Komentarze I Analizy

Rosyjska gospodarka przetrwała sankcje, ale nie przetrwa nieuniknionej zagłady

Rosyjska gospodarka okazała się bardziej odporna na sankcje, niż oczekiwano. Jednakże w długim okresie i tak czeka ją zagłada!

Otto von Bismarck miał stwierdzić kiedyś, że Rosja nigdy nie jest ani tak silna, ani tak słaba, jak się wydaje. Czy te słowa można odnieść również do dzisiejszej Rosji? Otóż jak wskazuje Iwona Wiśniewska, ekspertka ds. rosyjskiej gospodarki w Ośrodku Studiów Wschodnich (OSW) w wywiadzie udzielonym dla Obserwatora Gospodarczego (cała rozmowę Czytelnik znajdzie poniżej), w pewnym sensie tak. Rosyjska gospodarka okazała się bardziej odporna na sankcje w krótkim okresie, niż oczekiwali eksperci. Z drugiej strony w długim okresie wbrew propagandzie czeka ją zagłada.

Rosyjska gospodarka znalazła się w tragicznej sytuacji, a mimo tego jakoś się trzyma

Zdaje się, że rosyjska gospodarka znalazła się wręcz w katastrofalnej sytuacji. Prowadzenie wojny zmusza do marnotrawstwa mnóstwa zasobów, na kraj zostały nałożone bardzo dotkliwe sankcje, a problemy demograficzne, które już przed wybuchem wojny doskwierały rosyjskiej gospodarki, zostały jeszcze przez inwazję zaostrzone (choćby setki tysięcy młodych mężczyzn z obawy o mobilizację opuściło kraj). Z drugiej strony, wskaźniki ekonomiczne wskazują na to, że rosyjska gospodarka całkiem dobrze sobie radzi. W 2022 roku PKB agresora obniżył się jedynie o 2,1 proc. Dla porównania produkcja na terenie Ukrainy spadła aż o prawie 30 proc. w zeszłym roku. 

Zobacz także: Nocne światła mówią jasno. Reżimy autorytarne zawyżają wzrost PKB

Z kolei w 2023 roku zgodnie z przewidywaniami Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW), PKB Rosji nie tylko się nie obniży, ale jeszcze wzrośnie o 0,7 proc. Przy czym, mimo iż może zdawać się, że jest to niewiele, to warto mieć na uwadzę, że na tle na przykład europejskich gospodarek ta rosyjska wypada niemal jak tygrys wzrostu gospodarczego. Choćby wzrost PKB Polski w 2023 roku, zgodnie z prognozami MFW, wyniesie zaledwie 0,3 proc., PKB Niemiec zaś obniży się o 0,1 proc. Nawet zakładając, że dane te przeceniają to, jak radzi sobie rosyjska gospodarka (faktycznie prognozy te to robią, a to ze względu na proceder fałszowania danych, który zgodnie z zalinkowanym powyżej artykułem jest powszechny w autokracjach) i tak budzą zdumienie. W końcu zachodnie sankcje miały zdmuchnąć rosyjską gospodarkę z powierzchni ziemi, a ta sądząc jedynie po przywołanych przeze mnie danych, kołysze się niczym trzcina na wietrze. Z czego to wynika?

Rosjanie zarobili ogrom na sprzedaży surowców, a rosyjski biznes już z nie takimi problemami się zmagał

Otóż jak wskazuje Iwona Wiśniewska, przyczyn stojących za odpornością rosyjskiej gospodarki na sankcyjny szok jest naprawdę wiele. Po pierwsze, odpowiedzialność za ten stan rzeczy ponoszą same sankcje. Te zostały błyskawicznie nałożone na eksport wszelkiego rodzaju dóbr do Rosji. Jednakże tego samego nie można powiedzieć o imporcie. Przez praktycznie cały zeszły rok zachodnie państwa nabywały u agresora różnego rodzaju surowce. Przy czym, co warto zaznaczyć, w przypadku wielu z nich ceny osiągnęły rekordowo wysokie wartości. Przykładowo za baryłkę czarnego złota, które to stanowi fundament rosyjskiego sektora wydobywczego, trzeba było zapłacić przez kilka miesięcy ponad 100 dolarów (nie ma znaczenia czy mówimy o baryłce ropy Brent, czy WTI). Tym samym do Rosji rwącym strumieniem trafiała środki, które tamtejsza władza przeznaczała na podtrzymywanie produkcji oraz rozwój sektorów powiązanych z armią (do tej kwestii jeszcze wrócimy). 

