GospodarkaPolskaUncategorized

Polski przemysł. Jaki tu spokój na na na! Nic się nie dzieje na na na!

Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikował porcję danych makroekonomicznych z polskiej gospodarki za styczeń. Płace zaskoczyły in plus. Dynamika zatrudnienia okazała się zgodna z konsensusem. Natomiast in minus zaskoczyła produkcja w przemyśle. Puenta? Ożywienie w polskiej gospodarce jest na razie mozolne, a otoczenie makroekonomiczne proinflacyjne. Na dłuższą metę utrzymanie inflacji w ryzach przy dwucyfrowym wzroście płac nominalnych jest nie do udźwignięcia, zwłaszcza, jeżeli strona podażowa nie będzie szybko się odbudowywać.

Na początek kilka słów o danych z rynku pracy, a następnie przejdziemy do szczegółowego omówienia produkcji przemysłowej, której dynamika przykuła największą uwagę.

Wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw wzrosły aż o 12,8% r/r w styczniu br. wobec konsensusu rynkowego znajdującego się na poziomie 10,9%. Czy to zaskoczenie? Nie do końca. Można było zakładać, że dane zaskoczą w górę. W styczniu mieliśmy silne podwyżki płac „regulowanych”, tj. płacy minimalnej o ponad 20%. To istotnie podbiło dynamikę, choć wygląda na to, że dynamika wynagrodzeń bardziej „zależna od koniunktury” również wzrosła silniej od oczekiwań. Dlaczego? To ten drugi czynnik, który wpłynął na wyższy wzrost płac od oczekiwań.

Wydaje się, że pracownicy zaczynają odrabiać, to co stracili podczas epizodu inflacyjnego, gdy płace realne załamały się, a udział wynagrodzeń w relacji do PKB zmalał o ok. 3 p. proc. A ponieważ firmy dysponują dość dużymi „rezerwami” finansowymi zbudowanymi w ostatnich dwóch latach, gdy przychody rosły w rekordowym tempie, efekt jest właśnie taki, jak pokazuje poniższy wykres: szybki wzrost płac nominalnych i realnych, mimo dekoniunktury.

Zobacz też: Inflacja w Polsce tąpnęła. Jest najniższa od blisko 3 lat!

Poznaliśmy również dane dotyczące rocznej dynamiki zatrudnienia. Obyło się bez zaskoczeń, co szczególnie nie dziwi, gdyż sytuacja na rynku pracy jest dość nudna (i dobrze). Zatrudnienie skurczyło się o 0,2% r/r zgodnie z konsensusem. Jak wyjaśniają ekonomiści Banku Pekao na portalu X:

[…] dynamika zatrudnienia obniżyła się do -0,2% r/r z -0,1% w grudniu. Co to oznacza dla krajowej gospodarki? Nic. Styczeń to tradycyjnie miesiąc korekty próby jednostek z sektora przedsiębiorstw przez GUS, stąd spore i trudne do interpretacji wahania zatrudnienia.

Przejdźmy teraz do danych z produkcji przemysłowej, które budzą najwięcej emocji. Dlaczego? Ponieważ są bezpośrednio powiązane z tym, co dzieje się z gospodarką, tzn. z produktem krajowym brutto.

Produkcja przemysłowa w styczniu wzrosła o 1,6% r/r (konsensus: 3,1%) oraz 2,3% m/m (konsensus: 3,9%). Dane zaskoczyły więc negatywnie. Według GUS po odsezonowaniu produkcja przemysłowa wzrosła w styczniu o 0,1% r/r i zmniejszyła się o 0,2% m/m (wg naszych szacunków wzrost r/r po odsezonowaniu był nieco wyższy). W przetwórstwie przemysłowym (rdzeń sektora, gdzie z surowców powstają dobra kapitałowe) dynamika r/r wyniosła 1,6% i 3% m/m. Co wynika z tych danych?

Ożywienie w polskiej gospodarce pozostaje mozolne, a w samym przemyśle utrzymuje się sytuacja z poprzedniego roku. Szybko rośnie produkcja dóbr inwestycyjnych, co jest spójne z rosnącymi inwestycjami, podczas gdy produkcja dóbr konsumpcyjnych, jednorazowych oraz trwałych (napoje, odzież, urządzenia elektryczne czy farmaceutyka) spada, co jest zaś spójne z wciąż słabą konsumpcją, zarówno na poziomie krajowym, jak i zagranicznym. Dopóki polski i zagraniczny (zwłaszcza niemiecki) konsument będzie oszczędny, dopóty odbicie w przemyśle będzie ograniczone. Na razie czynnikiem stymulującym produkcję jest relatywnie silny popyt z kierunku Ameryki Północnej, co wynika z mocy amerykańskiej gospodarki oraz poprawa koniunktury w UE, ale w krajach, które nie są naszymi głównymi partnerami handlowymi.

Zobacz też: Audyt CPK i zmiany na kolei. Nowy rząd sprawdza inwestycje PiS

Dotychczasowe styczniowe dane pokazują raczej ponury, niż wesoły obraz polskiej gospodarki. Przemysł odbija, ale bardzo powoli, ponieważ Niemcy wciąż są w recesji. Czynnik niemiecki to główne ryzyko dla skali ożywienia w tym roku. Jeżeli nasz zachodni sąsiad drugi rok z rzędu znajdzie się w recesji, wyciągnięcie wzrostu gospodarczego naszego kraju w granicach 3,5-4% nie będzie osiągalne.

Silny złoty, który realnie umacnia się najsilniej od ponad dekady, również może ograniczać odbicie gospodarcze kanałem umiarkowanego przyspieszenia popytu zagranicznego. Wreszcie, patrząc na styczniową produkcję dóbr konsumpcyjnych wydaje się, że polski konsument w styczniu (mimo dużego wzrostu płac realnych) wciąż pozostawał raczej pasywny w decyzjach zakupowych. Ale na ostateczny wniosek musimy poczekać aż do czwartku, gdy poznamy dane o sprzedaży detalicznej.

Dodajmy przy tym, że słabość strony podażowej przy bardzo wysokim wzroście płac nominalnych tworzy otoczenie proinflacyjne. Oczywiście, niekoniecznie musi to prowadzić do przyspieszenia presji inflacyjnej. Wszystko zależeć będzie od tego, czy duży impuls fiskalny oraz podwyżki płac zostaną „skonsumowane” czy „zaoszczędzone”, a ściślej mówiąc – które zjawisko będzie silniejsze.

Bogaty Zachód w kryzysie. Musi zacząć wydawać więcej pieniędzy

Wszelkie prawa do treści zastrzeżone.

Gabriel Chrostowski

Analityk makroekonomiczny, w wolnych chwilach uprawiający piłkę nożną oraz biegi krótko- i długodystansowe

Polecane artykuły

Back to top button

Adblock Detected

Please consider supporting us by disabling your ad blocker