GospodarkaPolska

Czy politycy ukradną kasę z PPK, a następnie kupią sobie za nią jachty?

Pracownicze Plany Kapitałowe obrosły w ogrom mitów. Bez problemu można napotkać opinie głoszące na przykład, że środki w PPK zostaną „rozkradzione” przez polityków

Pracownicze Plany Kapitałowe obrosły w ogrom mitów. Bez problemu można napotkać opinie głoszące na przykład, że pieniądze w PPK zostaną przywłaszczone przez polityków, jak to miało miejsce w przypadku OFE, a środkami zarządza państwowy, a więc nieefektywny fundusz. Z wieloma takimi półprawdami i kłamstwami postanowił rozprawić się Bartosz Marczuk wiceprezes Polskiego Funduszu Rozwoju (PFR) w wywiadzie dotyczącym PPK udzielonym dla naszego portalu (całą rozmowę Czytelnik znajdzie poniżej).

  • Jeżeli nie podejmiemy działań we własnym zakresie, będziemy skazani na stosunkowo niskie emerytury. 
  • Pracownicze Plany Kapitałowe powstały, aby Polacy mogli w przystępny oraz efektywny sposób oszczędzać na emeryturę. 
  • PPK cieszą się dobrą opinią wśród ekspertów, ale już niekoniecznie wśród opinii publicznej. Polacy mają obawy wobec programu.
  • Pieniądze w PPK są własnością prywatną pracujących Polaków i władza nawet jakby chciała, nie mogłaby sobie ich przywłaszczyć. 

ZUS sam z siebie nie zapewni nam przyzwoitej emerytury

Polski system emerytalny dzieli się na trzy podsystemy. Pierwszy i zarazem najważniejszym jego filarem jest obowiązkowy system publiczny, czyli głównie ZUS. Ten, jak zapewnia ekspert, działa efektywnie i wbrew wielu kasandrycznym przepowiedniom nie upadnie ani za 5, ani za 50 lat. Jednakże z drugiej strony Polak, który swoją emeryturę zamierza oprzeć wyłącznie na nim, będzie w przyszłości żył na relatywnie niskim poziomie. Otóż zgodnie z wyliczeniami ZUS-u stopa zastąpienia (stosunek wysokości emerytury do ostatniego wynagrodzenia) w naszym kraju głównie za sprawą wzrostu oczekiwanej długości życia drastycznie spadnie. Dokładnie jej średnia wartość obniży się z 56,4 proc. w 2020 roku do zaledwie 24,6 proc. w 2060 roku. 

Zobacz także: Długość życia w Polsce rośnie, więc ZUS wypłaci niższe emerytury

W praktyce oznacza to, że w celu otrzymywania w przyszłości stosunkowo wysokich dochodów trzeba podjąć dodatkowe działania „na własną rękę”. Przy czym można albo zacząć lepiej się odżywiać, więcej się ruszać, zwiększając tym samym okres, przez który będziemy w stanie pracować (im później zaczniemy pobierać emeryturę z ZUS, tym lepiej finansowo dla nas) albo zwiększyć część pensji przeznaczanej na emerytalne oszczędności. Niestety przez bardzo długi czas zdecydowana większość Polaków nie korzystała z żadnej z tych dwóch opcji.

Polacy nie chcą pracować na emeryturze ani na nią oszczędzać!

Faktycznie od zakończenia transformacji ustrojowej z każdym rokiem wydłużała się w Polsce zarówno oczekiwana długość trwania życia, jak i oczekiwana długość trwania życia w zdrowiu. Jednakże zdaje się, że mieszkańcom naszego kraju nie widzi się wykorzystać te dodatkowe lata na pracę. Zgodnie z danymi OECD w 2020 roku efektywny wiek emerytalny w naszym kraju wyniósł w przypadku kobiet 60,1 lat (wiek emerytalny dla kobiet to 60 lat), a w przypadku mężczyzn 62,2 lata, czyli o 2,8 roku mniej od oficjalnego wieku emerytalnego (wynika to z istnienia przywilejów emerytalnych dla określonych grup społecznych). Z drugiej strony, warto zanotować, że ponad dwie dekady temu, w 2000 roku Polacy i Polaki przechodzili na emeryturę jeszcze wcześniej! 

