Azja i OceaniaRaporty OG

Cud nad rzeką Han, czyli jak Korea dokonała największego skoku gospodarczego w dziejach [RAPORT OG]

Korea Południowa w latach sześćdziesiątych była jednym z najbiedniejszych krajów świata i wychodziła z kilkuletniej stagnacji spowodowanej wyczerpującą wojną z Koreą Północną. Kolejne dekady to jednak złoty czas dla tego azjatyckiego tygrysa, który w mgnieniu oka z kraju uzależnionego od pomocy zagranicznej stał się potęgą gospodarczą.

Korea Południowa w latach sześćdziesiątych była jednym z najbiedniejszych krajów świata i wychodziła z kilkuletniej stagnacji spowodowanej wyczerpującą wojną z Koreą Północną. Kolejne dekady to jednak złoty czas dla tego azjatyckiego tygrysa, który w mgnieniu oka z kraju uzależnionego od pomocy zagranicznej stał się potęgą gospodarczą. Koreańskie marki jak Samsung, Hyundai, Kia czy LG zna każdy na całym świecie. Czym został spowodowany koreański cud gospodarczy? Jaki model wzrostu przyjęła Korea? Które czynniki były decydujące? Wylano już wiele atramentu na badanie koreańskiego cudu gospodarczego na świecie, jednak w polskiej publicystyce ekonomicznej niewiele uwagi poświęcono koreańskiej historii gospodarczej. Postanowiliśmy wypełnić tę lukę. 

Koreański cud gospodarczy, czyli od głodu do obfitości w kilka dekad

Korea Południowa (dalej: Korea) w latach 50. XX wieku była reprezentantem zacofanego i wyludnionego kraju opartego o prymitywne rolnictwo na własne potrzeby. Dochód na mieszkańca był niższy niż w Haiti, Jemenie i Etiopii i stanowił 60 proc. dochodu w Indiach i 10 proc. dochodu w USA. Dochód na głowę mieszkańca był także o 2,5 raza niższy niż w biednej, zrujnowanej społecznie, infrastrukturalnie i ekonomicznie Polsce po II wojnie światowej. Koreańskie społeczeństwo było ubogie i tradycyjne, a hierarchia społeczna ukształtowana była na destrukcyjnych zasadach feudalnych. Ponad 40 proc. ludności żyło poniżej granicy skrajnego ubóstwa, a bezrobocie było zjawiskiem powszechnym. Co więcej, dochody fiskalne tego państwa była tak niskie, iż jak informuje prof. Marta Kightley (2019), jeszcze na początku lat 60. połowę wpływów budżetowych stanowiła pomoc zagraniczna.

Wojna koreańska w latach 1950-1953 zniszczyła infrastrukturę wybudowaną w okresie japońskich rządów kolonialnych od 1910 r. do 1950 r. Brak zasobów naturalnych, demokracji, inkluzywnych instytucji, wykształconej siły roboczej, niewielka populacja i wiele innych czynników nie dawało nadziei, że kraj w ciągu kolejnych dekad przejdzie drogę od „pucybuta do milionera”. Gospodarka Korei dokonała jednak transformacji strukturalnej od nisko rozwiniętej gospodarki agrarnej do wysoko uprzemysłowionej potęgi.

Począwszy zaś od lat 60. XX, miał miejsce koreański cud gospodarczy. Poniższa tabela przedstawia średnie tempo wzrostu PKB per capita w trzech okresach: 1820-1913, 1913-1950 i 1950-2008 dla wybranych krajów i regionów. Korea Południowa w latach 1950-2008 rosła średnio w tempie 5,55 proc., co stanowi najlepszy wynik spośród analizowanych krajów. Podobnym tempem wzrostu gospodarczego pochwalić się mogą jeszcze inne azjatyckie tygrysy jak Tajwan (5,54 proc.), Chiny (4,78 proc.) i Singapur (4,47 proc.), jednak żaden z nich nie dorównał Korei. Najbogatsze regiony, czyli zachodnia Europa (2,72 proc.) i USA (2,06 proc.) rosły w tempie ponad dwa razy słabszym niż państwo położone nad rzeką Han.

Średnie tempo wzrostu realnego PKB per capita w danym okresie (%)

Koreański cud gospodarczy wzrost PKB Korei
Źródło: opracowanie własne na podstawie danych Maddison (2010)

Intrygujące jest, jak gwałtownie doszło do tej epokowej w dziejach Korei zmiany. Wzrost gospodarczy w Korei jest bez wątpienia największym pojedynczym skokiem rozwojowym w światowej historii gospodarczej, tzn. tej, którą jesteśmy w stanie skwantyfikować. W latach 1913-1950 wzrost PKB na mieszkańca był ujemny na poziomie -0,05 proc., natomiast w XIX wieku kraj ten rozwijał się w minimalnym tempie 0,4 proc. Korea należała do najsłabiej rozwijających się gospodarek na świecie, a jej PKB per capita był niższy od wielu silnie zacofanych gospodarek. Jednak dekady wzrostu doprowadziły do konwergencji Korei do statusu krajów o wysokich dochodach. PKB per capita (PPP, dolary międzynarodowe) z poziomu nieco ponad 8 tys. USD w 1990 r. wzrósł do ponad 47 tys. USD na koniec 2021 r. bijąc pod tym względem na głowę Chiny, gdzie dochód na mieszkańca jest ponad dwa razy niższy i wynosi 19,3 tys. USD.

Koreański cud gospodarczy PKB per capita Korei

Dochód na mieszkańca w Korei odpowiada dochodowi na mieszkańca w grupie państw OECD, które zaliczane są do gospodarek najbardziej rozwiniętych. To podkreśla skalę skoku cywilizacyjnego, jaki dokonał się w Korei. Mówi o tym także dochód rozporządzalny PKB per capita, który wzrósł ponad dwukrotnie w obecnej dekadzie z 10,4 tys. USD (w PPP) do 22,4 tys. USD. Obecne pokolenie Koreańczyków może cieszyć się relatywnie wysokim poziomem życia.

Koreański cud gospodarczy dochód rozporządzalny Korei

Obecnie Korea ma wyższy PKB per capita  (USD, PPP) od wszystkich krajów Europy Środkowo-Wschodniej: Czech, Polski, Słowenii, Słowacji, Węgier i Państw Bałtyckich. Dochód na mieszkańca tego kraju jest wyższy również od części państw UE-15 (Cypr, Grecja i Portugalia). Z regionu azjatyckiego wyższy PKB per capita mają jedynie Japonia i Hongkong (jest to specjalny region administracyjny, który swój wysoki poziom rozwoju gospodarczego zawdzięcza niskim podatkom i bardzo rozwiniętemu rynkowi finansowemu, co zachęca firmy do inwestycji). Bezrobocie w Korei wynosi 3,5 proc., a oczekiwana długość życia to aż 83 lata (według niedawnych prognoz zespołu naukowców z The Lancet kobiety w Korei Południowej urodzone w 2030 r. mogą średnio spodziewać się życia do 90 lat, wyprzedzając Japonię na szczycie długowieczności).

Wyzwaniem pozostaje wysoka stopa ubóstwa relatywnego, która jest na poziomie ok.15,1 proc. (drugi najwyższy wynik w krajach OECD). Ubóstwem obarczone są zwłaszcza osoby starsze. Stanowi to wyzwanie dla obecnego modelu społeczno-gospodarczego. Jest to jednak melodia przyszłości, a w tym raporcie, chcielibyśmy skupić się na przeszłości, czyli czynnikach, które wytyczyły ścieżkę dynamicznego wzrostu gospodarczego.

