Waluta BRICS nie ma sensu. Zrobiliśmy coś, o czym zapomnieli jej zwolennicy. Pomyśleliśmy
Podstawowa analiza zjawisk i relacji ekonomicznych wskazuje, że waluta BRICS nie ma sensu. Dolar chyba może czuć się bezpieczny

Co jakiś czas wraca temat wspólnej waluty BRICS, która miałaby zdetronizować dolara. Jednak nawet po krótkim zastanowieniu wychodzi na to, że waluta BRICS nie ma sensu. Przedstawiamy kilka istotnych faktów.
Waluta BRICS nie ma sensu
Od wybuchu wojny na Ukrainie Rosja coraz intensywniej stara się organizować spotkania grupy BRICS. Dla niektórych środowisk wspomniana grupa miałaby stanowić poważne zagrożenie dla obecnego porządku świata. Zarówno jeżeli chodzi o aspekt polityczny jak i gospodarczy. Obecnie główną sprawą, z jaką jest kojarzona wspomniana grupa, jest walka o dedolaryzacje handlu międzynarodowego za sprawą nowej waluty. Mogłaby ona przybrać trzy formy. Formę waluty obrachunkowej, cyfrowej i normalnej waluty rozliczeniowej.
Przyjrzymy się wszystkim formom. Postanowiliśmy zrobić coś, co chyba umknęło wszystkim zwolennikom oraz propagatorom tego rozwiązania. Pomyśleć nad nią. W pierwszym przypadku byłaby to waluta obrachunkowa w handlu między członkami omawianej grupy. Nie miałoby to większego sensu ze względu na eliminacje różnicy kursowej między państwami, co byłoby względnie niekorzystne. Bogatsze państwa mogłyby kupić mniej, z kolei biedniejsze miałyby utrudnioną drogę zwiększenia popytu zagranicznego.
Zobacz także: USA odjeżdżają Europie. Przyczyn jest mnóstwo, a my nie chcemy tego zmienić [RAPORT OG]
Inną sytuacją, jaką możemy obserwować to przykład wymiany handlowej Rosji z Indiami. Te drugie wykorzystują trudną sytuację Rosji i zaczęły płacić za ropę rupiami. Rosja de facto nie ma co zrobić z tą walutą poza ewentualnymi inwestycjami w Indiach lub zwiększeniem importu z tego kierunku. W przypadku wspólnej waluty w tej konkretnej sytuacji wymiana handlowa mogłaby być bardziej upłynniona. Jednak taka sytuacja opłacałaby się tylko Rosji. Stałoby to również w sprzeczności z chęcią większego umiędzynarodowienia rupii przez Indie.
Więc wspólna waluta obrachunkowa, którą łatwo byłoby handlować z innymi państwami wspólnoty, byłaby nieopłacalna dla Indii w omawianej sytuacji. Przypomnijmy, że RPA oraz Indie były pierwszymi państwami, które oficjalnie odrzuciły pomysł stworzenia wspólnej waluty. Dodatkowo inne państwa zwiększają swoją konkurencyjność międzynarodową, także względem państwa BRICS, ale przede wszystkim państw Zachodu, osłabiając swój kurs walutowy.
Waluta BRICS jako waluta cyfrowa
Możemy tutaj postawić rozróżnienie. Państwa BRICS między sobą mogłyby używać waluty obrachunkowej (taką funkcję pełniło euro na początku istnienia) a z państwami zachodnimi mogłyby handlować dolarami i swoją walutą. Jednak zaprzecza to idei ogólnoświatowej dedolaryzacji i zrzucenia dolara z miejsca światowej waluty i zastąpienia go inną. Albo przynajmniej dużego zdywersyfikowania wykorzystania różnych walut. Warto zaznaczyć, że eksport towarów między państwami grupy wynosi 3,2%. Natomiast między BRICS a państwami Zachodu 8,1%. Oznacza to, że są zmuszeni przyjmować głównie dolary, albo euro. Dodatkowo inne państwa świata niż Zachód płaci również za towary w dolarach.
W kontekście waluty obrachunkowej odpada aspekt zarządzania polityką monetarną przez bank centralny oraz jej emisji. Kolejny punkt, jaki zostaje to waluta cyfrowa, jako teoretycznie według założeń miałoby być The Unit, o którym więcej pisaliśmy w: Wiemy jak miałaby wyglądać i działać waluta BRICS detronizująca dolara. Warto zaznaczyć, że banki centralne Rosji i Chin pracują nad cyfrowymi odpowiednikami swojej waluty państwowej.
