GospodarkaPolska

Miękkie lądowanie gospodarki stało się faktem, ale z fajerwerkami musimy poczekać

Czy Polska najgorsze ma już za sobą? W jakim stopniu inflacja pomogła i nadal pomaga budżetowi? Czy z tych trzech lat pełnych turbulencji, kryzysów coś zostanie z nami na dłużej? Na te oraz wiele innych pytań próbowali odpowiedzieć eksperci biorący udział w panelu „Polska Gospodarka 2023 – miękkie lądowanie po globalnych turbulencjach” zorganizowanym w ramach PAiH Forum Biznesu.

W wydarzeniu wzięli udział:

Andrzej Kubisiak, Zastępca Dyrektora Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE);

Beata Daszyńska-Muzyczka, Prezes Banku Gospodarstwa Krajowego (BGK);

Łukasz Czarnecki, główny ekonomista MF;

Ignacy Morawski, główny ekonomista Pulsu Biznesu;

Paweł Borys, Prezes Polskiego Funduszu Rozwoju (PFR);

Magdalena Rzeczkowska, minister finansów.

Czy miękkie lądowanie mamy już za sobą? Najbliższe kwartały będą trudne

Wydarzenie rozpoczęło się wystąpieniem Minister Finansów, która zaznaczyła, że w dużej mierze dzięki polskim firmom oraz odpowiednim działaniom władz udało się potwierdzić odporność Polski na zawirowania gospodarcze. Skumulowany wzrost gospodarczy w latach 2020-2022 wyniósł ponad 10 proc., podczas gdy średnia dla krajów UE osiągnęła 3,1 proc. 

Jak podkreśliła Magdalena Rzeczkowska, rok 2023 to czas niepewności i walki z inflacją. Niższy niż dotychczas będzie także wzrost gospodarczy, który wyniesie 0,9 proc. Jest to efekt globalnych perturbacji gospodarczych, które przekładają się również na gorsze wyniki naszych zachodnich sąsiadów. Przy czym Niemcy są głównym partnerem handlowym Polski i zmiany w gospodarce za Odrą, oddziałują mocno a stan polskiej gospodarki. Sytuacja ma ulec zmianie w przyszłym roku, kiedy to wzrost PKB osiągnie 3 proc.

Jako Polska musimy wygrać nasza szanse w budowaniu porządku ekonomicznego i geopolitycznego – mówi Minister Finansów. 

Fot. PFR

Zdaniem Ignacego Morawskiego, ekonomisty Pulsu Biznesy, trudno jest jednoznacznie stwierdzić, czy miękkie lądowanie miało miejsce. Co więcej, trudno stwierdzić, czy w ogóle możemy mówić o lądowaniu. Z jednej strony są branże i grupy społeczne, które przeżyły bardzo twarde lądowanie. Do tego mamy najgłębszy spadek PKB (poza rokiem pandemicznym) od 30 lat. Dynamika PKB jest o 1 pkt proc. niższa od prognozy sprzed roku. Z drugiej strony jeszcze w 2022 roku NBP prognozował wzrost bezrobocia o 1 p. proc. Mamy więc sytuację, gdzie stopa bezrobocia jest poniżej prognozowanego poziomu.

Przy czym w tym przypadku – zaznaczył Ignacy Morawski – jak najbardziej możemy mówić o miękkim lądowaniu. Niemniej o tym, że miękkie lądowanie może nie być jeszcze za nami, świadczy szok monetarny, jaki ogarnął świat. Podwyżki stóp procentowych przez najważniejsze banki centralne w tym Fed oraz Europejski Bank Centralny (EBC) powodują, że jeszcze nie możemy mówić o wyjściu na prostą. Podobnego zdania jest również Paweł Borys, Prezes PFR, który zauważa, że najbliższe 2-3 kwartały w globalnej gospodarce będą trudne. Potem sytuacja ulegnie poprawie.

Podczas pandemii wpompowano setki mld zł w gospodarkę. Czy to dobrze?

Przed covidem polska gospodarka rozwijała się w dynamicznym i stabilnym tempie. Średni wzrost gospodarczy osiągnął 4 proc., podczas gdy inflacja była na poziomie 1,5-2 proc., a stopy procentowe w wysokości ok. 1,5 proc. Ponadto mieliśmy do czynienia z trwale spadającym bezrobociem oraz nadwyżką na rachunku obrotów bieżących. W 2020 roku ze względu na wybuch pandemii i związane z tym nagłe oraz znaczące ograniczenie aktywności ekonomicznej polski rząd zaczął na niespotykaną w naszej historii skalę stymulować gospodarkę, zwiększając publiczne wydatki.

