FinanseKomentarze I Analizy

Polski Król Midas. 28-latek generuje miliardowy obrót na złocie [WYWIAD]

Aleksander Pawlak z firmy Tavex w ciągu kilku lat zbudował duży biznes, który generuje miliard złotych obrotu

Rynek złota coraz szybciej rośnie, choć Polacy dalej zakochani są w nieruchomościach. O budowaniu złotego biznesu w rozmowie z Filipem Lamańskim opowiada Aleksander Pawlak z firmy Tavex Sp. z o.o.

Filip Lamański: Młody człowiek, który jest Prezesem dużej firmy. Skąd ty się wziąłeś?

Aleksander Pawlak, Tavex: Z Gdyni. To tam się urodziłem i wychowałem. To właśnie tutaj zdobyłem swoje pierwsze biznesowe doświadczenie. Z kolegą założyliśmy spółkę cywilną i sprzedawaliśmy bluzy ze szkolnym nadrukiem. Po maturze nasze drogi się rozeszły i porzuciliśmy ten projekt. Później przez jakiś czas rozwoziłem pizzę, a następnie przeprowadziłem się do Warszawy na studia i tak trafiłem do firmy Tavex zostając na dłużej.

Który ty jesteś rocznik?

1995.

Kiedy trafiłeś do Tavexu?

W kwietniu 2015 roku.

To było na początku działalności firmy?

Tavex dopiero rozpoczynał działalność w Polsce. Działalność była zarejestrowana w 2014 r., natomiast w 2015 było otwarcie pierwszego oddziału przy Świętokrzyskiej 32, który istnieje do dziś. I to właśnie tam trafiłem do pracy jako specjalista do spraw obsługi klienta, czyli jako kasjer do rozliczania i realizowania transakcji i doradzania klientom.

Byłeś w zasadzie jednym z pierwszych pracowników firmy w Polsce

Tak. Byłem wśród pięciu pierwszych pracowników.

To wydaje się być ciekawy przykład pod kątem kariery. Czasami warto zaryzykować i dla bardzo młodego podmiotu przyjść i wspinać się po szczeblach kariery?

Gdy organizacja rośnie, to zwykle najszybciej rosną z nią te osoby, które są od początku, to jest naturalne. Czasem brak jasno określonych ścieżek kariery w małej firmie nie oznacza wcale brak możliwości awansu, wręcz przeciwnie.

I co dalej?

Zacząłem w 2015 roku. Poznawałem biznes, pracowałem, łączyłem to ze studiami. Z czasem zacząłem się coraz bardziej angażować, żeby coś więcej w tej pracy robić. Zajmowałem się trochę tematami marketingowymi, rozwijałem się, a później skupiłem się bardziej na pracy jako dealer.

Dealer?

To jest stanowisko, które u nas w firmie funkcjonuje. Jest to osoba odpowiedzialna za kwotowania, za realizowanie dużych transakcji czy transakcji z innymi podmiotami. Powiedzmy, że to takie połączenie kupca i hurtowego sprzedawcy w jednym. I tak po około dwóch latach zostałem właśnie dealerem w Polsce, będąc odpowiedzialnym za te większe transakcje.

Jak to się stało, że trafiłeś do Zarządu?

Historia jest taka, że ówczesny Prezes, który otwierał biznes w Polsce i był managerem na Polskę od momentu powstania Tavexu, po prostu odszedł z firmy. Pojawiło się więc miejsce, na które się zgłosiłem i powiedziałem, że chciałbym podjąć to wyzwanie. I dostałem tę szansę.

Ile wtedy Tavex miał pracowników?

Gdy w 2019 roku wchodziłem do zarządu, zatrudnionych było łącznie 12 osób i posiadaliśmy jeden oddział przy Świętokrzyskiej 32, o którym już wspominałem. Lata 2018/19 upłynęły pod znakiem rozwoju. Codziennie trzeba było w ten rozwój włożyć dużo wysiłku. Często to było więcej niż 40 godzin w tygodniu. I to nie była praca zdalna. Obecnie Polska to około 1/3 całej grupy.

Podjąłeś to wyzwanie mając na pokładzie 12 osób i jeden oddział. Mamy rok 2024. Jak się to zmieniło?  

Zatrudniamy ponad 100 osób i posiadamy 13 oddziałów.

Jak się zmieniły w tym czasie finanse firmy?

Obecnie mówimy o obrotach ponad miliard złotych w złocie inwestycyjnym, które zostało dostarczone klientom i do tego jeszcze są obroty na rynku walutowym.

Czy w którymś momencie był jakiś impuls rozwojowy, który sprawił, że nagle urośliście? Czy był to raczej wzrost liniowy?

