Czy można przewidywać pandemię przy pomocy Google?

Koncerny informatyczne posiadają dziś olbrzymie bazy danych, przy pomocy których mogą m.in. dopasowywać reklamy do naszych preferencji. Sztuczna inteligencja jest w stanie powiedzieć o Tobie wszystko, używając jedynie danych o Twoich polubieniach. Okazuje się, że nawet można przewidywać pandemię przy pomocy Google.
Czy można przewidywać pandemię przy pomocy Google?
O tym, jak wielką moc mają dane, mogliśmy przekonać się, gdy naukowcy z Uniwersytetu Cambridge opracowali algorytm zdolny do naszego dokładnego sprofilowania przy pomocy naszych polubień i komentarzy. Mechanizm został wykorzystany przez firmę Cambridge Analytica, zaangażowaną w kampanię prezydencką Donalda Trumpa i zwolenników wystąpienia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej.
Zobacz także: Polska nie radzi sobie z pandemią. Jesteśmy z Bułgarią najgorszym krajem w UE
Dane mogą być też wykorzystane w dobrej sprawie. W 2008 roku, naukowcy z projektu Google Flu Trends (GFT), przy pomocy danych związanych z wyszukiwania haseł związanych z grypą, próbowali przewidzieć wzrost zachorowań na grypę około 2 tygodnie przed Centers for Disease Control and Prevention (CDC). Przedsięwzięcie niestety zakończyło się fiaskiem, ale wskazało na bardzo ciekawe możliwości, jakie niesie za sobą big data. Postanowiliśmy wykorzystać dane z Google Trends dotyczące wyszukiwań „objawy COVID” i faktycznej (oficjalnie odnotowanej) liczby zachorowań. Po przesunięciu wykresu wyszukiwań o 12 dni do przodu nanosi się on niemal idealnie na wykres zakażeń, co prezentuje poniższa grafika.
Jak widać, przy pomocy wyszukiwań można było dość precyzyjnie oszacować liczbę nowych potwierdzonych zachorowań. Taka metoda niesie ze sobą spore korzyści. Po pierwsze jest bardzo tania (nie wymaga przeprowadzania sporych badań), a po drugie daje możliwość przewidywania najbliższej przyszłości. Warto jednak mieć na uwadze, że ta metoda jest podatna na wiele różnych czynników. Wraz z rozpowszechnieniem informacji o objawach, będą ona wyszukiwane coraz rzadziej. Z kolei, gdy media poinformują o nowych objawach jakiegoś szczepu, to mogą one wzrosnąć. Jest to więc metoda, która zostawia wiele do życzenia.
Radosław Ditrich