Nieco dłuższy staż pracy gwarantuje znacznie wyższą emeryturę
Swego czasu OECD przedstawiła symulację, która prezentowała jaki odsetek kobiet będzie otrzymywało minimalną emeryturę w zależności od wysokości wieku emerytalnego.
Symulacja sięga 2060 roku i uwzględnia trzy parametry. Wiek emerytalny 60 lat dla kobiet i 65 dla mężczyzn, wiek emerytalny równy 65 lat dla obu płci oraz wiek emerytalny równy 67 lat dla obu płci.
Początkowo ma nie być większej różnicy pomiędzy poszczególnymi rozwiązaniami i we wszystkich trzech sytuacjach minimalną emeryturę będzie otrzymywać około 10-15 proc. kobiet. Sytuacja zacznie się gwałtownie zmieniać w okolicach roku 2035, czyli de facto za 15 lat.
Wówczas w przypadku utrzymania się wieku emerytalnego dla kobiet na poziomie 60 lat drastycznie szybko zacznie rosnąć odsetek kobiet z minimalnym świadczeniem. W 2060 roku ma to być blisko 70 proc. pań. Gdyby przełożyć to na dzisiejsze warunki, to 7 na 10 kobiet otrzymywałoby 1100 zł brutto emerytury.
Wyraźnie lepiej ma wyglądać sytuacja w przypadku gdy wiek emerytalny wyniesie 65 lat dla obu płci. Wówczas emeryturę minimalną ma otrzymywać w 2060 roku około 20 proc. kobiet. Z kolei w przypadku wieku emerytalnego równego 67 lat dla kobiet i mężczyzn tylko około 12 proc. pań będzie na minimalnych świadczeniach.
Te symulacje pokazują dlaczego niski wiek emerytalny jest szkodliwy. Jest on szkodliwy dla kobiet przechodzących na emeryturę, ale również dla społeczeństwa, gdyż jest szybka dezaktywizacja zawodowa, a więc ucieczka z rynku pracy często doświadczonych pracowników. Ponadto może to być problematyczne dla pracujących, którzy będą odpowiadać za utrzymanie „młodych emerytów”. To z kolei rodzi duże zagrożenie na płaszczyźnie polityczne, gdyż emeryci będąc tak dużą grupą społeczną mając niskie świadczenia z pewnością będą się domagać wyższych emerytur, które otrzymają. A wtedy sytuacja może być nieciekawa.
Dlaczego istnieje taka duża różnica w wysokości emerytur w przypadku zaledwie 5 lat dłuższego stażu pracy?
Idea obecnego systemu emerytalnego polega w uproszczeniu na tym, że ile sobie odłożymy, tyle dostaniemy. Dlatego dla przykładu. Pani Kowalska przechodzi na emeryturę w wieku 60 lat. Pracowała od 25 roku życia, w związku z tym w sumie odprowadzała składkę przez 35 lat. W obliczeniu nie uwzględnia się inflacji i waloryzacji oraz zakłada się, że kobieta pracowała przez cały czas.
Pani Kowalska zarabiała przez całe życie 2500 zł (to również uproszczenie). Składka emerytalna wynosi 19,52 proc. Oznacza to, że miesięcznie odkładała 488 zł. W sumie uzbierała:
35 lat x 12 miesięcy x 488 zł = 205 000 zł.
Z tablic GUS wynika, że Pani Kowalskiej zostało jeszcze 261 miesięcy życia. W związku z tym uzbierane składki emerytalne należy podzielić przez tyle miesięcy.
Oznacza to, że 205 400 zł/261 miesięcy = 785 zł. De facto oznacza to minimalną emeryturę, która jest gwarantowana przez wypracowanie oskładkowanego stażu, który dla kobiet wynosi 20 lat.
Co w przypadku zwiększenia wieku emerytalnego do 67 lat? Wówczas wydłuża się okres składkowy oraz skraca okres pobierania świadczenia.
42 lata x 12 miesięcy x 488 zł = 246 000 zł tyle odłoży Pani Kowalska na emeryturę do wieku 67 lat. Z tablic GUS wynika, że zostało jej 201 miesięcy życia, czyli:
246 000 zł / 201 miesięcy = 1225 zł brutto, taką emeryturę otrzyma od państwa i obecnie byłaby ona wyższa o 125 zł brutto od tej minimalnej.
Podany przykład jest uproszczeniem, gdyż nie uwzględnia waloryzacji zmiany zarobków oraz przerw w pracy. Ma on jednak pokazać jak nieznaczne wydłużenie stażu pracy zmienia emeryturę. W symulacji wiek został podniesiony o 7 lat, a wysokość emerytury (bez uwzględniania gwarantowanej emerytury minimalnej) wzrosła o ponad 55 proc. To pokazuje jak istotnym jest pozostawanie długo na rynku pracy.
Pozwalanie ludziom z kolei na odejście z rynku pracy w wieku 60 lat podczas gdy wypracowali składek na około 600 – 800 zł miesięcznie i gwarantowanie za odpowiedni staż minimalnej emerytury sprawi, że większość emerytów będzie otrzymywać minimalne świadczenie tylko dzięki stażowi pracy, a nie składkom. To z kolei oznacza, że do tych emerytur trzeba będzie dokładać z danin odprowadzanych przez osoby pracujące, których będzie coraz mniej.
Dlatego dla gospodarki ważne jest by ludzie pozostawali długo na rynku pracy, gdyż liczba emerytów jest mniejsza ze względu na późną dezaktywizację zawodową, a co a tym idzie emeryci otrzymują wyższe świadczenia.