Kolejny oddział otworzyliśmy w styczniu 2020 r. tuż przed pandemią. Jednak decyzja o powstaniu drugiego oddziału zapadła dużo wcześniej. Pierwszy oddział poza Warszawą powstał w Katowicach jeszcze w 2020 roku. Kolejne dwa otwarto  – Gdynia i Wrocław – w 2021r. Łódź, Poznań, Lublin i Gdańsk i kolejne oddziały we Wrocławiu, Warszawie i Katowicach otworzyliśmy w latach 2022-2023. Można więc powiedzieć, że to był w miarę równy rozwój.

A pandemia Wam pomogła czy przeszkodziła?

Pandemia nam pomogła w zakresie obrotu metalami szlachetnymi, natomiast z drugiej strony kompletnie nam zabiła biznes walutowy. Warto tutaj podkreślić, że biznes walutowy w Tavexie opiera się głównie na sprzedaży walut wakacyjnych wyjeżdzającym Polakom tj. liry tureckiej, bułgarskiego lewa, tajskich bahtów, japońskich jenów. Siłą rzeczy pandemia spowodowała prawie całkowite wyhamowanie tej części naszego biznesu. W zasadzie dwa lata ten biznes nie istniał. Także summa summarum oczywiście pandemia pomogła, ale to nie jest aż tak jednoznaczne, jak to wygląda na pierwszy rzut oka.

Widzisz jakieś zmiany w nawykach inwestycyjnych Polaków?

Niewątpliwie pandemia spowodowała, że większość Polaków została inwestorami. Zerowe stopy procentowe w bankach sprawiły, że trochę zostaliśmy przymuszeni do bycia inwestorami. Jednak – w mojej prywatnej ocenie – nie tak to powinno wyglądać. Inwestorem nie powinno się zostawać z przymusu. Jeśli ktoś chce, żeby oszczędności zachowały wartość, to powinien mieć proste instrumenty do tego, aby tak było i nie powinien się nad tym szczególnie zastanawiać. Widać na pewno znacznie większą świadomość inwestycyjną, głód wiedzy oraz poszukiwanie rozwiązań. Oczywiście nie jest to jedynie zasługa pandemii. Nie bez znaczenia zostaje tutaj fakt wzrostu zamożności Polaków. Jeśli spojrzymy na to, jaką ścieżkę przeszła gospodarka przez ostatnie 30 lat i dodatkowo weźmiemy jeszcze poprawkę na to, że 15 lat temu każdy, kto chciał zainwestować zakładał swój biznes, tak teraz to jest dużo trudniejsze niż kiedykolwiek. Samodzielnie otworzyć sklep spożywczy, bez franczyzy graniczy niemal z cudem. Już nawet nie chodzi o regulacje, a o ogromną konkurencję. Szukamy więc tych rozwiązań, gdzie możemy te środki ulokować. Na deser mogę powiedzieć, że z rozmów z klientami oraz z badań, które przeprowadzamy wychodzi, że absolutnym liderem wśród wybieranych aktywów w Polsce w dalszym ciągu są nieruchomości.

Jakie widzisz perspektywy na przyszłość?

Jest kilka wątków. Pierwszym jest na pewno bardzo niestabilna sytuacja w jakiej żyjemy. Przez ostatnie 5 lat mieliśmy do czynienia z pandemią, czyli ze wstrzymaniem produkcji na globalną skalę. Mieliśmy do czynienia z luzowaniem ilościowym, czyli z masowym wzrostem podaży pieniądza. I mamy teraz wojnę, agresję rosyjską na Ukrainę, a także ekstremalne napięcia na Bliskim Wschodzie.

I co to wszystko razem oznacza?

Czasy mamy mocno niestabilne, a w tych niestabilnych czasach warto obstawiać kilka koni, bo można się bardzo sparzyć. I oczywiście, że powiem, iż złoto jest jednym z nich. Uważam, że posiadanie portfela oszczędności bez złota w tej chwili jest bardzo odważnym posunięciem. Nie wiem czy słusznym to przyszłość pokaże, ale na pewno bardzo odważnym. I zdecydowanie w każdym portfelu jakiś udział złota widzę. Natomiast to musi być indywidualna decyzja inwestora i nie mam za dużej wiarygodności w tym zakresie, więc nie powinienem nawet szafować liczbami.

A jakie są rynkowe obawy co do przyszłości?

Jeśli chodzi stricte o rynek, to głównym obszarem zaniepokojenia jest trwające pogłębianie regulacji antygotówkowych, które są w mojej ocenie absolutnie zbędne i nieracjonalne. Co istotne, nie mówimy tutaj o działaniach mających na celu przeciwdziałanie praniu pieniędzy, które jest szczytnym celem. Zdecydowanie należy dokładać wszelkich starań, aby eliminować takie zachowania oraz zwalczać finansowanie terroryzmu i dobre przepisy ku temu służące są jak najbardziej potrzebne. Natomiast zakaz płatności gotówkowych powyżej jakiejś kwoty nie jest odpowiednią drogą, aby poradzić sobie z tym problemem.

