Finanse

Przedstawiono główne przyczyny inflacji. To ceny energii i zerwane łańcuchy dostaw [BADANIE]

Ekonomiści MFW w badaniu zatytułowanym Understanding the International Rise and Fall of Inflation Since 2020 stwierdzają, że głównymi siłami napędzającymi wzrost cen po pandemii były szoki podażowe – od zerwanych łańcuchów dostaw, po szok cen energii i żywności. 

W społeczeństwie temat inflacji powoli zanika. W mediach w zasadzie też. To już nie inflacja jest na czołówkach gazet, a sztuczna inteligencja. Nikogo to pewnie nie dziwi, bo w krajach rozwiniętych główne wskaźniki inflacji uległy normalizacji i wydaje się, że szok inflacyjny został zażegnany. Wreszcie w procesach cenowych zaczyna wiać nudą.

Teraz najpewniej przez wiele lat wśród ekonomistów będzie trwał spór toczony wokół fundamentalnego pytania: co wywołało inflację po pandemii? Warto podkreślić, że chociażby gwałtowny wzrost inflacji w latach 70. XX wieku wciąż jest przedmiotem dyskusji w niektórych kręgach. Ale ponieważ dziś dysponujemy lepszymi danymi i bardziej wyrafinowanymi metodami analizy ekonomicznej, może szybciej wyłonimy główną przyczynę popandemicznej inflacji? A może już to zrobiliśmy?

Zobacz też: Superszybkie pociągi już na torach! Ale nie obyło się bez problemów

W badaniu pt. Understanding the International Rise and Fall of Inflation Since 2020 ekonomiści MFW postanowili przeanalizować, jakie czynniki odegrały główną rolę w szoku inflacyjnym po pandemii, wykorzystując wiele metod statystycznych. Warto sobie zanotować dwa fragmenty. Po pierwsze, jak wskazują autorzy badania: 

W przypadku większości krajów wyniki podkreślają dominującą rolę szoków cen energii i ich przełożenia na inflację bazową w napędzaniu inflacji ogólnej [z ang. headline – red]. Średnio, te dwa składniki łącznie odpowiadają kolejno za około 47% i 60% wzrostu i spadku inflacji zasadniczej.

Drugi fragment brzmi następująco:

Siła warunków makroekonomicznych (czerwone słupki) i zmiany długoterminowych oczekiwań inflacyjnych (niebieskie słupki) tylko w niewielkim stopniu przyczyniają się do wyjaśnienia wzrostu i spadku inflacji w większości przypadków. Udział siły makroekonomicznej w wyjaśnianiu wzrostu inflacji wynosi średnio poniżej 9 procent, a spadek inflacji następuje pomimo niewielkiej poprawy warunków makroekonomicznych.

Zobacz też: Chcemy bogatej Polski, to musimy zacząć inwestować w edukację!

Innymi słowy, za większość wzrostu i spadku inflacji w krajach rozwiniętych, w tym w Polsce po 2020 roku odpowiadają szoki podażowe (zerwane łańcuchy dostaw, szok cen energii i żywności, podczas gdy siły lokalne takie jak ekspansywna polityka gospodarcza czy napięty rynek pracy odgrywają niewielką rolę. Poniższy wykres wizualizuje, to co zostało napisane powyżej. Jak widać szoki cenowe na rynku surowców energetycznych i rolnych, a także ich przeniesienie się na inflację bazową (tzw. efekty drugiej rundy) to główne przyczyny inflacji, podczas gdy lokalne zjawiska makroekonomiczne (odkotwiczenie oczekiwań inflacyjnych i napięty rynek pracy) miały marginalny wpływ (czerwony i niebieski słupek).

źródło: NBER, 2024

Czytając literaturę naukową i wsłuchując się w tezy najbardziej znanych ekonomistów (O. Blanchard, J. Stiglitz) można wysnuć wniosek, że wyłania się pewien konsensus, który mówi, że fala inflacyjna w latach 2021-2023 miała przede wszystkim charakter podażowy i właśnie dlatego inflacja w wielu krajach tak szybko spada i powoli dobija do celów banków centralnych. Gdyby to szoki popytowe wyjaśniały ten najszybszy od czterech dekach wzrost cen, wtedy walka z inflacją raczej byłaby dłuższa, a modele ekonometryczne pokazywałyby, iż rynek pracy, oczekiwania inflacyjne i polityka gospodarcza to główne determinanty presji cenowej. Tymczasem jest zgoła odmiennie. Może nie ma potrzeby rozciągania ekonomicznej dysputy na wiele lat i może już teraz powinniśmy dojść do zaakceptowania faktu, iż czynniki podażowe były głównym motorem inflacji po pandemii w Polsce, Europie i na świecie? Myślę, że to wątpliwe, bo „strukturaliści” (hołdownicy podażowego charakteru inflacji) tylko przekonają się w swoich tezach, zaś „fiskaliści”(hołdownicy popytowego charakteru inflacji) będą za wszelką cenę stać na straży swoich koncepcji.

Wszelkie prawa do treści zastrzeżone.

Gabriel Chrostowski

Analityk makroekonomiczny, w wolnych chwilach uprawiający piłkę nożną oraz biegi krótko- i długodystansowe

Polecane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button

Adblock Detected

Please consider supporting us by disabling your ad blocker