Made in Germany, jak Niemcy zbudowały swoją pozycję handlową

Niemieckie produkty od wielu lat cieszą się dużą popularnością i zaufaniem. Made in germany jest wyznacznikiem jakości, innowacyjności i solidności. Jednak nie zawsze tak było. Gdy Wielka Brytania jako pierwsza na świecie wprowadziła obowiązkowe oznakowanie kraju pochodzenia produktów, jego celem było odróżnienie brytyjskich produktów od ich niemieckich podróbek.
- Niemiecki eksport długo był kojarzony z tańszymi podróbkami, a nie wysoką jakością
- Dzięki dużemu potencjałowi gospodarczemu z czasem Niemcy stały się najważniejszym eksporterem europy
- Oznakowanie kraju pochodzenia wywodzi się z podszywania się niemieckich firm pod brytyjskie
Koalicja krwi i żelaza
Zjednoczone w 1871 r. Niemcy były zapóźnione w industrializacji względem Francji, państw Beneluksu, a zwłaszcza Wielkiej Brytanii. Szczególnie Wschodnie obszary nowego państwa były w przeważającej mierze wciąż rolnicze. A Niemcy były netto importerem towarów przemysłowych. Długotrwała słabość niemieckiej gospodarki, trwająca od początków XVII wieku, zaczęła się odwracać w XIX wieku. Powołany w 1833 Zollverein umożliwił stopniową unifikację gospodarki narodowej.
A powstanie zjednoczonego państwa ponad 30 lat później, wraz z towarzyszącym boomem założycielskim umożliwiła jeszcze sprawniejszą współpracę firm i państw związkowych. Dużą przeszkodą dla rozwoju Niemiec była heterogeniczność ich elit. Połączenie krwi i żelaza, czyli w tym kontekście, junkrów i przemysłowców utrudniało prowadzenie polityki gospodarczej. Wprowadzając do niej chaos, który musiał rozwiązywać kanclerzowie, którzy najczęściej nie byli zainteresowani głębiej ekonomią.
Zobacz także: Po eksplozji długu publicznego w UE nie ma już praktycznie śladów
Niemcy nadawały się bardzo dobrze do uprzemysłowienia i eksportu. Posiadały gigantyczne zasoby węgla, żelaza i innych minerałów. Liczne i głębokie rzeki ważne w handlu śródlądowym. Płaskie równiny na północy korzystne w budowie infrastruktury kolejowej. Liczną populację i żyzne ziemie, potrzebne do wykarmienia rosnącej liczby ludności. Ważne okazało się również, że rzemieślnicy w Niemczech uniknęli pauperyzacji. Dlatego między 1871 a 1873 eksport towarów przemysłowych urósł 6-krotnie. Jednak tutaj pojawia się ciekawy aspekt tego eksportu.
Niemcy eksportują tanie podróbki?
Dziś to może się wydawać abstrakcyjne, ale pierwotnie niemieckie produkty za granicą kojarzyły się, z tym że są gorszej jakości, ale tańsze od rodzimych. Ewentualnie, że niemieckie firmy starają się podszywać poprzez nazwy czy opakowania pod firmy krajowe. Dzięki temu Niemcy mogły uzyskiwać nadwyżki handlowe, korzystając ze swojej przewagi geograficznej i niższym kosztom pracy. Dla krajowych firm było to szczególnie istotne, ponieważ w pierwszych latach po zjednoczeniu, państwo prowadziło liberalną politykę celną. Miało to służyć Bismarckowi, który się starał przedstawić nowe imperium jako nasycone i nieszukające konfliktów z innymi krajami. W wyniku tego szybkie zredukowanie importu produktów zagranicznych było niemożliwe. Dlatego kartele szukały możliwości eksportu zagranicznego.
Zobacz także: Stopy procentowe w strefie euro w końcu obniżone
Zaniepokojona deficytem handlowym z Rzeszą, Wielka Brytania szukała możliwości pozataryfowego uderzenia w eksport Niemiec. Pozataryfowej, ponieważ rząd jego królewskiej mości od lat głosił idee nieskrępowanego wolnego handlu. Wprowadzanie taryf celnych postawiłoby ich w trudnym położeniu wizerunkowym. Więc z tego powodu szukano innych możliwości, pierwsze były nieudane jak dyskryminacja w portach statków przewożących niemieckie produkty. Początkowo skuteczne okazało się wprowadzenie wymogu kraju pochodzenia w kilku branżach. Niemcy próbowali się bronić, obchodzić przepisy bądź po prostu kalkulując czy uda się im efektywnie lekceważyć te przepisy i płacić kary. W ciągu następnych lat te przepisy sukcesywnie rozszerzano, inne kraje inspirując się Albionem, wprowadzały u siebie analogiczne przepisy, chociaż oczywiście nie z tych samych przyczyn.
Taniej, ale nie gorzej
Z biegiem kolejnych lat XIX wieku i początków XX wieku znak „Made in Germany” przestał być stygmatyzujący. Oznaczając w najlepszym przypadku niższą jakość za lepszą cenę produktu. Najpierw dzięki inwestycjom, poprawie produktywności i innowacjom stał się tańszy często od wytworu krajowego, ale nie gorszy. A następnie i tańszy i lepszy. Firmy powstałe w tym czasie jak: Siemens, BASF, Bayer czy Krupp uzyskiwały niezwykle silną pozycję na rynku międzynarodowym. Szczególnie istotny okazał się eksport dóbr kapitałowych. Takich jak maszyny przemysłowe. Do 1895 Niemcy stały się najważniejszym eksporterem towarów przemysłowych w Europie, budując rozwinięte kontakty handlowe z państwami obu Ameryk, Chinami czy Japonią, która się silnie inspirowała cesarstwem niemieckim.
Po upadku cesarstwa, ekspansja niemieckiego eksportu utrzymała dawną dynamikę. Mimo zniszczeń w obu wojnach światowych i zniszczonej reputacji zbudowana przez lata marka „Made in Germany” wytrzymała. Dalej pełniąc rolę wyznacznika jakości i innowacyjności technicznej. A Niemcy przez całe dekady utrzymywały dodatnie bilansy handlowe. Łagodząc tym samym skutki konserwatyzmu fiskalnego, który Niemcy praktykują od zakończenia II wojny światowej.