EuropaGospodarkaPolska

Warszawa, Kreml i Mińsk chcą zniszczyć polski przemysł drzewny

Polski przemysł drzewny musi mierzyć się z nielegalnie importowanym rosyjskim drewnem oraz nieprzewidywalną polityką Lasów Państwowych!

Polski przemysł drzewny znalazł się w kryzysowej sytuacji. Jak wskazuje Bartosz Budnicki, członek zarządu spółek z grupy Paged oraz dyrektor zarządzający sprzedażą i marketingiem, w wywiadzie udzielonym dla Obserwatora Gospodarczego (całość rozmowy została zamieszczona poniżej) nielegalny, omijający cła i sankcje import rosyjskich oraz białoruskich produktów drewnopochodnych do Polski mocno uderza w krajowy sektor. Przy czym, o ile po wielu, wielu miesiącach Unia Europejska oraz polskie służby zaczęły walczyć z importem, tak niewiele wskazuje na to, że poprawie ulegnie polityka Lasów Państwowych. Organizacja ta w ciągu ostatniego roku aż dwukrotnie nagle zmieniła sposób sprzedaży drewna na niekorzyść dla rodzimych firm. 

  • Rosja i Białoruś omijają nałożone na te kraje sankcje. Wykorzystają państwa trzecie, aby zalać Europę tanimi produktami drewnopochodnymi, co mocno uderza nie tylko w polską branżę.
  • Unia Europejska postanowiła zatrzymać ten proceder i rozpoczęła w tej sprawie dochodzenie.  Polskie służby po udawaniu przez miesiące, że sprawy nie ma, również w końcu zaczęły działać. 
  • To, jak będzie się rozwijał polski przemysł drzewny, w dużej mierze zależy od jednego podmiotu. Lasy Państwowe muszą zaprzestać wprowadzania nagłych, niekorzystnych dla branży zmian. 

Polski przemysł drzewny o mało nie upadł przez Rosję

Rosyjskie produkty drewnopochodne budziły bardzo wiele kontrowersji jeszcze przed rozpoczęciem przez Kreml inwazji w 2022 roku. W 2019 roku unijny rynek został nagle wręcz nimi zalany. Ze względu na to, że ich cena bardzo często była niższa od kosztów produkcji między innymi polskich, łotewskich, czy finlandzkich przedsiębiorstw, przetrwanie europejskiego przemysłu drzewnego stanęło pod znakiem zapytania. Sytuacja była na tyle kryzysowa, iż jak donosi ekspert, Paged wraz z innymi firmami postanowiły założyć wspólnie konsorcjum Woodstock i zacząć w UE optować za wprowadzeniem ceł antydumpingowych. Co warto zaznaczyć, odnieśli oni sukces. Mimo sprzeciwu wniesionego między innymi przez branżę budowlaną wprowadzono 15 proc. cło na import produktów drewnopochodnych z Rosji. 

Zdaniem Bartosza Budnickiego działanie to wręcz uratowało polski przemysł drzewny. Ten na jego skutek może nie stał się bardzo zyskowny, ale przynajmniej rentowny. Niestety dla polskiej branży niedługo potem postanowiono zacząć ten przepis  łamać. Niektórzy rosyjscy przedsiębiorcy postanowili z eksportu przerzucić się na reeksport. Zaczęli oni sprzedawać swoje dobra firmom głównie w Kazachstanie i Turcji, które następnie zajmowały się ich transportem do krajów UE. Przy czym, proceder ten w ciągu ostatnich dwóch lat przybrał na sile. Ze względu na nałożone przez Zachód sankcje, białoruski oraz rosyjski przemysł drzewny (w szczególności ten pierwszy) stanęły na krawędzi i bynajmniej nie postanowiły zrobić kroku naprzód. 

Zobacz także: COP26: Światowi przywódcy zamierzają położyć kres wylesianiu do 2030 r.