Zobacz także: Oceanix Busan: Korea Południowa buduje samowystarczalne pływające miasto

Korea Południowa i Północna — kiedyś niczym się nie różniły, teraz dzieli je przepaść

Sukces ten robi jeszcze większe wrażenie, jeżeli weźmiemy pod uwagę, jak Korea Południowa mogła skończyć. Otóż przed wojną i sławnym podziałem wzdłuż 38. równoleżnika, Korea Północna oraz Południowa stanowiły jedno biedne i relatywnie jednolite państwo. Jak zaznaczają wybitni ekonomiści Daron Acemoğlu oraz James A. Robinson w swoim dziele zatytułowanym: „Dlaczego narody przegrywają”:

Przed wojną koreańską i podziałem na 38. równoleżniku Półwysep Koreański  charakteryzował niespotykany poziom homogeniczności pod względem językowym, etnicznym i kulturowym.

Jednakże, mimo tego, że kraje te po wojnie startowały mniej więcej z tego samego punktu, szybko zaczęły między nimi występować znaczne różnice. Zgodnie z danymi z Maddison Project z 2010 roku, podczas gdy PKB per capita wyrażony w parytecie siły nabywczej Korei Południowej w pierwszych czterech dekadach od 1950 roku wzrósł łącznie o ok. 920 proc. (z 854 do 8704 dolarów międzynarodowych z 1990 roku), PKB na mieszkańca Korei Północnej wzrósł zaledwie o 233 proc. (z 854 do 2841 dolarów międzynarodowych z 1990 roku). Co więcej, od 1990 roku do rozpoczęcia światowego kryzysu finansowego w 2008 roku, Korea Południowa nadal dynamicznie się rozwijała, a Korea Północna biedniała z każdym rokiem. W 2008 roku jej PKB per capita był już ponad dwukrotnie mniejszy niż w 1990 roku i wynosił zaledwie 1122 dolary międzynarodowe.

Opisane tutaj różnice w tempie wzrostu gospodarczego doprowadziły do tego, że podczas gdy aktualnie Korea Południowa jest jednym z bogatszych państw świata, jej jedyny sąsiad, z którym ma granicę lądową, może konkurować o miano najbiedniejszego państwa świata. Z danych Maddison Project z 2020 roku wynika, iż w 2018 roku jedynie 11 państw na świecie mogło się pochwalić niższym PKB per capita na mieszkańca. Co więcej, według danych Banku Światowego w 2020 roku, praktycznie połowa (42 proc.) z liczącego niemal 26 mln osób narodu była niedożywiona. Jedynie w czterech państwach na świecie odsetek ten był wówczas wyższy (szerzej o najbiedniejszych krajach świata pisaliśmy tutaj: Najbiedniejsze kraje świata 2023 [RANKING]). Biorąc to wszystko pod uwagę, warto zadać pytanie, jak to się stało, że Korea Południowa stała się 10. największą gospodarką świata i nie skończyła jak jej północny sąsiad?

Zobacz także: Koreańscy urzędnicy masowo rzucają pracę. Wolą giełdy kryptowalut

Wielkie pchnięcie, czyli jak wyrwać się ze stanu ubóstwa

No cóż, nie da się odpowiedzieć na to pytanie bez odpowiedniej ilości teorii. W celu zrozumienia tego, dlaczego Korea Południowa była tam, gdzie była, i jest tam, gdzie aktualnie jest, niezbędna jest zrozumienie tego, jak skala działalności wpływa na efektywność firmy. Wyobraźmy sobie przedsiębiorstwo zajmujące się produkcją butów, wykorzystujące do tego pracę chałupniczą. Wysyła ona do domów swoich pracowników sznurowadła i podeszwy itd., z których ci następnie składają buty. Przy czym, jeżeli wyśle 1 sznurowadło, 1 podeszwę itd. do 1 pracownika to otrzyma od nich jeszcze tego samego dnia jednego buta, a jeżeli 1000 sznurowadeł, 1000 podeszew do 1000 pracowników etc. 1000 butów. Ze względu na to, że niezależnie od wielkości produkcji proporcja między nakładami a produkcją się nie zmienia, osiąga ona stałe przychody wobec skali.

Teraz dla odmiany wyobraźmy sobie firmę produkującą buty, posiadającą fabrykę, w której to z pomocą maszyn, pracują zatrudnieni przez nią pracownicy. W wypadku takiego typu przedsiębiorstwa zatrudnienie 1 pracownika nie pozwoliłoby wytworzyć dziennie nawet jednego buta! Ze względu na wykorzystanie w procesie produkcji wielu skomplikowanych maszyn, jeden pracownik zwyczajnie nie poradziłby sobie z ich sprawnym obsłużeniem. Jednakże, gdyby firma postanowiła zatrudnić 100 pracowników, każdy z nich mógłby wyspecjalizować się w tym, co robi, a fabryka produkowała zamiast 100 butów (tak jak w wypadku przedsiębiorstwa wykorzystującego pracę chałupniczą 100 osób), na przykład 130 butów. Oznacza to, że zamiast stałych przychodów wobec skali, analizowany podmiot odnotowuje korzyści skali. No dobrze, ale skoro taka firma jest znacznie efektywniejsza od firmy korzystającej z pracy chałupniczej, to dlaczego w takim razie w biednych krajach firmy korzystające z tej drugiej są znacznie częstszym zjawiskiem?

W celu udzielenia odpowiedzi na to pytanie musimy cofnąć się w czasie do 1943 roku, kiedy to ekonomista polskiego pochodzenia Paul Rosenstein-Rodan opublikował artykuł zatytułowany „Problems of Industrialisation of Eastern and South-Eastern Europe”. W nim postanowił on się przyjrzeć bardzo poważnemu problemowi, związanemu z industrializacją. Za Rosensteinem-Rodanem zachęcamy Czytelnika, aby wyobraził sobie, iż do państwa z Europy Wschodniej bądź Środkowo-Wschodniej, którego zamknięta gospodarka zdominowana jest przez mało produktywne rolnictwo, po zakończeniu wojny przyjeżdża przedsiębiorca z ambitnym pomysłem założenia fabryki butów typu drugiego. W celu ściągnięcia pracowników do swojej fabryki oferuje on pracobiorcom płace wyższe od tych w rolnictwie (te załóżmy dla uproszczenia, że są na poziomie minimum egzystencji). Przy czym może on tak postąpić, dzięki relatywnie wysokiej produktywności swojego przedsiębiorstwa. Po tym zaś otwiera fabrykę i szybko przekonuje się, jak bardzo nietrafiony był jego pomysł. 

Nawet zakładając, że każdy zatrudniony przez niego pracownik nauczyłby się pożywiać kosmiczną energią, dzięki czemu mógłby przeznaczyć całe swoje wynagrodzenie na zakup butów, i tak część kosztów, konkretnie tych związanych z wykorzystaniem kapitału, nie zostałaby pokryta. W końcu kto inny poza jego pracownikami i samym przedsiębiorcą mógłby kupić obuwie, skoro pozostała część osób zatrudnionych w gospodarce pracuje za pensje pozwalające jedynie na zakup dóbr potrzebnych do przeżycia? Teraz wyobraźmy sobie, że takich szalonych przedsiębiorców jest znacznie więcej i powstaje nie tylko fabryka butów, ale również na przykład huta żelaza, fabryka samochodów i tak dalej. W takiej sytuacji oprócz zakładów pracy powstaje cały chłonny rynek wewnętrzny, umożliwiający przedsiębiorstwom sprzedaż produkowanych przez siebie dóbr, a całej gospodarce uprzemysłowienie się i tym samym przejście do sytuacji lepszej pod względem wielkości dobrobytu ekonomicznego. W skrócie, jak wskazuje Rosenstein-Rodan, pojedynczy przedsiębiorca może niewiele zdziałać, ale skoordynowana akcja powstania wielu firm jest w stanie pchnąć gospodarkę (stąd też określenie wielkie pchnięcie z ang. big push) na drogę wzrostu gospodarczego.

