będzie dokładnie odwrotny od zamierzonego. Po kompletnym fiasku programu mieszkanie plus, gdzie państwo nieudolnie próbowało wejść w rolę taniego dewelopera, kolejny pomysł rządu doprowadzi do wzrostu cen nieruchomości i uczyni je jeszcze mniej dostępnymi. A do budżetu nowe środki raczej nie trafią.

Wyższy PCC na mieszkania – innowacyjny pomysł rządu

Zaczęło się od wypowiedzi premiera Morawieckiego o opodatkowaniu dodatkowych mieszkań.

Nowe przepisy mają objąć głównie fundusze kupujące setki mieszkań, ale należy też się przyjrzeć osobom posiadającym 7-8 mieszkań – zapowiedział szef rządu.

Minister rozwoju Waldemar Buda przelicytował: nową daninę zapłacą, ci którzy będą chcieli kupić już 6-te mieszkanie. O jaką daninę tu chodzi, czyżby o kataster? Nie, tu rząd też coś kombinował, ale nie wyszło. Chodzi o podatek od czynności cywilnoprawnych, czyli PCC. Obecnie wynosi on 2 procent i dotyczy transakcji na rynku wtórnym. Teraz PCC na mieszkania ma wynosić 6 procent i dotyczyć osób, które posiadają już pięć lokali mieszkalnych, a chcą kupić nieruchomość na rynku wtórnym, ale już także na rynku pierwotnym.

Zobacz także: Rząd zapowiedział walkę ze spekulantami, na której ucierpimy wszyscy [FELIETON]

Czy fundusze od hurtowych zakupów i prywatni inwestorzy mają się czego obawiać? Oczywiście w państwie, w który krzywo patrzy się na prywatny biznes i zamożnych inwestorów, strach zawsze ma wielkie oczy. Tym razem jednak rząd może przejechać się na własnej pomysłowości.

Zacznijmy od funduszy. Kupują oni spore pakiety mieszkań z przeznaczeniem na najem. To nowa i atrakcyjna oferta na rynku. Fundusz, poprzez efekt skali, może proponować mniejsze jednostkowo ceny najmu. Co więcej, daje najemcy poczucie bezpieczeństwa (nie wypowie umowy, bo po co?), w razie potrzeby zaoferuje większy lub mniejszy lokal, zagwarantuje administrowanie, w tym remonty i naprawy. Coś na kształt usługi hotelarskiej za relatywnie niską cenę. Oczywiście, jak inwestor będzie obłożony 6-cio procentowym PCC, także od mieszkań nabywanych od dewelopera, to koszt ten pokryje w czynszu najemca. Będzie tylko drożej.

Albo i nie będzie. Zgodnie z krzywą Laffera, fundusze zrobią wszystko, by tego podatku nie płacić. Dr Adam Czerniak, kierownik Zakładu Ekonomii Instytucjonalnej i Politycznej w SGW twierdzi, że fundusze, które wchodzą na rynek, mają wiele narzędzi księgowych, by nabyć pakiet mieszkań i ominąć nowy podatek.

Nie muszą iść do biura sprzedaży i kupić 100 mieszkań. Mogą kupić spółkę celową utworzoną przez dewelopera i cały blok przejdzie wówczas na ich konto”– podpowiada.

Teraz drobni inwestorzy, którzy kupując kilka mieszkań na wynajem chcą zapewnić dzieciom dobry start w dorosłość, a sobie dochód na starość, bo z emerytury nie da się wyżyć. Oni też mogą się od podatku łatwo wykręcić. W ustawie przewidziano wyjątki to umożliwiające. Limit ilości mieszkań nie będzie dotyczył lokali m. in przekazanych w darowiźnie. Wystarczy więc odpowiednio rozpisać inwestycje lokalowe na członków najbliższej rodziny, gdzie podatek od darowizny, póki co jest zerowy. I po kłopocie.

Kłopot będzie miał premier Morawiecki, minister Buda i inni spece rozwiązywania problemów mieszkaniowych. Z nowych przepisów nic nie wyniknie, a jeśli już to ceny nieruchomości pójdą tylko w górę. Po co więc rządzący takie bzdury wymyślają? Jest na to tylko jedna logiczna odpowiedź.

Za komuny był taki przedmiot na studiach, jak ekonomia polityczna socjalizmu. Przedmiot od czapy, tępa indoktrynacja o wyższości gospodarki socjalistycznej nad kapitalistyczną. A więc i to tym, że dobrze jest łupić bogatych, a najlepiej by bogactwa nigdy nie osiągnęli. I właśnie w ten przekaz wpisują się głośno obwieszczane plany rządu skierowane do mniej zamożnego, a więc większościowego elektoratu. Jest też domieszka rozbudzanego latami instynktu ludzkiej zawiści. A niech ci wszyscy milionerzy, bogacze, burżuje, kamienicznicy płacą na nasze prokreacyjne 500 plus i wyprawkę. Nie stać nas na fajne mieszkanie, to niech tym, co mają ich dużo będzie chociaż pod górkę.

Wszelkie prawa do treści zastrzeżone.

Polecane artykuły

Back to top button

Adblock Detected

Please consider supporting us by disabling your ad blocker