Zobacz także: Rosja rewiduje prognozy gospodarcze na 2023 rok w górę. Pogarszają się jednak perspektywy na kolejne lata

Do tego, jak podkreśla ekspertka, okazało się, że rosyjski biznes był przygotowany znacznie lepiej na taką ewentualność, niż wcześniej sądzono. Po pierwsze był on całkiem zasobny w zapasy, a to głównie ze względu na pandemię koronawirusa. Jednakże, co znacznie ważniejsze, twarda rosyjska rzeczywistość nauczyła krajowe przedsiębiorstwa radzić sobie w bardzo niekorzystnych warunkach. Najpierw na początku lat 90. musiały one zmagać się z mafią, a następnie w latach 2000. z nieobliczalnym prawem, często zmieniających się na ich niekorzyść oraz biurokracją i administracją. Sprawiło to, że gdy zaczęły się pojawiać pierwsze problemy z brakiem dóbr, spowodowane nałożonymi sankcjami, rosyjskie przedsiębiorstwa nie czekały z założonymi rękami, a czym prędzej nauczone wieloma doświadczeniami całkiem skutecznie zaczęły działać na własną rękę. 

PKB w przypadku gospodarek wojennych nie ukazuje dobrobytu

Jednakże pisząc o tym, jak radzi sobie obecnie rosyjska gospodarka, nie można zapominać o dwóch ważnych kwestiach. Po pierwsze należy mieć na uwadze, że ogólnie rzecz biorąc, PKB dobrze ukazuje szeroko rozumiany dobrobyt, jakim cieszą się mieszkańcy danego państwa. Ludzie żyjący w rozwiniętych gospodarczo krajach, czyli takich cechujących się wysoką wartością tego wskaźnika w przeliczeniu na mieszkańca, cieszą się lepszymi systemami edukacji, opieki zdrowotnej, większą ilością czasu wolnego oraz wyższym poziomem konsumpcji od osób żyjących w biedniejszych państwach. Jednakże w przypadku gospodarki wojennej, jaką niewątpliwie obecnie jest ta rosyjska, wskaźnik ten zwyczajnie pod opisanym względem zawodzi. Faktycznie wzrasta on, ale jak zapewnia ekspertka OSW, wynika to głównie z tego, że rośnie produkcja na potrzeby armii. Sektory produkujące głównie na potrzeby cywilne radzą sobie coraz gorzej, a przydzielania coraz większej ilości zasobów do produkcji okołozbrojeniowej powoduje, że płace realne spadają, a przeciętny Rosjanin doświadcza spadku, niż wzrostu dobrobytu. 

Zobacz także: Litwa wybrała Zachód i kapitalizm, Białoruś wybrała Rosję i socjalizm. Teraz dzieli je przepaść

Rosyjska gospodarka bez zachodnich technologii skazana jest na zagładę

Po drugie, co znacznie bardziej istotne, jak zaznacza Iwona Wiśniewska, w dłuższym okresie gospodarkę Rosji czeka zagłada, a to za sprawą pozbawienia jej zachodnich technologii. Bez nich produkcja tego kraju w końcu zacznie szybko spadać. Przy czym, oczywiście proputinowska propaganda wskazuje, że ich brak nie stanowi dla Rosji najmniejszego problemu. Jednakże to, co dzieje się obecnie w sektorze wydobywczym, skutecznie ukazuje, jak bardzo bez niej jest źle. Weźmy za przykład inwestycje realizowane przez Novatek, będącym największym prywatnym rosyjskim przedsiębiorstwem zajmującym się produkcją gazu ziemnego. Przy czym, warto zanotować, iż w zarządzie tej firmy siedzą dobrzy przyjaciele Putina, więc raczej na brak pomocy od władzy podmiot ten narzekać nie może. 

Analizowane przedsiębiorstwo aktualnie buduje na terenie Arktyki Arctic LNG 2, który ma być wielką fabryką skroplonego gazu ziemnego, inaczej LNG. Jednakże już zaczęły pojawiać się problemy. Pierwsza linia produkcyjna była ukończona w ponad 90 proc. już pod koniec lutego 2022 roku. Jednakże zgodnie z oficjalnym harmonogramem, zostanie ona oddana do użytkowania dopiero pod koniec tego roku. Przy czym, jak zaznacza ekspertka, już teraz pojawiają się sygnały, że uruchomią ją jeszcze później. Dlaczego ta linia produkcyjna zacznie funkcjonować tak późno, mimo że została już praktycznie ukończona? Otóż jak wyjaśnia Iwona Wiśniewska, wynika to z tego, że te pozostałe kilka procent pochodziło z zagranicy. Do ukończenia tej części inwestycji rosyjska firma zwyczajnie potrzebowała wsparcia technologicznego od zachodnich firm, któego z wiadomych względów nie otrzymała. Przy czym, Novatek próbował obejść ten problem, stawiając na rosyjskie technologie, ale te zgodnie z opinią analityki OSW, okazały się na tyle nieefektywne, iż po pewnym czasie całkowicie porzucono ten pomysł. 

