Gospodarka

Kryzys w Wielkiej Brytanii. Polska goni byłe imperium

Kryzys w Wielkiej Brytanii dotkliwie odbija się na kosztach życia mieszkańców wysp. Czy są podstawy, aby sądzić, że Polska przegoni Brytanię?

Niespełna rok temu przewodniczący Partii Pracy Keir Starmer mówił, że za 7 lat Polska może wyprzedzić gospodarczo Wielką Brytanię, a młodzi Brytyjczycy będą wyjeżdżali za pracą do Warszawy. Wtedy przytoczone słowa wywoływały lekki uśmiech. Jednak wraz z pojawianiem się nowych, niezbyt dobrych informacji z tamtejszej gospodarki postanowiliśmy przyjrzeć się sprawie. Czy rzeczywiście kryzys w Wielkiej Brytanii jest aż tak poważny?

  • W przyszłym roku pierwszy raz od czterech lat płace realne w Wielkiej Brytanii mają urosnąć.
  • W 2000 roku płace w Polsce w PPP odpowiadały 52,8% pensji w Wielkiej Brytanii. W 2022 roku było to już 68,33%.
  • Jeżeli płace będą rosły w takim samym tempie jak w ciągu ostatnich 7 lat to w 2030 roku płaca w Polsce w PPP będzie stanowiła około 80% płacy w Wielkiej Brytanii.
  • Z raportu UNICEF wynika, że od 2014 do 2021 roku liczba dzieci w ubóstwie na Wyspach zwiększyła się prawie o 20%. Był to największy wzrost ze wszystkich badanych państw. Zdecydowanym liderem poprawy pod tym względem jest Polska. W tym czasie z ubóstwa wyszło 37,6% dzieci.
  • Po 2017 roku poziom ubóstwa w Polsce jest znacznie niższy niż ten w Wielkiej Brytanii.
  • W raporcie OECD pod względem stopy ubóstwa Polska uplasowała się na 11. miejscu. Z kolei Wielka Brytania dopiero na 21.
  • Według danych Shelter 500 osób na 100 000 w Wielkiej Brytanii jest bezdomnych. W Polsce na 100 000 mieszkańców miałoby przypadać 87 bezdomnych.
  • 2023 to rekordowy rok pod względem kradzieży w sklepach. Koszt strat szacuje się na około 1 mld funtów. Skradzione jedzenie ma trafiać na czarny rynek.

Kryzys w Wielkiej Brytanii — wstęp

Wielka Brytania, jak wszystkie państwa Europy, odczuła dotkliwie kryzys związany z pandemią COVID-19, a następnie wojną na Ukrainie. Skutkiem tego była na początku recesja, a następnie okres podwyższonej inflacji. Dane Oxford Economics porównujące poziom PKB państw sprzed pandemii do 3Q 2023 roku pokazują, że mimo iż kryzys w Wielkiej Brytanii był dotkliwy, Londyn zdołał odbudować swój PKB. Był on większy o około 2% niż na koniec 2019 roku. Jak widać na poniższym wykresie jest to jednak jeden z gorszych wyników. Warto również wspomnieć, że nominalne PKB Wielkiej Brytanii jest obecnie około na poziomie z 2007 roku.

Zobacz także: Kiedyś byli imperium. Od 15 lat nie mogą podnieść się z kolan

3Q 2023 roku do 1Q 2019 roku

Dodatkowo dane Banku Światowego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego są zgodne co do tego, że PKB Wielkiej Brytanii w całym 2023 roku urosło zaledwie o 0,5%. Natomiast prognozy na 2024 rok szacują utrzymanie się stagnacji. Wzrost gospodarczy w zaczynającym się właśnie roku miałby kształtować się w przedziale od 0,4% do 0,7%.

Kryzys w Wielkiej Brytanii zaognia również podwyższona inflacja. Wzrost cen przekroczył cel inflacyjny już w 2021 roku i apogeum osiągnął w październiku 2022 roku na poziomie około 11%. Był to najwyższy odczyt od 41 lat. Aktualnie inflacja spadła do poziomu bliskiego 4%. W 2021 roku roczna inflacja wyniosła 3,5%, w 2022 roku 8%, szacuje się, że za 2023 rok średni wzrost cen ukształtował się na poziomie około 7,7%.

Prognozuje się, że w przyszłym roku inflacja na Wyspach Brytyjskich spadnie do poziomu około 3,7%. Według badania ECA ma to umożliwić pierwszy od 4 lat realny wzrost wynagrodzeń.

