FinanseUSA

Ekonomiści proponują reformy, które mają uchronić USA od kryzysów bankowych!

Czego dotyczą propozycje reform?

Czy upadki trzech banków regionalnych w USA były wyjątkiem od reguły? Czy amerykański sektor bankowy jest bezpieczny? Wreszcie, czy były to tylko chwilowe turbulencje, czy może grozi nam głębszy kryzys? Mimo że w ostatnich tygodniach zrobiło się jakby spokojniej, to wydarzenia z marca i kwietnia powinny nieść za sobą określone skutki w postaci zaimplementowania reform minimalizujących ryzyko wystąpienia kryzysu finansowego w przyszłości. Tak bynajmniej sądzi trzech ekonomistów: Anat Admati, Martin Hellwig i Richard Portes. 

Destabilizacja sektora bankowego nie jest dziełem przypadku

Początkowo sądzono, że upadek SVB był dziełem przypadku i stabilność amerykańskiego sektora bankowego nie jest zagrożona. Jednak upadki kolejnych banków regionalnych oraz zalążek turbulencji finansowych w Europie rozchybotały nastrojami rynków finansowych, a ekonomiści zaczęli intensywnie debatować nad stabilnością sektora bankowego.

Dziś wiemy, że upadki banków regionalnych dziełem przypadku nie były. Destabilizacja w amerykańskim systemie finansowym miała charakter systemowy. Ucieczka nieubezpieczonych depozytów w obliczu wysokich stóp procentowych doprowadziła do dużych strat w portfelach papierów wartościowych banków, co ostatecznie doprowadziło do ich niewypłacalności. W Stanach Zjednoczonych Departament Skarbu, Fed i FDIC wsparły sektor poprzez zwiększenie płynności, natomiast szwajcarski Credit Suisse został przejęty przez UBS.

Napięcia bankowe wynikające z zacieśnienia polityki pieniężnej nie są żadnym novum. Historycznie rzecz biorąc, za każdym razem, gdy stopy procentowe rosną, sektor bankowy spotyka się z mniejszym lub większym ryzykiem krachu. Poniższy wykres opracowany przez ekonomistów Międzynarodowego Funduszu Walutowego obrazuje, że epizody „stresu” w amerykańskim systemie finansowym wiązały się z cyklem podwyżek stóp procentowych Fed.

Zobacz także: Dlaczego banki upadają? O przyczynach kryzysów finansowych

Dlatego też niezbędne są odpowiednie regulacje, które chronią sektor bankowy przed krachem w czasie wyższych stóp procentowych. Wiele luk w nadzorze i regulacjach sektora zostało usuniętych po globalnym kryzysie finansowym w 2009 roku. Mimo to ryzyko krachu finansowego w USA w pewnym momencie było bardzo wysokie i gdyby nie reakcja decydentów politycznych, kryzys w małych bankach mógłby rozlać się na cały sektor. Dlaczego?

Po pierwsze, nie uszczelniono wszystkich luk. Po drugie, osłabiono odporność sektora bankowego na szoki monetarne przez złagodzenie zasad Dodda-Franka w 2017 roku. Wreszcie, zbagatelizowano potrzebę regulacji w bankach regionalnych, które odpowiadają w USA za około 50 procent akcji kredytowej. Skupiono się bowiem głównie na dużych graczach rynku kredytowego. SVB jest tego perfekcyjnym przykładem.

Krótka historia upadku

Na koniec 2019 roku SVB wykazywał 62 mld dolarów depozytów (pasywa, tj. zobowiązania banku wobec deponentów), 33 mld dolarów pożyczek i 29 mld dolarów papierów wartościowych (aktywa). W pierwszym kwartale 2022 roku depozyty wynosiły już 198 mld dolarów, pożyczki 68 mld dolarów, natomiast papiery wartościowe 127 mld dolarów. Napływ depozytów dotyczył przede wszystkim ogromnego napływu nieubezpieczonych środków od firm z Doliny Krzemowej, które na płynność w okresie pandemii narzekać nie mogły.