W gospodarkę w postaci różnych tarcz zostało wpompowane ok. 250 mld zł (8 proc. PKB). Przy czy środki te bardzo wówczas pomogły naszemu państwu. PKB Polski w 2020 roku spadł o ok. 2 proc. a UE 6 proc., czyli trzykrotnie mocniej. Z kolei stopa bezrobocia w naszym kraju prawie nie drgnęła. Co więcej, według danych Eurostatu jesteśmy w czołówce UE pod względem najniższego bezrobocia.

Działania władz były inwestycją w ochronie potencjału i zachowanie fundamentów rozwojowych i była to inwestycja, która się zwróciła — stwierdził Paweł Borys.

W obronie publicznej pomocy gospodarczej stanęła także Beata Daszyńska-Muzyczka, Prezes BGK. Aktualnie dużo dywaguje się na tym, co by było, gdybyśmy tych pieniędzy nie wydali. Czy postąpiono wtedy słusznie, czy też nie? Jednakże, co należy podkreślić, BGK jest bankiem antycyklicznym. Oznacza to, że został on skonstruowany w taki sposób, aby zwiększać swoje działania, gdy koniunktura ulega pogorszeniu. Z tego też powodu w 2020 roku analizowana instytucja udzieliła znacznego wsparcia polskiej gospodarce. Przy czym, wsparcie to się opłaciło.  

Przykładowo BGK realizuje program gwarancji de minimis. Program ten został wdrożony na stałe w 2018 roku w celu poprawy dostępu do finansowania dla małych i średnich firm oraz zapewnienia oferty powszechnie dostępnych gwarancji wspierających rozwój przedsiębiorstw. Obecnie łączna wartość kredytów udzielonych w ramach programu dla polskiego sektora MŚP wynosi 84 mld zł. Łącznie dzięki gwarancji uratowano 2 mln miejsc pracy. Co więcej, to właśnie między innymi na skutek funkcjonowania tego programu, mamy bardzo silny rozwój eksportu. 

Gospodarka przeżywa kryzys, a polski rynek pracy jest mocny, jak nigdy

Andrzej Kubisiak wskazał zaś na niezwykłość sytuacji, w której się znaleźliśmy. Przeszliśmy przez cztery bardzo duże i poważne kryzysy (pandemiczny, podażowy, inflacyjny, energetyczny) w ciągu zaledwie trzech lat. Powstało wiele nierównowag o znaczącej skali. Biorąc to pod uwagę, jest mocno wątpliwe, abyśmy już byli po wszystkim. Powstałe wcześniej problemy dalej dają o sobie znać, a dane z Chin oraz Niemiec, mówiąc eufemistyczne, niezbyt napawają eufemizmem. Z drugiej strony, co należy zauważyć, mimo tych wszystkich problemów, sytuacja na polskim rynku pracy, w ostatnich latach była wręcz zaskakująco dobra. 

W 2020 r. byliśmy obok Luksemburga jedynym państwem OECD, w którym wzrósł poziom zatrudnienia! W dużej mierze przyczyniły się do tego bezprecedensowe działania władz. Nigdy nie było w Polsce wcześniej tak dużych działań w celu ochrony miejsc pracy. Co ciekawe, to był światowy konsensus. Nawet Międzynarodowy Fundusz Walutowy, znany ze swojego poparcia dla wdrażania liberalnych reform, namawiał do tego. Obecnie zaś mamy historycznie wysoki poziom zatrudnienia. W naszym kraju pracuje aż ponad 17 mln osób. Co warto zaznaczyć, nigdy nie było ich aż tylu! Z drugiej strony, mimo sporych postępów, nadal daleko nam do wielu krajów UE. Mamy jeszcze pule 4 mln osób, które mogą pracować, ale są poza rynkiem pracy – twierdzi Andrzej Kubisiak.

Miękkie lądowanie? Raczej stagnacja gospodarcza i problemy strukturalne

Do tego, co zaznacza, Ignacy Morawski, sytuacja gospodarcza jest nadal mocno niepewna. W górę podnosi nas ustępowanie wstrząsu energetycznego. Ponadto spore znaczenie ma również wzrost realnych wynagrodzeń oraz sprzedaży detalicznej. Obecnie zdaje się, że nie ma siły, która byłaby w stanie zatrzymać konsumpcję. Z drugiej strony podwyżki stóp przez EBC i Fed poprzez między innymi obniżenie zapotrzebowania na importowane produkty w tym te pochodzące z Polski, będą tłumiły popyt.

