Trump: Limit zadłużenia nie powinien istnieć. Czas na sojusz z Demokratami?
Limit zadłużenia USA od II Wojny Światowej był już podnoszony 103 razy. Donald Trump chce całkowitego zniesienia tego ograniczenia

Donald Trump kolejny raz nawołuje do całkowitego zlikwidowania limitu zadłużenia USA. W tym przypadku może znaleźć niezbędnych sojuszników wśród Demokratów. Limit zadłużenia ma blokować decyzyjność rządu, a de facto na nic nie wpływać.
Limit zadłużenia przeszkadza Trumpowi
W czwartek 19 grudnia w wywiadzie dla NBC News Donald Trump stwierdził, że Kongres powinien znieść limit zadłużenia. Jego zdaniem pozbycie się tego ograniczenia byłoby najmądrzejszą rzeczą, jaką Kongres mógłby zrobić. Poparłbym to w pełni. Odwołał się także do zapowiedzi demokratów, którzy chcieli zrobić to już wcześniej. Wyraził pełne poparcie i pomoc przy przeprowadzeniu reform mających to na celu.
Trump stwierdził, że pułap zadłużenia to pozbawiona sensu koncepcja i że nikt nie wie na pewno, co się stanie, jeśli kiedyś zostanie przekroczony. Uznał, że wyznaczanie sobie takich pułapów nie ma sensu poza czystym aspektem psychologicznym. Trump twierdzi również, że USA nie może zbankrutować, ponieważ drukuje dolary. Warto wspomnieć, że USA co jakiś czas podwyższa swój dozwolony poziom zadłużenia.
Zobacz także: Wygrana Donalda Trumpa — co oznacza dla gospodarki?
Według wyliczeń amerykańskiej Izby Handlowej po II wojnie światowej limit zobowiązań amerykańskiego rządu był podnoszony już 103 razy. Powyżej tego limitu władza wykonawcza musi się zwracać do Kongresu o zgodę na nowe wydatki, jak ma to miejsce obecnie. Ostatni wzrost limitu był za prezydentury Joe Bidena w czerwcu 2023 roku, zawieszając go do 1 stycznia 2025 roku. Zazwyczaj Departament Skarbu jest w stanie przedłużyć termin, stosując tzw. środki nadzwyczajne, aby zyskać więcej czasu dla prawodawców na zajęcie się tą kwestią.
Ważnym punktem jest to, że obecny limit zobowiązań zbliża się do końca. Pojawiła się więc możliwość teoretycznej niewypłacalności USA, jeżeli sprawa z budżetem nie zostanie rozwiązana. Przypomnijmy, że obecne przyjęty obraz projektu ustawy o krótkoterminowym finansowaniu zapewniłby finansowanie rządu do 14 marca, co skróciłoby termin pierwszych 100 dni urzędowania Trumpa. Jednocześnie dałoby partii republikańskiej większe możliwości kształtowania pełnego porozumienia w sprawie finansowania w kolejnym terminie.
Donald Trump już wcześniej mówił o likwidacji limitu
Podczas pierwszej kadencji Trumpa podpisał trzykrotnie ustawy podnoszące pułapy zadłużenia. Gdy urzędował w Białym Domu, także przedstawił pomysł zniesienia limitu zadłużenia. W ostatnich latach niektórzy Demokraci wyrazili poparcie dla pozbycia się takiego rozwiązania.
Demokraci przygotowali nawet projekt ustawy, który ograniczał wykorzystywanie groźby niewypłacalności jako taktyki w negocjacjach ustawodawczych. Twierdzą także, że reprezentanci ich partii powinni głosować za podniesieniem pułapu długu za czasów Trumpa tylko w formie jego likwidacji lub reformy, która go unieważni.
Zobacz także: Paulina Matysiak stanie przed sądem? Newag pozywa posłankę
Senator Elizabeth Warren, Demokratka z Massachusetts zamieściła w mediach społecznościowych wpis, w którym stwierdziła, że zgadza się z wezwaniem Trumpa do zniesienia pułapu zadłużenia. Prezydent Trump zdaje sobie sprawę z trudności legislacyjnych, jakie czekają go w pierwszym roku urzędowania. Chodzi, chociażby o kolejną turę rządowego finansowania, podniesienie limitu zadłużenia i plany uchwalenia najważniejszych projektów ustaw partyjnych dotyczących imigracji i podatków, a także zatwierdzenie personelu swojej administracji przez Senat.
W środę Donald Trump zaapelował do Republikanów o wycofanie się z wynegocjowanego przez obie partie projektu ustawy o krótkoterminowych wydatkach. Trump zażądał również, aby ustawodawcy podnieśli już teraz pułap zadłużenia. Tego jednak w ogóle nie rozważano. Ustawa ta oznaczałaby wprowadzenie nowego terminu zakończenia urzędowania rządu wypadającego ciągu pierwszych 100 dni prezydentury Donalda Trumpa.
Decyzja o finansowaniu jest pierwszym problemem Republikanów
Decyzja o przyjęciu zaprezentowanego krótkoterminowego finansowania wiąże się z korzyściami i stratami dla Republikanów. Ci w styczniu przejmą kontrolę nad Białym Domem i Senatem, a ponadto utrzymają większość w Izbie Reprezentantów. Jednak finansowanie rządowe potrzebuje 60 głosów Senatu, więc Republikanie nadal będą potrzebowali poparcia Demokratów, aby przegłosować przyszłą ustawę budżetową. Przegłosowanie obecnej propozycji da Republikanom większą dźwignię do kształtowania pełnego porozumienia finansowego w przyszłym roku.
Zobacz także: Wygrana Kamali Harris — co oznacza dla gospodarki?
Największą podawaną wadą jest to, że zmusiłoby to Kongres do zmierzenia się z kolejnym terminem głosowania na początku kadencji Trumpa. Potencjalnie zabrałoby mu to czas potrzebny na inne priorytety, takie jak zatwierdzanie nominacji przez Senat i promowanie środków dotyczących obniżek podatków, finansowania walki z imigracją i krajowej polityki energetycznej. Z tego powodu niektórzy Republikanie woleli dokończyć pracę wcześniej.
Termin w połowie stycznia byłby o wiele lepszy dla nowego prezydenta. Zapewniłoby to nowej administracji czystą kartę i brak zmartwień rokiem fiskalnym 2025. Kongres jednak liczy, że obrady zakończą się jeszcze przed świętami, więc większość członków obu partii pogodziła się z faktem, że będzie musiało przyjąć na początku zaprezentowaną ustawę o krótkoterminowym finansowaniu.