Gospodarka

Działasz bez zastrzeżonej marki? Zobacz jakie to ryzykowne

Początkujący przedsiębiorcy skupiają się na priorytetach. Chodzi o pozyskanie nowych klientów, świetną obsługę oraz budowanie pozytywnego wizerunku. To wszystko angażuje masę uwagi, energii i pieniędzy. W hierarchii tematów ważnych zastrzeżenie marki w Urzędzie Patentowym jest na dalszym miejscu. Nie jest to sprawa nagląca, więc bywa latami odsuwana na przyszłość. Przeczytaj o zagrożeniach jakie to może powodować.

Nie ma obowiązku zastrzegania marki

Wiele firm nie widzi w tym większego sensu. Działają na rynku od wielu lat i nie rozumieją, co niby miałoby to zmienić w ich biznesowym życiu. Wszystko się zmienia, jeżeli pojawia się widmo sporu o prawa do marki. Ten może wyniknąć z konfliktu ze wspólnikiem bądź z działań nieuczciwej konkurencji. Nagle okazuje się, że to co było bagatelizowane latami, nagle może uratować skórę takiej firmie.

Uczciwie jednak trzeba powiedzieć, że są przepisy, na które można się powoływać wywodząc prawa do tzw. znaku niezarejestrowanego. Chodzi o:

  • ustawę o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji,

  • prawo do firmy (Kodeks Cywilny).

W myśl utrwalonego orzecznictwa prawa do oznaczenia używanego komercyjne należą do tego podmiotu, który posługiwał się nim jako pierwszy. Często jednak terytorialnie taka ochrona obejmuje zasięg lokalny. W większości przypadków nie można mówić o zabezpieczeniu ogólnopolskim. Graficznie można to zwizualizować tak:

Zasada kto pierwszy ten lepszy

Drugim rodzajem praw, które mogą zabezpieczyć markę są znaki towarowe. Takie zastrzeżenie nazwy firmy następuje na wniosek. Trzeba w tym celu przejść około 6-miesięczną procedurę i uiścić określone opłaty urzędowe. Wiele osób te niedogodności odstraszają. Efektem jest jednak silna ochrona, przynajmniej na terytorium całego kraju lub Unii Europejskiej.

W Urzędzie Patentowym panuje niepisana zasada „Kto pierwszy ten lepszy”. Ekspert nie sprawdza, czy osoba wysyłająca wniosek ma w ogóle prawo ubiegać się o ochronę znaku towarowego. Co więcej, nie weryfikuje nawet, czy istnieją firmy o podobnej nazwie. Zadaniem eksperta jest ocena, czy dane oznaczenie ma w ogóle zdolność odróżniającą. Z odmową rejestracji spotka się każdy znak opisowy. Rejestracji nie otrzyma więc na przykład wyrażenie „prawnik Bydgoszcz”.

 

Działając bez ochrony ryzykujesz tym, że ktoś za Twoimi plecami, zgłosi znak identyczny albo podobny. O ile tego nie zauważysz, to bardzo prawdopodobne, że ochrona zostanie mu przyznana. Później próba unieważnienia takiego prawa może Ci zająć lata. Taniej jest więc zapobiegać takim problemom.

Na rynku znaków towarowych robi się ciasno

Każdy rzecznik patentowy powie Ci, że coraz trudniej wymyślić nazwę, która będzie całkowicie bezpieczna z prawnego punktu widzenia. Podczas analizy prawnej marki zawsze trafią się znaki towarowe częściowo podobne. Można więc powiedzieć, że im dłużej zwleka się ze złożeniem wniosku, tym większe prawdopodobieństwo, że konkurent zgłosi znak, który Cię przyblokuje. I nie chodzi wcale o jakieś świadome działania, aby Ci zaszkodzić. Większość osób wchodzi w nazwy, które są częściowo sugerujące jak „denmed” dla kliniki dentystycznej. Może się zaraz okazać, że ktoś wpadł na podobny pomysł i wyprzedził Cię w drodze do Urzędu Patentowego.

