NATO rzuci wyzwanie Rosji na Bałtyku. Tymczasem nasza Marynarka Wojenna nie ma się najlepiej
Sojusz rozpoczął nową misję pod nazwą ''Baltic Sentry''

14 stycznia 2025 roku sekretarz generalny NATO Mark Rutte ogłosił rozpoczęcie przez sojusz misji ”Baltic Sentry”. Jest ona odpowiedzią na prowokacyjne działania Rosji na Morzu Bałtyckim jak i próbą przechwycenia Kremlowskiej ”floty cieni”. Jeśli NATO rozpocznie ostre działania wobec nielegalnego handlu rosyjską ropą, to dyktatura w Moskwie może stracić zyski w wielkości około 16 miliardów dolarów miesięcznie.
- Przez okres 11 miesięcy 2024 roku Rosja zarobiła na nielegalnym handlu ropą około 180,4 miliardów dolarów
- NATO rozpocznie skoordynowane działanie sił morskich i powietrznych na Bałtyku
- Misja ma na celu uniemożliwić ponowne uszkodzenie przez Rosję podmorskich kabli telekomuniakcyjncyh jak i energetycznych
Rosyjska ”flota cieni” i jej działania
Do 2022 roku określenie ”flota cieni” kojarzyła się najbardziej z takim krajem jak Iran. Państwo to od wielu lat prowadzi nielegalny handel ropą własnej produkcji. Jednak wraz z pełnoskalową inwazją Rosji na Ukrainę oraz reakcją świata zachodniego zaobserwować można było proces powstania Kremlowskiej ”floty cieni”. Jej zadanie jest proste, przez luki prawne jednostki powiązane z tym krajem eksportują towary objęte sankcjami. Osiągają to przez między innymi pływaniem pod banderą innego państwa.
Zobacz także: Norwegia może przywrócić obowiązek budowy schronów przeciwbombowych dla ludności cywilnej
Rosyjskie tankowce pod przykrywką bandery na przykład Panamy były w stanie przewieść ropę do między innymi Indii. Dodatkowo jednostki działające w ten sposób w ostatnich miesiącach nasiliły działania hybrydowe. W krótkim czasie w mediach pojawił się szereg informacji o uszkodzeniu kabli znajdujących się na dnie Bałtyku. Nie potrzebowano długiego śledztwa, aby wyciągnąć proste wnioski. To rosyjskie statki z ”floty cieni” przez przykładowe ciągnięcie kotwicy po dnie morza powodowały przerwanie instalacji.
Do tej porty każde państwa NATO w rejonie Morza Bałtyckiego działało niejako na swoją rękę. Estonia wysyłała jednostki do śledzenia podejrzanych statków, Finlandia zaś jeszcze w grudniu przeprowadziła abordaż na jeden z tankowców, który naruszył wody terytorialne kraju. Wiele podobnych zdarzeń mogliśmy obserwować niemal co miesiąc.
NATO zmienia taktykę
14 stycznia 2025 roku sekretarz generalny NATO Mark Rutte ogłosił podjęcie decyzji o rozpoczęciu nowej misji sojuszu. ”Baltic Sentry” ma za zadanie skoordynować działanie państw członkowskich przeciw rosyjskiej ”flocie cieni”. Wiadomo, iż każdy kraj NATO mając dostęp do Bałtyku, weźmie udział w działaniach związanych z nową misją. Wiemy już, iż przykładowo Szwecja przydzieli do ”Baltic Sentry” 3 okręty wojenne.
Zobacz także: Dania odebrała kolejne samoloty F-35. Bardzo możliwe, iż niedługo będą one stacjonować na Grenlandii
Mark Rutte podjął słuszną decyzję i nie podał dodatkowych informacji co do sił NATO, które będą brały udział w misji. Jednak analizując wypowiedzi polityków, w tym między innymi premiera Donalda Tuska, możemy wnioskować, iż ”Baltic Sentry” będzie prowadzona podobnie do misji ”Baltic Air Policing”. Można to rozumieć tak, że zaangażowane w patrolowanie Bałtyku państwa będą rotować jednostki morskie jak i lotnicze po danym okresie czasu.
Polska Marynarka Wojenna i jej stan
Stan Marynarki Wojennej jest daleki od dobrego. Przez wiele lat ta część Wojska Polskiego była najmniej dofinansowaną ze wszystkich. Skutkuje to niemal tragicznym staniem naszej floty wojennej. Nie jest to wina marynarzy czy też dowództwa. Głównym powodem za stan polskich sił morskich jest działanie wyższych sfer politycznych.
Przez lata MON, czy to pod rządami PIS, czy też PO/KO odstawiał potrzeby Marynarki Wojennej na bok. Możemy to oczywiście tłumaczyć innymi priorytetami Wojska Polskiego. Jednak nie usprawiedliwia to tak tragicznego stanu floty. Największe jednostki naszej marynarki zostały zwodowane w latach 1978-1979. Mowa oczywiście o dwóch okrętach klasy Oliver Hazard Perry, które otrzymano od USA w 2000 i 2002 roku.
Oczywiście na stanie są jeszcze 3 małe okręty rakietowe typu Orkan, lub też korweta ORP Kaszub. Jednak te pierwsze przechodzą właśnie gruntowne remonty, a ten drugi jest słabo uzbrojony jak i miewa bolączki w czasie długich misji poza portem. O flocie podwodnej nie ma zbytnio co pisać, w latach 2018-2021 wycofano okręty klasy Kobben, z których najmłodszy był zwodowany w 1967 roku. Na służbie pozostał jedynie ORP Orzeł będący jednostką klasy Kilo zwodowaną w 1985 roku. Jednak i on nie unika procesowi starzenia, dodatkowo w 2017 roku na jednostce wybuchł pożar, który spowodował znaczna uszkodzenia. ORP Orzeł wrócił do służby na początku 2021 roku.
Zobacz także: Kryzys w Boeingu się pogłębia? Nie wyprodukowali nawet połowy tego, co Airbus…
Inne jednostki Marynarki Wojennej są w znacznym stopniu okrętami pomocniczymi. Flota ma na stanie między innymi szereg trałowców czy też okrętów ratowniczych. Najnowszymi okrętami są jednak nowe niszczyciele min klasy Kormoran II. To właśnie one stanowią powiew świerzości jak i nadzieję dla Marynarki Wojennej.
Nie możemy zapomnieć o ,,Misiu na miarę naszych możliwości”, a więc o jednostce ORP Ślązak. Ten okręt, który zasługuje na osobny artykuł, kosztował 1,2 miliarda złotych. Przypomnę, że jest to patrolowiec zdolny do co najwyżej do walki z Somalijskimi piratami. Dla porównania okręt desantowy Mistral, który de facto jest lekkim lotniskowcem, kosztuje 1,9 miliarda złotych.