Dlaczego?

Tą drogą byłyby mądre regulacje dotyczące płatności gotówkowych. Natomiast zakaz jest drogą donikąd. I teraz tą drogą zaczyna kroczyć Unia Europejska, co jest bardzo niepokojące, bo takie przepisy na świecie praktycznie nie istnieją. Wszędzie mamy różnego rodzaju walkę z szarą strefą, z nielegalnymi transakcjami. Natomiast ona się objawia tym, że jeśli ktoś chce zrealizować dużą transakcję gotówką, tak jak jest teraz np. w Polsce, to musi okazać dokumenty, musi w przypadku naprawdę dużych transakcji czy jakichś sprawiających większe podejrzenia wykazać, skąd ma pieniądze. W momencie, kiedy faktycznie transakcja jest uczciwa nie będziemy mieć problemu z jej realizacją. Czekające nas zmiany niestety prowadzą nas w stronę kolejnych zakazów, które mogą jedynie pogłębić szarą strefę i odebrać państwu dane o przepływach kapitału.

To powoduje strach, a strach to zazwyczaj ucieczka w bezpieczną przystań, czyli np. złoto.

Tak, to wzbudza większy niepokój wśród ludzi, więc ja w zasadzie powinien się cieszyć, bo ludzie będą inwestować w złoto, bo będą się bać, że coś złego się dzieje. Jednak z drugiej strony to trochę nie o to chodzi. Też zależy nam na tym, żeby nie łączyć złota tylko z tymi złymi rzeczami. Złoto jest inwestycją na każdy moment i zawsze powinno być w portfelu, bo po prostu dobrze gra z innymi aktywami i dobrze zabezpiecza nasze pieniądze.

Po co ja mam kupować fizyczne złoto, narażać się na kradzież, zagubienie? Złoto zniknie, a ja mogę kupić kontrakty na giełdzie i też mam złoto.

Jak ktoś chce kupować kontrakty na giełdzie to raczej polecam kupić coś innego i zainwestować w inną klasę aktywów. Fizycznie złoto ma nad kontraktami kilka bardzo ważnych przewag i to właśnie te przewagi stanowią istotę tego, dlaczego warto inwestować w złoto.

Pierwszą zaletą jest kompletna niezależność. Kiedy kupujemy złoto, sprzedawca może następnego dnia wyprowadzić się do innego kraju lub zamknąć interes, a my i tak jesteśmy od niego niezależni. Nasze złoto możemy sprzedać gdziekolwiek i komukolwiek. Możemy je schować do kieszeni i polecieć za granicę. Na całym świecie istnieją firmy, instytucje i osoby, które chętnie wymienią złoto na lokalne banknoty, bez względu na walutę. To jest właśnie ta niezależność.

Weźmy przykład Ukrainy. Muszę pilnie wyjechać z kraju i złoto jest przy mnie – nie interesuje mnie fakt, że moja waluta zaraz może być nic nie warta, bo nikt nie będzie chciał mi jej wymienić i stracę oszczędności mojego życia, które w niej trzymam. To jest zarówno zaleta, jak i wada – mam coś fizycznie przy sobie. I znów wracamy do kwestii dywersyfikacji. Nigdy nie powiem: „Sprzedaj wszystko, kup złoto i trzymaj je pod krzesłem, czekając na wojnę.” To nie jest właściwa droga. Trzeba żyć normalnie, cieszyć się życiem i realizować swoje pasje. Jednak te dwie czy trzy monety schowane w szafie mogą się przydać i na pewno nie zaszkodzą.

Ostatnim elementem przemawiającym na korzyść złota jest to, że odpadają nam różnego rodzaju koszty związane z przechowywaniem i koszty związane z podatkiem dochodowym, który pojawia się w przypadku kontraktów, a w przypadku złota, jeśli posiadamy je dłużej niż pół roku, tych zobowiązań podatkowych nie ma. Więc na tych poziomach złoto się prezentuje atrakcyjnie. Kończąc ten wątek są różnego rodzaju warianty przechowywania fizycznego złota, gdzie mogę kupić fizyczne złoto i zlecić komuś przechowywanie. Tracę wtedy część tych zalet, no ale zyskuję spokój. Tak więc to jest kwestia indywidualnego wyboru.

 

 

 

Wszelkie prawa do treści zastrzeżone.

Filip Lamański

Dziennikarz, założyciel i redaktor naczelny portalu Obserwator Gospodarczy z wykształcenia ekonomista specjalizujący się w demografii i systemie emerytalnym. W 2020 roku nagrodzony w konkursie NBP na dziennikarza ekonomicznego w kategorii felieton lub analiza.

Polecane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button

Adblock Detected

Please consider supporting us by disabling your ad blocker