Bezpieczeństwo EkonomiczneEnergetykaEuropaUSA

Zachód wymierzy ostateczny cios? Embargo na rosyjskie surowce mogłoby wykończyć Putina

Zachodnie sankcje niszczą gospodarkę Rosji. Rubel od niedzieli szoruje po dnie i jest już najsłabszy w historii. Z rosyjskiego rynku wycofują się firmy ze wszystkich branż, począwszy od koncernów naftowych, a skończywszy na producentach filmowych, takich jak Warner Brothers. Nikt nie chce mieć żadnych koneksji z agresorem. Mimo że odcięcie od SWIFT czy zamrożenie rezerw walutowych nazywane są gospodarczymi bombami atomowymi, to wciąż nie przyniosły zamierzonego efektu, czyli deeskalacji rosyjskich ataków. Zachód ma szanse wymierzyć cios ostateczny. Embargo na surowce rosyjskie. 

Embargo na surowce dobije gospodarkę Rosji

Nie jest tajemnicą, że sprzedaż surowców energetycznych stanowi główne źródło dochodów dla Rosji, z którego finansowany jest przemysł zbrojeniowy. Sankcje wymierzone w surowce rosyjskie takie jak gaz, ropa naftowa, czy węgiel mogłyby okazać się skuteczniejsze od tych dotychczasowych. Mimo że gospodarka Rosji jest w ruinie, to cel wciąż nie został osiągnięty [deeskalacja rosyjskich wojsk]. Z dnia na dzień liczba zabitych i rannych rośnie, a ataki agresora są bezlitosne.

Na forum międzynarodowym trwają dyskusję nad zamrożeniem importu surowców z Rosji. Są dwa kanały, przez które mogłoby się to odbyć. Pierwszy polegałby na blokadzie systemu SWIFT dla rosyjskich banków obsługujących transakcje na rynku gazu i ropy [w te banki UE nie uderzyła], natomiast drugi na całkowitym zakazie importu ropy, gazu i węgla.

To jest najpotężniejsza sankcja, ponieważ rosyjska gospodarka bazuje na eksporcie surowców. Ale to broń obosieczna, bo europejska energetyka jest w dużym stopniu uzależniona do rosyjskich dostaw – wskazuje prof. Witold Orłowski, były doradca ekonomiczny prezydenta A. Kwaśniewskiego

Zobacz także: Czy Rosja zbankrutuje? Wskaźnik ryzyka niewypłacalności wynosi 65 procent!

Sankcje na surowce to wojna gospodarcza. Europa ucierpiałaby

Niestety kraje Zachodu, a szczególnie Unii Europejskiej są silnie uzależnione od rosyjskich surowców. W przypadku całkowitego zakazu importu gazu czy ropy, w gospodarkach zachodnich mogłoby pojawić się zjawisko stagflacji.

Zatrzymanie przepływu gazu do UE to najpierw recesja, a potem stagflacja. Oznacza to, że zatrzymanie przepływu gazu ciągle nie jest bazowym scenariuszem — wskazują ekonomiści Banku Pekao S.A. na Twitterze

Na ryzyko wystąpienia stagflacji najbardziej narażone byłyby kraje bałtyckie: Litwa, Estonia i Łotwa. W tych krajach wymiana handlowa z Rosją stanowi ponad 10 proc. w przypadku eksportu i importu. W przypadku całej UE jest to kolejno 4,1 proc. oraz 5,5 proc. Dla Polski wymiana handlowa z Rosją stanowi 6 proc. importu i 2,8 proc. eksportu.

Źródło: Rzeczpospolita

Wymiana handlowa UE z Rosją jest na relatywnie niskim poziomie i od 2011 r. ulega zmniejszeniu. Nie jest to jednak powód do optymizmu. Bowiem udział Rosji w imporcie gazu do UE stanowi aż 45 proc., z kolei w dziesięciu krajach jest powyżej 75 proc. Dodatkowo w produktach sprzedawanych przez Rosję do Europy dominują paliwa i produkty pochodne, które stanowią ok. 2/3 importu.