Inflacja w Wielkiej Brytanii

Wzrost wynagrodzeń w Wielkiej Brytanii i Polsce

Co prawda płace realne w Wielkiej Brytanii spadły w 2023 roku mniej niż wcześniej zakładano. Zamiast 4%, spadek ukształtował się na poziomie 2,7%. Jest to wyniki niższej niż oczekiwano inflacji, która wyniosła 7,7% w porównaniu z prognozowanymi 9%. Średnio płace nominalne na Wyspach wzrosły o 5% rok do roku. Jest to najwyższy wynik od rozpoczęcia badania Europejskiego Trybunału Obrachunkowego 23 lata temu.

Zobacz także: „Rzeczpospolita” publikuje artykuł o euro, który jest bzdurą. Przedstawiamy fakty

Natomiast w Polsce w 2022 roku realne przeciętne wynagrodzenie w gospodarce narodowej spadło o 1,8%. Na podstawie danych kwartalnych GUS można szacować, że przeciętne miesięczne wynagrodzenie w gospodarce narodowej w 2023 roku wyniosło w przybliżeniu 7 150 zł. Bazując również na danych inflacyjnych urzędu mówiących, że w 2023 rok ceny urosły o 11,4% i korzystając z równania, którym posługiwaliśmy się już tutaj. Możemy obliczyć tempo wzrostu przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w Polsce za ubiegły rok.

Ze wstępnych szacunków można założyć, że przeciętne wynagrodzenie w Polsce w 2023 roku wzrosło o około 1%. Wynik może ulec zmianie, ale raczej pozostanie na dodatnim poziomie. Oznacza to, że w 2023 roku również w istotny sposób zmniejszymy swój dystans do płac w Wielkiej Brytanii.

Wzrost realnego wynagrodzenia

Czy Polska ma szanse dogonić Wielką Brytanię w 7 lat?

W nawiązaniu do słów przewodniczącego Partii Pracy możemy porównać szerszy kontekst zmian wynagrodzenia w Polsce oraz w Wielkiej Brytanii. Na powyższej grafice z badania ECA możemy obserwować średnie wartości dla całych kontynentów. Wiemy, że Polska pod względem wzrostu płac znajduje się zazwyczaj w pierwszej połowie zestawienia. Dlatego warto porównać płace wyrażone w parytecie siły nabywczej obu państw. Dzięki uwzględnieniu cen możemy zobaczyć, ile realnie kupimy za daną pensję w danym państwie.

Jak możemy zauważyć poniżej, z danych OECD o przeciętnym rocznym wynagrodzeniu wynika, że kryzys w Wielkiej Brytanii pod względem płac rozpoczął się od kryzysu finansowego w 2008 roku. Wtedy aż do 2012 roku realne płace spadały, aby następnie zacząć powoli rosnąć. Jednak warto zaznaczyć, że obecnie siła nabywcza Brytyjczyków jest minimalnie większa niż w 2007 roku.

Zobacz także: Bogactwo województw w porównaniu do państw. Sama Warszawa przebija Japonię

W 2000 roku płace w Polsce w parytecie siły nabywczej odpowiadały 52,8% pensji w Wielkiej Brytanii. W 2022 roku było to już 68,33%. Czy mamy szansę dogonić Wielką Brytanię pod względem płac w ciągu 7 najbliższych lat? Nie wiadomo. Możemy jednak sprawdzić, czy byłoby to prawdopodobne. Od 2015 do 2022 roku nasze płace w parytecie siły nabywczej urosły o 7 262 PPP, czyli o 24,5%. Natomiast płace w Wielkiej Brytanii o 1 436 PPP, czyli o 2,7%.

Jeżeli przyjmiemy, że przez następne 7 lat płace urosną o tyle samo w ujęciu kwotowym, to nasza płaca w 2030 roku będzie wynosiła 44 159 PPP. Natomiast brytyjska 55 421 PPP. Z kolei jeżeli założymy, że nasze płace utrzymają procentowy trend wzrostu to w 2030 roku osiągnęłyby w Polsce 45 937 PPP, a w Wielkiej Brytanii 55 442 PPP. Więcej o płacach w Europie Środkowo-Wschodniej piszę w: Wpływ euro na płace w Europie Środkowo-Wschodniej

Podsumowanie płac

Nasza płaca wynosiłaby już praktycznie 80% Brytyjskiej, jednak wciąż nie byłaby wyższa. Trzymając się tego „modelu”, dogonienie Wielkiej Brytanii pod względem siły nabywczej płac odbyłoby się w okolicach 2040 roku. Trzeba jednak zaznaczyć, że sytuacja może zmieniać się dynamicznie. W Polsce płace mogą przyspieszyć, mogą również zwolnić. Może pojawić się nowy kryzys gospodarczy, a także nowy cykl koniunkturalny. To która gospodarka poradzi sobie lepiej i czy siła nabywcza płac w Polsce będzie mogła dogonić tę brytyjską, zależy od wielu czynników. W tym również od działań rządu.

