Afryka i Bliski WschódGospodarkaKomentarze I Analizy

Biednym krajom jest coraz trudniej dogonić bogaty Zachód

Biedne kraje coraz wolniej nadrabiają rozwojowe straty względem bogatego Zachodu. A istnieje ryzyko, że wrótce konwergencja dochodowa całkowicie przestanie zachodzić. 

W tekście pt. „Afryka i Azja doganiają bogaty Zachód! Wzrost w biednych krajach przyspieszył” wyjaśnialiśmy, że w ostatnich dekadach konwergencja dochodowa przyspieszyła. Biedne kraje szybko doganiały kraje bogate pod względem poziomu rozwoju gospodarczego. Co ważne podkreślenia, ten wzorzec konwergencji utrzymywał się nawet z wyłączeniem jednych z najszybciej rozwijających się gospodarek na świecie, czyli Chin i Indii. Z jednej strony, kraje o niskich dochodach dynamicznie konwergowaly do krajów o wysokich dochodach, dzięki stopniowemu zwiększaniu swojego potencjału rozwojowego. Z drugiej strony, przyczyną konwergencji dochodowej jest również spowolnienie wzrostu gospodarczego w rozwiniętych państwach w związku z kryzysem finansowym i zadłużeniowym na przełomie pierwszej i drugiej dekady XXI wieku. Ale to patrzenie w lusterko wsteczne. To było i minęło. Co czeka nas w tej dekadzie?

W tej dekadzie obraz konwergencji się zmienia. Prosta analiza regresji, która bada zależność pomiędzy poziomem rozwoju gospodarczego a stopą wzrostu PKB pokazuje, że w latach 2011-2019 konwergencja dochodowa była znacznie silniejsza w stosunku do obecnej dekady. Zacofane kraje coraz wolniej nadrabiają straty do krajów wysoko rozwiniętych. Częściowo, jest to de facto naturalny mechanizm. Im niższe nierówności dochodowe pomiędzy krajami, tym trudniej o konwergencję. W ubiegłej dekadzie globalna dyspersja dochodów (indeks Giniego) była wyższa i wynosiła 0,54 vs 0,51 w obecnej dekadzie. Ale to i tak gremialne różnice rozwojowe (np. W USA uważanych za kraj hiperkapitalistyczny o wysokich nierównościach Gini osiąga 0,40), które powinny być coraz szybciej, albo chociaż w tym samym tempie nadrabiane. Zależność pomiędzy poziomem rozwoju a wzrostem gospodarczym staje się mniej stroma, a bardziej płaska.

Dlaczego proces doganiania zwalnia? Z kilku przyczyn.

Globalne nierówności dochodowe szybko kurczyły się od początku tego tysiąclecia, ponieważ kraje mniej rozwinięte niwelowały różnice w stosunku do krajów rozwiniętych w produktywności czynników produkcji. To zjawisko zanika i najprawdopodobniej zanikać będzie. Z dwóch powodów.

Po pierwsze, rozwój w dziedzinie sztucznej inteligencji może sprawić, że kraje o wysokich dochodach wyjdą z pułapki spadku tempa produktywności i dzięki temu podwyższą swoje stopy wzrostu gospodarczego. AI to technologia, która ma duży potencjał zwiększania efektywności pracowników na niskim, średnim i wysokim szczeblu struktury organizacyjnej, ale tylko w tych państwach, gdzie infrastruktura cyfrowa jest rozwinięta, dane są szeroko dostępne, a zaawansowanie technologicznie jest wysokie. Nie są to – rzecz jasna – kraje tzw. biednego Południa. Właśnie dlatego, ekonomiści MFW w ostatnim kwietniowym wydaniu World Economic Outlook szacują, że jeżeli AI podwyższy wydajność pracy, to konwergencja dochodowa osłabnie.

Po drugie, dywidenda z realokacji międzysektorowej (czyli przyspieszenie wzrostu produktywności i PKB wynikające z transferu czynników produkcji jak praca i kapitał z mniej wydajnych sektorów jak rolnictwo to bardziej wydajnych sektorów jak przemysł i usługi) jest coraz słabsza, im gospodarka bardziej rozwinięta. Przychodzi moment, że najniżej wiszące owoce zostają zebrane i trzeba szukać nowych źródeł wzrostu, np. w wysokiej jakości kapitału ludzkiego. Trudno jednak dopatrywać się takich źródeł w krajach afrykańskich, na Bliskim Wschodzie czy w niektórych państwach Ameryki Południowej. Widzi to MFW, który prognozuje, że dynamika wydajności TFP (od total factor productivity) spadnie na rynkach wschodzących i w krajach rozwiniętych w nadchodzących latach.

Zatem, obniżenie tempa produktywności w biednych gospodarkach w stosunku do bogatych gospodarek to pierwsza przyczyna zanikania konwergencji.

Druga to podatność na serię wstrząsów podażowych, które uderzyły w gospodarkę światową. Nie trzeba nikomu wyjaśniać, że kraje, które dysponują większą przestrzenią fiskalną (wyżej rozwinięte) są w stanie bardziej absorbować szoki, niż kraje o znikomych możliwościach fiskalnych (niżej rozwinięte). Powoli mijający już wielokryzys najbardziej uderzył w kraje najniżej rozwinięte, a według szacunków MFW potrzebna jest akumulacja ok. 440 mld dolarów tylko do 2026 roku, aby odwrócić negatywne konsekwencje w najbiedniejszych regionach świata jak np. wzrost ubóstwa, głodu i niestabilność makroekonomiczna.

Trzeci czynnik to spowolnienie pogłębiania kapitału w krajach o niskich dochodach. Krótko mówiąc: inwestycje w środki trwałe spowolnią. Dlaczego? Przede wszystkim weszliśmy w erę wysokich, realnie dodatnich stóp procentowych. Pod względem struktury gospodarczej, najbiedniejsze państwa oczywiście różnią się od gospodarek Zachodu, ale mechanizmy są podobne – wysokie stopy będą hamować inwestycje sektora prywatnego, a sektor publiczny nie ma potencjału do finansowania kluczowych inwestycji. Ale być może istotniejszy czynnik sprowadza się do Chin. Państwo Środka w ciągu ostatnich dekad zacieśniło więzi handlowe i finansowe z krajami położonymi na Południe od Sahary. Ale dekoniunktura w Chinach najpewniej przełoży się na ograniczenie inwestycji w krajach afrykańskich (nawet kosztem nadszarpnięcia geopolitycznej strategii). Z badań wynika, że spowolnienie w Chinach o 1 p. proc. obniża wzrost PKB w Afryce Subsaharyjskiej o 0,25 p. proc.

Wreszcie, negatywne zmiany klimatyczne, napięcia geopolityczne, fragmentacja geoekonomiczna to zjawiska, które uderzają w najsłabszych. Bank Światowy, ONZ i MFW powtarzają to na każdym kroku.

Puentując, konwergencja dochodowa spowalnia, a można mieć obawy, że zjawiska, które mogą zdominować życie gospodarcze w nadchodzących dekadach, czyli zmiany klimatyczne, powstanie bloków handlowych, antagonizmy międzykrajowe i postęp technologiczny ograniczą potencjał biednych krajów do doganiania bogatego Zachodu.

 

Wszelkie prawa do treści zastrzeżone.

Gabriel Chrostowski

Analityk makroekonomiczny, w wolnych chwilach uprawiający piłkę nożną oraz biegi krótko- i długodystansowe

Polecane artykuły

Back to top button

Adblock Detected

Please consider supporting us by disabling your ad blocker