Kraje o największym ubóstwie pogrążą się w najgłębszym kryzysie. Jak je ochronić? [ANALIZA]
Kraje o największym poziomie ubóstwa są w największym kryzysie i zamiast doganiać resztę świata, pogrążają się w jeszcze większym marazmie.

Spowolnienie rozwoju gospodarczego sprawi, że poziom PKB do 2024 r. w gospodarkach wschodzących i rozwijających się będzie o 6% niższy od poziomu oczekiwanego przed pandemią. Kraje o największym poziomie ubóstwa są w największym kryzysie i zamiast doganiać resztę świata, pogrążają się w jeszcze większym marazmie społecznym, ekonomicznym i politycznym. Z czego to wynika i czy społeczność międzynarodowa może ochronić te kraje przed panującym polikryzysem? O tym w niniejszym tekście.
Najbiedniejsi są najbardziej dotknięci kryzysem
Do 2030 r. prawie 600 mln ludzi nadal zmagać się będzie ze skrajnym ubóstwem. To ok. 7% obecnej populacji światowej. Według prognoz Banku Światowego do końca obecnej dekady z ubóstwa wyrwie się zaledwie 116 mln ludzi. Czeka nas regres w procesie zwalczania globalnej biedy po kilku dekadach ogromnego postępu w tym zakresie, gdy liczba osób żyjąca w skrajnym ubóstwie spadła z 2 mld w 1990 r. do 600 mln w 2019 r.

Zobacz także: Afryka: Wskaźnik skrajnego ubóstwa spadnie do poziomu 1,7% w latach 2056-65
Negatywne wstrząsy ostatnich trzech lat, a więc pandemia, wojna w Ukrainie, gwałtowny wzrost inflacji i zacieśnienie polityki pieniężnej ograniczają tempo wzrostu gospodarczego i związany z tym rozwój dobrobytu. Zaledwie trzy lata po recesji wywołanej pandemią, ryzyko kolejnej recesji w gospodarce światowej jest wysokie, choć scenariusze bazowe prognoz IMF i Banku Światowego na bieżący rok tego nie zakładają. Globalny wzrost ma wynieść 1,7%, co będzie trzecim najsłabszym tempem wzrostu od blisko trzech dekad, po kryzysie pandemicznym i finansowym.
Co szczególnie niepokojące, to fakt, że wzrost PKB per capita najbardziej spowolni w regionach o najwyższej stopie ubóstwa. Dwa poniższe wykresy przedstawiają odchylenie produkcji od trendu sprzed pandemii (po lewej) i wzrost PKB per capita według wskaźnika ubóstwa (po prawej). Co możemy się z nich dowiedzieć? Po pierwsze, spowolnienie gospodarcze w stosunku do trendu sprzed pandemii jest silniejsze w krajach mniej rozwiniętych. PKB do 2024 r. w gospodarkach wschodzących i rozwijających się (EMDE) będzie niższy o 6% od poziomu oczekiwanego przed pandemią. W krajach rozwiniętych to jedynie ok. 2%. Po drugie zaś, stopa wzrostu dochodu na osobę jest tym niższa, im wyższy jest wskaźnik ubóstwa. W krajach o niskim ubóstwie tempo wzrostu PKB na mieszkańca wyniesie ok. 4%, podczas gdy w krajach o wysokim ubóstwie wzrost będzie o połowę mniejszy – ok. 2%. To sprawia, że luka dochodowa pomiędzy biednymi i bogatymi będzie się pogłębiać.

Asymetryczne szoki podażowe w połączeniu z zaostrzeniem warunków finansowania doprowadziły do ogromnych skumulowanych strat produkcyjnych i inwestycyjnych. Szczególnie produkcja i inwestycje ucierpiały w krajach EMDE. Według szacunków Banku Światowego skumulowany spadek produkcji w latach 2020-2024 wyniesie w tym regionie ponad 30%. Natomiast w gospodarkach rozwiniętych ok. 15%. Podobnie jest w przypadku inwestycji, które w EMDE na koniec 2024 r. będą o 8% niższe w stosunku do trendu sprzed pandemii. W rozwiniętych państwach o ok. 4%.