Do oszczędzenia Polacy również zbytnio się nie garnęli. Zgodnie z danymi przytoczonymi przez Bartosza Marczuka do 2019 roku ok. 300 tys. korzystało z Pracowniczych Planów Emerytalnych (jest to drugi filar systemu emerytalnego, czyli oszczędzanie wraz z pomocą pracodawcy), 300 tys. z Indywidualnych Kont Emerytalnych oraz mniej więcej tyle samo z Indywidualnych Kont Zabezpieczenia Emerytalnego (trzeci filar systemu emerytalnego, czyli oszczędzenie samemu). Łącznie daje nam to niecały milion ludzi. Z drugiej strony, czy  naprawdę powinniśmy się dziwić takiemu stanowi rzeczy? 

Zobacz także: Jak mieć większą emeryturę? Kluczowe jest jak najwcześniejsze rozpoczęcie odprowadzania składek

W Polsce ze względu na naszą dosyć burzliwą historię nigdy nie ukształtowała się kultura oszczędzenia. Co jakiś czas nad Wisłą miało miejsce wydarzenie, które skutecznie niweczyło wysiłki ciułaczy (hiperinflacja lat 90., druga wojna światowa, powstanie i działalność Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej). Do tego nie można zapominać, że długo większość Polaków nie była w stanie w ogóle oszczędzać ze względu zbyt niskie dochody. Nawet jeszcze w 1995 roku PKB per capita Polski wyrażony parytecie siły nabywczej, czyli uwzględniający to, że państwa różnią się pod względem poziomów cen, wynosił zaledwie 44 proc. unijnej średniej. Dodatkowo jak wskazuje Bartosz Marczuk, bardzo długo zwyczajnie nie było w Polsce atrakcyjnego produktu, który by przyciągnął uwagę większej liczby Polaków.

Czym są Pracownicze Plany Kapitałowe i z czym się to je?

Biorąc pod uwagę liczbę oraz trwałość tych wszystkich czynników uznano, że sytuacja sama z siebie szybko się nie zmieni i Polacy nadal nie będą oszczędzać, w wyniku czego skończą z bardzo niskimi emeryturami. Z tego powodu w 2019 roku wprowadzono Pracownicze Plany Kapitałowe (PPK). Te działają w następujący sposób. Podobnie jak w przypadku zdecydowanej większości produktów emerytalnych pracownik co miesiąc wpłaca część (w wersji podstawowej 2 proc.) swojego wynagrodzenia na dane konto. Co odróżnia ten produkt od IKE czy IKZE, czyli produktów należących do trzeciego filara systemu emerytalnego, to fakt, że do tej kwoty 1,5 proc. pensji (w wersji podstawowej) co miesiąc dorzuca pracodawca. Co więcej, każda osoba, która postanowi oszczędzać w ramach PPK, otrzymuje od państwa na start 250 zł oraz 240 zł co roku, ale to drugie pod pewnymi warunkami.  

Następnie środki te są inwestowane w długoterminowe papiery wartościowe. Przy czym to, na jakie konkretnie aktywa przeznaczane są środki, zależy od wieku pracownika. Im jest on starszy, tym automatycznie większa część jego oszczędności jest zainwestowana w bezpieczniejsze aktywa pokroju obligacji. Jednakże jak donosi Bartosz Marczuk, jeżeli dana osoba zechce inwestoać ryzykownie nawet przed swoją emeryturą, nikt mu tego nie zabroni. Uczestnicy PPK mogą w dowolnym momencie zmienić to, jaka część ich kapitału jest przeznaczana na nabycie ryzykownych papierów wartościowych takich jak akcje.

Zobacz także: Panattoni rusza z kolejną miejską inwestycją w Warszawie

Dodatkowo co z całą stanowczością podkreśla ekspert, środki uczestników są inwestowane w różnorakie aktywa przez specjalistyczne, prywatne podmioty, głównie towarzystwa funduszy inwestycyjnych. Odpowiedzialny za ewidencjonowanie oraz promujący Pracownicze Plany Kapitałowe, a będący spółka skarbu państwa Polski Fundusz Rozwoju S.A. nie zarządza środkami pracowników. Dodatkowo zaznaczyć należy, że w ramach ustawy o PPK, rząd reguluje jedynie wielkość kosztów związanych z zarządzaniem aktywami, a to ze względu na to, że za czasów OFE takiego przepisu nie było, te potrafiły osiągnąć wręcz absurdalne wielkości (średniorocznie nawet 7 proc. wpłat klientów było przeznaczanych tylko na „pokrycie” kosztów związanych z zarządzaniem aktywami). 

