GospodarkaPolska

Jak sfinansować obietnice wyborcze bez zdemolowania budżetu

Deficyt budżetowy w Polsce będzie największy od ponad dekady. Realizacja obietnic wyborczych w takich warunkach będzie niezwykle trudnym zadaniem.

Deficyt budżetowy w Polsce w 2024 roku przekroczy 3 proc. W praktyce oznacza to, że nawet jeżeli nowy rząd nie zrealizuje kosztownych obietnic wyborczych i tak najprawdopodobniej zostanie objęty procedurą nadmiernego deficytu. Jak w takich okolicznościach partie mają wypełnić zobowiązania wobec swoich wyborców? Na to oraz wiele innych pytań odpowiedział były minister finansów, prof. Paweł Wojciechowski w wywiadzie udzielonym dla Obserwatora Gospodarczego (całość rozmowy poniżej).

  • Przed nowy rządem stoi twardy orzech do zgryzienia. Z jednej strony spory deficyt budżetowy, z drugiej zaś kosztowne zobowiązania wobec wyborców.  
  • Zdaniem prof. Pawła Wojciechowskiego koalicja w obliczu finansowych wyzwań powinna przede wszystkim skupić się na stymulowaniu wzrostu gospodarczego. 
  • Szybkie zwiększanie się PKB jest w stanie skutecznie obniżyć zarówno relatywną wielkość deficytów, jak i PKB. Przynajmniej było w stanie w Polsce w ciągu ostatnich dekad. 
  • Ponadto jak podkreśla były minister finansów, nowa władza powinna przywrócić przejrzystość finansów publicznych. Polacy powinni móc ex-ante wiedzieć, na co rząd wydaje pieniądze. 

Deficyt budżetowy w Polsce jest rzeczą nieuniknioną, ale…

Jak to trafnie ujął jeden z redaktorów Obserwatora Gospodarczego Gabriel Chrostowski w swoim artykule o stanie finansów publicznych, nigdy nie byliśmy fiskalnym tuzem. Od 1990 roku ani razu nie udało się nam osiągnąć nadwyżki budżetowej, ani nawet zbalansowanego budżetu. Najbliżej zrealizowania tego celu byliśmy w 2018 roku, kiedy to deficyt budżetowy w Polsce wyniósł 0,2 proc. Nie zmienia to jednak faktu, że w nadchodzącym roku będzie on (nie licząc nadzwyczajnego 2020 roku, kiedy wybuchła pandemia koronawirusa) największy od ponad dekady. 

Głównie za sprawą obniżenia podatków, zmniejszenia wpływów podatkowych w wyniku pogorszenia się koniunktury oraz znacznego wzrostu wydatków na wojsko i transfery socjalne deficyt budżetowy w Polsce w 2024 roku według szacunków wyniesie 4,5 proc. PKB. Przy czym co warto zaznaczyć, nie uwzględnia on realizacji zobowiązań, które partie tworzące koalicje zaciągnęły wobec swoich wyborców. Te zaś do małokosztownych nie należą. Nawet w przypadku najmniej hojnego programu (zgodnie z ustaleniami Forum Obywatelskiego Rozwoju najmniej kosztowny dla budżetu jest program Koalicji Obywatelskiej) mówimy o wydatkach sięgających ponad 100 mld złotych (ok. 3,3 proc. PKB). 

Obejmując władze koalicja weszła na grząski grunt

Sytuacja jest o tyle problematyczna, że w 2024 roku ponownie zacznie obowiązywać unijna procedura nadmiernego deficytu wdrażana w przypadku, kiedy państwo nie przestrzega limitu deficytu budżetowego w wysokości 3 proc. PKB. Oznacza to, że o ile europejskie reguły fiskalne nie ulegną znaczącej zmianie, Unia Europejska odgórnie narzuci na polski rząd obowiązek przedstawiania planu zredukowania deficytu budżetowego w nadchodzących latach oraz następnie jego realizacji.

Ponadto według Strategii zarządzania długiem SFP liczony według unijnej metodologii dług publiczny Polski w relacji do PKB wzrośnie do 58,7 proc. PKB w 2027 roku. Biorąc pod uwagę obietnice koalicyjnych partii dotyczące konsolidacji finansów publicznych (sprawienia, że dług liczony według metodologii unijnej oraz krajowej zaczną ponownie być tożsame), Polska obecnie znajduje się na prostej drodze do przekroczenia progu ostrożnościowego w wysokości 55 proc. 

Źródło: MF

Jeżeli doszłoby do takiej sytuacji, porażka nowej władzy stałaby się niemal nieunikniona. Krajowe prawo w przypadku przekroczenia wspomnianej granicy narzuca na rząd wręcz drakońskie zobowiązania. Zaliczają się do nich między innymi zamrożenie wynagrodzeń budżetówki, czy zakaz waloryzacji emerytur i rent powyżej wzrostu cen towarów i usług konsumpcyjnych (aktualnie waloryzuje się o wspomniany wskaźnik oraz co najmniej 20 proc. wzrostu realnych wynagrodzeń). Same te zmiany dotknęłyby finansów ok. 11,4 mln osób. Jak w takich okolicznościach spełnić zobowiązania wobec swoich wyborców? Czy zadanie to jest w ogóle wykonalne? Czy konieczne są duże cięcia wydatków? Zdaniem prof. Pawła Wojciechowskiego zadanie stojące przed nową władzą jest trudne, ale wykonalne.

