Finanse

Kto najlepiej radzi sobie z inflacją?

Inflacja była głównym tematem w 2022 roku. Mieliśmy nadzieję, że w 2023 roku spadnie i że zastąpi ją recesja. Jednak ku wielkiemu zaskoczeniu ekspertów, polityków i inwestorów, zmiana ta zachodzi bardzo powoli. Walka z inflacją pozostaje więc globalnym priorytetem. Podczas gdy recesja nadchodzi bardzo powoli, inflacja nadal trzyma się na wysokim poziomie. To bardzo prawdopodobne, że inflacja w Europie i w naszym kraju pozostanie kluczowym tematem przez cały 2023 rok, jednak w Stanach Zjednoczonych koniec roku mógłby przynieść znaczne zbliżenie się do celu inflacyjnego na poziomie 2%. Jak zatem radzą sobie poszczególne kraje w walce z inflacją?

Jerome Powell niezłomnie prowadzi Stany Zjednoczone w kierunku celu inflacyjnego

Bardzo twarde stanowisko przyjęte przez amerykańską Rezerwę Federalną było dla wielu zaskoczeniem. Polityka tej instytucji w kwestii inflacji jest całkowicie bezkompromisowa. Już od jesieni 2022 roku wielu inwestorów spodziewało się zmian w polityce monetarnej, ponieważ gospodarka Stanów Zjednoczonych nie jest w stanie poradzić sobie z tak wysokimi stopami procentowymi. Mylili się. Obecnie stopy procentowe są na poziomie 5,25%. Mimo to w zarządzie Rezerwy Federalnej nadal pojawiają się głosy próbujące przeforsować ich kolejną podwyżkę. Gospodarka radzi sobie świetnie, więc dlaczego nie podnieść stóp, aby przyspieszyć walkę z inflacją?

Stany Zjednoczone znajdują się obecnie w sytuacji dodatnich realnych stóp procentowych, w których stopy procentowe są wyższe niż inflacja. Inflacja w kwietniu wyniosła 4,9%.

Ale oto główny problem amerykańskiej Rezerwy Federalnej. Decyzja, którą podejmie na następnym posiedzeniu, będzie oparta o dane z maja. Inflacja może jeszcze trochę spaść, ale nadal będą to dane z tego miesiąca. Decyzja Rezerwy wpłynie jednak głównie na sytuację w lipcu. Tak więc amerykański System Rezerwy Federalnej zasadniczo decyduje o przyszłości na podstawie starych danych. Używając innej metodologii obliczania inflacji, takiej jak ta oferowana przez stronę Truflation.com liczby są nieco inne.

Największą zaletą tej statystyki jest fakt, że praktycznie nie chodzi o dane opóźnione. Inflacja w Stanach Zjednoczonych nadal spada i wynosi obecnie 3%, w związku z czym można powiedzieć, że Jerome Powell wygrywa. Jednakże, z obniżką stóp procentowych wiąże się ryzyko w postaci wyboru złego momentu tego kroku. Zmiany polityki monetarnej znajdą odzwierciedlenie w realnej gospodarce znacznie później. I to jest duże ryzyko. Jedyne, o co możemy winić Rezerwę Federalną, to początkowe zlekceważenie problemu inflacji. Organ ten przez długi czas utrzymywał teorię, że inflacja jest tylko przejściowa, co pozwoliło jej nabrać rozpędu. Gdyby nie ten błąd, walka z inflacją mogłaby być już zakończona. Jednak zasadniczo wysiłki Rezerwy można uznać za udane.

Christine Lagarde stoi w cieniu Jerome Powella

Od samego początku kierowniczka EBC praktycznie kopiowała wszystko to, co robiła Rezerwa Federalna. Ale z większym opóźnieniem i mniejszą energią. To właśnie dlatego inflacja w Europie wynosi 7%, a stopy procentowe tylko 3,25%. Ostrożne podejście ze strony EBC jest jednak zrozumiałe, ponieważ projekt wspólnej waluty euro nie jest przygotowany na takie sytuacje. Ze względu na ogromne różnice między gospodarkami europejskimi, na przykład Portugalii i Niemiec, znacząca podwyżka stóp procentowych we wszystkich krajach strefy euro mogłaby mieć katastrofalne konsekwencje. EBC musi więc działać ostrożniej, ponieważ istnieje duże ryzyko, że któryś z krajów UE zbuntuje się przeciwko jej polityce monetarnej. A wewnętrzne problemy UE z pewnością znacząco pogorszyłyby całą sytuację.