Ryzyko kradzieży marki

Czy markę firmy można ukraść? W znaczeniu potocznym – tak. Od strony prawnej pokrzywdzona firma może mieć przez to gigantyczne problemy na rynku. Już tłumaczę, z czego to wynika.

Jak pisałem, są prawa do marki niewymagające rejestracji i te będące następstwem przyznanej ochrony w Urzędzie Patentowym. Często zdarza się, że są względem siebie kolizyjne. Tzn. podmiot A pierwszy używa nazwy FENIX na sklep z zabawkami, a podmiot B po kilku latach zastrzega logo FENIKS również na zabawki. Co w takim przypadku?

Niby pierwszeństwo powinno przysługiwać temu, kto używał tej nazwy pierwszy. Czyli przedsiębiorca A powinien wystąpić o unieważnienie znaku podmiotu B. Skoro jednak chce atakować, to musi zgromadzić dowody. Można de facto mówić o odwróceniu ciężaru dowodowego w sporze, jeżeli ma się znak zarejestrowany.

Problem w tym, że przeciwnik ze swojego prawa może korzystać, czyli zablokuje Ci sprzedaż na Allegro, czy usunie Twoje konta społecznościowe na Facebooku oraz Instagramie. A to poważnie ogranicza Ci działalność.

Prawdziwe zagrożenie płynie jednak ze strony trolli od znaków towarowych. To podmioty, które świadomie zastrzegają marki firm, które same tego nie zrobiły. Wykorzystują potem to prawo do szantażu. Albo ofiara się złamie i im zapłaci, albo oni zablokują ją na rynku. Da się temu zapobiec, zastrzegając nazwę i logo jak pierwszy.

Ryzyko sporów ze znakami podobnym

Rejestracja znaku towarowego fantastycznie eliminuje ryzyko sporów. Konkurencja widząc R-kę w kółeczku obok Twojego logo z pewnością się przestraszy. To skrót od słowa „registered” i oznacza, że swoją markę chronisz w Urzędzie Patentowym. Działa to genialnie od strony prewencyjnej. Początkujący przedsiębiorca widząc ten znaczek, asekuracyjnie wybierze inną nazwę, aby nie generować sporów. Wiele osób rozumie, że zastrzeżony znak towarowy „promieniuje” na nazwy podobne.

Przez kilka lat możesz nie być nawet świadomy tego, ile konkurencyjnych firm w ten sposób przestraszyłeś. Działa to i w drugą stronę. Ludzie, którzy sprawdzili, że swojej marki nie zastrzegłeś, mogą założyć, że prawo Cię nie chroni. O ile dołożą do tego przeświadczenie, że pierwszy w Urzędzie Patentowym przejmuje prawa do marki, to masz przepis na potencjalny spór. Dojdzie do tego, że co jakiś czas pojawi się firma, może nie o identycznej nazwie, ale bardzo podobnej.

Ryzyko zablokowania sprzedaży

Na pewno słyszałeś, że w Polsce na prawomocne wyroki czeka się latami. Jeżeli strony odwołują się do wyższej instancji, faktycznie może to potrwać 5 i więcej lat. Okazuje się jednak, że wiele można osiągnąć, nikogo nie pozywając. Wszystkie zewnętrzne platformy sprzedażowe działają w oparciu o ustawę o świadczeniu usług drogą elektroniczną. Zobowiązuje je ona do tego, aby reagować na każde zgłoszenie o możliwości naruszenia cudzych praw.

W praktyce właściciel zastrzeżonego znaku towarowego lub wzoru przemysłowego może pokazać świadectwo wydane przez urząd i zażądać usunięcie danej oferty. Pracownik takiego portalu nie wchodzi w szczegóły i zwykle się na to godzi. To sprawia, że ofertę naruszyciela możesz usunąć w kilka godzin. Gorzej, jeżeli właścicielem praw do marki jest troll patentowy albo Twój konkurent.

