EuropaGospodarkaKomentarze I Analizy

Gospodarka Grecji szybko rośnie, ale tylko na moment

To nie jest początek ery wysokiego wzrostu dla Hellady

Grecja jest obecnie jedną z najszybciej rozwijających się gospodarek w Unii Europejskiej. Czy kraj wychodzi ze spuścizny wieloletniego kryzysu makroekonomicznego? Czy może to chwilowe ożywienie? 

  • Obecnie Grecja jest jedną z najszybciej rozwijających się gospodarek UE. Średnie tempo wzrostu PKB r/r w ostatnich czterech kwartałach to 3,4%.
  • Patrząc na dane makro, Grecja balansuje gdzieś pomiędzy cyklicznym a strukturalnym ożywieniem. Pomagają też środki z KPO.
  • W dłuższym okresie, trudno spodziewać się, aby to był nowy rozdział i początek wysokiego wzrostu w Grecji 

Gospodarka Grecji już witała się z gąską…, ale przyszła pandemia

O możliwym wyjściu gospodarki greckiej ze stagnacji po raz pierwszy portale ekonomiczne rozpisywały się w 2018 roku [The Economist, 2018]. Wówczas skończyła się ważność trzeciego i ostatniego programu pomocowego ze strony EBC i MFW. Instytucje te łącznie zmobilizowały 280 mld euro na wsparcie Grecji. Główną przesłanką ku tezie o powrocie do stabilności makroekonomicznej w kraju były poprawiające się wskaźniki makrofiskalne. W 2017 r. realny PKB zwiększył się o 1,1%, a w 2018 r. o 1,7%, co stanowiło największy wzrost rocznego PKB od 2007 roku. Ponadto obserwowano 10-letnie maksimum na indeksie PMI dla przemysłu, spadek stopy bezrobocia do 20,5% i wzrost inwestycji do 12,3% PKB. Poprawie uległy również wskaźniki fiskalne: dług publiczny sektora general government w relacji do PKB zredukował się do 172,8%, z kolei wynik salda budżetowego wyniósł -0,1% PKB.

W 2019 roku sytuacja gospodarcza Grecji była jeszcze lepsza. PKB wzrósł o 1,9% – podobnie jak w Hiszpanii 2,0%), słabiej niż w Portugalii (2,7%) i silniej w stosunku do Włoch (0,5%). Następnie przyszła pandemia COVID-19, wskutek której kraje uzależnione od turystyki (takie jak Grecja) ucierpiały najbardziej. PKB kraju w 2020 r. tąpnął o 9,0%. W 2021 r. nie udało się nadrobić strat wywołanych kryzysem pandemicznym, gdyż wzrost wyniósł 8,4%.

Obecnie Grecja jest jedną z najszybciej rozwijających się gospodarek UE. Średnie tempo wzrostu PKB r/r w ostatnich czterech kwartałach to 3,4%. Silniejszym wzrostem gospodarczym mogą poszczycić się jedynie Malta (4,8%), Cypr (3,8%), Chorwacja (3,6%) i Hiszpania (3,5%). W teorii w tym zestawie powinna znaleźć się także Irlandia, jednak PKB tego kraju jest sztucznie nadmuchane napływem kapitału międzynarodowych korporacji.

Gospodarka Grecji rośnie zatem w rekordowo szybkim tempie. Wzrost na poziomie 3,4% nie był w tym kraju obserwowany od blisko dwóch dekad. Czy to koniec marazmu gospodarczego?

Jak patrzeć na wzrost PKB?

Na zmiany PKB należy patrzeć z wielu perspektyw. Jeżeli wysokie tempo wzrostu zbiega się z pozytywnymi zmianami na rynku pracy (większe zatrudnienia, niska stopa bezrobocia), a także z czynnikami determinującymi wzrost potencjalny ukazującymi siłę gospodarki, tzn. wysoka stopa inwestycji, zwiększenie produktywności, poprawa otoczenia instytucjonalnego i regulacyjnego itd., wówczas można domniemywać, że zachodzi jakaś trwała zmiana – zmiana, która wyprowadza kraj z letargu nie na moment, a na wiele lat (wyłączając naturalne wahania w cyklu koniunkturalnym). Ożywienie może mieć jednak także charakter cykliczny, krótkotrwały. O takim ożywieniu mówimy na przykład, gdy gospodarka będąca eksporterem netto ropy szybko rośnie pod wpływem wzrostu ceny tego surowca na rynku światowym.

Patrząc na dane makro, Grecja balansuje gdzieś pomiędzy tymi dwoma rodzajami ożywienia ze wskazaniem bardziej na cykliczne, a nie strukturalne pobudzenie wzrostu.