W krótkim okresie bardziej realne jest jednak, że to Rosja będzie ograniczać dostawy gazu czy ropy do Europy, co oznacza wzrost cen tych surowców, co bardziej uderzy w nas niż w Rosję. W dłuższym okresie można myśleć o uniezależnieniu się od niechcianego partnera, ale trzeba mieć świadomość, że nie nastąpi to szybko, w ciągu kilku tygodni czy miesięcy — wskazuje prof. Witold Orłowski

Dodaje również:

Oczywiście można sobie wyobrazić coś na kształt całościowego embarga na współpracę gospodarczą z Rosją, ale nie byłyby to już sankcje, tylko wojna gospodarcza. Rosja docelowo zapłaciłaby za to większą cenę niż Europa Zachodnia, ale koszty też byśmy ponieśli.

Czy Zachód jest w stanie pójść na taką „wojnę”? Na forum międzynarodowym wciąż trwają dyskusję. Trudno sobie jednak wyobrazić scenariusz, w którym my jako Europa, czy my jako Zachód wciąż handlujemy z bezlitosnym agresorem, dostarczając mu środki finansowe na powiększanie i ulepszanie swojej siły militarnej. Ostatnie dni to [mam nadzieję] impuls [szczególnie dla Unii] do dywersyfikacji importu surowców [zakup ropy i gazu z innych regionów świata], nawiązywania nowych relacji biznesowych i przyśpieszenia transformacji energetycznej polegającej na wykorzystywaniu odnawialnych źródeł energii — OZE.

USA są otwarte, UE milczy

Rzeczniczka Białego Domu, Jen Psaki oświadczyła, że USA są otwarte na nałożenie sankcji na rosyjskie surowce energetyczne.

Jesteśmy bardzo otwarci. Rozważamy to. To zdecydowanie jest na stole, ale musimy rozważyć, jaki będzie to miało wpływ [na globalne rynki]

Z ust unijnych polityków jeszcze nie padły słowa, które wiązałyby się z możliwym nałożeniem sankcji na rosyjskie surowce. Wczoraj jednak premier Mateusz Morawiecki spotkał się z szefową KE Ursulą von den Leyen.

Gospodarka rosyjska dostała potężne uderzenie, ogromne straty. Ale nie ma co się oszukiwać, codziennie ta sama gospodarka jest zasilana również twardą walutą poprzez sprzedaż węgla i gazu. Zaapelowałem o to, żeby węgiel rosyjski nie był wwożony, żeby nałożyć embargo na rosyjski węgiel. A w perspektywie kolejnych miesięcy także nie kupować ropy i gazu, bo to jest ten środek, poprzez który Putin jest w stanie finansować machinę wojenną -powiedział premier

Zobacz także: To nie musi być koniec Nord Stream 2! Zbankrutowała spółka zależna, a nie gazociąg

Powyższy wykres mówi wszystko i tłumaczy wahania polityków europejskich. Od lat Europa zwiększa import gazu (głównie z Rosji) kosztem zmniejszania jego wydobycia.

Europa importuje rocznie około 400 mld metrów sześciennych gazu ziemnego. Rosja dostarcza ok. 175-200 mld metrów sześciennych. Niezwykle trudno to zastąpić, dlatego przywódcy UE wahają się, czy objąć sankcjami sektor energetyczny — komentuje na Twitterze Philipp Heimberger, ekonomista z Wiedeńskiego Instytutu Międzynarodowych Studiów Ekonomicznych

Zobacz także: Rosyjski samolot przeleciał nad Polską pomimo sankcji. Dlaczego?

Obecnie celem Zachodu jest deeskalacja wojsk rosyjskich z Ukrainy bez jednoczesnego wsparcia militarnego, czyli wkroczenia wojsk NATO. Jedyny sposób na osiągnięcie celu to możliwie najbardziej dotkliwe sankcje gospodarcze. Jeżeli arsenał sankcji się nie wyczerpał, należy to wykorzystać. Nie możemy z jednej strony wspierać Ukrainy, a z drugiej strony finansować przemysł zbrojeniowy Rosji, kupując ich surowce. Cena, jaką przyjdzie nam zapłacić, za odcięcie od rosyjskich surowców jest wysoka, niemniej jednak Zachód musi być gotowy ponieść koszty.

Zachodnie sankcje sieją spustoszenie. Gospodarkę Rosji czeka zagłada

Wszelkie prawa do treści zastrzeżone.

Gabriel Chrostowski

Analityk makroekonomiczny, w wolnych chwilach uprawiający piłkę nożną oraz biegi krótko- i długodystansowe

Polecane artykuły

Back to top button

Adblock Detected

Please consider supporting us by disabling your ad blocker