Popyt na kredyt ze strony gospodarstw domowych i firm nie nadążał za napływem depozytów, w rezultacie SVB posiadał wysoką nadwyżkę, którą musiał w jakimś miejscu ulokować. Z racji, że instrumenty rynku pieniężnego i depozyty innych banków komercyjnych były nieopłacalne (niskie stopy procentowe), to decydenci SVB postanowili ulokować środki w bezpieczne (tak bynajmniej wtedy się wydawało) obligacje skarbu państwa o stałym oprocentowaniu.

Nadmierna inflacja skłoniła Fed do rozpoczęcia cyklu podwyżek stóp procentowych w 2022 roku. Jakie były i są tego konsekwencje dla rynku obligacji i bilansu banków komercyjnych? Najlepiej to wyjaśnić na liczbach.

Załóżmy, że bank komercyjny skupił obligacje rządowe w 2020 r. o wartości 10 mln USD na stopę procentową 0,5 procent (takie były wówczas plus minus warunki na rynku rządowych papierów wartościowych). Wzrost inflacji spowodował, że Fed zaczął podnosić stopy procentowe, co podwyższyło rentowności obligacji (czyli ich oprocentowanie) w sumie do blisko 5 procent obecnie. To oznacza, że procentowy zysk z inwestycji w obligacje rządowe wzrósł z 0,5 proc. w 2020 r. do blisko 5 proc. w 2022 r., a zatem wzrosła wartość rynkowa obligacji emitowanych teraz (czyli wyżej oprocentowanych) w stosunku do obligacji emitowanych dwa lata temu (niżej oprocentowanych). I teraz bardzo ważny aspekt.

Różnica między obecną wartością rynkową obligacji a wartością rynkową sprzed zacieśniania polityki monetarnej stanowi spadek poziomu aktywów według wartości rynkowej dla tych banków, które skupowały obligacje po niższych rentownościach (czyli dla niemal wszystkich w USA) w 2020 roku. Formalnie zjawisko to nazywamy spadkiem wyceny obligacji. Sęk w tym, że banki tejże straty wynikającej ze spadku wyceny obligacji nie uwzględniały w swoich zapisach księgowych, ponieważ papiery wartościowe i pożyczki są klasyfikowane w księgach jako „utrzymywane do terminu zapadalności”. W gruncie rzeczy, chodzi o to, że jeżeli bank utrzyma aktywa, np. obligacje skarbowe (nie będzie ich sprzedawał) do terminu zapadalności (wykupu obligacji wraz z odsetkami przez rząd) nie poniesie żadnych strat.

Jednak jeżeli bank potrzebuje „gotówki”, aby wypłacić depozyty (tak stało się w przypadku SVB, ponieważ Dolina Krzemowa ruszyła po swoje środki, gdy zaczęła mieć problemy z finansowanie kosztów operacyjnych), wówczas może zostać zmuszony do sprzedaży płynnych aktywów (np. obligacje skarbowe) po cenie rynkowej (!), co oznacza, że musi wykazać stratę w bilansie, ponieważ transakcja sprzedaży obligacji odbywa się po cenie niższej niż kupno obligacji (jak wspomniałem, cena obligacji jest niższa, ponieważ wzrosła stopa procentowa Fed od momentu jej pierwotnego zakupu).

Według wartości rynkowej SVB był niewypłacalny już w 2022 roku. Sprawozdanie finansowe wykazało, że wartość księgowa papierów wartościowych wynosi 91 mld dolarów, podczas gdy według wartości rynkowej było to tylko 76 mld dolarów. Zatem różnica między wartością księgową a rynkową wynosiła aż 15 mld dolarów (więcej niż kapitał własny banku wynoszący 12 mld dolarów).

Ostatecznie SVB upadł trzy miesiące później. Odpływ nieubezpieczonych depozytów (90 proc. całkowitych depozytów banku) wynikający z pogorszenia sytuacji firm z Doliny Krzemowej, a następnie z utraty zaufania deponentów wymusił masową wyprzedaż aktywów, które nie były w stanie pokryć zobowiązań.