Stopy procentowe są relatywnie nieszkodliwe dla Grecji

Po pierwsze, w środowisku zacieśniania polityki monetarnej EBC, zdecydowanie lepiej radzą sobie gospodarki Europy Południowej, które w dużej mierze opierają się na sektorze turystycznym. Im wyższy udział turystyki w PKB, tym wyższe tempo wzrostu gospodarczego (por. poniższy wykres). I odwrotnie gospodarki o większej dominacji przemysłu zmagają się z wolniejszym wzrostem lub nawet recesją. Dlaczego tak jest? Sektory kapitałochłonne (przemysł, budownictwo) są bardziej narażone na zaostrzenie warunków kredytowych, niż sektory pracochłonne. A zatem, lepiej radzą sobie gospodarki, które mają wyższy udział usług w PKB, a mniejszy udział przemysłu. To wyjaśnia, dlaczego gospodarka Niemiec, Czech czy Węgier szybko się kurczy, natomiast Chorwacji, Grecji czy Portugalii rośnie w szybkim tempie.

Zobacz też: Europa: zadłużona Grecja najbardziej wspiera obywateli przed wysokimi cenami energii!

Czy ożywienie gospodarek „usługowych” ma charakter przejściowy czy strukturalny? Jestem bardziej skłonny postawić tezę, że przejściowy. Usługi prosperują, ponieważ gospodarstwa domowe nadrabiają zaległości turystyczne, które powstały w czasie pandemii. Inflacja szybko spada, więc potencjał konsumpcyjny rośnie. Pamiętajmy również, że załamanie podczas covidu głębsze było w gospodarkach z większym udziałem turystyki, toteż odbicie jest silniejsze. Dodatkowo, ceny dóbr usługowych rosną wolniej, niż ceny dóbr w przemyśle, ponieważ energia ma większy udział w kosztach produkcji przemysłowej. Dochodzi jeszcze odwracający się cykl zapasów: firmy przestały akumulować dobra pośrednie, co wpływa negatywnie na poziom zamówień w przemyśle.

Gdy wzorce konsumpcyjne ulegną normalizacji, polityka monetarna złagodnieje (spadek realnej stopy procentowej), a płace realne odbiją przy jednocześnie obniżeniu kosztów produkcji, przemysł wyjdzie z fazy dekoniunktury. Wówczas gospodarki turystyczne (Grecja) przestaną być beneficjentem bieżącej sytuacji makro.

Konsumpcja i inwestycje? Wciąż siedzą

Trudno mówić o trwałym ożywieniu, jeżeli popyt (konsumpcyjny i inwestycyjny), czyli podstawowy czynnik stymulujący wzrost krótko- i średniookresowy pozostaje w apatii. Rzeczywiste spożycie indywidualne na mieszkańca w standardzie siły nabywczej (SSN) w Grecji stanowi zaledwie 78% średniej unijnej, co jest piątym najgorszym wynikiem. Gospodarstwa domowe mniej konsumują jedynie w Chorwacji (75%), na Słowacji (73%), Węgrzech (72%) i w Bułgarii (67%). W latach 2020-2022 Grecja jedynie zdołała nadrobić pandemiczne straty. Popyt konsumpcyjny znajduje się wciąż dużo poniżej poziomu w stosunku do okresu sprzed kryzysu finansowego.

Inwestycje, miara, która pozwala zwiększać potencjalny PKB, jest w Grecji najniższa w krajach UE. W 2022 r. inwestycje w relacji do PKB wyniosły w tym kraju 17,2% PKB, podczas gdy średnia unijna to 25,7% PKB. Warto zauważyć, że za niską stopę inwestycji odpowiada zwłaszcza sektor prywatny, który spośród UE najmniej przeznacza na zakup środków trwałych (13,7% PKB). Sektor publiczny pod naciskiem konsolidacji fiskalnej również mało inwestuje (3,5% PKB), lecz jest to wyższy wynik w stosunku do Malty (3,3%), Austrii (3,3%), Słowacji (3,3%), Holandii (3,2%), Włoch (2,7%), Niemiec (2,6%) czy Litwy (3,0%). Innymi słowy, to przede wszystkim przedsiębiorstwa nie są skłonne akumulować kapitału, co być może jest podyktowane oczekiwaną niską stopą konsumpcji w gospodarce.

Zobacz też: Grecja odzyskuje zaufanie rynków finansowych! Rentowności obligacji są mniejsze, niż we Włoszech

Konkurencyjność Grecji poprawia się, ale to nie zasługa produktywności

Pesymizmem co do średniookresowych perspektyw wzrostu greckiej gospodarki napawa przede wszystkim słabość rynku pracy – choć znajdujemy pewne światełko w tunelu.

