GospodarkaPolska

W obliczu wojny na Ukrainie rośnie ryzyko stagflacji w Polsce i innych gospodarkach

W obliczu wojny na Ukrainie i rosnących cen surowców rośnie ryzyko stagflacji w gospodarkach, w tym także w Polsce. 

Analitycy Fitch Ratings i Bank of America wskazują na wysokie ryzyko stagflacji

Kurs ropy brent tylko w środę wzrósł o 6,8 proc. i w szczytowym momencie wynosił 112,12 USD za baryłkę. Obecne kurs się nieco ustabilizował i ropa wyceniana jest na 110,57 USD za baryłkę. Niemniej jednak cena ropy naftowej od początku 2022 r. wzrosła już o 44 proc. Wzrosły również ceny pszenicy, które są najwyższe od 2008 roku oraz ceny aluminium czy niklu.

Powyższe wzrosty cen surowców są oczywiście pochodną wojny na Ukrainie. Rosja jest jednym z głównych eksporterów surowców energetycznych oraz największym eksporterem pszenicy na świecie. Natomiast Ukraina jest piątym największym eksporterem pszenicy. Wobec tego przyjdzie nam płacić więcej nie tylko za paliwo czy energię, ale również za żywność.

Wojna na Ukrainie zwiększa ryzyko stagflacji — napisali w swojej analizie ekonomiści Bank of America

Zobacz także: Czy polskiej gospodarce grozi stagflacja? [ANALIZA]

Analizę przeprowadzili także ekonomiści Fitch Ratings.

Wstrząsy światowych cen energii związane z kryzysem rosyjsko-ukraińskim zwiększają ryzyko stagflacji. Jeśli inflacja bazowa pozostanie wysoka, a oczekiwania inflacyjne wzrosną, Fed i Bank Anglii mogą nie mieć innego wyjścia, jak tylko szybko przenieść stopy do poziomów neutralnych lub restrykcyjnych [nawiązując do gospodarek Wielkiej Brytanii i USA] — wskazują ekonomiści

Zobacz także: Rosyjski samolot przeleciał nad Polską pomimo sankcji. Dlaczego?

Wojna szkodzi polskiej gospodarce. Rośnie ryzyko stagflacji w Polsce

Polska gospodarka poddana jest obecnie licznym perturbacjom w wyniku wojny za wschodnią granicą. Złoty gwałtownie się osłabia, przez co NBP musiał zainterweniować. Dodatkowo wzrastają wspomniane już ceny surowców. Powyższe czynniki z pewnością podbiją wysoką już inflację w średnim terminie. Wobec tego NBP będzie zmuszony do znacznych podwyżek stóp procentowych, aby nieco złagodzić presję inflacyjną.

Znaczące podwyżki stóp procentowych wycenia już rynek finansowy. Trzymiesięczna stawka WIBOR wyceniana jest już na 5 proc. w półrocznej perspektywie. Warto zaznaczyć, że przed inwazją rosyjską było to 4,7 proc. Rosnące ceny surowców energetycznych, rolnych i przemysłowych, silna deprecjacja złotego oraz zaostrzenie warunków finansowych przez NBP to czynniki, które będą wywierały silny nacisk na sytuację makroekonomiczną.

Nie należy zapominać także o zmniejszonej dostępności powyższych surowców. Produkty rolno-żywnościowe Polska importuje m.in. ze wschodnich rynków. Podobnie jest z surowcami energetycznymi. W wyniku ataku Rosji na Ukrainę eksport powyższych surowców ulegnie zmniejszeniu. Są dwa możliwe scenariusze, które to spowodują. Rosja zacznie manipulować rynkami, zmniejszając wydobycie ropy czy gazu w odwecie za sankcje krajów zachodnich. Scenariusz drugi to z kolei embargo na rosyjskie surowce energetyczne i rolne, który Zachód być może nałoży w niedalekim czasie.

Wzrost cen surowców i ich malejąca dostępność będzie odbijać się negatywnie wzroście gospodarczym. Ponadto z pewnością dojdzie do zaburzenia w łańcuchach dostaw, które również będą powodować perturbacje dla polskich firm. Konflikt już negatywnie wpływa na nastroje konsumentów i firm. Jak wskazuje PIE, 42% firm w Polsce obawia się wpływu wojny na prowadzoną działalność gospodarczą.

Wobec powyższych czynników istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że popyt konsumpcyjny, który odgrywał istotną rolę w ożywieniu gospodarczym po pandemii, może zmaleć. Można przypuszczać, że wojna na Ukrainie wpłynie także na wymianę handlową. Rosja i Ukraina stanowią 5 proc. polskiego eksportu i 7,5 proc. importu. Zgodnie z szacunkami ekonomistów z ING Banku Śląskiego, tylko spadek eksportu o 50 proc. do Rosji i Ukrainy zmniejszyłoby polski PKB o 1,5 proc.

Zobacz także: Złoty się osłabia. NBP musiał zainterweniować!

Natomiast według wstępnych wyliczeń ekonomisty Mateusza Urbana z Oxford Economics, wpływ powyższych perturbacji na polską gospodarkę może zmniejszyć tempo wzrostu PKB o ok. 1,2 pkt proc. i zwiększyć inflację o 1 pkt proc. Wnioskuje on, że wówczas PKB rósłby w tempie 3,7 proc. a inflacja w tempie 8,8 proc. Co ciekawe ekonomiści z mBanku wskazują, że osłabienie popytu konsumpcyjnego w połączeniu z napływem imigrantów mogą stłumić inflację w dłuższym terminie.

Zachód wymierzy ostateczny cios? Embargo na rosyjskie surowce mogłoby wykończyć Putina

Wszelkie prawa do treści zastrzeżone.

Gabriel Chrostowski

Analityk makroekonomiczny, w wolnych chwilach uprawiający piłkę nożną oraz biegi krótko- i długodystansowe

Polecane artykuły

Back to top button

Adblock Detected

Please consider supporting us by disabling your ad blocker