Kilka dekad później kwestii wielkiego pchnięcia znacznie dokładniej postanowili się przyjrzeć ekonomiści Kevin M. Murphy, Andrei Shleifer and Robert W. Vishny w swoim artykule zatytułowanym „Industrialization and the Big Push”. W pewnym uproszczeniu w modelu przez nich skonstruowanym istnieją dwa stany równowagi, w których znajduje się gospodarka. W pierwszym gospodarka jest nieuprzemysłowiona, przedsiębiorstwa korzystają wyłącznie z pracy chałupniczej, co powoduje, iż dochód przypadający na mieszkańca jest niski. W drugim stanie gospodarka jest zindustrializowana, działają przedsiębiorstwa typu drugiego, a dochód per capita jest większy.

Jak przejść z jednego stanu równowagi do drugiego? W modelu, przygotowanych przez ekonomistów istnieją przedsiębiorcy zastanawiający się nad założeniem przedsiębiorstw typu drugiego. Czynnikiem decydującym zaś o tym, jak decyzję podejmą, jest oczekiwana wielkość popytu. Ze względu na to, że utworzenie przedsiębiorstwa przemysłowego (inaczej typu drugiego) wiążę się ze sporymi kosztami stałymi (należy nabyć na przykład maszyny służące do zszywania butów, wybudować fabrykę i tak dalej), a firma stawiająca na pracę chałupniczą mierzy się jedynie z kosztami zmiennymi (uzależnionymi od skali produkcji, czyli kosztami związanymi z pracą oraz zakupem materiałów) przedsiębiorca oczekujący, iż zapotrzebowanie na produkowane przez niego dobra będzie niskie, zwyczajnie nie podejmie decyzji o industrializacji, gdyż potencjalnie sprzedane przez niego dobra nie pokryją kosztów. Jeżeli zaś oczekuje on, że jego towary będą schodziły niczym ciepłe bułeczki, czym prędzej podejmie się wysiłku inwestycyjnego. Oznacza to, że odpowiednio duży, oczekiwany zagregowany popyt jest w stanie doprowadzić do pchnięcia gospodarki do drugiego stanu.

Zobacz także: Korean Air uruchamia połączenie cargo do Budapesztu

Kto może pchnąć gospodarkę?

No dobrze, to teraz pozostaje pytanie, co zrobić, aby ten popyt był odpowiednio duży. Pierwsza i najbardziej oczywistą odpowiedzią na to pytanie jest „nic”. W końcu skoro industrializacja jest korzystna dla całego społeczeństwa (wzrost PKB per capita), to jest ona opłacalna również dla samych przedsiębiorców. Z tego powodu ci prędzej czy później dogadają się między sobą i razem postanowią zainwestować znaczne środki w industrializację, czyż nie? No cóż, taka sytuacja teoretycznie może się zdarzyć, ale zgodnie z naszą najlepszą wiedzą, w praktyce jej wystąpienie nigdy nie miało miejsca. Po pierwsze kraje o niskim dochodzie charakteryzują się niskim poziomem inwestycji, co już samo z siebie powoduje, iż utrwalonym stanem wyjściowym jest powszechne oczekiwanie niskiego popytu. Jak wskazuje M. Kightley:

Zwyczaj i doświadczenie, a w konsekwencji oczekiwania podmiotów działających w krajach rozwijających się powodują, że punkt skupienia dla decyzji inwestorskich w takiej sytuacji utrzymuje gospodarki tych krajów na niskim poziomie rozwoju.

Co więcej, biedne kraje charakteryzują się relatywnie niskim poziomem kapitału społecznego, co oznacza, iż przedsiębiorcy musieliby, wyjść na przekór uwarunkowaniom gospodarczym i zaufać innym podmiotom, podczas gdy powszechnym podejściem wobec innych jest nieufność. Ponadto warto zanotować, iż rynkowe koszty transakcyjne w biednych państwach są relatywnie duże. Oznacza to, że przedsiębiorców w takich państwach zwyczajnie nie mogą sobie pozwolić na to, aby najpierw wyszukać informacji o innych przedsiębiorcach zastanawiających się nad industrializacją, następnie podpisać odpowiednią umowę zabezpieczającą ich przed sytuacją, w której niektórzy przedsiębiorcy w obawie przed stratą nie zainwestują, a na końcu wyegzekwować umowę.

Z tego powodu przedsiębiorstwa oczekują niskiego popytu i ten też taki jest, co powoduje, że gospodarki biednych krajów są permanentnie w pierwszej niekorzystnej równowadze. Jak podkreśla M. Kightley:

Prywatne podmioty, mając do wyboru niewielkie i mniej opłacalne inwestycje, których sukces w małym stopniu zależy od działania innych podmiotów lub bardzo zyskowne inwestycje wymagające dużych nakładów, ale w dużej mierze uzależnione od działania innych podmiotów, wybiorą te pierwsze. Działanie takie jest w pełni racjonalne w sytuacji ryzyka, gdy nie wiadomo, jak postąpią inni gracze rynkowi.

Podmiotami, które w praktyce mogą zmienić ten stan rzeczy, są przedsiębiorstwa międzynarodowe, które na przykład skuszone niskimi kosztami pracy postanowią zainwestować znaczne środki na terenie danego kraju, bądź państwo, które dzięki odpowiedniej koordynacji i strategii może nakłonić przedsiębiorstwa do długookresowych inwestycji, prowadząc do przejścia gospodarki do lepszego pod względem PKB per capita stanu. Może również minimalizować koszty transakcyjne, a więc obawy inwestorów przed nadmiernym ryzykiem działalności gospodarczej. Przy czym warto powtórzyć, iż osiągnięcie wyższego poziomu równowagi możliwe jest tylko wtedy, gdy producenci są przekonani, że wszystkie pozostałe podmioty i sektory zaangażują się w duże projekty inwestycyjne.

Potrzebne jest w takiej sytuacji wytworzenie tak zwanego punktu skupienia, czyli domyślnego przekonania większości przedsiębiorców o korzyściach z wysokiego poziomu inwestycji. Wysoki poziom inwestycji właściwie skoordynowany przez państwo pozwala wygenerować stabilną równowagę odpowiadającą wysokiemu poziomowi produkcji, zatrudnienia i warunków życia – wskazuje M. Kightley (2019)

W jaki konkretnie sposób zaś państwo może doprowadzić do wytworzenia odpowiednio dużego popytu? Poprzez działania krótko- i średniookresowe. Jak tłumaczy M. Kightley (2019) w krótkim okresie elity polityczne planują i koordynują wysokie nakłady inwestycyjne oraz redukują ryzyko dla przedsiębiorstw realizujących te inwestycje. W średnim okresie zaś państwo inicjuje programy mające na celu budowę kapitału ludzkiego i społecznego oraz wspiera rozwój infrastruktury instytucjonalnej, mający utrzymać inwestycje na wysokim poziomie. Punktem docelowym jest osiągnięcie takiego poziomu rozwoju gospodarczego, gdzie bezpośredni interwencjonizm państwowy nie będzie już wymagany.

