EuropaGospodarka

Regulacje internetu w Unii Europejskiej postępują

Regulacje internetu stają się coraz bardziej kuszącym tematem poruszanym nie tylko przez polityków, ale i środowiska społeczne

Nie da się ukryć, że internet stał się istotną częścią naszego życia. Dla wielu zarówno prywatnego, jak i publicznego. Dlatego od wielu lat pojawiają się pomysłu uregulowania tego olbrzymiego rynku. Po ACTA nadszedł czas na nowe przepisy mające na celu teoretycznie poprawę jakości korzystania z sieci przez konsumentów. Regulacje internetu w UE postępują.

Regulacje internetu mają na celu zwiększenie konkurencji

Unia Europejska postanowiła wprowadzić regulacje zmieniające dotychczasowe status quo w internecie. Polski Instytut Ekonomiczny wskazuje, że nowe przepisy mogą wywołać dwa zupełnie inne skutki. W jednym przypadku ograniczą działalność wielkich monopolistycznych platform i przyczynią się do wsparcia rozwoju firm europejskich. Z drugiej strony mogą doprowadzić do ogromnego chaosu ze szkodą dla samych użytkowników.

Chodzi konkretnie o akt o usługach cyfrowych i akt o rynkach cyfrowych przyjęte 5 lipca tego roku. Mają one za zadaniem ułatwić działalność twórcom aplikacji, wyrównać warunki konkurencji w sprzedaży elektronicznej oraz sprawić, że algorytmy używane w sieci będą bardziej przejrzyste dla użytkowników.

Zobacz także: Rewolucja cyfrowa: Do 2030 roku wszyscy na świecie mają mieć dostęp do internetu

Według założeń nowe akta mają sprawić, że rynek cyfrowy stanie się znacznie bardziej konkurencyjny, co będzie pozytywne dla konsumentów. Otworzenie nowych kanałów dostępu do użytkownika ma na celu rozwinięcie usług oraz doprowadzenie do spadku opłat pobieranych przez pośredników.

Nowe prawo zostało skonstruowane w celu ograniczenia monopoli na rynku cyfrowym, który został praktycznie w całości zagarnięty przez amerykańskie firmy, głównie przez App Store oraz Google. Złamanie ich monopolu ma spowodować obniżenie kosztów cen aplikacji od 10 do 20%. Dodatkowo ma to zwiększyć szanse rozwojowe firm europejskich. Warto przypomnieć, że Polska jest europejskim liderem na rynku aplikacji mobilnych.

Zmienia się również prawo w zakresie reklam. Jego zadaniem jest doprowadzenie do ograniczenie niepożądanych praktyk śledzących użytkowników serwisów oraz obniżenie cen reklam. Według ekspertów PIE:

Korzyści odnoszą zarówno wydawcy serwisów (przez większą kontrolę nad danymi odwiedzających, a zatem większy udział w przychodach z reklam), jak i reklamodawcy. Większa przejrzystość całego systemu prowadzi do jego demonopolizacji i spadku opłat dla pośredników. Część obniżki kosztów przenoszona jest na konsumentów, co w połączeniu z obniżką cen aplikacji przynosi wymierną korzyść użytkownikom internetu. Korzyści widać też w szybciej rozwijającym się handlu elektronicznym, dzięki ograniczeniu podaży nielegalnych i podrobionych towarów oraz zwiększeniu społecznego zaufania do tego kanału zakupów. Za kilka lat będziemy mieli szeroki wybór bram do mniej inwigilującego, bardziej zróżnicowanego internetu.

Regulacje internetu – droga chaosu

Niestety drugi prawdopodobny scenariusz jest znacznie mniej optymistyczny. W tym przypadku wszystko kształtuje się praktycznie odwrotnie, ponieważ zakłada zwiększenie naruszeń bezpieczeństwa oraz jeszcze większe utrudnienie w rozwoju europejskich firm. Spowodowane głównie nowymi barierami administracyjnymi. Przepisy mogą blokować rozwijanie się alternatywnych aplikacji wobec tych należących do dominujących korporacji technologicznych.

Zobacz także: Dyrektywa Omnibus, czyli koniec z fałszywymi internetowymi recenzjami i sztucznym zawyżaniem cen

Prawo będzie miało różne oddziaływanie w zależności od rozmiaru firmy. Po uzyskaniu konkretnego pułapu wielkości jej koszty administracyjne, które nakładają nowe przepisy, będą poważną barierą do dalszej działalności. Oczywiście będzie to bardziej dotkliwe dla pretendentów, którzy dopiero tworzą swoją markę niż dla gigantów już teraz posiadających olbrzymie zyski. Dodatkowo najwięksi gracze zrobią wiele, aby znaleźć luki w przepisach.

Paradoksalnie zwiększenie dostępności alternatywnych źródeł pozyskiwania aplikacji, czyli spoza głównych sklepów może doprowadzić do spadku ich bezpieczeństwa. Chodzi o wycieki danych czy różnego rodzaju prób wyłudzenia.

Możemy również zaobserwować, że marże pośredników od czasu wprowadzenia prawa nie drgnęły. Największe sklepy z aplikacjami wykorzystują swoją sprawdzoną markę, aby zagwarantować klientom bezpieczeństwo. Pozwala to im na ściąganie większej prowizji.

Zobacz także: Elon Musk niszczy reputację Twittera jako platformy handlowej

Całość analizy Polski Instytut Ekonomiczny podsumowuje następująco:

To, który scenariusz się zmaterializuje będziemy mogli obserwować w 2023 r. i w latach kolejnych. W II połowie roku poznamy listę „strażników dostępu” oraz bardzo dużych platform internetowych, następnie ich reakcję na nowe przepisy i skutki dla firm korzystających z ich usług. Komisja musi dokonać przeglądu skutków regulacji dla małych i średnich firm do lutego 2027 r. – w przypadku pozytywnego scenariusza można już liczyć na wymierne efekty i widoczny rozwój nowych graczy na rynku. W przypadku materializacji negatywnej wizji, straty i uzależnienie od gigantów zza oceanu mogą być jeszcze większe niż obecnie.

Imigranci pracujący dla internetowych platform w Polsce są w relatywnie złej sytuacji

Wszelkie prawa do treści zastrzeżone.

Dawid Błaszkiewicz

Politolog, historyk oraz dziennikarz ekonomiczny. Członek Polskiej Sieci Ekonomii oraz Prezes Stowarzyszenia Racja. Głównym obszarem zainteresowań jest makroekonomia oraz historia gospodarcza.

Polecane artykuły

Back to top button

Adblock Detected

Please consider supporting us by disabling your ad blocker