Zobacz także: Wielka Brytania wprowadzi nowe przepisy w 2023 r. Uderzą w polskie firmy

Jak wcześniej zostało opisane, kryzys w Wielkiej Brytanii zmniejszył tamtejsze płace w 2023 roku o 2,7%. W Polsce w tym okresie płace mają realnie wzrosnąć mniej więcej o 1%. Prawdopodobnie w 2024 roku płace w naszym państwie wzrosną szybciej niż w ubiegłym. Wpływ na to może mieć dwukrotny i spory wzrost płacy minimalnej, zapowiedziane podwyżki dla sektora budżetowego oraz szkolnictwa, a także ogólnie poprawiająca się sytuacja gospodarcza w państwie i na świecie.

Wcześniej opisany prosty „model” pokazuje scenariusz, w którym w obu gospodarkach płace rosną w takim samym tempie co w latach 2015-2022. Jest jednak możliwe, że wraz z nowymi możliwościami m.in. pod względem odbudowy Ukrainy płace w Polsce będą rosły szybciej niż w latach poprzednich. Możemy również obserwować powolne ożywienie w płacach w Wielkiej Brytanii.

Kryzys w Wielkiej Brytanii odbija się na dzieciach

Poza samymi płacami są również inne czynniki, które wpływają na jakość życia w danym państwie. Jednym z nich jest, chociażby poziom ubóstwa dzieci. Możemy tutaj przytoczyć raport UNICEF dotyczący tego zjawiska. Kryzys w Wielkiej Brytanii trwa znacznie dłużej niż kilka ostatnich lat. Stagnacja siły nabywczej płac, a także pogarszającą się jakość życia kumuluje się.

Z raportu UNICEF możemy wyczytać, że od 2014 do 2021 roku liczba dzieci w ubóstwie na Wyspach zwiększyła się prawie o 20%. Był to największy wzrost ze wszystkich badanych państw. Co ciekawe, zdecydowanym liderem poprawy pod tym względem jest Polska. W tym czasie z ubóstwa wyszło 37,6% dzieci. Nawet pandemia nie spowodowała odwrócenia trendu w kontekście ubóstwa dzieci.

Zobacz także: Ubóstwo w Polsce spada. Pandemia, wojna i inflacja to za mało

Zmiana wskaźnika ubóstwa dochodowego dzieci

Pod względem wskaźnika dzieci żyjących w ubóstwie względnym również nie mamy powodów do wstydu. Znaleźliśmy się na 8. miejscu obok takich państw jak Estonia, czy Niderlandy. Chociaż pokazuje to, że można jeszcze pewne aspekty poprawić. Z drugiej strony Wielka Brytania znalazła się na 28. miejscu. Dodatkowo jak wskazuje raport Child Powert Action Group w 2022 roku liczba dzieci żyjących w ubóstwie w Wielkiej Brytanii ponownie wzrosła. Nic nie zapowiada, aby w 2023 roku, gdy Wielka Brytania odnotowała spadek płac realnych, ten trend się odwróci.

Stopa ubóstwa dochodowego dzieci (średnia danych z lat 2019–2021)

Wzrostu ubóstwa dzieci nie można sprowadzić do jednej kwestii. Częściowo winne są rosnące koszty mieszkań, spadające płace realne i kryzys kosztów utrzymania. Warto jednak wspomnieć także o aspektach politycznych. Według Intergeneration Foundation bardzo duży wpływ na ten stan rzeczy miały również cięcia wydatków na opiekę społeczną. W Wielkiej Brytanii zostały wprowadzone ograniczenia, przez które jedynie na dwoje pierwszych dzieci można starać się o świadczenia.

Doprowadził do tego, że prawie połowa wszystkich dzieci w Wielkiej Brytanii mających co najmniej dwoje rodzeństwa żyje w ubóstwie. IF twierdzi, że spośród wszystkich dzieci żyjących w ubóstwie 71% ma co najmniej jednego pracującego rodzica.

Ubóstwo ogółem w Wielkiej Brytanii

Ubóstwo wśród dzieci wywołuje najwięcej emocji u czytelnika, jednak warto jest również spojrzeć jak wygląda ogólna sytuacja z ubóstwem w państwie. Według danych Banku Światowego dotyczących ubóstwa dochodowego możemy zauważyć, że jeszcze w 2004 roku 2,2% populacji znajdowało się w tym kryzysie. Natomiast w 2019 roku osiągnęliśmy poziom 0,1%. Jest to wyniki niższy niż ten który odnotowywała Wielka Brytania przez lata na poziomie 0,2%.