Zobacz także: BRICS bardziej potrzebuje Zachodu niż Zachód BRICS. Dedolaryzacja nie nadejdzie
Waluta ma mieć pokrycie w 40% w złocie oraz 60% w koszyku walut krajów wchodzących w skład BRICS+. Jednak zważając na to, że miałaby to być waluta cyfrowa, jej kurs miałby się zapewne jedynie opierać na złocie i na wspomnianym koszyku. Raczej mało prawdopodobne jest, aby miała realne pokrycie w złocie i można byłoby ją dowolnie na złoto wymienić.
W tym przypadku waluta pełniłaby bardzo podobną funkcję co w przypadku waluty obrachunkowej, jednak teoretycznie mogłaby być poddawana mechanizmom zarządzania przez bank centralny. Teoretycznie można byłoby także przeprowadzać za jej pomocą transakcje prywatne i między firmami oraz instytucjami. Dodatkowo kurs takiej waluty mógłby być wyzwaniem, patrząc na to, ile państw zgłosiło się do formatu BRICS+ i jak zmienne są kursy tych walut. Chociażby rubel, albo lira turecka. Złoto z kolei mogłoby podbijać wartość w długim okresie, jednak kłóciłoby to się z dewaluacyjną polityką wielu banków centralnych. W każdym razie aspekt waluty obrachunkowej i waluty cyfrowej jest do siebie bardzo zbliżony.
Waluta BRICS nie ma sensu jako normalny pieniądz
Ostatni aspekt to pełna wspólna waluta państw BRICS, o której najczęściej się słyszy. W takim wariancie wspólna waluta BRICS miałaby wszystkie wady, które posiada waluta euro oraz jeszcze więcej. Z obecnych badań wynika, że waluta euro ogranicza potencjał wzrostu gospodarczego państw przyjmujących. Więcej na ten temat pisaliśmy w tekście: „Rzeczpospolita” publikuje artykuł o euro, który jest bzdurą. Przedstawiamy fakty. Przede wszystkim chodzi o aspekt optymalnego obszaru walutowego, który de facto jest trudny do spełnienia i nie jest konieczny w całości w przypadku integracji walutowej, jednak pozwala ograniczyć asymetryczność cykli koniunkturalnych, co przekłada się na lepsze dostosowanie polityki monetarnej do całej strefy walutowej.
Chodzi o to, że konkretne kryzysy i szoki gospodarcze mogą mieć inny wpływ na gospodarki o innych strukturach, co wymaga podjęcia odmiennych działań monetarnych i fiskalnych. Trzeba zaznaczyć, że jedne z państw BRICS nastawione są na handel surowcami, inne na politykę eksportową, kolejne starają się ograniczyć inflację, inne pobudzić konsumpcję wewnętrzną. Często wspomniane cele są ze sobą przeciwstawne w kontekście polityki monetarnej. Dodatkowo wspomniane państwa często są od siebie oddalone i zajmują terytorium na różnych kontynentach, co utrudnia harmonizację sektorową. To wiąże się z inną podstawową rzeczą, a mianowicie ze sprawą emisji pieniądza.
Zobacz także: Szykują zakazy ruchu na Święta! Sprawdź harmonogram ograniczeń
Każdy pieniądz, aby można było nim zarządzać w kontekście polityki monetarnej, wymaga banku centralnego. Dla euro powstał Europejski Bank Centralny, który posiada w miarę możliwości zdecentralizowaną strukturę i włącza byłe banki centralne do ograniczonego wpływu na kształt polityki. Więcej o tym jak wygląda zarządzanie strefą euro pisaliśmy w: To właśnie tak wygląda mechanizm zarządzania walutą euro – Unia kocha biurokrację. Stworzenie takiej instytucji dla państw BRICS pozbawiałoby ich możliwości kreowania polityki monetarnej. Nie trzeba mówić, że omawiane podmioty nie tylko nie chcą i nie mogą sobie pozwolić na pozbawienie polityki monetarnej.
Dodatkowo wraz ze wspólną walutą dochodzi aspekt zadłużenia państwa oraz kontrolowanie rentowności obligacji skarbowych. Według najnowszych badań państwa operujące własną walutą z zadłużeniem wewnętrznym są bardziej stabilne w kontekście potencjalnego bankructwa niż państwa zaciągające zobowiązania w walutach obcych. Dochodzi do tego jeszcze stopień rentowności obligacji. W UE bank centralny może trzymać różną rentowność na różnym długu. Teoretycznie byłoby to możliwe również przy walucie BRICS jednak nie jest to pewne. Aspekt stóp procentowych, czy luzowania ilościowego też należałby mieć na uwadzę.
