Polska

Liniówka to patologia polskiego systemu podatkowego stworzona dla najbogatszych

Jak wynika z danych ministerstwa finansów podatek liniowy tzw. liniówka, która wynosi 19 proc., służy de facto najbogatszym i jest on niczym innym jak wygodnym narzędziem do optymalizacji podatkowej.

Liniówka opłaca się jedynie najbogatszym

W raporcie „Wybrane aspekty systemu podatkowo-składkowego na podstawie danych PIT i ZUS 2016” ministerstwo przedstawia strukturę rozliczania się z podziałem na poszczególne formularze w konkretnych grupach dochodowych.

W opracowaniu resortu uwagę przykuwa PIT-36L, który służy do rozliczania się przy pomocy podatku liniowego. Liniówka wynosi w Polsce 19 proc. Skorzystać z niego mogą przedsiębiorcy, którzy nie wykonują usług na rzecz byłego pracodawcy. W zamian za liniowe rozliczenie rezygnują z ulg na dziecko, kwoty wolnej od podatku oraz możliwości rozliczania się wspólnie z małżonkiem. Wynika z tego, że liniówka opłaca się osobom, które opodatkowane są według drugiego progu podatkowego w wysokości 32 proc. Wobec tej stawki opodatkowana jest każda złotówka powyżej 85 528 zł. Oznacza to, że podatek liniowy jest de facto stworzony dla osób najbogatszych, jako korzystne narzędzie optymalizacji podatkowej. 

Zobacz także: Nierówności w Polsce rosły błyskawicznie od 1990 roku

Tak też wynika z przytoczonego raportu, gdzie podaje się, że średnia wartość przychodów dla osób rozliczających się wg podatku liniowego wyniosła 2 mln złotych. Zdają się też potwierdzać to przedstawione przez ministerstwo wykresy. Na pierwszym wykresie, gdzie przedstawione są grupy decylowe widać, że za pomocą PIT-36L, czyli wg podatku liniowego rozliczają się zdecydowanej mierze osoby najbogatsze, czyli ostatni decyl dochodowy, czyli jeszcze innymi słowy – 10 proc. najbogatszych Polaków.

liniówka

Ministerstwo postanowiło przybliżyć ostatni decyl, dzieląc go na centyle, co przedstawia wykres poniżej. Jak widać nawet wśród 10 proc. najbogatszych „liniówka” nie jest równomiernie popularna. De facto za pomocą podatku liniowego rozlicza się w znaczącej mierze 3 proc. najbogatszych Polaków.

liniówka2

Czemu to ma służyć?

Mając na uwadze te statystyki, należy sobie zadać pytanie, czemu to ma służyć? Biorąc pod uwagę opodatkowanie i oskładkowanie pracy okazuje się, że jest ono w Polsce regresywne. Oznacza to, że procentowo najbogatsi płacą niższe podatki niż najbiedniejsi. Jest to fenomen na skalę europejską, a także w skali krajów wysokorozwiniętych. Nasz system podatkowy jest do napisania praktycznie od nowa, co potwierdza istnienie podatku liniowego.

Zobacz także: Ile zarabia zawodowy kierowca? Najnowszy raport wskazuje nierówności

Jaki jest sens tworzenia 32 proc. progu podatkowego, skoro wiele osób może uciec na podatek liniowy i płacić 19 proc. podatek liniowy będący dla nich o wiele korzystniejszym? Jest to sytuacja absurdalna. Trudno zrozumieć, co autor miał na myśli stawiając obok siebie podatek liniowy i 32 proc. opodatkowanie pracy. W tym przypadku najbardziej pokrzywdzone są osoby pracujące bardzo często na wysokich stanowiskach na etacie. Dlaczego? Dlatego, że muszą one płacić podatek wg najwyższego progu, dodatkowo odprowadzając od tego gigantyczne składki ZUS, czego osoby na linówce nie robią, gdyż obowiązuje ich ryczałtowa składka ZUS dla przedsiębiorców.

Powyższa sytuacja przedstawia absurdalność systemu podatkowego, który pozwala na kombinowanie na podatkach, kompletnie spłaszczając strukturę klina podatkowego. Wiele osób może się oburzyć na chęć wyższego opodatkowania najbogatszych, ale mogę ich zapewnić, że długofalowo nie da się stworzyć inkluzywnego i obywatelskiego społeczeństwa żyjącego na wysokim poziomie mając taki specyficzny system podatkowy jak Polska. Istnienie podatku liniowego oznacza, że wyższe podatki muszą płacić osoby najbiedniejsze oraz klasa średnia. A w takiej sytuacji trudno o szybkie bogacenie się społeczeństwa.

System podatkowy w Polsce jest regresywny, co jest istnym fenomenem

Wszelkie prawa do treści zastrzeżone.

Filip Lamański

Dziennikarz, założyciel i redaktor naczelny portalu Obserwator Gospodarczy z wykształcenia ekonomista specjalizujący się w demografii i systemie emerytalnym. W 2020 roku nagrodzony w konkursie NBP na dziennikarza ekonomicznego roku 2020 w kategorii felieton lub analiza.

Polecane artykuły

Back to top button

Adblock Detected

Please consider supporting us by disabling your ad blocker