Koreański cud gospodarczy, czyli w jaki sposób pchnięto gospodarkę

Historię o koreańskim cudzie gospodarczym należy rozpocząć od lat 1954-1962, czyli od okresu po wojnie domowej, wskutek której dokonał się podział na dwa odrębne byty: Koreę Północną z reżimem totalitarnym i Koreę Południową z jednowładztwem, jednakże mniej despotycznym w porównaniu do sąsiada z północy. W 1961 r. w maju dochodzi do wojskowego zamachu stanu, w wyniku którego władzę obejmuje prezydent Park Chung Hee (dalej: Park), dla którego wzrost stał się głównym celem prowadzonej polityki gospodarczej. Jak sam stwierdził:

[…] Dla tak biednych ludzi jak Koreańczycy, znajdujących się na skraju śmierci głodowej, ekonomia ma pierwszeństwo przed polityką w ich codziennym życiu, a egzekwowanie demokracji jest bez znaczenia.

W celu wytworzenia sytuacji, w której przedsiębiorcy są przekonani o wysokim popycie, reżim Parka na wstępie starał się zdobyć zaufanie publiczne. Co warto zaznaczyć, bez niego rząd nawet zapowiadając wielkie inwestycje, nie jest w stanie wiele zdziałać. Nieufność wobec władzy może być tak znaczna, iż takie działanie jedynie w minimalny sposób wpłynie na wielkość oczekiwanego popytu. Dodatkowo wartym podkreślenia faktem jest, iż nie tylko zamierzano zbudować zaufanie publiczne, ale również, że udało się to zrobić! Park położył duży nacisk na realizację zapowiadanych polityk. W rezultacie doszło do wzrostu społecznego przekonania, że rząd zrobi, to co powie. Według badania opinii biznesmenów przeprowadzonego przez Leroya P. Jonesa i Il Sakonga (1980) tylko 3,2 proc. respondentów uważało, że decyzje Rhee (poprzednika Parka) były zawsze realizowane, podczas gdy za czasów panowania Parka odsetek ten wyniósł aż 78,2 proc. Co więcej, Mason i in. (1980) wskazują, że lekcja, jaką inne kraje mogą wyciągnąć z doświadczeń Korei, jest budowa wiarygodności rządu we wdrażaniu ogłoszonych polityk.

Dodatkowo zdecydowano się na realizację strategii określanej przez nas w tym tekście mianem wielkiego pchnięcia. Przy czym co warto zaznaczyć, jej wdrożenie w życie bynajmniej nie było łatwym zadaniem. Realizacja szerokich przedsięwzięć infrastrukturalnych i rozwijanie krajowych przedsiębiorstw okazała się bardzo kosztowna dla niezwykle ubogiego kraju, jakim wówczas była Korea Południowa. Z tego powodu, zamiast próbować mobilizować stosunkowe małe zasoby kapitału, niczym w krajach bloku wschodniego, zdecydowano się na pozyskanie środków na różne sposoby od zagranicznych podmiotów. Po pierwsze Korea Południowa pojednała się z Japonią, czyli byłym okupantem, dzięki czemu rząd Parka otrzymał wysokie, reparację za okres okupacji i dostęp do preferencyjnych, czyli niskooprocentowanych kredytów. Po drugie kraj na południe od 38. równoleżnika militarnie wsparł Republikę Wietnamu (wysłano 320 tys. żołnierzy) w wojnie wietnamskiej, co umożliwiło dostęp Korei do ogromnej pomocy finansowej i technologicznej ze strony Stanów Zjednoczonych (wspomniane programy UNKRA i UNCACK). W ten sposób władze zgromadziły środki finansowe, które następnie zaś zostały ulokowane w formie pożyczek i grantów w najbardziej obiecujących prywatnych przedsiębiorstwach.

Po zebraniu odpowiednich środków Park przeszedł do wielkiego pchnięcia. To polegało w wypadku Korei na realizacji czterech planów 5-letnich za rządów Park Chung Hee (M. Kightley, 2019). W pierwszym etapie w latach 60. XX wieku stworzono fundamenty pod długotrwały rozwój gospodarczy. Doinwestowano kluczowe sektory takie jak energetyczny i budowlany oraz rozbudowano infrastrukturę techniczną — autostrady, mosty i kolej. W proces ten zaangażowano dezaktywizowaną ludność, dzięki czemu zwiększono zatrudnienie. Zajęto się również rozwojem przemysłu lekkiego, który rozpoczął koreańską strategię eksportową. W drugim etapie w latach 70. XX wieku rozwinięto przemysł ciężki, chemiczny i zaawansowanych technologii. Głównym dozorcą realizacji procesu inwestycji była Rada ds. Planowania Ekonomicznego i pałac prezydencki.

Jak wskazują K. M. Murphy, A. Shleifer i R. W. Vishny (1989) we wcześniej przywołanym przez nas badaniu, ekspansja popytu wewnętrznego odpowiadała za aż 53 proc. wzrostu produkcji przemysłowej w Korei Południowej w latach 1955-1973. Do tego to właśnie w tym okresie powstały takie znane koreańskie przedsiębiorstwa jak Samsung Electric Industries (data założenia: 1969), Hyundai Motor Company (data założenia: 1967) czy nieistniejące już Daewoo (1967). Z kolei średnioroczny wzrost PKB per capita wyniósł 8,4 proc. w latach 60. i 70. XX wieku i był dwukrotnie wyższy od globalnego wzrostu. Kraj ten przesunął się w tym czasie ze 101. pozycji pod względem PKB na mieszkańca w wysokości blisko 100 USD na 49. pozycję z PKB na mieszkańca na poziomie 1510 USD (w cenach bieżących).

Przy czym, co warto zaznaczyć, jak widać na zamieszczonej poniżej tabeli, że pierwsze trzy plany udało się niemal w pełni zrealizować, a wielkie pchnięcie przetransformowało Koree Południową z bardzo biednego oraz opartego na rolnictwie w kraju, w uprzemysłowione i niezwykle prężnie rozwijające się państwo.

Porównanie planowanych i rzeczywistych wskaźników w czterech planach 5-letnich (realna roczna stopa wzrostu, %)

Źródło: opracowanie własne na podstawie danych Economic Planning Board Korea                                                                                                      Kolor zielony – realizacja planowanego celu, kolor czerwony – brak realizacji planowanego celu

Gdy zaś wyniki gospodarcze znacząco różniły się od planowanych celów, co miało miejsce w Czwartym Planie 5-letnim, zdecydowano się dokonać instytucjonalnej przemiany, dzięki czemu koreański cud gospodarczy trwał w najlepsze. 

Instytucjonalna przemiana

Zdecydowano się odejść od ingerencji państwowej w formie planów, dopłat i wspierania przede wszystkim dużych przedsiębiorstw prywatnych, co wyszło Korei na dobre. Elity polityczne zdawały sobie sprawę, że nie mogą faworyzować czeboli (południowokoreańska forma największych koncernów powstała w latach 70. XX wieku takich jak Daewoo, Hyundai, Lucky Goldstar i Samsung) w nieskończoność, gdyż napędza to procesy monopolistyczne i obniża konkurencyjność krajową. Dokonano więc wielu liberalnych reform, aby wesprzeć małych producentów i eksporterów. Świadomość potrzeby zmian instytucjonalnych wśród elit pozwoliła podtrzymać koreański cud gospodarczy.

