GospodarkaPolska

Państwowe spółki na cenzurowanym. Rozpoczęła się przedwyborcza gra

Wkroczyliśmy na ostatnią prostą przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi. Tegoroczna kampania zbiera wyjątkowych rozmiarów żniwa nie tylko wśród polityków. Program wyborczy opozycji oparty na szerzeniu absurdalnych pomówień dotyka bowiem także państwowe spółki. Na pierwszy ogień poszedł Orlen.

Oskarżenia wymierzone w państwowe spółki stają się coraz bardziej oderwane od rzeczywistości

Nie jest tajemnicą, że głównym punktem programu wyborczego Koalicji Obywatelskiej jest odsunięcie Prawa i Sprawiedliwości od władzy. Prawdopodobnie, z braku lepszego pomysłu na swoją kampanię, obietnicę tą stara się spełnić, podejmując działania, które można opisać nie inaczej jak „tonący brzytwy się chwyta”. Problem polega na tym, że ta brzytwa uderza rykoszetem w polskich przedsiębiorców. Oskarżenia wymierzone w państwowe spółki stają się coraz bardziej oderwane od rzeczywistości.

Zobacz także: Grupa ORLEN przeznaczy na zielone inwestycje aż 120 mld zł!

Opozycja już od dłuższego czasu krytykuje Orlen za osiąganie, jej zdaniem, nadmiarowych zysków i bogacenie się kosztem Polaków. Na początku roku byliśmy świadkami burzy medialnej, kiedy to stawka VAT na paliwa w Polsce wzrosła z 8 proc. do 23 proc. Niektórzy eksperci i politycy zwrócili wtedy uwagę, że choć wraz z nowym rokiem wartość podatku na paliwa zwiększyła się, to ceny na stacjach benzynowych nie uległy zmianie.

Innym, popularnym argumentem opozycji jest fakt, że choć okresowo ceny ropy naftowej na rynkach światowych maleją, to opłata za litr paliwa na stacjach Orlenu wciąż pozostaje wyższa niż przed wybuchem kryzysu energetycznego związanego z wojną na Ukrainie. Chociaż koncern wielokrotnie odpierał zarzuty, podkreślając, że jako przedsiębiorstwo rynkowe musi zarabiać, opinia entuzjastów Koalicji Obywatelskiej pozostała zmian. Nie pomógł fakt, że nadwyżki finansowe Grupa inwestuje m.in. w zieloną energię, która zabezpieczy energetycznie Polskę na długie lata. No trudno.

Czy akcjonariusze się pomylili?

Teraz, jako element przedwyborczych rozgrywek, na tapet powrócił temat związany z przejęciem Grupy LOTOS przez PKN Orlen. Wszystko za sprawą wyemitowanego na antenie TVN24 programu „Czarno na Białym”, który zawierał szereg nieścisłości, epatując sensacją spotęgowaną m.in. zmanipulowanymi cytatami przedstawicieli spółki. Co ciekawe, autor materiału nie zadał sobie trudu, aby uwzględnić odpowiedzi przedstawicieli Orlenu, które wyjaśniały kwestie, poruszane w programie. Wydaje mi się, że na tym powinna polegać dziennikarska rzetelność.

Zobacz także: Sfinalizowano fuzję PKN ORLEN i Grupy LOTOS. Jak zakończyła się operacja przejęcia?

Po pierwsze, wycena i sprzedaż aktywów LOTOSU odbyła się na rynkowych warunkach. Dotyczy to również aktywów logistycznych. Przedstawione w materiale „Czarno na Białym” wyceny mają niewiele wspólnego z realną wartością rynkową tych aktywów. Chciałbym przypomnieć, że zostały one przygotowane przez niezależnych zewnętrznych doradców. Cały proces został przeprowadzony z poszanowaniem przepisów prawa, a zgodę na transakcję wydała Komisja Europejska. Ponadto, na tej fuzji, nie stracili akcjonariusze LOTOSU. Za swoje akcje otrzymali bowiem akcje PKN Orlen po określonym parytecie wymiany. Za połączeniem i przedstawioną wizją firmy głosował nie tylko Skarb Państwa, ale także prywatni inwestorzy i fundusze, a cały proces  zaakceptowało niemal 100 proc. akcjonariuszy obecnych na walnych zgromadzeniach obu spółek.

