Uncategorized

Wysokie bezrobocie w Polsce nie wystąpi, ale społeczeństwo mocno zubożeje

Pracownicy w Polsce coraz bardziej boją się o utratę pracy. Przedsiębiorcy zaś wciąż mierzą się z problemem zapełniania wolnych etatów. Ten dualny i sprzeczny charakter rynku pracy w krajowej gospodarce sprawia, że dostosowania ilościowe w reakcji na wyższe stopy procentowe oraz wysokie koszty operacyjne, nastąpią poprzez rekordowy spadek płac realnych. Wysokie bezrobocie w Polsce więc nie wystąpi. Nie oznacza to jednocześnie, że nie wzrośnie.

Polskie społeczeństwo zubożeje jeszcze bardziej

NBP w listopadowej projekcji inflacji prognozował, że stopa bezrobocie w Polsce wzrośnie do blisko 5% w pod koniec 2024 r. z obecnych 2,9% (metodologia BAEL). Zważywszy na najwyższe nominalne podwyżki stóp procentowych od 2001 r. i turbulencje w gospodarce światowej, można stwierdzić, że rynek pracy pozostanie odporny. Redukcja zatrudnienia dotyczyć będzie głównie pracowników zagranicznych i osób z niskimi kwalifikacjami. Pod względem sektorowym, zjawiska cięcia etatów można spodziewać się jedynie w handlu detalicznym.

Dostosowanie ilościowe nastąpi w płacach realnych, które już od kilku miesięcy dynamicznie spadają. Jak pokazuje poniższy wykres opracowany przez ekonomistów PKO Banku Polskiego, dochody realne ludności są coraz niższe. Punkt kulminacyjny tego trendu nastąpi prawdopodobnie na przełomie lutego i marca przyszłego roku, kiedy inflacja osiągnie szczyt w okolicach 19-20%. Wówczas płace w sferze budżetowej w ujęciu realnym (wzrost nominalny adjustowany wskaźnikiem inflacji CPI) spadną o blisko 10%. Realne emerytury i renty obniżą się do ok. 6% – podobnie jak realne wynagrodzenia w przedsiębiorstwach. Innymi słowy, dojdzie do rekordowego od lat zubożenia polskiego społeczeństwa, co mocno odbije się na popycie krajowym. Scenariusz ten jest jednak bardziej pożądany niż masowe zwolnienia.

Zobacz także: Populacja Polski się kurczy! Liczba mieszkańców spadła o ponad milion

Firmy nie będą zwalniać. Bezrobocie wzrośnie nieznacznie

Popyt krajowy jeszcze się trzyma, jednak dynamika wzrostu maleje i najprawdopodobniej w kolejnych miesiącach będzie już ujemna. To oznacza, że sprzedaż spadnie, a wskaźniki rentowności będą zdecydowanie gorsze. Ponadto przedsiębiorstwa mierzą się z wysokimi kosztami energii oraz materiałów i surowców. Warto również zaznaczyć, że w przyszłym roku dojdzie do dwóch podwyżek płacy minimalnej. Najpierw z 3010 zł do 3490 zł brutto w styczniu, a następnie do 3600 zł brutto w lipcu. W Polsce ok. 8% pracowników objętych jest płacą minimalną. Tak więc część przedsiębiorstw odczuje dodatkowe koszty pracy.

Ponadto banki raportują wzrost popytu na kredyty obrotowe i załamanie popytu na kredyty inwestycyjnego, co powinno obniżać wskaźniki zatrudnienia. Ocena bieżącego popytu na kredyty inwestycyjne spadła o 60% we wrz’2022 r., natomiast na kredyty obrotowe wzrosła o blisko 60% (dane NBP). Brak długoterminowych projektów sprawia, że popyt na pracę teoretycznie powinien spadać. Ten co prawda obniżył się, co widzimy w spadku liczby wakatów do 135,4 tys., czyli o 11,8% oraz w obniżeniu się nowych miejsc pracy względem II kw. 2022 r. Niemmiej na jedno zlikwidowane miejsce pracy wciąż przypada 1,7 nowo utworzonego miejsca pracy. To oznacza, że popyt na pracę jest zdecydowanie wyższy niż podaż.