Warto zwrócić uwagę, że po 2017 roku poziom ubóstwa dochodowego w Polsce jest znacznie niższy niż ten w Wielkiej Brytanii. Jest to 0,1% kontra 0,5% na korzyść Polski. Co prawda ostatnie dane dla Królestwa są za 2020 rok, a dla Polski za 2019 roku, jednak z dostępnych państwowych danych możemy przypuszczać, że różnica między wynikami co najmniej się zachowała, jeżeli nie zwiększyła na korzyść Polski.

Zobacz także: Dług publiczny Grecji w ciągu 2,5 roku spadł o 45% PKB!

Wskaźnik zatrudnienia w ubóstwie na poziomie 2,15 dolara dziennie

Możemy przytoczyć również inne dane przedstawione przez OECD. Przedstawiają one stopę ubóstwa, czyli  stosunek liczby osób, których dochody mieszczą się poniżej progu ubóstwa. Próg przyjmowany jest jako połowa średniego dochodu gospodarstwa domowego całej populacji. Jednakże dwa kraje o takich samych wskaźnikach ubóstwa mogą różnić się pod względem względnego poziomu dochodów osób ubogich.

OECD operuje względnie świeżymi danymi. Jak możemy zaobserwować poniżej, najmniejszy problem z ubóstwem występuje w Czechach, Danii, Finlandii i Węgrzech. Polska uplasowała się na 11. miejscu. Jednak Wielka Brytania dopiero na 21.

Stopa ubóstwa

W Wielkiej Brytanii rośnie liczba bezdomnych

Fundacja ze wzrostem ubóstwa łączy również zamrożenie lokalnych zasiłków mieszkaniowych. Wycofanie ich może wiązać się z innym narastającym problemem w Wielkiej Brytanii. Chodzi o zwiększenie skali bezdomności. Co ciekawe problem ten zaczął być również bardzo odczuwalny na terenach wiejskich. Według organizacji The Countryside Charity w ciągu ostatnich pięciu lat liczba bezdomnych na terenach niezurbanizowanych wzrosła o 40%. Wzrosła z 17 212 w 2018 roku do 24 143 w 2023 roku.

Kompleksowa analiza oficjalnych danych dotyczących bezdomności przeprowadzona przez Shelter pokazuje, że 1 na 182 osoby w Anglii jest obecnie bezdomna. Badania mówią, że bezdomność gwałtownie wzrosła w ciągu zaledwie 12 miesięcy. Ponad 3000 osób każdej nocy śpi pod gołym niebem (wzrost o 26%), a 279 400 mieszka w tymczasowych schronieniach (wzrost o 14%). 20 000 osób przebywa także w schroniskach lub innych tego typu obiektach. Z kryzysem bezdomności zmaga się około 300 000 osób. W tym 140 000 dzieci.

Zobacz także: Bezdomność w Polsce – czy 5,5 mln zł może rozwiązać problem?

Powyższe informacje oznaczają, że aż 500 osób na 100 000 w Wielkiej Brytanii jest bezdomnych. Według organizacji ma to być wynik rekordowych cen domów, stagnacji płac oraz ogromnej listy osób oczekujących na mieszkania komunalne. Przyczynić miał się również wynajem krótkoterminowy.

Natomiast w Polsce ostatnie dostępne dane na temat bezdomności są z 2019 roku. Wtedy z tym kryzysem zmagało się 33 000 osób. Warto wspomnieć, że względem badania z 2017 roku ta liczba zmalała. Populacja Polski wynosi około 38 mln, natomiast Wielkiej Brytanii 68 mln. Jest to niespełna 2 razy więcej od naszej. Mimo to bezdomnych na wyspach jest praktycznie 10 razy więcej. W Polsce na 100 000 mieszkańców miałoby przypadać 87 bezdomnych.

Kryzys w Wielkiej Brytanii zmusza ludzi do kradzieży jedzenia

Co ciekawe jak donosi portal Guardian na skutek rosnących cen i kosztów życia nasiliła się także kradzież artykułów spożywczych. Jednak nie w zwykłej formie wynoszenia ze sklepu przez potrzebujących. Ukradzione towary mają znajdować swoje miejsce na czarnym rynku żywności. Towar jest kradziony bezpośrednio ze sklepów i ciężarówek w celu sprzedaży osobom dotkniętych wysokimi kosztami życia.