Działając bez zastrzeżonego znaku, dajesz wolną rękę takim podmiotom. I nie ma znaczenia, że teoretycznie możesz takie prawo im unieważnić. Sam spór czy zablokowana sprzedaż to ogromne straty, których nikt Ci najpewniej nie naprawi.

Jeżeli coś jest głupie i działa to nie jest głupie

Wróćmy na chwilę do popularnego symbolu R w kółku. Wspominałem, że jest to informacja o tym, że Twoja nazwa lub logo jest zastrzeżone. Okazuje się jednak, że powszechnie ludzie źle to tłumaczą i uważają, ze jest to symbol oryginalności. A wynika to z tego, że przecież ta R-ka występuje obok największych marek świata. Jej brak ma rzekomo potwierdzać, że mamy do czynienia z podróbkami.

Ten mit sprawia, że zyskują na tym firmy, które zastrzegły znaki towarowe. W oczach klientów są bowiem bardziej wiarygodne. Ludzie fałszywie, ale jednak przyjmują, że oferują towary i usługi na wyższym poziomie. To głupie, ale działa. Płynie z tego taki wniosek, że opierając się na prawach do marki bez rejestracji, pozbawiasz się tego atrakcyjnego narzędzia marketingowego. Nie wiesz jaki procent klientów wybrał markę konkurencji, bo zauważyli tam R-kę. Czasami taki niuans może być odpowiedzialny za wyraźnie większą sprzedaż.

Skuteczna rejestracja nie legalizuje marki

Jeżeli po latach działalności postanowisz w końcu robić zgłoszenie, to uważaj na popularny mit. Ponoć jeśli dostaniesz świadectwo ochronne, to masz potwierdzenie, że działasz legalnie. Tak nie jest. Ekspert nie sprawdza, czy są względem Ciebie kolizyjne znaki towarowe. O ile w okresie sprzeciwowym nikt tego nie zablokuje ochronę, otrzymasz. Niewiele to jednak zmienia, bo właściciel podobnego znaku cały czas może Cię pozwać.

 

W takim przypadku nic Ci nie da powoływanie się na argument, że Urząd Patentowy markę Ci zastrzegł. To czynność typowo administracyjna. Na Tobie natomiast spoczywa obowiązek wybrania takiej nazwy, która jest bezpieczna. I w tym może Ci pomóc rzecznik patentowy.

Na czym polega pełna weryfikacja marki przed zgłoszeniem?

Na pewno jest zupełnie czymś innym niż darmowe badanie na identyczność. Rzecznik patentowy oceni dwie kwestie. Po pierwsze, czy sam nie łamiesz prawa innej firmy. A po drugie, czy nie wybrałeś nazwy, co do której jest zakaz rejestracji. W obu przypadkach kompletnie nie ma znaczenia, że używasz swojej marki na rynku oraz że robisz to jako jedyny. Już tłumaczę, z czego to wynika.

Zarejestrowany znak towarowy chroni przed ryzykiem pomyłki. Naruszeniem będzie sytuacja, kiedy różnice w nazwach będą tak niewielkie, że klienci będą mogli się pomylić. Ocenia to Urząd Patentowy albo sąd. Twoje prywatne zdanie nie ma tutaj znaczenia. Musisz mieć więc pewność, że Twoja marka w tym aspekcie jest bezpieczna.

Urzędnik sprawdza jedynie to, czy w danym przypadku nie występują bezwzględne przeszkody rejestracji. Mogą one obejmować np. to, że ktoś ubiega się o zastrzeżenie określenia ogólnoinformacyjnego. Czyli takiego, które bezpośrednio opisuje, co oferujesz. Odmowę dostaniesz również w przypadku wplecenia w logo np. symbolu czerwonego krzyża czy godła narodowego.

MATERIAŁ SPONSOROWANY

Wszelkie prawa do treści zastrzeżone.

Polecane artykuły

Back to top button

Adblock Detected

Please consider supporting us by disabling your ad blocker