Komentarze I Analizy

Czym są chipy i dlaczego światowe potęgi skaczą sobie o nie do gardeł

Aktualnie największe mocarstwa na świecie toczą ze sobą zaciętą wojnę o chipy. Czym one są? Dlaczego mają aż tak duże znaczenie?

Chipy budzą wiele emocji jak nigdy. Obecnie na świecie między najpotężniejszym krajem na globie Stanami Zjednoczonymi a samozwańczym pretendentem do tego miana Chinami toczy się o nie spór, który bardzo często określany jest mianem wojny. Czym one są? Dlaczego odgrywają aż tak dużą rolę? Kwestie te oraz wiele innych postanowił rozjaśnić Tomasz Smolarek, doradca inwestycyjny Noble Funds TFI oraz ekspert rynku ds. nowych technologii, w wywiadzie udzielonym dla Obserwatora Gospodarczego. 

  • Chipy są nową ropą. W globalnej cyfrowej gospodarce m.in. wprowadzanie sztucznej inteligencji na szeroką skalę nie obędzie się bez odpowiednio zaawansowanych technologicznie układów scalonych.
  • Jednakże chipy nie przekładają się jedynie na przewagę gospodarczą, ale również wojskową. Z tego powodu Zachód próbuje i to skutecznie, ograniczyć dostęp do tej technologii Chinom.  
  • Państwo Środka nie ma szans stać się liderem na analizowanej płaszczyźnie. Jednakże jeżeli nic się nie zmieni, kraj ten może stać się liderem na rynku samochodów elektrycznych i uzależnić od siebie UE. 

Czym są budzące tyle emocji chipy, układy scalone, półprzewodniki?

Zacznijmy od podstaw. Czym są chipy, układy scalone, półprzewodniki? Otóż wbrew temu, co przyjęło się w polskiej debacie publicznej, określenia te wcale nie określają jednej i tej samej rzeczy. Chipy są pojedynczymi, kompletnymi systemami elektronicznymi powstałymi na bazie układów scalonych (z tego też powodu będę zamiennie stosował określenia chipy oraz układy scalone). Układy scalone są zaś zminiaturyzowanymi, elektronicznymi, jak sama nazwa wskazuje układami. Powstają one z wykorzystaniem półprzewodników — zazwyczaj krzemu, ale można również się spotkać z takimi wykonanymi z galu bądź germanu. Metale te wręcz zostały stworzone z myślą o zero-jedynkowym świecie cyfrowym. Z wykorzystaniem odpowiednich atomów innych metali można bez większych problemów „zmusić” je do tego, aby miały właściwości przewodzące bądź izolujące.  Dzięki temu można z ich pomocą zbudować tranzystory, przez które po otrzymaniu „zera” przestaje dalej płynąć prąd, a po utrzymaniu „jedynki” prąd płynie, tak jak płynął.  

Wielkość ma znaczenie. Mniejsze chipy to lepsze chipy

Co warto zaznaczyć, ogromne znaczenie ma ich wielkość. Im są one mniejsze, tym jesteśmy w stanie je bardziej gęsto zapakować oraz otrzymać wydajniejsze, bardziej zaawansowane urządzenia. Z tego powodu w ciągu ostatnich dekad największe firmy technologiczne starały się wdrażać coraz to nowsze technologie pozwalające upchnąć niewyobrażalne wręcz liczby tranzystorów na waflu krzemowym. Obecnie produkuje się chipy już w technologiach nieprzekraczających 5-nanometrów. W zeszłym roku tajwański gigant specjalizujący się w produkcji rynków scalonych TSMC (12. pod względem kapitalizacji firma świata!) wprowadził do użytku technologię 3 nanometrów! Oznacza to, że tranzystory znajdujące się na produkowanych przez nich układach scalonych mają zaledwie 3 miliardowe metra! Do tego, jeżeli nic nie przerwie trendu z ostatnich lat, to już w przyszłym roku, zobaczymy technologię 2 nanometrów. 

Trudno idzie nam ludziom wyobrażanie sobie zarówno bardzo dużych, jak i bardzo małych liczby z tego powodu zgodnie z radą Tomasza Smolarka posłużę się przykładami. Grubość helisy DNA, podstawowej składowej cząsteczki DNA, będącej nośnikiem informacji genetycznej, wynosi 2 nanometry. Oznacza to, że jest ona obecnie (zgodnie z panującym na rynku trendem już w następnym roku się to zmieni) jedynie o 1 nanometr mniejsza od wspomnianych tranzystorów. Z kolei koronawirus SARS-CoV-2 ma kształt kuli o średnicy wynoszącej aż 130 nanometrów. Tak małe tranzystory zaczęto produkować ponad dwie dekady temu! Biorąc pod uwagę, jak niesamowite osiągnięcia udało się dokonać ludzkości, pojawia się pytanie, czy pogoń za nowszymi, co warto zaznaczyć, coraz droższymi technologiami nie stała się zwyczajnie chora? Czy nie lepiej zadowolić się tym, co już udało się nam osiągnąć? 