Ponieważ zacieśnianie polityki monetarnej w Europie rozpoczęło się później i jest mniej agresywne niż w Stanach Zjednoczonych, powinno również zakończyć się później. I tu należy postawić pewne ważne pytanie. Jak długo po obniżeniu stóp procentowych przez Rezerwę Federalną EBC będzie kontynuować walkę z inflacją? Niektórzy uważają, że niezbyt długo. Ryzyko, że wysokie stopy procentowe spowodują kryzys bankowy podobny do tego, który dotknął banki regionalne w Stanach Zjednoczonych, jest z politycznego punktu widzenia nieakceptowalne. EBC będzie więc starał się poluzować stopy procentowe tak szybko, jak to możliwe.

Wszystko to będzie miało nieprzyjemną konsekwencję w postaci wyższej inflacji, która utrzyma się przez dłuższy czas. Nie wysokiej, ale wyższej. W Stanach Zjednoczonych za realistyczny można uznać cel inflacyjny między 2% a 3%. W Europie będzie to między 3-4%. Warto zaznaczyć, że w rzeczywistości wyższa inflacja w UE nie przeszkadza żadnemu z dotkniętych krajów, ponieważ wszystkie z nich są dotknięte wysokim zadłużeniem. A wyższa inflacja pomaga w walce z nim. Jeśli wyższa inflacja w UE utrzyma się przez kilka lat, długi krajów europejskich zostaną znacznie zmniejszone. Oczywiście, byłoby to kosztem wszystkich oszczędzających. Jeśli więc chodzi o walkę z inflacją, EBC zasługuje na ocenę dostateczną.

Aleš Michl wkracza do akcji, czyli Czechy pod prąd?

Polityce monetarnej Republiki Czeskiej przede wszystkim brakuje spójności. Poprzedni premier Rusnok był jednym z niewielu, którzy zrozumieli, że inflacja jest poważnym problemem, w rezultacie czego zaczął podnosić stopy procentowe wcześniej i szybciej niż reszta świata. Było to bardzo rozważne posunięcie. Ale potem zastąpił go nowy gubernator i wszystko poszło na marne. W momencie, w którym wystarczyło nieznacznie podnosić stopy procentowe o 25 punktów bazowych i z radością obserwować, jak krzywa inflacji idzie w dół, Michl z nieznanego nam powodu opowiedział się za stabilnością stóp.

W rezultacie Czechy po raz drugi wyruszyły w kierunku odwrotnym do reszty krajów europejskich. Po raz drugi pod prąd, lecz tym razem bardzo źle. Choć w kwietniu doświadczyliśmy stosunkowo znaczącego spadku, kwietniowa inflacja na poziomie około 12% to bardzo zły wynik. Szczególnie w kontekście faktu, że stopy procentowe pozostają na poziomie 7%. Presja na inflację jest niewystarczająca, a sytuację dodatkowo pogarsza opieszałość Czeskiego Banku Narodowego.

Na horyzoncie widać jednak nieoczekiwaną zmianę. Czesi po raz trzeci mogą zrobić krok pod prąd. Podczas gdy cały świat z niecierpliwością czeka na obniżki stóp procentowych, w Czechach trwają dyskusje na temat ich podnoszenia, ponieważ kraj ten stoi w obliczu spirali inflacyjnej. Jeśli wysoka inflacja utrzyma się przez dłuższy czas, płace zaczną rosnąć, zwłaszcza przy niskim bezrobociu. W rezultacie rozkręca się inflacja płacowa, która napędza inflację ogólną. Reakcja Czeskiego Banku Narodowego powinna być szybka. Jeśli nie zacznie podnosić stóp na następnym posiedzeniu, może przegapić kluczowy moment. Podniesienie stóp procentowych w drugiej połowie 2023 roku może być bardzo trudne, zwłaszcza jeśli amerykańska Rezerwa Federalna zdecyduje się na ich obniżkę. W każdym razie walka z inflacją w Czechach zakończyła się niepowodzeniem, dlatego oceniam ją jako niedostateczną.

Autor: Finlio.pl

Wszelkie prawa do treści zastrzeżone.

Polecane artykuły

Back to top button

Adblock Detected

Please consider supporting us by disabling your ad blocker