Rosja i Białoruś łamią sankcje, a urzędnicy udają, że nic się nie dzieje

Zaczęły one już masowo transportować produkty drewnopochodne do między innymi Kazachstanu i Kirgistanu, aby następnie stamtąd wyeksportować je jako lokalny produkt. Przy czym, na skalę i istnienie tego procederu bezpośrednio wskazują statystyki Unii Europejskiej. Eksport drewna oraz produktów z niego wytworzonych z Kazachstanu do UE wzrósł rok do roku aż 9926 proc. W przypadku Kirgistanu kraju niemającym nawet zbyt wielu drzew, z których można było pozyskać drewno na eksport, wzrost ten wyniósł 1104157 proc. (sic!). Przy czym niestety, Polska w dużym stopniu przyczyniła się do łamania sankcji oraz omijania ceł. Jak donosi Bartosz Budnicki, nasz kraj wyrósł na niekwestionowanego lidera w sprowadzeniu do Europy rosyjskiej sklejki! Polska odpowiada za aż 75 proc. importu sklejki z Kazachstanu do Unii Europejskiej.

Analizowany proceder ze względu na skalę mocno uderzył w polski przemysł drzewny. Obecnie firma, trudniącą się importem taniej rosyjskiej bądź białoruskiej sklejki, zatrudniająca 20 pracowników jest w stanie bez większych problemów, osiągnąć taką skalę sprzedaży, jaką ma Paged, spółka zatrudniająca ponad 2,5 tys. ludzi! Jak zareagował na to rząd, który przykładowo nałożył embargo na ukraińskie zboże, aby chronić polskie rolnictwo? Otóż nijak! Ekspert podkreśla, że branża wielokrotnie komunikowała się z polskimi służbami, przedstawiała problemy sektora i pokazywała dowody na omijanie ceł i sankcji. Niestety jej rady, ostrzeżenia, wskazania nie zostały potraktowane w należyty sposób i do dzisiaj polski przemysł drzewny boryka się z magazynami przepełnionymi rosyjską sklejką. Z drugiej strony należy zauważyć, że na końcu tunelu zaczęło pojawiać się światło. 

Zobacz także: W styczniu wycięto rekordową liczbę drzew w lasach tropikalnych Brazylii!

Jest nadzieja!

Kilka tygodni temu Komisja Europejska pod naciskami wcześniej wspomnianego konsorcjum wydała bardzo ważnego dla branży rozporządzenie. Wszczęło ono dochodzenie w sprawie możliwego obchodzenia środków antydumpingowych w wyniku reeksportu sklejki z drewna brzozowego pochodzącego z Rosji poprzez Turcję i Kazachstan do UE. Jak zaznacza, Jarosław Michniuk, prezes zarządu spółek Paged, daje to nadzieję, iż kolejne rosyjskie transporty sklejki brzozowej nie zostaną wprowadzone na obszar wspólnotowy Unii Europejskiej. Do tego polskie służby zaczęły działać i wykorzystywać nowe narzędzia (obecnie z pomocą odpowiednich laboratoriów da się określić czy sklejka powstała z brzozy europejskiej, czy też rosyjskiej), aby zatrzymać nielegalne sprowadzenie do naszego kraju drewna oraz produktów drewnopochodnych. Ponadto w końcu po wielu miesiącach zgłaszania problemu otworzyły się na współpracę z branżą. 

Polski przemysł drzewny potrzebuje stabilności, a nie ciągłych zmian

Ogólnie w tej kwestii nadal jest iskierka nadziei. Skoro zaś o niej mowa, to warto poruszyć sprawę beznadziejną, czyli konkretnie Lasów Państwowych. Bartosz Budnicki zapytany o to, jakie są perspektywy dla branży, odpowiedział wprost, że to zależy głównie, choć nie tylko, od poczynań wspomnianego podmiotu, którego polityka w ostatnim czasie polegała głównie na wprowadzeniu nagłych, niekorzystnych dla rodzimych firm zmian. W prowadzeniu biznesu ogromne znacznie odgrywa coś, co wybitny brytyjski ekonomista John Maynard Keynes nazwał fundamentalną niepewnością. 