Według szacunków Brytyjskiego Konsorcjum Detalistów miał być to rekordowy rok pod względem kradzieży w sklepach. Koszt strat szacuje się na około 1 mld funtów. Dane Home Office pokazują, że przestępczość osiągnęła najwyższy poziom od rozpoczęcia prowadzenia rejestrów. Podczas gdy odsetek kradzieży w sklepach, które zakończyły się postawieniem zarzutów, spadł.

Jak możemy przeczytać w The Guardian:

Andrew Goodacre, dyrektor naczelny Brytyjskiego Niezależnego Stowarzyszenia Sprzedawców Detalicznych, powiedział, że kryzys związany z kosztami życia zmusił ludzi do zastanowienia się nad alternatywnymi sposobami pozyskiwania artykułów, które są dla nich niezbędne. Powiedział, że sklepy, które w przeszłości nie miały do ​​czynienia z kradzieżami, zgłaszały, że złodzieje opróżniają całe półki w ciągu kilku sekund.

Wiele osób ma chętniej kupować kradzione towary, niż samodzielnie je ukraść. Ludzie mieli sobie wmawiać, że jest to przestępstwo bez ofiar, że kradzież jest wpisana w modele biznesowe dużych sprzedawców detalicznych, że supermarkety są prawdziwymi przestępcami podnoszącymi ceny lub że sklepy oszukują rolników i ich własny personel. Co ciekawe kiedy w czasie pandemii podmioty ubiegające się o kredyt uniwersalny otrzymały podwyżkę w płatnościach o 20 funtów, spadło wykorzystanie banków żywności. W tym czasie statystyki przestępczości pokazują, że spadła również liczba kradzieży w sklepach.

Cały proceder kradzieży towarów tego rodzaju jest spowodowany tym, że ceny żywności skoczyły gwałtownie. Z racji tego, że teoretycznie wydatki na żywność nie stanowią tak dużego odsetka w koszyku inflacyjnym jak chociażby w Europie Środkowo-Wschodniej nie widać tego tak dokładnie w odczycie inflacji CPI.

Polityczne brzemię Partii Konserwatywnej?

Partia Konserwatywna w Wielkiej Brytanii rządzi od 2010 roku. Łącznie nieprzerwanie przez cztery kadencje. Wiele jednak zapowiada, że wybory w 2025 roku będą jedną z największych porażek tego ugrupowania w historii. Wielu obywateli Wielkiej Brytanii obarcza Partię Konserwatywną za obecny zły stan gospodarki. Mimo tego, że Liz Truss mówiła, że „przede wszystkim gospodarka” jej obietnice cięć podatkowych i socjalnych nie spodobały się opinii społecznej. Wyrazem tego była najkrótsza kadencja premiera w Wielkiej Brytanii.

Według portalu YouGov obecnie nastroje na wyspach są tak złe, że Partia Konserwatywna nie tylko straciłaby pierwsze miejsce, ale całkowicie przestałaby być rywalem dla Partii Pracy. Mimo tego, że na Partię Konserwatywną gotów byłoby zagłosować 20% Brytyjczyków, a na Partię Pracy 47% to różnica między uzyskanymi mandatami byłaby ogromna.

Zobacz także: W wyścigu o samochody elektryczne Wielka Brytania chce się ścigać. Miliony funtów na zachęty

Partia Pracy zyskałaby 342 nowych miejsc, natomiast Partia Konserwatywna straciłaby 360. Wyniki kształtowałyby się tak jak na poniższej grafice. 542 mandaty dla Partii Pracy. Natomiast Partia Konserwatywna nie byłaby już drugą, ani nawet trzecią siłą. Spadłaby na czwarte miejsce z zaledwie 12 przedstawicielami. Partia Pracy zyskałaby taką przewagę, że gdyby wszystkie inne partię chciałby zawiązać koalicję miałyby 108 przedstawicieli i brakowałoby im 218 do większości.

Jednak pozostaje pytanie, czy Partia Pracy lepiej poradziłaby sobie z wyzwaniami, które rzuca dzisiejsza sytuacja gospodarcza? Nie wiadomo. Kryzys w Wielkiej Brytanii trwa de facto już od lat.

Sondaż Wielka Brytania, liczba mandatów

Bogactwo województw w porównaniu do państw. Sama Warszawa przebija Japonię

 

Wszelkie prawa do treści zastrzeżone.

Dawid Błaszkiewicz

Politolog, historyk oraz dziennikarz ekonomiczny. Członek Polskiej Sieci Ekonomii oraz Prezes Stowarzyszenia Racja. Głównym obszarem zainteresowań jest makroekonomia oraz historia gospodarcza.

Polecane artykuły

Back to top button

Adblock Detected

Please consider supporting us by disabling your ad blocker