Czy, gdyby wspomniani akcjonariusze mieli stracić, to naprawdę głosowaliby za przeprowadzeniem tej transakcji? Rynek również jednoznacznie opowiedział się korzystnie za realizowanym procesem połączenia z Grupą LOTOS, ale też PGNiG. A kolejnym niewątpliwym sukcesem tej transakcji jest podwyższenie przez Agencję Fitch Ratings długoterminowego rating koncernu do „BBB+” z perspektywą stabilną. Natomiast Agencja Moody’s Investors Service przyznała najwyższą w historii PKN Orlen ocenę na poziomie A3.

Ta transakcja to nie tylko realizacja wymogów Komisji Europejskiej, jako implementacja środków zaradczych, ale przede wszystkim jeden z elementów budowy bazy solidnych dostawców na rynek krajowy. Gdyby nie powstanie koncernu multienergetycznego, nie byłoby umowy na stabilne dostawy ropy zabezpieczające rynek polski oraz region, a to 20 mln ton surowca rocznie, czyli 45 proc. łącznego zapotrzebowania wszystkich rafinerii Grupy. Nie byłoby również kontraktu z Equinor na dostawy gazu z Norwegii przez rurociąg Baltic Pipe, czy też umowy z Sempra Infrastructure na LNG z USA.

Zobacz także: Dywidenda PKN ORLEN za 2022 rok ma wynieść prawie 6,4 mld zł!

Wątek rosyjski wciskany na siłę

I tutaj chciałbym przejść do zakupu udziałów w rafinerii przez Saudi Aramco – transakcji będącej niewątpliwie konsekwencją fuzji z LOTOSEM. Wiele głosów nadal podważa zasadność i korzyści z tego kroku Spółki. Pamiętajmy, proszę, że PKN Orlen w aktywach Rafinerii Gdańskiej ma nadal 70 proc. Większościowy udziałowiec posiada decydujący wpływ na podejmowanie decyzji korporacyjnych w spółce i to jego przedstawiciele stanowią większość członków zarządu oraz rady nadzorczej spółki. Umowa wspólników została tak skonstruowana, aby przynosiła długoterminowe korzyści obu stronom. A więc zyskało Saudi Aramco i zyskał PKN Orlen.

Jedna z kolejnych tez dominujących w programie TVN24 związana była z zakupem przez Orlen części węgierskich stacji MOL, funkcjonujących wcześniej pod szyldem rosyjskiego Lukoil. Koncern sam poinformował o tym już pod koniec maja ubiegłego roku m.in. za pośrednictwem oficjalnego  komunikatu prasowego. Jednak i to chciałbym podkreślić, spółka nie dokonała tej transakcji ze stroną rosyjską. Grupa kupiła stacje na Węgrzech – zarówno te działające pod marką MOL, jak i Lukoil – od MOL. Tym samym, Orlen nie jest w żaden sposób związany z takimi osobami, jak Imre Fazakasa i Lwa Tolkaczewa, poprzednimi właścicielami spółki Normbenz, która zarządzała stacjami Lukoil na Węgrzech, a którą kupił MOL. A to właśnie usilnie sugerował autor wspomnianego już odcinka ,,Czarno na Białym”.

Kroki podjęte w ostatnich miesiącach przez PKN Orlen były i nadal są oparte na silnych przesłankach ekonomicznych. W dalszej kolejności prowadzą one to dynamicznego rozwoju technologii, rozwoju rynku, czy też zmiany pozycji konkurencyjnej koncernu. „Nowy” i „większy” Orlen to stabilność sytuacji finansowej oraz niebagatelny jak na dzisiejsze czasy wzrost bezpieczeństwa surowcowego w regionie. Osobiście trzymam kciuki za przyszłość naszego polskiego koncernu i po cichu liczę, że Grupa podejmie stosowne kroki prawne w celu ochrony wizerunku i dobrego imienia.

Dr Piotr Balcerowski, MBA Wiceprezes Instytutu Staszica

Rosyjska ropa ma obecnie marginalne znaczenie dla polskich rafinerii

Wszelkie prawa do treści zastrzeżone.

Polecane artykuły

Back to top button

Adblock Detected

Please consider supporting us by disabling your ad blocker