Jak się później okazało upadek SVB nie był unikalny. Z podobnych przyczyn upadły First Republic Bank i Signature Bank.

Zobacz także: Shadow banking może znów przysporzyć sporych problemów przez brak regulacji

Czego nas uczą upadki banków w USA, czyli jakich reform potrzebuje amerykański system finansowy?

Ekonomiści Anat Admati, Martin Hellwig i Richard Portes (2023) proponują zaimplementowanie krótko- i długookresowych instrumentów zwiększających stabilność amerykańskiego sektora bankowego.

W krótszej perspektywie małe i średnie banki mogące stać się niewypłacalne powinny zostać przejęte przez bardziej stabilne instytucje finansowe. Ekonomiści wskazują, że dobrym przykładem jest przejęcie First Republic Bank przez JPMorgan Chase czy przejęcie Credit Suisse przez UBS. Ostatnie napięcia bankowe stworzyły przestrzeń do przeprowadzenia restrukturyzacji, którą należy wykorzystać.

W dłuższej perspektywie powinny zostać wdrożone odpowiednie reformy i regulacje.

Po pierwsze, ekonomiści proponują, aby stosować księgowanie według wartości rynkowej dla wszystkich aktywów. Pozwoli to porzucić fikcję stabilności finansowej banków, która to fikcja upada, gdy bank jest zmuszony sprzedać aktywa.

Po drugie, należy wzmocnić nadzór w ramach drugiego filaru Umowy Bazylejskiej, która wymaga od nadzorców uwzględniania profesjonalizmu bankierów w ocenie stabilności banku. Nadzorcy powinni bowiem jeszcze większą wagę w swojej ocenie stabilności przykładać do doświadczenia i kompetencji kadry zarządzającej bankiem. Upadek SVB wynikał między innymi z braku rozpoznania ryzyk związanych ze wzrostem stóp procentowych na wczesnym etapie.

Po trzecie, ekonomiści zalecają podniesienie wymogów kapitałowych, aby banki były w stanie pokryć straty wynikające ze spadku wyceny aktywów, gdy stopy procentowe rosną. Na przykład gdyby SVB podlegał wymogowi kapitału własnego do aktywów na poziomie 20 proc., wówczas stratę ponieśliby akcjonariusze, a FDIC nie musiałby reagować. Bank prawdopodobnie nie zostałby bankrutem. Jednak nowelizacja ustawy Dodda-Franka w 2017 r. złagodziła wymogi dla małych instytucji finansowych. Odtąd nie musiały przestrzegać norm ostrożnościowych i podlegać testom warunków skrajnych, ponieważ podwyższono próg aktywów, od którego wymagano tego typu wymogów.

Po czwarte ekonomiści sugerują zaprzestanie klasyfikacji ryzyka. Nadzorcy powinni bardziej holistycznie spoglądać na sektor bankowy w ocenianiu jego stabilności. Na przykład, wzrost stóp procentowych sam w sobie nie doprowadził do upadku SVB. Jednak wyższe stopy procentowe wraz ze złym zarządzaniem ryzykiem ALM (zarządzanie bilansem) i pogorszeniem sytuacji finansowej Doliny Krzemowej już tak.

Ekonomiści dosadnie puentują swój artykuł, w których zawarli powyższe propozycje reform.

Wąskie interesy i nieporozumienia intelektualne blokowały takie reformy pomimo wielu kryzysów bankowych. Kiedy oni się w końcu nauczą?

Propozycja restrukturyzacji amerykańskiego sektora bankowego, ewidencja księgowa według wartości rynkowej i podniesienie wymogów kapitałowych są szczególnie ciekawe i powinny być przedmiotem debaty publicznej w USA, ale także w Europie.

Czy grozi nam Światowy Kryzys Finansowy? [ANALIZA]

Wszelkie prawa do treści zastrzeżone.

Gabriel Chrostowski

Analityk makroekonomiczny, w wolnych chwilach uprawiający piłkę nożną oraz biegi krótko- i długodystansowe

Polecane artykuły

Back to top button

Adblock Detected

Please consider supporting us by disabling your ad blocker