GospodarkaPolska

Polski przemysł miał wyjść z recesji. Niestety znów się nie udało

Polski przemysł nie opuszcza recesji, chociaż właśnie z takimi nadziejami wchodziliśmy w ten rok. Indeks PMI dla polskiego przemysłu obniżył się w maju do 45,0. W poprzednim miesiącu odczyt wyniósł 45,9. Koniunktura produkcyjna w tym roku jak na razie zalicza falstart, który swoje źródła ma w wysokich realnych stopach procentowych, recesji w Niemczech i relokacji konsumpcji. 

Nie takich wyników oczekiwaliśmy na początku roku. Przemysł miał stopniowo wychodzić z dołka i z czasem przekroczyć barierę 50 pkt, która oddziela fazę pozytywnej koniunktury od fazy negatywnej koniunktury. Tymczasem rzeczywistość jak na razie maluje się może nie w czarnych, ale w szarych barwach. Wskaźnik PMI dla polskiego przemysł wyniósł w maju 45,0 pkt wobec 45,9 pkt w kwietniu.

Ostatni raz koniunktura przemysłowa w Polsce była dobra (wskaźnik PMI powyżej 50 pkt) ponad dwa lata temu. Sektor produkcyjny skurczył się w maju 25 raz z rzędu. Są głosy, że tak głęboki spadek jest efektem szumu – jednorazowego fałszywego sygnału pogorszenia koniunktury. Dlaczego? Ponieważ w strefie euro, w tym w Niemczech, indeksy PMI wzrosły. Może być w tym ziarno prawdy, ale warto podkreślić, że w Niemczech PMI wciąż jest na recesyjnym poziomie, polski przemysł przeżywa regres od wielu, wielu miesięcy, a ponadto wszystkie subindeksy zaliczyły spadki, a więc za odczytem raczej kryje się jakieś bardziej trwałe źródło, które przechyla szalę na negatywny kierunek zmian – w dół.

Trevor Balchin, dyrektor ekonomiczny S&P Global Market Intelligence, tak podsumowuje wyniki badania:

W maju nie wystąpiły żadne oznaki końca spowolnienia w polskim sektorze przemysłowym. Co więcej, produkcja, nowe zamówienia, eksport i zatrudnienie spadały w szybszym tempie niż w kwietniu. Presja cenowa pozostała stłumiona, a koszty zakupu środków produkcji i ceny produktów wzrosły tylko nieznacznie. Słabsze dane z Polski stoją w sprzeczności z najnowszymi wstępnymi danymi ze strefy euro, ponieważ produkcja przemysłowa w bloku wspólnej waluty zmierza ku stabilności.

Zobacz też: Amerykańska gospodarka nadal nie zauważyła najwyższych stóp od dekady

Jakie są źródła kulejącej koniunktury w polskim przemyśle? Po pierwsze, maj był miesiącem, gdy miały miejsce dwa długie weekendy. Pamiętajmy, że indeks PMI powstaje na bazie odpowiedzi z ankiet, czyli nie ma mowy o czymś takim jak odsezonowanie. Więcej dni wolnych od pracy sprawiło, że wyniki naturalnie mogły okazać się gorsze, nawet jeżeli po uwzględnieniu mniejszej liczby dni roboczych wcale takie nie były. Ale to tylko częściowo wyjaśnia przyczyny dekoniunktury. Za słabymi wynikami kryje się coś szerszego, coś o czym na naszym portalu piszemy od dłuższego czasu i coś, co sprawia, że jesteśmy w teamie inflacji na koniec roku raczej w okolicach 4%, aniżeli 6%.

Mamy na myśli dwa zjawiska. Pierwsze zjawisko to wysokie, dodatnie realne stopy procentowe, których w Polsce nie widzieliśmy od kilkunastu lat. Lokaty czy inne instrumenty finansowe dają spory potencjał do odbudowy nadszarpniętych oszczędności. Jednocześnie zakup bardziej trwałych dóbr, które w dużej mierze konsumuje się na kredyt to w środowisku dodatnich realnych stóp mało opłacalne przedsięwzięcie, co pokazały ostatnie wyniki NBP, z których wynika, że popyt gospodarstw domowych na kredyt pozostaje słaby. Słaby popyt na kredyt, to słabsza konsumpcja i co za tym idzie, dekoniunktura w przemyśle, który przecież „żyje” z popytu konsumpcyjnego (ostatecznie produkcja ma znaleźć odbicie w sprzedaży, a nie w zastygających zapasach).

Zobacz też: Nałożą cło na chińskie paczki? Zaskakująca deklaracja ministra

Drugie zjawisko, to wciąż panująca recesja w niemieckiej gospodarce. Nasz przemysł w pewnym stopniu obudowany jest eksporterami, którzy są poddostawcami dla dużych niemieckich koncernów. Ponieważ zachodni sąsiedzi właśnie „przeżywają swoje Waterloo”, polski eksport dołuje. Dopóki niemiecki przemysł nie wyjdzie z recesji, dopóty trudno oczekiwać znacznej poprawy koniunktury produkcyjnej w naszym kraju. Chociaż z pewnością jesteśmy mniej narażeni, niż małe, otwarte gospodarki (np. Czechy czy Słowacja), ponieważ mamy większy potencjał konsumpcji wewnętrznej. Polscy eksporterzy zapewne odczuwają także skutki aprecjacji złotego, która osłabia konkurencyjność zewnętrzną.

Wreszcie, po pandemii gospodarki wyżej rozwinięte mierzą się ze zmianą struktury konsumpcji. Zdaje się, że konsumenci zwiększyli skłonność do konsumowania usług, kosztem konsumowania towarów. Na przykład, zamiast kupić sobie rower, lepszy laptop, nową kanapę do mieszkania itd. preferujemy zafundować sobie dłuższe w wakacje w bardziej atrakcyjnym kurorcie. Przyczyny takiej zmiany preferencji leżą zapewne w czynnikach behawioralnych (po pandemii doceniliśmy podróże i inne dobra usługowe), ale również w ekonomicznych – to o czym pisaliśmy w poprzednich akapitach, czyli wysokie stopy nie skłaniają do konsumpcji towarów trwałych, a ponadto implikują niższy popyt na kredyty długoterminowe (czyli np. hipoteki), co przekłada się na słabszy popyt na wszelakie dobra związane z wystrojem wnętrz (kanapy, telewizory, stoły, fotele), chociaż u nas ta negatywna tendencja została nieco stłumiona programem Bezpieczny Kredyt 2%.

Pora na puentę. Naszym zdaniem, które forsujemy od początku roku na portalu, pęd inflacyjny nie przyspieszy w drugiej połowie roku tak bardzo, jak sugerują niektóre prognozy rynkowe. Ograniczone ożywienie w gospodarce światowej wraz z wysokimi realnymi stopami procentowymi będą sprzyjać niższej inflacji i słabszemu wzrostowi gospodarczemu. Oczywiście przy rozpędzającej się aktywności gospodarczej impet inflacyjny powinien przyspieszyć (abstrahując od przełożenia się zmian regulacyjnych na wskaźnik CPI), ale na koniec roku inflacja raczej znajdzie się w przedziale 4-5% r/r. Roczny wzrost realnego PKB zaś powinien usadowić się bliżej 3%, a nie 4%.

Wszelkie prawa do treści zastrzeżone.

Gabriel Chrostowski

Analityk makroekonomiczny, w wolnych chwilach uprawiający piłkę nożną oraz biegi krótko- i długodystansowe

Polecane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button

Adblock Detected

Please consider supporting us by disabling your ad blocker