Deficyt budżetowy w Polsce da się zmniejszyć. Wystarczy zacząć rosnąć

Strategią, która proponuje były minister finansów, jest tzw. wyrastanie z długu. Ta opiera się na stymulowaniu nominalnego wzrostu gospodarczego w celu utrzymania w ryzach zarówno w krótkim terminie deficytu budżetowego, jak i w dłuższym okresie długu publicznego. Należy podkreślić, że dotychczas takie podejście przynosiło bardzo dobre rezultaty. Jak widać na zamieszczonym poniżej wykresie, nawet w ostatnich latach mimo piętrzenia się presji na finansach publicznych przyrost długu w relacji do PKB w stosunku do poziomu sprzed pandemii jest relatywnie niski (+2,7 pkt proc.). Dla porównania w tym samym czasie, w Czechach zaobserwowano wzrost publicznego zadłużenia o 14,3 pkt proc. (lecz startowali z niższego poziomu), na Węgrzech o 9,9 pp., natomiast w Słowacji o 11,6 pkt proc. 

W celu podniesienia tempa wzrostu gospodarczego prof. Paweł Wojciechowski zaleca stymulowanie inwestycji prywatnych i publicznych. W zwiększeniu tych drugich i pośrednio tych pierwszych są w stanie mocno pomóc unijne fundusze oraz Krajowy Plan Odbudowy (KPO), z których środki przeznaczone dla Polski na skutek sporu o praworządność są obecnie zamrożone. Skoro o praworządności mowa to jej przywrócenie również ma olbrzymie znaczenie z perspektywy deficytu budżetowego w Polsce.

W literaturze przedmiotu jest już wręcz truizmem wskazywanie na znaczenie tego czynnika dla długookresowego wzrostu gospodarczego. Ponadto zdaniem eksperta byłoby ono w stanie również zmniejszyć rentowność polskich obligacji, czyniąc tym samym obsługę bieżącego zadłużenia mniej kosztowną. Do tego w celu podniesienia inwestycji można wykorzystać spółki Skarbu Państwa.

Zobacz także: Elektryki w Polsce coraz popularniejsze, ale i tak jesteśmy w tyle

Finanse publiczne znowu muszą stać się jawne

No dobrze, a co wszystkimi funduszami Banku Gospodarstwa Krajowego takimi jak Fundusz Wsparcia Sił Zbrojnych czy Fundusz Przeciwdziałania COVID-19, w których „poukrywane” jest rządowe zadłużenie? Jak zaznacza prof. Paweł Wojciechowski, ważne jest przeprowadzenie konsolidacji finansów publicznych, ale zdecydowanie nie jest najważniejsze. Nowy rząd powinien w pierwszej kolejności zająć się przywróceniem przejrzystości finansów publicznych. Przy czym warto tutaj rozjaśnić kilka rzeczy, ponieważ w tej kwestii panuje wiele nieporozumień.

Faktycznie finanse publiczne Polski są przejrzyste ex-post. Co jakiś czas dane o całkowitym zadłużeniu naszego kraju uwzględniające zobowiązania wszelkich publicznych funduszy publikuje Eurostat, który z kolei bierze je od Głównego Urzędu Statystycznego. Jednakże nie na tym polega problemem! Ten polega na braku przejrzystość ex-ante. Rząd może zaciągać dowolnej wielkości długi, bez niczyjej wiedzy, ani kontroli, a następnie zgodnie ze swoim widzimisię przeznaczyć tak pozyskane środki na dowolny cel. 

Z tego powodu trzeba oprócz stopniowego wygaszania funduszy, zmienić sposób ich funkcjonowanie. Po pierwsze, zdaniem byłego ministra finansów, planowane wydatki i koszty wszelkich funduszy powinny być uwzględniane w ustawie budżetowej. Dzięki temu Polacy będą wiedzieć, na co rząd wyda pieniądze i przestaną być stawiani przed faktem dokonanym. Do tego ważna jest również kontrola celowości. Były minister finansów wskazuje, że należałoby powołać odpowiednie instytucje, organy mające nadzorować, czy fundusz wykonuje powierzone mu zgodnie z prawem zadania. Nie powinno być tak, że Fundusz Przeciwdziałania COVID-19 nadal funkcjonuje i realizuje wiele zadań, oprócz tych, do których realizacji został on pierwotnie powołany.

Wyższy dług publiczny może podnieść inflację [BADANIE]

Wszelkie prawa do treści zastrzeżone.

Adam Suraj

Ekonomista zarażony miłością do tej nauki przez Ha-Joon Chang. To on pokazał, że ekonomia to nie są nudne obliczenia, a nauka o życiu społecznym.

Polecane artykuły

Back to top button

Adblock Detected

Please consider supporting us by disabling your ad blocker