Tak spadnie zatrudnienie w Polsce przez kryzys demograficzny
Liczba pracowników w ciągu najbliższych 10 lat może się zmniejszyć nawet o 2,1 mln osób.

Polska demografia jest w bardzo złym stanie. Jeśli obecne trendy demograficzne się utrzymają, do 2035 r. zatrudnienie w Polsce może spaść o ponad 12 proc. Tak twierdzą analitycy Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Liczba pracowników w ciągu najbliższych 10 lat może się zmniejszyć nawet o 2,1 mln osób. Będzie to miało swoje reperkusje na rynku pracy, ale i w całej gospodarce. Kryzys demograficzny wpłynie też na polski PKB.
- Przy obecnych trendach demograficznych liczba pracowników w Polsce spadnie o 2,1 mln do 2035 r.
- Według szacunków PIE jedynie przez spadki liczby pracujących osób w przemyśle wartość polskiego PKB będzie niższa o 6-8 proc.
- Liczba pracowników edukacji do 2035 r. zmniejszy się o 29 proc., a ochrony zdrowia o 23 proc.
- Działania zaradcze mogą złagodzić negatywny wpływ polskiej demografii na rynek pracy, ale nie rozwiążą problemów, które się pojawią.
Polska demografia zacznie zmieniać rynek pracy
O stanie polskiej demografii ostatnio dużo się pisze, ale skutków obecnych zmian ani przeciętny Kowalski, ani polska gospodarka jeszcze w pełni nie doświadczają. Mimo to kryzys demograficzny już w niedalekiej przyszłości zacznie w wyraźny sposób oddziaływać na rzeczywistość. Liczba ludności Polski na koniec czerwca wyniosła 37,563 mln, spadając przez pół roku o kolejne 73 tys. osób. W czerwcu padł kolejny fatalny rekord urodzeń, których odnotowano jedynie 19 tys.
Analitycy Polskiego Instytutu Ekonomicznego postanowili przyjrzeć się temu, jak polska demografia będzie kształtować rynek pracy. W raporcie Konsekwencje zmian demograficznych dla podaży pracy w Polsce piszą, że jeśli obecne trendy demograficzne się nie zmienią, już w 2035 r. liczba pracowników zmniejszy się o 2,1 mln! Taka liczba stanowi dziś 12,6 proc. ogółu pracujących w Polsce!
Ten wynik to różnica pomiędzy pracownikami, którzy odejdą na emeryturę a młodymi osobami wchodzącymi na rynek pracy. Ta pierwsza grupa, jeśli obecny wiek emerytalny zostanie utrzymany, będzie liczyła 3,8 mln osób. Nowych pracowników z kolei będzie jedynie 1,7 mln.

Niedobory na rynku pracy nieuchronnie przełożą się na stan całej polskiej gospodarki. Analitycy PIE szacują, że do 2035 r. jedynie przez spadki liczby pracujących osób w przemyśle wartość PKB będzie niższa o 6-8 proc.
Jakie sektory najmocniej dotknie kryzys demograficzny?
Spadająca dzietność w Polsce już niedługo będzie miała swoje wymierne konsekwencje dla polskiego rynku pracy. Nieuchronnie zmniejszy się liczba osób w wieku produkcyjnym. Jak szacują analitycy PIE:
Do 2030 r. liczba osób w wieku 20-64 lata w Polsce spadnie o 1,1 mln (o 4,9 proc.) – z poziomu 22,9 mln w 2022 r. do 21,8 mln w 2030 r. W perspektywie 2040 r. oraz 2050 r. spadek ten ma wynieść odpowiednio 2,2 mln (9,7 proc.) oraz 4,6 mln (20 proc.).
Niektóre sektory mają ucierpieć bardziej, inne nieco mniej. Z symulacji PIE wynika, że do 2035 r. zmiany demograficzne uderzą w przemysł, z którego w wyniku ruchu naturalnego odejdzie 805 tys. pracowników. Napłynie z kolei jedynie 404,5 tys. Handel i naprawę pojazdów opuści 423,7 tys. pracowników, przy napływie nowych osób na poziomie 307,5 tys.