Podstawowym warunkiem szybkiego wzrostu realnego PKB jest albo znaczny wzrost zatrudnienia przy stałej produktywności, albo wzrost produktywności przy stałej stopie zatrudnienia, albo – i to najlepszy scenariusz – wzrost obu wskaźników: zarówno stopy zatrudnienia, jak i produktywności.

Zatrudnienie w Grecji zwiększyło się z 59,3% w pierwszym kw. 2021 r. do 67,3% obecnie (+ 8 p.p.). Po pierwsze, to duży wzrost (ponad dwa razy wyższy niż średnio w UE). Po drugie, stopa zatrudnienia znajduje się już na wyższym poziomie, niż na początku 2009 roku, kiedy kraj wchodził w stagnację.

Grecji udało się poprawić sytuację na rynku pracy, co najpewniej jest zasługą polityki „wewnętrznej dewaluacji”. Po stronie polityki fiskalnej obniżono wydatki publiczne (szczególnie świadczenia), natomiast po stronie regulacyjnej zawieszono automatyczne podwyżki wynagrodzeń oraz obniżono dolny próg płac o 22% dla osób w wieku 25 lat i powyżej oraz o 32% dla osób poniżej 25%. Celem tych zabiegów było uelastycznienie rynku pracy i obniżenie kosztów pracodawcy, które miały doprowadzić do poprawy konkurencyjności oraz zwiększenia popytu na pracę.

W rezultacie, nominalne jednostkowe koszty pracy (stosunek kosztów pracy do wydajności pracy) w okresie Q1 2008 – Q1 2023 rosły w Grecji w niemal najwolniejszym tempie w UE, co poprawiło konkurencyjność kraju na arenie międzynarodowej.

Należy jednak podkreślić, że niska dynamika nominalnych kosztów pracy jest efektem stagnacji płac, a nie zwiększenia wydajności. Realna produktywność pracy na osobę w Grecji pozostaje niższa w stosunku do 2010 roku, a dynamika wydajności jest znacznie słabsza w porównaniu do Niemiec, średniej unijnej czy Polski. Grecja może rozwiązała problemy na rynku pracy, lecz bez poprawy produktywności, wzrost będzie opierał się na „glinianych nogach”.

Zobacz też: Tragiczna katastrofa samolotu gaśniczego Canadair w Grecji

Do poprawy produktywności potrzebna jest pewna ekspansja po stronie polityki fiskalnej pobudzająca nie tylko inwestycje publiczne, ale i popyt, który mógłby zwiększyć skłonność sektora prywatnego do inwestowania. Grecja chce jednak zapewne uniknąć scenariusza ekspansji fiskalnej, ponieważ obawia się, że doprowadzi to do zwiększenia nominalnych kosztów pracy, osłabiając konkurencyjność. To koło zamknięte.

Rynek pracy w Grecji pozostaje najsłabszy w UE

Polityka „wewnętrznej dewaluacji” po latach ekonomiczno-społecznego bólu zwiększyła konkurencyjność cenową Grecji. Mimo to trudno zgodzić się ze stwierdzeniem, że polityka ta spełniła pokładane w niej nadzieje. Poziom zatrudnienia jest wciąż drugi najniższy w UE, a stopa bezrobocia należy do najwyższych we wspólnocie europejskiej. Co więcej, nie wiemy, na ile pozytywne zmiany na rynku pracy są efektem krajowych reform, a na ile zachodzących zmian demograficznych obniżających zasób siły roboczej.

Zobacz też: Niemcom pali się grunt pod nogami! Tracą konkurencyjność na rzecz Europy Południowej

Grecja nie wchodzi w erę wzrostu

Podsumowując, ożywienie gospodarcze Grecji na tle stagnacji w większości krajach strefy euro jest w znacznym stopniu spowodowane czynnikami cyklicznymi: mniejsza wrażliwość na stopy procentowe, nadrabianie zaległości w konsumpcji usług turystycznych, niższe uzależnienie od energii, ale też częściowo czynnikami strukturalnymi: wzrost poziomu zatrudnienia. Niemniej, trudno dopatrzeć się w danych makro, aby gospodarka Grecji z najniższą stopą inwestycji w UE, słabym popytem, najwyższym bezrobociem i z niską produktywnością mogła wejść teraz w erę długoletniego wzrostu. Dodajmy również, że Grecja jest największym beneficjentem środków KPO, które otrzymuje na bieżąco, i które pompują PKB. Bez tych środków obecny wzrost PKB byłby słabszy.

Grecja podnosi płacę minimalną. Powodem gwałtowny wzrost cen energii

Wszelkie prawa do treści zastrzeżone.

Gabriel Chrostowski

Analityk makroekonomiczny, w wolnych chwilach uprawiający piłkę nożną oraz biegi krótko- i długodystansowe

Polecane artykuły

Back to top button

Adblock Detected

Please consider supporting us by disabling your ad blocker