Era liberalizacji handlu przypada już jednak na innego jedynowładcę prezydenta Jun Doowhana. Polityka gospodarcza skupiła się na liberalizacji handlu i produkcji, szczególnie importu, dzięki czemu eksporterzy mogli kupować środki produkcji po cenach światowych i nie znajdowali się w niekorzystnej sytuacji w porównaniu do swoich zagranicznych konkurentów. Ruch liberalizacji handlu został wzmocniony przez amerykański establishment i inne kraje rozwinięte w ramach konsensusu waszyngtońskiego. Stąd lata. 70. i 80. to czas reform prorynkowych, gdzie rola państwa miała stopniowo zanikać. Rozpoczęto od obniżenia ceł i zniesienia ograniczeń ilościowych na importowane towary. Banki zostały sprywatyzowane, a racjonowanie kredytów zostało z czasem zniesione, co poszerzyło źródła finansowania dla raczkujących przedsiębiorstw.

Wycofano także preferencyjne pożyczki dla największych przedsiębiorstw, wskutek czego stopy procentowe zbliżyły się do rynkowych stóp procentowych dla całej gospodarki. Dokonano także zmian w systemie podatkowym, który faworyzował osoby prawne (duże korporacje). Różnica w efektywnej stawce podatku od osób prawnych i osób fizycznych zmniejszyła się z 30 p. proc. w 1981 r. do mniej niż 2 p. proc. w 1983 r. Spadła także różnica w koszcie pożyczki między dużymi i małymi przedsiębiorstwami, choć nie tak silnie, jak w przypadku stopy opodatkowania. Zniesiono bariery wejścia, a rząd zaczął regulować czebole, aby przeciwdziałać powstawaniu monopoli.

Eksport, czyli bez czego koreański cud gospodarczy nie miał prawa się obyć!

No dobrze, ale przecież komunistyczne kraje, w tym Korea Północna, również próbowały pchnąć swoje gospodarki, ale mimo tego nie udało się im osiągnąć aż tak wysokich stóp wzrostu w tak długim okresie, jak Korea Południowa. Z jakich czynników to wynika? Otóż głównie z tych instytucjonalnych. Korea Południowa, zamiast opierać swoją strategię prorozwojową jedynie o rosnący, ale nadal niekonkurencyjny rynek wewnętrzny oraz własność państwową (kraje bloku Wschodniego), postawiła na własność prywatną oraz co szczególnie ważne na eksport! Rok po przejęciu władzy przez Parka Ministerstwo Handlu i Przemysłu zaczęło ustalać cele eksportowe sklasyfikowane według towaru i miejsca przeznaczenie (World Bank, 2004). Przy czym ich realizowanie wiązało się z subsydiami, dostępem do taniego kapitału i ogólnych zachęt eksportowych, a niespełnianie z dotkliwymi karami. Dzięki temu nie tylko doszło do znacznego wzrostu eksportu (jego wartość w latach 1961-1979 wzrosła ponad 300-krotnie), ale również do znacznego wzrostu efektywności koreańskich przedsiębiorstw Jak wskazuje M. Kightley:

Narzucony przez państwo przymus realizowania wysokich kwot eksportowych oznaczał nie tylko możliwość wykorzystania efektów skali, dostęp do obcych walut warunkujących import surowców i dóbr kapitałowych, ale przede wszystkim stałą presję na innowacyjność, wzrost jakości i obniżanie kosztów produkcji. Bez tego elementu planowanie rozwoju, z konieczności przy ograniczonej roli rynku wewnętrznego, mogło zakończyć się utrwaleniem nieefektywnego, skazanego w dłuższym okresie na niepowodzenie, administracyjnego aparatu przemysłowego.

Bardzo ważną rolę w rozwoju strategii na zewnętrz odegrał kurs walutowy, który zwiększał konkurencyjność eksportową kraju. Koreański rząd utrzymywał wartość wona na poziomie sprzyjającym konkurencyjności eksportowej, co dostarczało znaczne zachęty do importowania dóbr z Korei. Na przykład, w 1964 roku dokonano reformy kursu walutowego, która zdewaluowała wona ze 130 do 255 w stosunku do dolara. Reforma polegała na zliberalizowaniu kontroli wymiany, czyli na upłynnieniu kursu walutowego.

Badanie przeprowadzone przez Bank Światowy (1987) wykazało, że wolumen eksportu w okresie 1960-1975 silnie reagował na zmiany kursy walutowego. Gdy kurs walutowy rósł i był wysoki, średnie roczne tempo wzrostu eksportu wynosiło 43,5 proc., podczas gdy spadek kursu lub jego utrzymywanie się na stałym poziomie, podwyższało eksport tylko o 16 proc. rocznie. Największa ekspansja wymiany handlowej z zagranicą nastąpiła w latach 1975-1990, gdy koreański won trwale osłabiał się w stosunku do amerykańskiego dolara.

Działania dewaluacyjne sprawiły, że wyrażony jako procent PKB eksport silnie rósł w latach 60., 70. i 80. XX wieku. Jego poziom wzrósł z 2,6 proc. PKB w 1960 r. do blisko 35 proc. pod koniec lat 80. W 2012 r. osiągnięto rekordowy poziom eksportu na poziomie 54 proc. PKB. Chinom – innemu czempionowi wzrostu opartego o strategię na zewnątrz – takiego poziomu dotychczas nie udało się osiągnąć i niewiele wskazuje, aby w dającej się określić przyszłości, Państwo Środka przegoniło Koreę. Rządowa polityka dewaluacji wona miała więc kluczowe znaczenie w strategii eksportowej i rozwoju gospodarczym kraju.

Wysoka konkurencyjność eksportowa w Korei była również rezultatem niskich kosztów pracy. Realna stopa wzrostu płac była niemal zerowa w początkowym etapie uprzemysłowienia w latach 1961-1966. Rosnąć zaczęła dopiero w kolejnych latach, jednak pozostawała poniżej stopy wzrostu wydajności pracy, co przełożyło się na spadek płac w relacji do wartości dodanej w przemyśle (wykresy poniżej). Wysoka dynamika produktywności w połączeniu ze stagnacją płac w przetwórstwie przemysłowym sprzyjała rozwojowi eksportu. Innym ważnym aspektem koreańskiej strategii wzrostu były długie godziny pracy koreańskiego pracownika. Do początku lat 80. XX wieku przeciętnie Koreańczyk pracował 50-53 godziny tygodniowo, czyli zdecydowanie więcej niż średnia dla regionu Azji. Ciężka praca, niskie płace i wysoka wydajność były cechami charakterystycznymi koreańskiej siły roboczej, co tworzyło zachętę, zarówno do inwestycji w tym kraju, jak i eksportu.

Relokacja środków produkcji

Co łączy kraje wyróżniające się wysokim tempem wzrostu gospodarczego jak Polska, Korea, Malezja i inne tygrysy wzrostu? Łączy je proces sektorowej transformacji gospodarczej, czyli realokacji środków produkcji (ludzi i kapitału) z nisko wydajnego rolnictwa do wyżej wydajnych sektorów: przemysłu i usług. W latach 1954-56 rolnictwo, leśnictwo i rybołówstwo stanowiły 44,6 proc. PKB, podczas gdy pod wpływem reform strukturalnych, rola tych sektorów spadła do 13,5 proc. w 1986 r. Jednocześnie wzrosło znaczenie sektorów o większej wartości dodanej jak usługi i przemysł. Dlatego właśnie stopa wzrostu PKB w Korei była tak wysoka w latach 60. i 70. XX w., kiedy gospodarka rosła w tempie 8-10 proc.