Gospodarka będzie próbowała się wydostać z tych dwóch sił i ożywienie będzie nie V-kształtne (szybkie), a raczej L-kształtne (dłuższa stagnacja) – twierdzi Ignacy Morawski.

Ponadto ekonomista zauważył, że polska gospodarka znajduje się obecnie w obliczu wielu różnych paradoksów. Po pierwsze z jednej strony dużo wydajemy, a z drugiej obniżamy podatki. Trudno, o ile w ogóle, będzie się, to dało „skleić”. Do tego spada liczba mieszkańców, a potencjał migracyjny zaczyna się wyczerpywać. Przy czym, co warto zaznaczyć, już teraz maksymalne wykorzystujemy możliwości integracji migrantów. Ostatni paradoks polega zaś na tym, że polskie przedsiębiorstwa cechują się niską stopą inwestycji przy jednoczesnym niższym wskaźniku lewarowania się kapitałem obcym. Podsumowując wszystkie te kwestie, Polska ma naprawdę dużo poważnych problemów strukturalnych.  

Czy inflacja pomaga budżetowi? Sprawa jest skomplikowana

W jakim stopniu inflacja pomogła budżetowi? Jak zauważył Łukasz Czarnecki, ekonomiści mówiący wyłącznie o wzroście wpływów, patrzą tylko na jedną stronę. Często nie zauważają oni, że zwiększyły się również wydatki. Pieniądze, które napłynęły do budżetu ze względu na inflacje, szybko wypłynęły z niego w celu sfinansowania różnorakich instrumentów wsparcia. Sam koszt finansowania tarcz energetycznych w 2022 roku wyniósł 2,5 proc. PKB, a w bieżącym roku 2 proc. PKB. Co więcej, nie można zapominać o waloryzacji. Pojawienie się inflacji początkowo zapewnia spory bonus, jednakże wraz z upływem czasu jest on niwelowany w wyniku zwiększenia, często automatycznie, wysokości świadczeń takich jak np. emerytury w celu utrzymania ich realnej wartości na stałym poziomie. 

Po tym, jak gospodarka w końcu wyląduje, co z nami zostanie?

Fot. PFR

Co zostanie z nami na dłużej po tych trzech latach turbulencji? Zdaniem Ignacego Morawskiego będzie to inflacja. Ta będzie zarówno wyższa, jak i bardziej zmienna niż w przeszłości. W opinii prezesa PFR będą to wyższe stopy procentowe. Era taniego pieniądza zwyczajnie się skończyła. Normą będą stopy procentowe na poziomie 3-3,5%. Beata Daszyńska-Muzyczka bardziej optymistyczne wskazała zaś na trwałe zwiększenie elastyczności różnorakich podmiotów. Umiejętność adaptacji i szybkiego reagowania została stale wzmocniona zarówno po stronie instytucji, jak i sektora publicznego. Z kolei główny ekonomista MF podkreślił, że na skutek tych wszystkich turbulencji zmienił się sposób myślenia o polityce fiskalnej. Wydając nawet za dużo oraz prowadząc zbyt aktywną politykę fiskalną w ostatnich latach, wyszliśmy znacznie lepiej, niż prowadząc restrykcyjną, pasywną politykę fiskalną w czasach wielkiego kryzysu finansowego z lat 2007-2009. Łukasz Czarnecki uważa, że zostanie z nami nowy paradygmat gospodarczy.

Demografia Polski wygląda coraz gorzej. Liczba urodzeń nadal spada

Wszelkie prawa do treści zastrzeżone.

Adam Suraj

Ekonomista zarażony miłością do tej nauki przez Ha-Joon Chang. To on pokazał, że ekonomia to nie są nudne obliczenia, a nauka o życiu społecznym.

Filip Lamański

Dziennikarz, założyciel i redaktor naczelny portalu Obserwator Gospodarczy z wykształcenia ekonomista specjalizujący się w demografii i systemie emerytalnym. W 2020 roku nagrodzony w konkursie NBP na dziennikarza ekonomicznego roku 2020 w kategorii felieton lub analiza.

Polecane artykuły

Back to top button

Adblock Detected

Please consider supporting us by disabling your ad blocker