Gospodarka

Ustawa wiatrakowa, czyli jak potknąć się na prostej drodze

Co nagle, to po diable – głosi porzekadło. Nie nastąpiłaby katastrofa, gdyby rzeczone regulacje przygotowywano w sposób bardziej transparentny, w konsultacji z różnymi środowiskami.

Debiutująca w Sejmie nowa większość przekonuje się na własnej skórze, że szlachetne zamiary to za mało. Tak zwana ustawa wiatrakowa z jednej strony powiela złe praktyki poprzedników, z drugiej – jest paliwem dla środowisk, które straszą Polaków OZE. A przecież utrzymanie akceptowalnych cen energii i rozwój energetyki wiatrowej to cele na tyle istotne, że mogłyby łączyć ponad podziałami. Na szczęście na naprawienie błędu nie jest za późno.

Kto sfinansuje zielone inwestycje?

Przyszły rząd ma szansę przejść do historii jako ten, który sfinalizował proces zielonej zmiany w polskiej energetyce. To nie tylko konieczność w związku z wymogami unijnymi, lecz również wielka szansa dla naszej gospodarki. Analizowany proces może być ogromnym impulsem dla polskiej konkurencyjności. To także moment na ugruntowanie niezależności energetycznej i surowcowej.

Zobacz także: Państwowe spółki skupują wiatraki, czyli blokada PiS w praktyce

Do tego potrzeba dwóch rzeczy: pieniędzy i społecznej akceptacji. I tak się składa, że mamy obecnie i jedno, i drugie. Kontrolowane przez Skarb Państwa spółki inwestują w OZE, a powiększony o inne grupy Orlen do 2030 roku na zielone inwestycje planuje przeznaczyć 120 mld zł. I tu pojawia się pierwszy problem, związany z forsowanym projektem ustawy wiatrakowej: Orlen, jako jedyna giełdowa spółka, ma partycypować w kosztach zamrożenia cen energii i gazu dla Polaków. To bagatela, 15 mld zł, a rzecz dotyczy zamrożenia cen na 6 miesięcy.

Żeby uzmysłowić sobie, jaka to skala: to mniej więcej zysk koncernu za pierwsze trzy kwartały br. Tyle też wynosi koszt budowy największej w Polsce morskiej farmy wiatrowej na Bałtyku. Odbierając Orlenowi – kontrolowanemu w końcu przez państwo – większość zysku, pozbawia się go możliwości kontynuowania potrzebnych Polsce inwestycji. Jest to o tyle niezrozumiałe, że nie da się tego uzasadnić nawet bieżącą, partyjną polityką. Obecny prezes – wkrótce przestanie nim być. Na czele koncernu stanie zapewne ktoś, kto będzie się cieszył zaufaniem nowego rządu. I to on będzie musiał mierzyć się z problemami.

Zobacz także: Giga masowiec otrzyma napęd wiatrowy. Przyszłość branży?

Ustawa wiatrakowa, czyli co nagle, to po diable

Przypomina się, jako żywo, stary żart z ery PRL o socjalizmie, bohatersko rozwiązującym problemy, które sam stworzył. Orlen oczywiście powinien dzielić się zyskami, inne państwowe spółki również – ale dlaczego ukarani mają być akcjonariusze tylko jednej spółki? Przecież niemal połowa akcji Orlenu należy do podmiotów niezwiązanych ze Skarbem Państwa.

Co do farm wiatrowych – PiS zmarnował osiem lat, blokując potrzebne Polsce inwestycje. Tu nie ma wątpliwości. Nie ma też wątpliwości, że uchwalona na ostatniej prostej ustawa odmrażająca inwestycje w wiatraki jest zbyt zachowawcza. Do przygotowanego projektu uwagi mają jednak entuzjaści energetyki ze źródeł odnawialnych. Według nich grozi nam przechylenie wahadła w drugą stronę. Była faktyczna blokada inwestycji, a teraz istotne przecież czynniki środowiskowe mogą zostać zbagatelizowane. Zapis o możliwych wywłaszczeniach jest zaś błędem na wielu poziomach. Cóż z tego, że dotyczy sytuacji wyjątkowych i zapewne nigdy albo prawie nigdy nie będzie miał zastosowania? Już jest o nim głośno i już budzi strach wśród mieszkańców terenów wiejskich.

Zobacz także: ORLEN ma nowe koncesje na budowę farm wiatrowych na Bałtyku

Co nagle, to po diable – głosi porzekadło. Nie nastąpiłaby katastrofa, gdyby rzeczone regulacje przygotowywano w sposób bardziej transparentny, w konsultacji z różnymi środowiskami. Kilka tygodni nie uczyniłoby tu różnicy, a dawałoby szansę na dobrą legislację. A wrzucanie do jednej ustawy wiatrakowej zamrożenia cen energii, narzucenia swoistej kontrybucji na akcjonariuszy Orlenu i inwestycji w farmy wiatrowe przypomina to, co robiła ustępująca już władza. To w osławionych „ustawach covidowych” zamieszczano i zapisy o pomocy przedsiębiorcom, i zmiany w przepisach dotyczących prokuratury. Z tym nowa koalicja powinna skończyć raz na zawsze.

Urszula Jóźwiak,

ekspertka Instytutu ESG,

Poglądy przedstawione w tekście są wyłącznie poglądami autora.

Transformacja energetyczna to konieczność. Od zielonej przyszłości nie ma odwrotu

Wszelkie prawa do treści zastrzeżone.

Urszula Jóźwiak

Ekspertka Instytutu ESG.

Polecane artykuły

Back to top button

Adblock Detected

Please consider supporting us by disabling your ad blocker