Proces relokacji środków produkcji z mniej efektywnych do bardziej wydajnych sektorów, tożsamy jest z ogólnym wzrostem produktywności. Poniższy wykres przedstawia wydajność pracy w Korei w porównaniu do wydajności w Stanach Zjednoczonych (USA=100) w latach 1970-2018. W całej gospodarce Korei wydajność pracy w relacji do USA stale rosła od ok. 10 proc. w 1970 r. do ponad 50 proc. w 2018 r. Dynamiczne zwiększanie się produktywności było ważnym czynnikiem wzrostu gospodarczego.

Wszystkie sektory konwergowały się pod względem wydajności, jednak w różnym tempie. Z danych IMF (2021) wynika, że konwergencja najsilniejsza była w sektorze przemysłowym, gdzie wydajność pracy w 2010 r. osiągnęła aż 60 proc. wydajności amerykańskiej, podczas gdy w latach 60. XX wieku było to zaledwie 7 proc. Nieco wolniej proces ten przebiegał w usługach. W stosunku do USA wydajność wzrosła w tym sektorze z 27 proc. w latach 60. do 49 proc. w 2010 r.

W sektorze zaawansowanej, średniej i niskiej technologii tendencje wydajności są podobne jak w USA: zbliżony poziom produktywności. Na poziomie przemysłu, wydajność waha się od 50 proc. (w stosunku do USA) w produkcji żywności i napojów oraz produktów ropopochodnych i węglowych do 80 proc. w produkcji tekstyliów, skór oraz produkcji metali podstawowych i gotowych. Jest to zgodne z polityką rozwojową Korei, czyli silnego wsparcia przemysłu lekkiego (tekstylia), a następnie przemysłu ciężkiego (produkcja metali), co przyczyniło się do silnej konwergencji w obu tych obszarach.

Wysoka wydajność w sektorze technologicznym, w przemyśle lekkim i ciężkim wynika rzecz jasna z polityki proeksportowej w tych sferach gospodarki. Poniższa ilustracja pokazuje, że Koreańczycy nie eksportują żywności i napojów, co sprawia, że produktywność tego sektora jest relatywnie niższa, gdyż to nie tam skupia się zasób kapitału, technologii i pracy.

Źródło: The Observatory of Economic Complexity | OEC

Zatem usługi charakteryzują się stosunkowo niską wydajnością w porównaniu do reszty sektorów, zwłaszcza do przemysłu. Z czego to wynika? Główną przyczyną jest wysoki udział siły roboczej o niskich kwalifikacjach w usługach, co sprawia, że w takich branżach jak sprzedaż detaliczna i hurtowa czy magazynowanie, wydajność pracy stanowi zaledwie 30 proc. wydajności w USA. Poziom bliższy amerykańskiemu można zaobserwować zaś w finansach i ubezpieczeniach oraz w usługach profesjonalnych, naukowych i technicznych (wszędzie tam, gdzie udział osób wyżej wykształconych w zatrudnieniu jest wyższy), gdzie wydajność stanowi ok. 70 proc. amerykańskiej.

To, co wyróżnia Koreę na tle gospodarek regionu i krajów najbardziej rozwiniętych, to podtrzymanie procesu industrializacji w miarę bogacenia się społeczeństwa. Większość gospodarek doświadczyła dezindustrializacji (spadek udziału produkcji przemysłowej w PKB) wraz ze stopniowym wzrostem PKB per capita, podczas gdy w Korei trend ten został odwrócony od 2000 r. Dlaczego? Kluczową rolę odegrały Chiny. Korea czerpała na integracji handlowej Chin z rynkiem międzynarodowym, dostarczając duże wartości technologii, dóbr i usług, aby zaspokoić popyt generowany z Państwa Środka, co wymusiło ekspansję eksportową i wzrost produkcji krajowej.

Kultura, która wspiera wzrost i rozwój kapitał ludzkiego

Empiria dowodzi, że kapitał ludzki jest istotnym determinantem wzrostu gospodarczego. Jeśli, przyjąć potencjał kapitału ludzkiego jako współczynnik skolaryzacji w szkołach ponadpodstawowych, odnotowuje się dodatnią korelację między kapitałem ludzkim a poziomem PKB per capita. Poniższy wykres opracowany przez Mikołaja Herbsta na podstawie danych Banku Światowego pokazuje zależność pomiędzy dostępem do edukacji a poziom PKB na mieszkańca.

Dostęp do edukacji a PKB per capita w 2000 roku 

Źródło: M. Herbts (2007): Kapitał ludzki, dochód i wzrost gospodarczy w badaniach empirycznych, The Central and Eastern European Online Library

Korea od zakończenia wojny koreańskiej w 1953 roku obrała drogę rewolucji edukacyjnej, choć tak naprawdę edukacja od zawsze była bliska koreańskiemu społeczeństwu. W rezultacie w latach 80. XX wieku większość młodzieży (ok. 80 proc. w każdej kohorcie) uczęszczała do szkoły średniej, a od lat 90. XX wieku ponad połowa z nich decydowała się na studia. Obecnie Korea słynie z najwyższego na świecie wskaźnika zapisów na studia wyższe (Lee i in., 2018), a wskaźnik alfabetyzacji wynosi 99 proc., podczas gdy w latach 50. było to zaledwie 30 proc. Korea jest namacalnym dowodem na kluczową rolę inwestycji w kapitał ludzki dla rozwoju społeczno-gospodarczego kraju. Rozwój kapitału ludzkiego w Korei można wytłumaczyć wieloma czynnikami: polityką rządu promującą edukację, przyczynami kulturowymi i historycznymi oraz wartościami, na których czele stoi edukacja.

Cud nad rzeką Han nie byłby możliwy, gdyby nie dynamiczny rozwój kapitału ludzkiego. Lee i in. (2018) wskazują, że Korea musiała „przezwyciężyć dziedzictwo przestarzałych tradycji w edukacji i szkoleniach”. Koreańczycy zaniedbywali szkolenia zawodowe i techniczne, między innymi z powodu konfucjanizmu, który faworyzował filozofów, urzędników państwowych i rolników, a lekceważył produkcję, wymianę handlową i innowacje. W hierarchii konfucjańskiej biznesmeni i kupcy byli zaliczani do niższej klasy społecznej niż rolnicy czy uczeni. Wskutek tego przemysł pozostawał sektorem zacofanym, niedoinwestowanym i nisko produktywnym, ponieważ koreańska młodzież miała do wyboru dwie drogi: rolnictwo lub kontynuowanie edukacji w college’ach na kierunkach filozoficzno-humanistycznych. Brak wielu kierunków kształcenia prowadził do ułamka młodzieży koreańskiej, która kontynuowała edukację po ukończeniu szkoły średniej, natomiast młodzież kontynuująca edukację swoim wykształceniem wyższym nie przyczyniała się do niezbędnej restrukturyzacji gospodarki w kierunku przemysłu, który cierpiał w wyniku niedostatecznego zasobu ludzkiego i niskiej wydajności. Rola konfucjanizmu w debacie publicznej charakteryzuje się jednak wieloma sprzecznymi obserwacjami.