Zobacz także: Polski rynek logistyczny czeka kryzys? Wolak: To będzie trudny rok
Dlaczego kraje mniej rozwinięte bardziej ucierpią? Można wskazać co najmniej cztery przyczyny.
Wysoka zależność od zewnętrznego handlu
Kraje niżej rozwinięte poza kilkoma wyjątkami są zmuszone importować żywność i energię ze względu na niską wydajność rolnictwa, niesprzyjające warunki klimatyczne, brak zasobów naturalnych lub ich nieefektywne wykorzystanie przez niedostatek technologii wydobywczych. W rezultacie wyższe ceny żywności i energii na światowych rynkach wraz z deprecjacją kursu walutowego doprowadziły do negatywnego terms of trade w wielu zacofanych regionach: Ameryka Łacińska i Karaiby (LAC), SAR (Azja Południowa), SSA (Afryka Subsaharyjska) – rys. C. poniżej. Ponadto wzrosła liczba klęsk żywiołowych, szczególnie w Afryce Subsaharyjskiej (rys. F.).

Zjawiska te prowadzą do pogłębiania kryzysu żywnościowego i wzrostu kosztów utrzymania gospodarstw domowych. Ponadto kapitał, który mógłby sfinansować inwestycje infrastrukturalne i edukacyjne płynie do eksporterów energii w postaci płatności importowych. Sytuację pogarsza rozwój protekcjonizmu. Według szacunków IMF liczba nałożonych ograniczeń handlowych wzrosła z mniej niż 500 w 2009 r. do blisko 2,5 tys. w 2022 roku. Skutkuje to pogłębieniem niedoborów towarów na światowych rynkach i wzrostem ich cen. Straty w wyniku takiej polityki sięgnąć mogą nawet 7% globalnego PKB. Rosnące ceny żywności i energii najbardziej odczuwają kraje o niskich dochodach, gdzie gospodarstwa domowe większą część wydatków przeznaczają na dobra pierwszej potrzeby. W krajach o niskich dochodach żywność stanowi ponad 40% wydatków konsumpcyjnych.
Brak dywersyfikacji
Drugim czynnikiem determinującym szczególnie wysoką wrażliwość nisko rozwiniętych gospodarek na polikryzys jest brak dywersyfikacji gospodarczej, tzn. państwa te swój model rozwoju gospodarczego oparty mają częstokroć o jeden sektor. I to sektor charakteryzujący się przeważnie dużym wahaniem cyklu koniunkturalnego (eksport surowców mineralnych) lub niską wydajnością (produkcja dóbr rolniczych). Stąd, są silnie podatne na szoki zewnętrzne związane ze spowolnieniem popytu, wzrostem kosztów materiałów i energii czy z wyższymi stopami procentowymi. Osiem z piętnastu najmniej zróżnicowanych gospodarczo krajów na świecie dotyczy kontynentu afrykańskiego. Pamiętajmy, że sama dywersyfikacja ma nie tylko wymiar w kontekście dywersyfikacji zatrudnienia, produkcji i wymiany handlowej. Równie istotny jest wymiar fiskalny. Uzależnienie gospodarki od jednego sektora sprawia, że budżet państwa opiera się na jednym źródle dochodów. W rezultacie każdy kryzys gospodarczy wiąże się z brakiem możliwości ekspansji fiskalnej, co niesie ryzyko głębokiego kryzysu politycznego (patrz: bankructwo Sri Lanki).
Wysokie zadłużenie i nierozwinięte krajowe rynki finansowe
Odsetki od długów najbiedniejszych krajów świata mogą wzrosnąć w sumie o 35% r/r. Dlaczego? Ponieważ gospodarki o niskim poziomie rozwoju zadłużają się głównie u wierzycieli zagranicznych. Powodem jest brak rozwiniętych krajowych rynków finansowych, które mogłyby w dużych ilościach skupić emitowane obligacje skarbowe. W Polsce jest to na przykład sektor bankowy, który jest głównym posiadaczem obligacji skarbu państwa.
Rządy krajów nisko rozwiniętych zadłużają się więc na zagranicznych rynkach finansowych. Tym samym wystawiają się na ryzyko stóp procentowych i ryzyko kursu walutowego. Oba ryzyka właśnie się materializują. Co więcej, oba ryzyka przeważnie występują w tym samym momencie. Wyższe stopy procentowe Fed popychają za sobą aprecjację dolara w stosunku do walut EMDE.
Zadłużenie zewnętrzne w Afryce Subsaharyjskiej oraz Ameryce Łacińskiej i na Karaibach sięga ponad 40% PKB. Negatywny szok terms of trade i obniżenie tempa wzrostu gospodarczego podbija deficyt na rachunku obrotów bieżących (CAB) i budżecie państwa. W efekcie zadłużenie zewnętrzne rośnie jeszcze bardziej, ponieważ zarówno deficyt na rachunku obrotów bieżących, jak i w budżecie państwa trzeba czymś sfinansować.