Zobacz także: Trasa Kaszubska już otwarta! Połączy Bożepole z Trójmiastem

Oczekuje się więc, że nie dojdzie do znaczącego wzrostu bezrobocia.

Nie przewidujemy jednak znaczącego wzrostu stopy bezrobocia ze względu na wysoką na tle historycznym liczbę wakatów oraz spadek liczby osób w wieku produkcyjnym, który szacujemy na ok. 100 tys. osób rocznie. Dostosowanie rynku pracy będzie wg nas następowało przede wszystkim poprzez realny spadek płac, w szczególności biorąc pod uwagę dużą popularność elastycznych elementów wynagrodzenia – piszą ekonomiści PKO BP w Kwartalniku Ekonomicznym

Jeżeli już, firmy będą zwalniać pracowników zza granicy pracujących na umowie zlecenie oraz mniej wykwalifikowaną siłę roboczą w handlu detalicznym. Ogólnie rzecz biorąc, przedsiębiorstwa mają w planie utrzymać obecny poziom zatrudnienia.

[…] w krótkim okresie, w warunkach dualnego charakteru rynku pracy, ograniczenie popytu na pracę mogą w pierwszej kolejności absorbować pracownicy tymczasowi, w dużej mierze obcokrajowcy. Podwyższenie naszej prognozy stopy bezrobocia rejestrowanego wynika przede wszystkim z dostosowania do rewizji danych dokonanej przez GUS – podkreślają ekonomiści PKO BP

Źródło: GUS

Zobacz także: Polska zmierza w stronę płytkiej recesji – prognozy na przyszłe lata

Stopa bezrobocia rejestrowanego wg metodologii GUS ma wzrosnąć nieznacznie w kryzysowym 2023 roku. Tak przynajmniej prognozuje zespół analityków PKO BP.

Dlaczego firmy nie będą zwalniać?

Fundamentalnym problemem na polskim rynku pracy jest brak pracowników, a nie ich nadmiar. Ekonomiści od kilku dobrych lat przestrzegają przed kryzysem demograficznym. Stąd, wyzwaniem dla naszej gospodarki będzie poradzenie sobie z coraz mniejszym zasobem siły roboczej. Dlatego między innymi, tak istotny jest wzrost nakładów na innowacje i zwiększenie stopy inwestycji w sektorze prywatnym oraz publicznym.

Firmy zdają sobie z tego sprawę. Dodatkowo widzą, że obecny kryzys jest przejściowy i determinowany przez szok globalny, tzn. w długim okresie nie powinny mieć problemu ze zbytem swoich dóbr i usług. Pamiętajmy, że przed pandemią wzrost gospodarczy napędzany był głównie popytem.

W rezultacie starają się utrzymać zatrudnienie, aby móc wejść na pełne obroty, gdy gospodarka zacznie się ożywiać. Niestety drugą stroną medalu jest, że nie można mieć ciastka i zjeść ciastka. Mianowicie, nie można oczekiwać, że w obliczu dwucyfrowej inflacji CPI i PPI, spowolnienia gospodarki, wysokich nominalnych podwyżek stóp procentowych oraz rekordowo niskiej stopy bezrobocia, firmy będą w stanie nadążyć z płacami za inflacją. Musi nastąpić proces dostosowawczy – albo przez cięcia w zatrudnieniu, albo przez cięcia płac. Przedsiębiorstwa wybrały drugą opcję. I całe szczęście.

Bezrobocie w Polsce. W miastach brakuje pracowników

Wszelkie prawa do treści zastrzeżone.

Gabriel Chrostowski

Analityk makroekonomiczny, w wolnych chwilach uprawiający piłkę nożną oraz biegi krótko- i długodystansowe

Polecane artykuły

Back to top button

Adblock Detected

Please consider supporting us by disabling your ad blocker