O ile konfucjanizm ograniczał rozwój przemysłu przez mało wyspecjalizowaną siłę roboczą, o tyle stworzył społeczeństwo, w którym uczony znajduje się na szczycie hierarchii społecznej. Zdobywanie wiedzy było priorytetem wśród młodych Koreańczyków i ten zestaw wartości przekazywany był i jest z pokolenia na pokolenie. To tłumaczy, dlaczego osoba wykształcona darzona jest ogromnym szacunkiem wśród koreańskiego społeczeństwa. Ekonomista Josh Park (2010) wskazuje nawet, że konfucjanizm był kamieniem węgielnym, na którym opierał się etos Koreańczyków. Bez cech społeczeństwa opartych na tym nurcie, dziejowy skok cywilizacyjny nie byłby możliwy. Inny badacz i filozof Leonard Shihlien Hsü w książce Filozofia polityczna konfucjanizmu (2005) sugeruje, że konfucjanizm jest zdolny do tworzenia postępu w rozwoju gospodarczym, ponieważ dąży do poprawy ogółu społeczeństwa. Społeczeństwo konfucjańskie promuje wzrost bogactwa i jego sprawiedliwy podział, co wspiera wzrost produkcji dóbr i dostarczanie usług. Ponadto nurt ten traktuje jednostki w sposób równy, prowadząc do regulacji konkurencji i ochrony konsumenta.

Zobacz także: Południowokoreański gigant zamawia ekologiczne kontenerowce

Zatem konfucjanizm ma swój wkład w rozwój gospodarczy Korei. Wydaje się, że zapożyczenie pewnych cech systemu kapitalistycznego od kultury zachodniej w połączeniu z wewnętrznymi czynnikami kulturowymi stworzyły harmonijne, współpracujące społeczeństwo, które gotowe było podjąć trud, aby wznieść gospodarkę na wyżyny swoich możliwości. Tu Wei-ming tak opisał powstałą etykę koreańskiego konfucjanizmu:

[…] amalgamat rodzinnych lub kolektywnie zorientowanych wartości Wschodu i pragmatycznych, zorientowanych na cele ekonomiczne wartości Zachodu.

Świadczy o tym postawa „can-do”. Koreańska etyka pracy oparta była oparta o zdumiewającą ambicję i dbanie o realizację celów. J. Park (2010) opisuje etykę pracy w Korei jako „wytrwałą, ofiarną, wierną i niezawodną”. Społeczeństwo traktowało bowiem pracę jako jeden z najważniejszych celów życiowych. Wskazują na to badania. Koreańskie dzieci spytane, o to, jakie wartości, chcieliby widzieć w nich ich rodzice, wskazywały głównie na osiągnięcia (naukowe, sportowe etc.), które zajęły pierwsze miejsce, podczas gdy wśród amerykańskich i angielskich dzieci, osiągnięcia te zajęły odpowiednio ósme i szóste miejsce (R. M. Steers i in., 1989). W badaniu przeprowadzonym przez Kim Kyong-Donga (1985) koreańscy robotnicy zapytani o to, co by zrobili, gdyby mieli wystarczająco dużo pieniędzy, aby żyć komfortowo do końca życia, w zdecydowanej większości (aż 96 proc.) odpowiedzieli, że dalej by ciężko pracowało.

Koreański etos pracy dobrze obrazuje liczba przepracowanych godzin. Średnia liczba godzin tygodniowo przepracowanych przez koreańskiego pracownika przemysłowego w 1975 i 1983 roku wyniosła odpowiednio 50,5 i 54,3 godziny, co daje odpowiednio ponad 10 i blisko 11 godzin pracy na jeden dzień roboczy. Szacowana liczba godzin w tamtym czasie w ciągu roku wynosiła 2 833 godziny dla przeciętnego Koreańczyka w porównaniu do 2 168 godzin w Japonii i 1 898 godzin w Stanach Zjednoczonych. Ponadto Koreańczyk brał średnio 4,5 dni urlopu, podczas gdy Japończyk 9,6 dni, a Amerykanin 19,5 dni. Dobrze wykształcona i ciężko pracująca siła robocza stała się fundamentem koreańskiego cudu gospodarczego.

Koreański cud gospodarczy: edukacja na czele wyznawanych wartości

Korea Południowa słynie z wysokich nakładów finansowych na edukację, zarówno z sektora prywatnego, jak i publicznego. Dr Soobong Uh z Koreańskiego Uniwersytetu Technologii i Edukacji stwierdził, że:

Młodym ludziom mądrzej jest inwestować swoje pieniądza w edukację, niż trzymać je w banku

Ogólnie rzecz biorąc, inwestycje w edukację były od zawsze priorytetem Koreańczyków. W latach 1910-1945 pod japońską okupacją powstało około 3 tys. prywatnych szkół koreańskich pod egidą narodowego ruchu przeciwko okupacji, który kładł duży nacisk na kultywowanie edukacji w społeczeństwie. Podobnie, w latach 50. po wojnie koreańskiej i w latach 60. w okresie wychodzenia z głębokiego kryzysu. Koreańczycy od zawsze mieli aprobatywny stosunek do edukacji.

Sektor publiczny odegrał ważną rolę w rewolucji edukacyjnej w latach 50. i 60. XX wieku, a wraz ze wzrostem średniego dochodu coraz ważniejszą rolę zaczął odgrywać sektor prywatny. Obecnie wydatki publiczne na edukacje stanowią 4,0 proc. PKB (średnia OECD: 4,1 proc. PKB), podczas gdy wydatki prywatne 1,3 proc. PKB (średnia OECD: 0,8 proc. PKB). Państwo odpowiada za finansowanie szkolnictwa na poziomie podstawowym i średnim, podczas gdy szkolnictwo wyższe finansowane jest w dużej mierze ze środków prywatnych: 38,3 proc. całkowitych wydatków na edukację wyższą finansowanych jest przez sektor publiczny, natomiast aż 61,7 proc. ze środków z sektora prywatnego, głównie ze strony gospodarstw domowych (OECD, 2019). Widzimy zatem, że sektor publiczny odgrywa szczególną rolę w szkolnictwie podstawowym i średnim, natomiast sektor prywatny w szkolnictwie wyższym. Większość szkół podstawowych i dwie trzecie szkół średnich to instytucje publiczne, podczas gdy 70 proc. uniwersytetów to instytucje prywatne.

Niektóre szacunki pokazują jednak, że wkład sektora prywatnego w edukację jest zdecydowanie wyższy. Na przykład Jisoon Lee w dokumencie Banku Światowego (2002) Education Policy in the Republic of Korea: Building Block or Stumbling Block? wskazuje, że łącznie sektor prywatny rocznie wydaje na edukację nawet 7 proc. PKB, co stanowi 25 proc. dochodów rozporządzalnych gospodarstw domowych (szacunki te odnoszą się do końca lat 90. XX wieku). Środki te kierowane są na korepetycje, dodatkowe materiały edukacyjne i zajęcia. Istnieje konsensus, że wspólny wysiłek sektora publicznego i prywatnego przyczynił się do poprawy produktywności i szybszego wzrostu gospodarczego. Jednocześnie duża rola państwa w początkowym etapie kształcenia zapewniła równe szanse wszystkim obywatelom, bez względu na płeć, pochodzenie regionalne i dochody rodziców. Edukacja pozwoliła stworzyć inkluzywne społeczeństwo, które proporcjonalnie zyskało na owocach wzrostu gospodarczego. Przewodnią zasadą koreańskiego systemu edukacyjnego stało się motto „dla dobra ludzkości” (kor. Hong’ik in’gan), które wywodziło się z silnego poczucia egalitaryzmu. Jak można przeczytać w Ustawie konstytucyjnej Republiki Korei (art. 31):

Wszyscy obywatele mają równe prawo do otrzymania edukacji odpowiadającej ich zdolnościom. Wszyscy obywatele, którzy mają dzieci na utrzymaniu, są odpowiedzialni przynajmniej za swoje wykształcenie podstawowe i inne, zgodnie z prawem. Kształcenie obowiązkowe jest bezpłatne. Niezależność, profesjonalizm i bezstronność polityczna edukacji oraz autonomia szkół wyższych są gwarantowane na warunkach określonych w ustawie.