Różnice strukturalne w gospodarkach grupy BRICS
Bardzo dobrze pokazuje to sytuacja w Rosji, Chinach czy innych państwach. Obecnie Rosja zmaga się z rozgrzaną inflacją, którą stara się opanować zduszeniem popytu wewnętrznego przez wysokie stopy procentowe. Z drugiej strony Chiny pragną zrealizować swój plan wzrostu gospodarczego poprzez luźną politykę monetarną i pobudzenie konsumpcji wewnętrznej. Trzeba także wziąć pod uwagę politykę kursu walutowego poszczególnych państw. Państwa eksportujące produkty przemysłowe chcą utrzymywać względnie korzystny niski kurs walutowy, aby zachowań konkurencyjność międzynarodową.
Zobacz także: Polska w strefie euro. Perspektywy przystąpienia w obliczu wojny [RAPORT OG]
Dodatkowo niski kurs waluty sprzyja inwestycjom zagranicznym, na których wciąż zależy Chinom. Jednak takie państwa jak Arabia Saudyjska nie musi obniżać kursu swojej waluty, a nawet zależy jej na utrzymaniu względnie stałego kursu względem dolara. Arabia Saudyjska, jako duży eksporter ropy utrzymuje znaczącą nadwyżkę petrodolarową w handlu z Chinami. Od lat z wyjątkiem małych tąpnięć 1 rial saudyjski kosztuje 0,27 dolara amerykańskiego. Z drugiej strony np. rupia spadła z kursu 0,025 w 2007 roku do 0,012.
Trzeba też pamiętać, że BRICS nie jest zwartą organizacją jak Unia Europejska, aby eksperyment wspólnej waluty mógłby funkcjonować. Powołanie jej oznaczałoby oddanie swoich kompetencji monetarnych w ręce kogoś innego. Nawet jakby instytucja była teoretycznie niezależne wiele zależałoby od tego, na czyim terytorium miałaby swoją siedzibę. W omawianych państwach deklaratywnie niezależne instytucje realnie nie są niezależne i wykonują polecenia władzy politycznej.
Waluta BRICS nie ma sensu także przez polityczne aspekty
W zależności od miejsca banku centralnego wspomniane państwa miałoby większą moc nacisku. Trudno sobie wyobrazić, aby Chiny czy Indie zgodziły się na bank centralny w Rosji i odwrotnie. Dodatkowo państwa, które do BRICS należą, mają przeciwstawne geopolityczne interesy. Najwyraźniej widać to na płaszczyźnie Indie oraz Chiny, ale także między innymi państwami. Inicjatywa wspólnej waluty jest także sprzeczna z poczynaniami Chin, które starają się stworzyć z juana bardziej międzynarodową walutą. Z kolei Indie, które są strategicznym rywalem Chin, zaczęły w kontrze do juana promować swoją własną rupię. Jednak plan umiędzynarodowienia juana jest wspierany przez Iran.
Wprawdzie członkowie BRICS wspierają ideę dedolaryzacji, to w dyskusjach należy rozróżnić dążenie do dywersyfikacji walutowej (częściowe odejście od USD) od zastąpienia USD inną walutą. BRICS nie jest w stanie stworzyć alternatywy dla dolara, który stanowi 50% globalnych rezerw walutowych, a także dużą część rozliczeń handlowych. Poza samym znaczeniem amerykańskiej gospodarki siłą dolara jest deficyt handlowy, który generuje USA. Przez kupowanie towarów z innych rynków USA wysyła swojego dolara, który zasila aktywa rezerwowe.
Zobacz także: Globalny ład gospodarczy się burzy? BRICS wzrosło 3-krotnie, a udział Zachodu spadł
Państwo, które bazuje na nadwyżkach handlowych, jak Chiny mają problem z „ekspansją” swojej waluty. Ewentualnie Chiny mogą spróbować wymuszać np. na państwach Afryki wcześniejszego zdobywania juana, aby mogły w nim dokonać zakupów chińskich towarów. Podobny cel może mieć aspekt przydzielania pożyczek państwom afrykańskim w juanie. Jednak warto pamiętać, że istotnymi odbiorcami eksportu członków BRICS są państwa Zachodu, które nie mają zamiaru obalać dolara.
Jest to kilka największych i podstawowych przeszkód, które stoją na drodze sukcesowi wspólnej waluty BRICS. Omawiany pomysł nie ma większego sensu nie tylko ze strony ekonomicznej, ale także politycznej. Konsekwencje wspólnej waluty rozchodzą się z interesami geopolitycznymi poszczególnych państw, a także indywidualnymi potrzebami wewnętrznymi ich gospodarek. Ostatecznie wychodzi na to, że waluta BRICS nie ma sensu. Chyba, że ktoś posiada przekonujące argumenty. Tych obecnie brak.