Taniec bez gwiazd za publiczną kasę [FELIETON WYSOCKIEGO]

Senat rzadko wychodzi z inicjatywą ustawodawczą. Jako tzw. izba refleksji rozpatruje projekty skierowane przez Sejm. Ale jak widać są sprawy, które senatorom szczególnie leżą na sercu i motywują do działania. Zgodnie postanowili obniżyć znacznie wiek emerytalny dla jednej z profesji.
„… narażeni są ciągłe kontuzje, a wyczerpujące treningi i częste występy wyniszczają ich organizmy. Są oni narażeni na znaczne przeciążenia układu ruchu, mięśni i stawów, a w szczególności kręgosłupa” – uzasadniają senatorowie. O kogo chodzi? Mowa o treningach, więc pewnie sportowcy, a nie pracownicy budowlani. Piłkarze, siatkarze, tenisiści, a może ci od podnoszenia ciężarów lub rzutu młotem? Nie, chodzi o tancerzy baletowych, a poprawniej: o tancerki i tancerzy.
Ta grupa już teraz ma przywilej przechodzenia na wcześniejszą emeryturę pomostową, ale przecież mogą jeszcze wcześniej. Projekt przewiduje, że do uzyskania pełnych świadczeń emerytalnych tancerka musi skończyć 40, a tancerz 45 lat. To 20 lat mniej w stosunku do normalnego wieku emerytalnego. W Senacie wokół ten sprawy nie było kontrowersji, można mówić o rzadkiej ponadpartyjnej zgodzie. Za nowym rozwiązaniem głosowało 82 senatorów, trzech wstrzymały się od głosu, a tylko jedna osoba była przeciwko. Teraz nad projektem i losem tancerskich weteranów pochylą się posłowie.
W prawie karnym jest taki termin: znikoma społeczna szkodliwość czynu. Ci, którzy popełnią taki czyn zabroniony, mogą liczyć na umorzenie postępowania. Skutki finansowe wcześniejszych emerytur tancerzy są symboliczne, nie zrujnują budżetu, którego deficyt i tak jest rekordowy. Politykom nic więc nie grozi. Ba, nawet czeka ich nagroda. Wdzięczni tancerze i ich rodziny, wdzięczni widzowie i fani, że na baletowej scenie zostaną osobniki zdrowe, sprawne i młode. Elektorat też przyklaśnie senatorom, że pochylili się nad niszowym, ale ważnym problemem.
Tylko co na to sportowcy, których ten problem tak samo dotyczy? Tu, emerytury państwowe od 40. roku życia dostają tylko medaliści olimpijscy. Jest dość wysoka, blisko 5 tysięcy zł netto, a pobiera ją niemal 600 sportowców. A co z innymi, których opis możliwych kontuzji i dolegliwości niczym nie różni się od tych wskazanych przy tancerzach? O żadnych emeryturach mowy tu nie ma. Kluby zatrudniają ich na śmieciówkach, kontraktach B2B, czasami kasa idzie na czarno. Nie zapewnia to żadnej przyszłości, i nie o to tu chodzi. Więcej, wyobraźmy sobie miernego piłkarza, który tuła się po miernych klubach, gra za jakieś grosze, tylko po to, by z publicznych pieniędzy dostać jakieś świadczenie.
Jesteś dobry, wezmą cię zagraniczne kluby. Tam zarobisz sporo, zainwestujesz, odłożysz na życie po karierze. Odłożysz, albo i nie. Wielu wyda w kasynie, na kolekcje samochodów, powierzy kasę naciągaczom od inwestowania. Ale to już tylko ich decyzje.
Natura nie obdarzyła cię wybitnym talentem, grasz w polskiej lidze na niższym szczeblu, rzeczywiście masz duży problem. W innych, mniej popularnych dyscyplinach i tak znacznie gorzej. Zakończysz karierę i co dalej? Pomyśl o tym zawczasu, bo senatorski gest pewnie na tancerzach się skończy. Jeśli nie, to na Wiejskiej ustawią się pikiety sportowców wszelkich możliwych dyscyplin ze wspólnym emerytalnym postulatem. I co wtedy zrobi izba refleksji?
Łatwo napisać: pomyśl zawczasu. Niby co ma zrobić młody adept wioślarski, kulomiot czy kolarz. Młody Adam Małysz, gdy na skoczni mu nie szło i nad karierą pojawił się wielki znak zapytania, rozważał prace w wyuczonym zawodzie blacharza-dekarza. Inny skoczek Andrzej Stękała sukcesów nie odnosi, musi łączyć treningi z pracą w zawodzie kelnera. Narciarski związek nie chce finansować skoczka bez widoków na duże sukcesy i związane z tym pieniądze.
Niektórzy zaocznie kończą studia, niekoniecznie związane ze sportem. Jest to duże poświęcenie, ale zapewnia dobrą przyszłość. Inni robią kursy trenerskie, chcąc zostać przy sporcie. Mogą też myśleć w kierunku zarządzania i marketingu, który przyda się w pracy klubowej. Umiejętności medialne przydadzą się na stanowisku komentatora. Jest rolą rodziny, przyjaciół, sportowych działaczy wyjaśnić, że warto mieć plan B na czas kariery i plan C po jej zakończeniu. To samo dotyczy tancerzy. Ich profesja, przy pełnym uznaniu artystycznych walorów, nie jest aż tak wyjątkowa, żeby ją wyróżniać.