Kryzys demograficzny zdecydowanie zmieni sektor edukacji. Do 2035 r. opuści go 413,7 tys. osób. Nowych pracowników będzie jedynie 52,8 tys. W rezultacie ogólna liczba pracowników edukacji w 2035 r. zmniejszy się o 29 proc. Demografia uderzy też w ochronę zdrowia, gdzie zatrudnienie spadnie o 23 proc. względem obecnego stanu. Skutki obecnego stanu demografii w Polsce odczuje jednak cały rynek pracy.
Polska demografia uderzy w rynek pracy. Jakie środki zaradcze można podjąć?
Analitycy PIE zaproponowali szereg działań zaradczych, które mogą złagodzić negatywne skutki zmian demograficznych dla polskiego rynku pracy. Podkreślają przy tym, że najprawdopodobniej nie rozwiążą one jednak w pełni wszystkich problemów, których dostarczy polska demografia.
Aktywizacja zawodowa osób biernych zawodowo
Po pierwsze, PIE postuluje większą aktywizację zawodową osób obecnie nieaktywnych zawodowo. Według analityków część z tych osób byłaby zdolna podjąć pracę, choćby w częściowym wymiarze. Są to jednak głównie: studenci i osoby w wieku 20-24 lata, osoby z niepełnosprawnościami, młode matki oraz osoby sprawujące opiekę nad innymi członkami rodziny.
Według danych, na które powołuje się PIE, w Polsce 14 proc. studentów łączy naukę z pracą, podczas gdy średnia dla UE to 21 proc. Analitycy obliczają, że jeśli Polska dotarłaby do unijnej średniej, zasób pracowników zwiększyłby się o 142 tys. osób.
W Polsce stosunkowo mało osób z niepełnosprawnościami podejmuje pracę. Zatrudnienie takich osób jest obecnie na poziomie ok. 34,3 proc., podczas gdy średnia unijna to 55 proc. Zmniejszenie tej luki to dla rynku pracy dodatkowe 170 tys. osób.
Analitycy PIE dostrzegają też szansę dla rynku pracy w młodych matkach, które po wykorzystaniu urlopów na jakiś czas zawiesiły kariery zawodowe, żeby skupić się na wychowaniu dziecka. W III kwartale 2023 r. takich kobiet było 724 tys.
Z punktu widzenia rynku pracy rzeczywiście można doszukiwać się w tych grupach potencjalnego wzmocnienia zatrudnienia. Czy jednak jest to pożądane z innych względów? Czy na pewno dobrym rozwiązaniem jest, aby studenci nawet częściowo poświęcali czas przeznaczony na naukę na dorywczą pracę? Czy dla rozwoju dzieci dobrym wyjściem jest, aby mamy szybko powracały do pracy, pozostawiając opiekę komuś innemu? Na te pytania każdy czytelnik może odpowiedzieć sobie według własnego uznania.
Automatyzacja i zwiększenie wydajności pracy
Po drugie, analitycy widzą szansę dla zatrudnienia w zwiększaniu wydajności pracy. Odpływ pracowników częściowo można złagodzić wprowadzeniem nowych technologii i automatyzacji. W Polsce występuje wysoki odsetek prac, które można zautomatyzować. Według OECD to nawet 34 proc.
Analitycy PIE spodziewają się, że kryzys demograficzny stanie się bodźcem dla polskich firm, aby więcej inwestować w nowe technologie. Ważna w tym względzie będzie także edukacja nastawiona na kształcenie w zakresie umiejętności cyfrowych.
Imigracja zza granicy
W ostatnich latach przez napływ imigrantów głównie zza wschodniej granicy polska gospodarka nie odczuwa negatywnego wpływu demografii. W ZUS zarejestrowanych jest 1,127 mln cudzoziemców, a część zapewne pracuje w szarej strefie. Już dziś mamy rekordowo niskie bezrobocie, a kryzys demograficzny przyniesie kolejne wyzwania.
Część analityków uważa, że migracje zagraniczne mogą być remedium na problemy rynku pracy. W Polsce trudno mówić, aby mogło się tak stać i to bynajmniej nie przez uwarunkowania kulturowe czy stosunek Polaków do napływu imigrantów. Według danych Zakładu Ubezpieczeń Społecznych liczba pracujących w Polsce cudzoziemców do 2033 r. musiałaby wzrosnąć o ponad 2,6 miliona, żeby utrzymać dotychczasowy poziom obciążenia demograficznego. Analitycy PIE oceniają, że jest to nie do osiągnięcia.
Podniesienie wieku emerytalnego
W Polsce ustawowy wiek emerytalny dla mężczyzn to obecnie 65 lat, a dla kobiet 60 lat. Jak na razie podniesienia wieku emerytalnego nie zapowiada żadna z polskich partii politycznych. Przy obecnych procesach demograficznych zachodzących w Polsce, wydaje się to jednak działanie nieuchronne. Analitycy PIE przeprowadzili symulację, jak wzrosłaby liczba kobiet na rynku pracy, gdyby wiek emerytalny powędrował do 65 r. życia.

Analitycy PIE sygnalizują jednak, że korzyści ekonomiczne z wydłużenia wieku emerytalnego w Polsce mogą być nieco mniejsze, niż się powszechnie zakłada. Wymieniają tutaj badania wskazujące na to, że polscy pracodawcy wolą zatrudniać osoby młodsze, starsi pracownicy mają niższą skłonność do dokształcania się i zmiany pracy, a długość życia w zdrowiu Polaków nie wydłuża się tak szybko, jak przeciętna długość życia. Dla mężczyzn wynosi 60,1 lat, a dla kobiet 63,7 lat, wynika z danych GUS.
Zatem, jak już wskazano, pewne działania mogą łagodzić nadchodzące problemy rynku pracy. W pełni może je jednak rozwiązać jedynie odwrócenie negatywnych trendów, które postępują w Polsce. To jednak na ten moment pozostaje niemal nierealne.