Zapożyczanie się kosztuje coraz więcej, ponieważ rosną stopy procentowe, co stwarza poważne ryzyko kryzysu fiskalnego, czyli bankructwa. W wielu krajach niżej rozwiniętych koszty obsługi długu stanowią obecnie od 20% do 40% dochodów budżetowych. Ghana musi przeznaczać 70% dochodów budżetowych na płatności odsetkowe, natomiast Sri Lanka ponad 100%, choć kraj ten ogłosił już niewypłacalność.
Podatność na klęski żywiołowe
Według niedawnego raportu ONZ Global Assessment Report on Disaster Risk Reduction liczba klęsk żywiołowych wzrośnie o 40% do końca 2030 roku. Spora część negatywnych zmian klimatycznych obejmie najbiedniejsze kraje, w których brakuje systemów odporności na tego typu wydarzenia. Państwo zaś nie jest w stanie rekompensować poniesionych strat gospodarstwom domowym. Pesymistyczny scenariusz ONZ zakłada, że do końca dekady na skutek klęsk żywiołowych kolejne 100 mln osób znajdzie się w ubóstwie (w optymistycznym ok. 38 mln osób).
Jak wspomniano, najbardziej zagrożone ryzykiem klęsk żywiołowych są państwa o niskich i średnich dochodach z wysokim wskaźnikiem skrajnego ubóstwa (średnia stopa ubóstwa – 34%). Aż 90% tych państw ma średni lub wysoki Indeks Ryzyka Naturalnego INFORM, który informuje o skali ryzyka wystąpienia katastrof klimatycznych i kryzysów humanitarnych. Niedawno dotkliwymi suszami zostały dotknięte Etiopia, Madagaskar i Malawi.
Jak chronić biedne kraje przed polikryzysem?
Bank Światowy wskazuje, że znaczna część ludności w krajach o niskich dochodach jest na skraju głodu w efekcie wyżej wymienionych czynników. Do tego dochodzą jeszcze nasilone konflikty polityczne i mniejsza pomoc zagraniczna dla takich krajów jak Afganistan, Sudan Południowy czy Somali.
Sytuacja gospodarcza w krajach o niskich i średnich dochodach determinowana będzie w dużej mierze czynnikami egzogenicznymi: ceny surowców energetycznych i rolnych, globalna presja inflacyjna, polityka pieniężna Fed czy uwarunkowania geopolityczne związanie z wojną w Ukrainie. Wiele wskazuje, że negatywne zjawiska egzogeniczne będą powoli wygasać. W Stanach Zjednoczonych inflacja stopniowo spada, natomiast ryzyko recesji pozostaje wysokie, co może skłonić Fed do bardziej gołębich decyzji na najbliższych posiedzeniach. Dynamika poziomu stóp procentowych w obecnym cyklu jest niezwykle stroma, co może wiązać się z szybszym – niż w poprzednich cyklach – zakończeniem restrykcyjnej polityki pieniężnej. Po to banki centralne mocno zaostrzają warunki monetarne, aby móc szybciej zwalczyć inflację i tym samym obniżyć stopy procentowe.