Zobacz także: Polska jest w tym eksportową potęgą. Wyprzedzamy nawet Chiny

Inwestycje, bez których żadna branża nie będzie w dłuższym okresie konkurencyjna, wiążą się z ryzykiem, które możemy przewidywać, ale na końcu otrzymamy jedynie mniej lub bardziej niepewne prognozy. Przy czym im większa jest niepewność odnośnie kształtowania się kluczowych zmiennych dla danego biznesu w przyszłości, tym przedsiębiorca będzie mniej chętny do inwestowania. Taką kluczową zmienną w przypadku analizowanej branży jest cena i podaż drewna, których ustalanie Lasy Państwowe w ciągu ostatnim roku postanowiły nagle zmienić dwukrotnie! Przy czym, co warto zaznaczyć, już samo wprowadzanie znaczących zmian bez odpowiednich konsultacji i wyprzedzenia jest niezwykle szkodliwe dla jakiegokolwiek biznesu. 

Jednakże co gorsze, zmiany te były nie tylko nagłe, ale również zwyczajnie złe dla polskiego przemysłu drzewnego, ale po kolei. Najpierw było tak, że 80 proc. sprzedawanego przez wspomnianą jednostkę drewna trafiało na aukcje zamknięte, na których cenę ustalano urzędowo. Co warto zaznaczyć, cena administracyjna była zawsze znacznie niższa od tej rynkowej. Aby wziąć w nich dział trzeba mieć odpowiednią historię zakupów, w wyniku czego ich uczestnikami była ograniczona liczba, głównie polskich podmiotów. Pozostała część trafiała na aukcje otwarte, na których drewno może kupić, każdy, kto chce i ma na tyle dużo środków, aby przelicytować innych. 

Zobacz także: Łotwa planuje eksport ukraińskiego zboża przez Polskę! Co zrobi PiS?

Lasy Państwowe sprzedają więcej Niemcom i drożej Polakom

Lasy Państwowe wprowadzanie w tak działającym systemie zmian zaczęły od zwiększenia ilości drewna, które trafia na „wolny rynek”. Aktualnie nie 20, a 30 proc. sprzedawanego drewna trafia na aukcje otwarte. W wyniku tego podaż dla polskich podmiotów znacząco się zmniejszyła, a dla chińskich i niemieckich (to właśnie głównie one kupują w Polsce na otwartych aukcjach drewno) znacząco wzrosła. Jak wskazuje Rafał Chudy, ekonomista w firmie Forest Business Analytics w rozmowie z portalem money.pl:

Drewno wyjeżdża za granicę na stawce 0 proc., tam jest wytwarzany gotowy produkt, który często wraca do Polski. Dla naszego przemysłu drewna jest coraz mniej. 

Po drugie zmieniono sposób ustalania ceny na aukcjach zamkniętych. Obecnie na nich można kupić drewno wyłącznie po uśrednionej cenie z aukcji zamkniętych i otwartych. Ta zmiana doprowadziła do tego, jak podkreśla Bartosz Budnicki, że cena drewna podskoczyła z dnia na dzień o 200 proc. Ekspert stanowczo podkreśla również, że w wyniku tego działania obecnie w żadnym innym europejskim kraju drewno nie jest tak drogie, jak w Polsce! Przy czym, co również należy podkreślić, po stronie Lasów Państwowych nie istnieje żadna chęć do rozmowy, dialogu. Lasy Państwowe pozostają głuche na skargi wnoszone przez polski przemysł drzewny. 

Polski przemysł tkwi w recesji. Jest gorzej, niż w strefie euro

Wszelkie prawa do treści zastrzeżone.

Adam Suraj

Ekonomista zarażony miłością do tej nauki przez Ha-Joon Chang. To on pokazał, że ekonomia to nie są nudne obliczenia, a nauka o życiu społecznym.

Polecane artykuły

Back to top button

Adblock Detected

Please consider supporting us by disabling your ad blocker