Proces reform edukacyjnych następował stopniowo. Lata pięćdziesiąte były dekadą edukacji podstawowej, lata sześćdziesiąte edukacji w gimnazjum, lata siedemdziesiąte edukacji w szkole średniej. natomiast lata osiemdziesiąte to rozwój edukacji na poziomie szkolnictwa wyższego. Należy jednak zauważyć, że zbudowanie wykwalifikowanej siły roboczej jest w dużej mierze efektem wysokich nakładów społeczeństwa na inwestycje w kapitał ludzki i to jemu można przypisać trwały wzrost wydajności pracy obserwowany od 1960 roku.

Rozwinięty kapitał ludzki był dla Korei kluczowy, gdyż pozwolił przejść od gospodarki opartej na eksporcie dóbr przemysłowych do gospodarki opartej na wysoko wykwalifikowanej sile roboczej i technologii. Wiedza stała się od lat 70. motorem wzrostu, a kultura kładąca nacisk na rozwój wiedzy i technologii sprawiła, że Korea — obok Izraela — jest krajem, który największą część dochodu narodowego przeznacza na badania i rozwój spośród krajów OECD (4,8 procent PKB).

Bezpośrednie inwestycje zagraniczne nie miały dużego znaczenia

W rozwoju gospodarczym kraju dużą rolę może odgrywać napływ bezpośrednich inwestycji zagranicznych (BIZ). Elity koreańskie o tym wiedziały. Programy 5-letnie zawierały system zachęt dla inwestorów zagranicznych. Pierwsze starania o przyciągnięcie kapitału zagranicznego do kraju rozpoczęto już w 1962 roku. Pierwszy Plan Rozwojowy Parka obejmował ulgi podatkowe, bezcłowy import dóbr kapitałowych, łatwy transfer zysków za granicę i wiele innych zachęt. Wszędzie tam, gdzie kapitał mógł przyczynić się do rozwoju priorytetowych sektorów, czyli głównie przemysł, inwestycje zagraniczne były mile widziane.

Z czasem polityka inwestycyjna coraz większy nacisk kładła na import know-how poprzez projekty jont-venture, ponieważ Korea zaczęła się specjalizować w produkcji bardziej zaawansowanych technologicznie dóbr. Ustawa o zachętach kapitału zagranicznego z 1982 r. zawierała kolejne zachęty: zezwolenie na udział kapitału zagranicznego z 50 proc. do 100 proc. w projektach wprowadzających zaawansowane technologie, zwolnienie przedsiębiorstw z inwestycjami zagranicznymi z podatku dochodowego od osób prawnych i z podatku od zysków kapitałowych, a także z należności celnych, możliwość wypłaty dywidendy zagranicę i repatriacja kapitału.

Ogólnie rzecz biorąc, poza zasadniczą rolą w transferowaniu wiedzy i wprowadzeniu nowych technologii produkcji, inwestorzy zagraniczni nie mieli tak dużego znaczenia w rozwoju gospodarczym Korei, jak miało to miejsce w Chinach, w Malezji, w Polsce czy ma to obecnie miejsce w Indiach. Dlaczego mimo wielu zachęt, BIZ nie odegrały dużej roli w rozwoju Korei?

Wynika to z faktu, iż za tworzenie kapitału do rozwoju odpowiadały pożyczki zagraniczne, a następnie oszczędności krajowe i eksport, co pozwoliło zbudować wiele wiodących firm high-tech od podstaw, takich jak Samsung i Hyundai. Właśnie tym różni się polski i malezyjski sposób rozwoju od południowokoreańskiego. Te pierwsze skupiły się na tworzeniu specjalnych stref ekonomicznych z wszelkimi zachętami podatkowymi i rozbudową infrastruktury oraz wykształconą siłą roboczą, co zachęciło zagraniczne firmy do inwestowania i stawiania swoich fabryk (N. Smith, 2023), Korea zaś obrała – jak się wydaje – trudniejszy kurs budowania i rozwijania własnych przedsiębiorstw, a zachęty ograniczały się głównie do importu wiedzy i technologii. Stąd, marki koreańskie znane są na całym świecie, natomiast polskie i malezyjskie znane są jedynie na rynkach lokalnych.

Zobacz także: Czy złote lata mijają? Wyzwania dla polskiej gospodarki na najbliższe lata [RAPORT OG]

Podsumowanie

Doświadczenie Korei pokazuje, jak ważna w rozwoju gospodarczym może być skuteczna, a zwłaszcza elastyczna polityka państwa. Teoria wielkiego pchnięcia przeniesiona na gospodarczą praktykę w postaci rządowych planów 5-letnich w połączeniu z konfucjańską etyką spowitą wartościami zachodnimi i zamiłowaniem społeczeństwa do rozwoju edukacji sprawiła, że koreański cud gospodarczy był najprawdziwszym cudem. Lekcje z modelu koreańskiego dotyczą głównie interakcji na linii rząd-rynek, która tłumaczy, dlaczego to Korea, a nie ZSRR odniosła sukces gospodarczy. Chodzi o to, że umiejętny proces interakcji rządu z rynkiem polegający na organizowaniu kapitału przez państwo, a następnie powierzania go przedsiębiorstwom prywatnym okazał się bardziej efektywny, niż gospodarka centralnie planowana, gdzie państwo zajmuje się produkcją dóbr i usług.

Państwo poza organizowaniem kapitału koordynowało proces inwestycyjny, a co ważniejsze, zapewniało efektywność i ciągłość inwestycji przez zbiór reform poprawiających konkurencyjność w przypadku jej pogorszenia. Znamienne są lata 80. wieku, kiedy dokonała się instytucjonalna ewolucja w kierunku liberalizacji procesów gospodarczych po tym, jak wyniki ekonomiczne kraju uległy pogorszeniu. Dobrze zaprojektowana polityka makroekonomiczna wspierająca model eksportowy, gdy była taka potrzeba, umożliwiła zajście procesu stopniowej restrukturyzacji z sektorów o niskiej wartości dodanej (rolnictwo) do sektorów o wyższej wartości dodanej (przemysł i usługi). Wydaje się jednak, że najważniejsza lekcją płynącą z koreańskiego cudu gospodarczego jest rola kapitału ludzkiego. Edukacyjna gorliwość społeczeństwa wraz z dużą rolą państwa w wyrównywaniu szans edukacyjnych w początkowych etapach kształcenia ukształtowały wysokiej jakości siłę roboczą, która była fundamentalnym czynnikiem zwiększającym efektywność czynników produkcji.

Stopy procentowe zrobiły swoje. Ich wzrost byłby błędem [RAPORT OG]

Wszelkie prawa do treści zastrzeżone.

Gabriel Chrostowski

Analityk makroekonomiczny, w wolnych chwilach uprawiający piłkę nożną oraz biegi krótko- i długodystansowe

Adam Suraj

Ekonomista zarażony miłością do tej nauki przez Ha-Joon Chang. To on pokazał, że ekonomia to nie są nudne obliczenia, a nauka o życiu społecznym.

Polecane artykuły

Back to top button

Adblock Detected

Please consider supporting us by disabling your ad blocker