Pracownicze Plany Kapitałowe podbiły serca ekspertów, a Polaków już niekoniecznie

Jak informuje Bartosz Marczuk, ta stosunkowo prosta i klarowna konstrukcja programu zyskała całkiem pochlebne opinie wśród polskich ekspertów, ale już nie do końca wśród samych Polaków. Mieszkańcy naszego kraju nadal są sceptycznie nastawieni do Pracowniczych Planów Kapitałowych, co widać po liczbie członków tego programu. Otóż aktualnie w PPK jest ok. 3,3 mln osób. Z kolei pracujących Polaków jest w naszym kraju ok. 17 mln. Przy czym, bynajmniej nie jest to wynik bardzo zły i z czasem jak zapewnia wiceprezes PFR będzie się poprawiał, ale nie zmienia to faktu, że pozostawia wiele do życzenia. Zwłaszcza jeżeli weźmiemy pod uwagę mający miejsce w tym roku autozapis, w ramach którego każdy pracujący Polak został automatycznie zapisany do PPK z możliwością wypisania się z programu w ciągu kilku miesięcy. Może zwyczajnie eksperci się mylą i Pracownicze Plany Kapitałowe wcale nie są takie korzystne? 

OFE, PPK i wiele, wiele mitów

Zdaniem Bartosza Marczuka winę za ten stan rzeczy ponosi nie sama konstrukcja programu, a Otwarte Fundusze Emerytalne. Ludzie zwyczajnie boją się, że tak jak w przypadku OFE pieniądze zostaną im zabrane przez władzę. Jednakże, po pierwsze nikt, nigdy, nikomu żadnych pieniędzy nie zabrał. Te zostały zwyczajnie przeniesione na subkonta w ZUS. Po drugie, co znacznie ważniejsze, pieniędzy w OFE nie były prywatnymi pieniędzmi obywateli. Już w 2008 roku, czyli nad długo przed przeniesieniem aktywów zorganizowanym przez rząd Donalda Tuska oraz sławnym wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego Sąd Najwyższy orzekł, że składki nie są prywatną własnością obywatela. Tym samym do żadnej kradzieży z OFE nie doszło, bo z definicji nie da się okraść kogoś z rzeczy, której ten nie posiada.

Zobacz także: Polski system emerytalny jest rządzony przez ignorancję i demagogię [RAPORT OG]

Co warto zaznaczyć, w przypadku Pracowniczych Planów Kapitałowych sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Zgodnie z ustawą o PPK, środki, którymi fundusze obracają w ramach tego systemu, są prywatną własnością obywatela! Co więcej, możemy się o tym sami przekonać, na przykład wypłacając wszystkie środki zgromadzone na koncie PPK, a następnie wydać je w sposób, w jaki tylko zapragniemy (w przypadku OFE taka sytuacja była niemożliwa). Z kolei, co warto zaznaczyć, zgodnie z konstytucją, własność prywatna w Polsce jest świętością, której żadna władza nie może naruszyć. Oznacza to w praktyce, że jeżeli ktoś obawia się, że politycy przywłaszczą sobie środki z PPK i dlatego nie dołączył do tego programu, powinien czym prędzej sprzedać dom, wyjąć wszystkie pieniądze z banku, zamknąć konto u maklera, a następnie wszystkie środki schować w sejfie leżącym poza granicami Polski. W końcu, jeżeli rząd może zabrać środki z PPK, to równie dobrze może sobie przywłaszczać wszystkie inne rodzaje aktywów należących do Polaków. 

Najlepsze kraje na spędzenie emerytury. TOP 10 zamykają…Czechy

Wszelkie prawa do treści zastrzeżone.

Adam Suraj

Ekonomista zarażony miłością do tej nauki przez Ha-Joon Chang. To on pokazał, że ekonomia to nie są nudne obliczenia, a nauka o życiu społecznym.

Polecane artykuły

Back to top button

Adblock Detected

Please consider supporting us by disabling your ad blocker