Mniejsze podwyżki stóp procentowych Fed w połączeniu ze spadkiem cen surowców energetycznych mogą przyczynić się do stopniowego osłabiania negatywnego szoku terms of trade. Duże ryzyko zewnętrzne stanowi jednak sytuacja geopolityczna i polityka protekcjonizmu.
Podstawową kwestią, na jakiej skupić się musi społeczność międzynarodowa jest zmniejszenie problemów związanych z wysokim zadłużeniem krajów rozwijających się. Wsparcie powinno objąć restrukturyzację zadłużenia w gospodarkach o wysokim ryzyku wystąpienia kryzysu zadłużenia, jak Ghana, Pakistan, Zambia czy Nigeria – nie wspominając już o krajach, które zostały bankrutami, czyli Sri Lanka i Liban. Lista krajów zagrożonych bankructwem jest oczywiście większa: Irak, Angola, Nigeria, Gabon, Mozambik czy Salwador.
Międzynarodowi pożyczkodawcy, czyli Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW) i Bank Światowy od lat prolongują moratorium odnośnie spłaty długu poprzez Inicjatywę Zawieszenie Obsługi Zadłużenia (DSSI). Program ten polega na zawieszeniu spłaty długu krajów o niskich dochodach wobec państw G20. Uwolnione środki są przeznaczane na zwiększenie wydatków socjalnych, zdrowotnych i ekonomicznych. Sęk w tym, że nie wszystkie kraje uczestniczą w DSSI (przeważnie są to jednak państwa o niskim ryzyku kryzysu zadłużenia). W 2022 r. w DSSI uczestniczyło 48 z 73 kwalifikujących się państw.
Warto jednak zaznaczyć, że moratorium DSSI nie obejmuje wierzycieli chińskich i prywatnych. Chińczycy prowadzą surową politykę wobec zadłużonych i nakazują płacić odsetki. W niektórych przypadach udaje się jedynie odroczyć spłatę kwoty głównej. Trzeba zauważyć, że Chiny stają się powoli potęgą na rynku pożyczkowym i są obecnie największym wierzycielem gospodarek rozwijających się i rynków wschodzących. Chińskie pożyczki bezpośrednie oraz kredyty handlowe wzrosły z niemal 0% światowego PKB w 2000 r. do ponad 1,5% światowego PKB w 2015 roku. Na początku ubiegłej dekady Państwo Środka przegoniło Bank Światowy oraz Klub Paryski jako największy pożyczkodawca dla gospodarek EMDE.
Zobacz także: Najbiedniejsze kraje świata 2023 [RANKING]
Wierzyciele prywatni nie są skorzy do pomocy w sprawie zadłużenia krajów o niskim dochodzie. Tym samym, zaoszczędzone środki w ramach DSSI płyną do inwestorów komercyjnych, którzy wymagają spłaty zobowiązań finansowych w zapadającym terminie. Bez transnarodowego porozumienia kraje o niskich dochodach pogrążą się w kryzysie zadłużenia. MFW zamierza powołać odrębną instytucję składającą się z rządów, wielostronnych instytucji finansowych, wierzycieli prywatnych i wierzycieli chińskich. Powstanie takiego komitetu utorowałoby drogę do skutecznego przeciwdziałania kryzysowi zadłużeniowemu i ograniczyłoby „bezduszną” politykę Chin wobec dłużników.
Szczególnie destrukcyjny dla gospodarek wschodzących i rozwijających się jest protekcjonizm. Światowy system handlu towarami powinien być płynny i optymalnie zliberalizowany, jak miało to miejsce w ostatnich dekadach (można to uznać za sukces konsensusu waszyngtońskiego). Jak czytamy w raporcie Banku Światowego Global Economic Prospects:
Taka protekcjonistyczna polityka często zwiększa zmienność cen i pogarsza brak bezpieczeństwa żywnościowego i żywienia na całym świecie.
Protekcjonizm wiąże się z ogromnym kosztem dla najbiedniejszych krajów, który w długim terminie wynieść może nawet 12% PKB. Nie mają one narzędzi chronienia się przed tego rodzaju polityką, a popyt wewnętrzny jest zbyt słaby, aby stymulować rozwój gospodarki i dobrobytu. Odejście od protekcjonizmu powinno być nieodzownym elementem wychodzenia z polikryzysu.
Główne reformy powinny nastąpić oczywiście w polityce wewnętrznej krajów o niższym poziomie rozwoju. Jednak polityka międzynarodowa nie jest tu bez znaczenia i musi działać w obszarach, na które ma pośredni lub bezpośredni wpływ.
Nadchodzące zmiany klimatyczne zepchną miliony rodzin w ubóstwo [RAPORT ONZ]