GospodarkaPolska

Inflacja bazowa szybko spada. Fala inflacyjna przeminęła

Według szacunków NBP, inflacja bazowa (z wyłączeniem cen żywności i energii) skurczyła się w lutym do 5,4% r/r, czyli najniższego poziomu od grudnia 2021 roku. Historycznie, osiągnięcie celu inflacyjnego wymagało, aby wskaźnik bazowy oscylował w przedziale 0-2%. co sugeruje, że przed nami jeszcze długa droga do trwałego zejścia inflacji do celu (2,5%). Z drugiej strony, pocieszające jest, iż szybko łagodzi się presja inflacyjna w gospodarce, mimo że płace rosną w tempie ponad 10%. Ale to dla niektórych ekonomistów nie jest zaskoczenie. 

Narodowy Bank Polski (NBP) opublikował dziś dane dotyczące różnych miar inflacji. Ekonomiści i rynek zazwyczaj skupiają się na inflacji bazowej z wyłączeniem cen żywności i energii. Ale inne miary takie jak inflacja po wyłączeniu cen najbardziej zmiennych czy 15% średnia obcięta także są bardzo interesujące, a nawet ważniejsze. Dlaczego? Ponieważ jak podkreślaliśmy w artykule zatytułowanym Inflacja bazowa nie jest miarą doskonałą, przez co banki centralne mogą się mylić miara inflacji z wyłączeniem cen żywności i energii jest bardzo podatna na podażowy komponent zmian cen w gospodarce, wskutek czego może nie pokazywać jakichś trwałych wzorców. Rozwińmy to.

Gdy występuje szok cen energii zmianie ulegają nie tylko ceny energii, ale także ceny dóbr nieenergetycznych, ponieważ rosną koszty operacyjne, np. wzrost cen energii elektrycznej sprawia, że salon fryzjerski podnosi ceny usług. Dlatego bardziej precyzyjną miarą jest chociażby inflacja z wyłączeniem cen najbardziej zmiennych, ponieważ ukazuje ona, czy w gospodarce doszło do jakieś fundamentalnej zmiany presji inflacyjnej. Przykładowo, jednorazowy skok cen żywności, energii, biletów lotniczych itd. nie wpłynie na ten wskaźnik, ale gdy już ceny wielu dóbr zmieniają się w tym samym czasie, to automatycznie zmianie ulegnie ta miara inflacji. Przejdźmy do danych.

W styczniu i lutym wszystkie miary inflacji w Polsce spadły. Najbardziej interesująca nas inflacja z wyłączeniem cen najbardziej zmiennych obniżyła się z 8,6% w grudniu ub. roku do 4,5% r/r w lutym br. Inflacja bazowa (czyli z wyłączeniem cen żywności i energii) spadła z kolei z 6,9% do 5,4% r/r (prognoza ekonomistów wynosiła 5,3%, a więc odczyt okazał się minimalnie powyżej oczekiwań). Kierunek w presji inflacyjnej jest jasny. Największy od trzech dekad szok inflacyjny jest już za nami. Gaśnie nie tylko presja zewnętrzna na wzrost cen związana z deflacją surowcową na świecie, ale także fundamentalna presja inflacyjna. W innym wypadku, miary inflacji bazowej nie spadałyby w tak szybkim tempie. Swoje „kilka groszy” dołożyła wojna cenowa, ale warto dodać, że jest ona pochodną warunków rynkowych, czyli niższego od wszelkich oczekiwań popytu konsumpcyjnego.

Zobacz też: Cóż za zawrotna prędkość! Oto najszybsze pociągi na świecie

Co w danych inflacyjnych przykuwa szczególną uwagę? Między innymi fakt, że z presją inflacyjną zeszliśmy do relatywnie niskich poziomów, a jednocześnie dynamika płac nominalnych została utrzymana na bardzo wysokim, dwucyfrowym poziomie. Innymi słowy, funkcją wyciszenia inflacyjnej nawałnicy póki co nie jest sprowadzenie pędu płac do niskich dynamik, czyli rynek pracy. Najbardziej spójne uzasadnienie takiego zjawiska wydaje się następujące.

Zobacz też: W europejskim przemyśle wciąż trwa posucha, bo konsumpcja leży i kwiczy

Po pierwsze, pracownicy zaczynają nadrabiać straty w dochodzie realnym, który ponieśli podczas szoku kosztowego, a firmy w ostatnich latach wygenerowały wystarczające środki, aby im te straty zrekompensować. Do szoku najpierw dostosowały się ceny towarów podwyższając presję na wzrost przychodów i zysków, a dopiero teraz dostosowują się płace realne. Po drugie, aby płace nominalne podbijały presję cenową, wzrost płac musi być konsumowany, a w obliczu wysokich realnych stóp procentowych, nie jest pewne, na ile silne jest i będzie przejście z punktu A (wzrost płac nominalnych i realnych) do punktu B (boom konsumpcyjny). Na razie to przejście jest słabe. Wreszcie, wydajność pracy będzie przyspieszać w związku z ożywieniem koniunktury, co nawet w obliczu bardzo szybko rosnących wynagrodzeń nie musi zwiastować podwyższonej inflacji. Związek między płacami a cenami jest bardziej subtelny, niż może się wydawać.

Podsumowując, na razie udaje upiec się wiele pieczeni na jednym ogniu. Płace nominalne wciąż szybko rosną, a przy tym inflacja po raz pierwszy od trzech lat znalazła się w celu i wcale nie jest to tylko efekt bazy i – generalnie rzecz ujmując – czynników o charakterze podażowym. W rezultacie straty wielu gospodarstw domowych zaczynają być kompensowane. Pytanie, czy w dłuższym okresie inflacja jest w stanie trwale zejść do celu przy wysokim wzroście płac i napiętym rynku pracy? Taki scenariusz jest możliwy, o ile zza granicy będziemy importować dezinflację (ze strefy euro i Chin), stopy procentowe pozostaną stosunkowo wysokie, a sytuacja na rynku surowcowym będzie dość stabilna.

Saldo obrotów bieżących najlepsze w regionie. Eksport towarów na ogromnym plusie

Wszelkie prawa do treści zastrzeżone.

Gabriel Chrostowski

Analityk makroekonomiczny, w wolnych chwilach uprawiający piłkę nożną oraz biegi krótko- i długodystansowe

Polecane artykuły

Back to top button

Adblock Detected

Please consider supporting us by disabling your ad blocker