Zobacz także: Wenezuelskie tankowce są tak zniszczone, że nadają się na złom

Jednakże w końcu dzięki na przykład praktykowanej ostatnio stosunkowo często w Rosji kradzieży uda im się pozyskać potrzebny sprzęt i ukończą pierwszą linię produkcyjną. Tylko co z tego? Po pierwsze, jak wskazuje Iwona Wiśniewska, w ramach Arctic LNG 2 miały powstawać aż cztery linie produkcyjne, a z ogromnym trudem powstanie jedynie jedna. Do tego po wyprodukowaniu gazu trzeba go przewieźć na rynki zbytu gazowcami, których Rosja nie produkuje. Dotychczas takowe statki podobnie jak technologie sprowadzała z Zachodu. Z tego powodu będzie musiała korzystać z aktualnie posiadanych gazowców, które w obliczu odcięcia od pomocy zachodnich firm najprawdopodobniej podzielą podobny los co wenezuelskie tankowce, które ze względu na nałożone sankcje obecnie w najlepszym przypadku nadają się co najwyżej na złom (szerzej o tej kwestii Czytelnik znajdzie w artykule zalinkowanym powyżej). Oznacza to, iż nowa inwestycja Novateka, która już teraz jest sporym niewypałem, w przyszłości najprawdopodobniej zostanie całkowicie zamknięta. 

Chiny nie uratują Rosji, bo widzą w niej wasala, a nie partnera

No dobrze, a Rosjanie nie mogą po prostu skorzystać z technologii niezachodnich na przykład tych chińskich? Otóż zgodnie ze słowami ekspertki agresor bardzo chętnie by z nich skorzystał, ale zwyczajnie nie może. Wynika to zaś z faktu, że Państwo Środka w przeciwieństwie do Zachodu przed wybuchem wojny, w Rosji nie widzi partnera a wasala i nie zamierza jej pomagać. Bardzo dobrze to zróżnicowanie w podejściu do relacji gospodarczych z Rosją obrazuje sytuacja związana z przemysłem motoryzacyjnym. Podczas dołączania do Światowej Organizacji Handlu, Putinowi udało się wynegocjować bardzo korzystne dla jego kraju warunki. Te sprawiły, że zachodni producenci samochodów, którzy chcieli sprzedawać swoje dobra w Rosji (ze względu na rozmiar tamtejszego rynku, przed inwazją nie było firmy, która nie chciała sprzedawać u agresora samochodów), zaczęli przenosić do Rosji nie tylko zakłady produkujące pojazdy, ale również fabryki wytwarzające potrzebne podzespoły. Dzięki temu do agresora napływał kapitał, technologie, know-how, co rozwijało gospodarczo ten kraj. 

Zobacz także: Nie tylko Rosja. Te kraje również są objęte sankcjami gospodarczymi

Obecnie większość zachodnich koncernów motoryzacyjnych wycofała się z Rosji albo całkowicie zatrzymała produkcję na terenie tego kraju, w wyniku czego między innymi państwo to ponownie zaczęło „produkować” samochody marki Moskwicz. Przy czym, produkować to stanowczo za dużo powiedziane. Otóż jak informuje Iwona Wiśniewska, Moskwicze faktycznie produkują Chińczycy, korzystając przy tym jedynie z wytworzonych w Państwie Środka komponentów. Następnie demontują sześć (sic!) części i wysyłają takie samochody w okolice Moskwy. Po tym w fabryce znajdującej się obok stolicy Rosji montuje się wcześniej zdemontowanych 6 komponentów oraz nakleja logo Moskwicz, a następnie wypuszcza się na rynek, jako samochód wyprodukowany w Rosji! 

Podsumowując niniejszą analizę, Rosjanie faktycznie poradzili sobie z sankcjami znacznie lepiej, niż oczekiwano. Jednakże w dłuższym okresie nie ma to żadnego znaczenia. Rosyjska gospodarka bez zachodnich technologii zmierza w kierunku katastrofy i Chiny ją przed tym nie uchronią.

Kraje UE będą wspólnie kupować gaz. Rosja jest coraz mocniej wypychana z Europy

Wszelkie prawa do treści zastrzeżone.

Adam Suraj

Ekonomista zarażony miłością do tej nauki przez Ha-Joon Chang. To on pokazał, że ekonomia to nie są nudne obliczenia, a nauka o życiu społecznym.

Polecane artykuły

Back to top button

Adblock Detected

Please consider supporting us by disabling your ad blocker