Musimy rozwijać układy scalone, ponieważ inaczej zrobią to inni

Jak zaznacza Tomasz Smolarek, bynajmniej nie! Historia ludzkości w ostatnich dwóch wiekach to historia ciągłego, szybkiego postępu technologicznego. Obecnie zaś wchodzimy w czasy globalnej gospodarki cyfrowej. Coraz większe znaczenie zaczynają odgrywać technologie takie jak sztuczna inteligencja. Do tego wiele procesów wykonywanych aktualnie przez ludzi się automatyzuje. Jednakże, aby rozwój sztucznej inteligencji nadal postępował w dosyć szybkim tempie, a pojazdy autonomiczne np. nie powodowały wypadków, niezbędne są coraz bardziej wydajne chipy. Jeżeli Zachód zdecyduje się odpaść z wyścigu o układy scalone, niewykluczone, że inne kraje, nieprzychylnie nastawione do wyznawanych przez nas wartości postanowią wkroczyć do gry. Utworzą one bardziej zaawansowane chipy, dzięki czemu będą w stanie uzyskać technologiczną przewagę, która potencjalnie może przełożyć się nie tylko na lepsze wyniki ekonomiczne, ale również co znacznie ważniejsze na większą siłę militarną.

Kto wygra wojny o chipy? Chiny nie mają szans z Zachodem!

W obliczu tych faktów nie powinny nas zaskakiwać mający miejsce po rozpoczęciu się rosyjskiej inwazji wybuch wojny o chipy. Dla przypomnienia na początku października 2022 roku Stany Zjednoczone postanowiły cofnąć chińskie firmy o lata świetlne. USA uchwaliły prawo zmuszające czołowych producentów oprogramowania oraz narzędzi wykorzystywanych do produkcji półprzewodników do zaprzestania wysyłania zaawansowanych technologicznie dóbr do chińskich fabryk. Co więcej, następnie Stanom Zjednoczonym udało się przekonać innych ważnych graczy, czyli Japonię oraz Niderlandy, do dołączenia po ich stronie do tej wojny. Oczywiście Chiny nie pozostały bierne. Państwo Środka w lipcu nałożyły kontrole eksportowe na gal i german, czyli oprócz krzemu, dwa najważniejsze surowce wykorzystywane w produkcji chipów. Przy czym, co należy podkreślić, Chiny odpowiadają za aż 60 proc. globalnej produkcji germanu i 80 proc. światowej produkcji galu.

No dobrze, a kto wojnę o chipy wygra? Jak zaznacza ekspert ds. nowych technologii, najprawdopodobniej Zachód. Faktycznie, Chiny odgrywają coraz większą rolę w produkcji chipów. Jednakże to nie one wytwarzają maszyny niezbędne do ich produkcji. Prawie połowę (ok. 40 proc.) tego rynku kontrolują Stany Zjednoczone. Udział Japonii w nim wynosi zaś 27 proc., a Europy, a dokładniej niderlandzkiej spółki ASML, która produkuje sprzęt wykorzystywany do produkcji najnowocześniejszych układów scalonych, 22 proc. Jeżeli do tej grupy państw dorzucimy Koreę z jej 5 proc. udziałem, wyjdzie nam, że Zachód kontroluje 94 proc. całego rynku! Całkowicie odcinając Chiny od maszyn, Stany Zjednoczone wraz ze swoimi sojusznikami są w stanie niemal całkowicie zatrzymać rozwój tego sektora w Państwie Środka na długie, długie lata! Przy czym, zdają się to potwierdzać chińscy politycy, którzy co prawda oficjalnie mówią, że USA nie mają szans zagrozić rozwojowi Państwa Środka, ale z drugiej strony bardzo dużo inwestują, aby nadrobić ogromne zaległości w produkcji maszyn. 

Z drugiej strony, zdaniem Tomasza Smolarka do pogromu chińskich producentów chipów najprawdopodobniej nie dojdzie. Niderlandy faktycznie oficjalnie zgodziły się wprowadzić zakaz eksportu sprzętu niezbędnego do produkcji układów scalonych w technologii nie większej niż 14 nanometrów. Co więcej, ASML nie wysłał do Państwa Środka żadnej maszyny, która umożliwiłaby wyprodukowanie chipu z tranzystorami mniejszymi niż 10 nanometrów. Jednakże w przypadku zakazania eksportu maszyn do produkcji w technologi 10 nm Niderlandy długo zwlekały. Dzięki temu Chiny weszły w posiadanie co prawda nie najnowszej, ale również nieantycznej 10-letniej technologii. Przy czym, co nawet ważniejsze, zgodnie z doniesieniami eksperta ds. nowych technologii z pomocą szpiegostwa przemysłowego Państwu Środka udało się znaleźć sposób, aby zejść z pomocą tych maszyn do technologii 7 nanometrów. Teorię tę potwierdza nowy telefon Huawei Mate 60 Pro 5G, który został stworzony w oparciu o 7-nanometrowe chipy.

Państwo Środka nie powiedziało jeszcze ostatniego słowa

Z drugiej strony, co warto podkreślić, fakt, iż chińscy producenci czipów nie zostaną zniszczeni, bynajmniej nie oznacza, że sankcje amerykańsko-japońsko-niderlandzkie są nieskuteczne. Dzięki nim Chiny wbrew temu, co mówią na arenie międzynarodowej, w dającej się przewidzieć przyszłości z pewnością nie obejmą pozycji lidera na akurat tej płaszczyźnie. Jednakże, co również należy uwypuklić, na innych mogą się nimi stać. Weźmy za przykład samochody elektryczne. Państwo Środka nie radziło sobie z tym dobrze z tworzeniem samochodowych spalinowych, więc postanowiło od razu zacząć produkować te niewymagające ropy. Obecnie zaś, jak zapewnia Tomasz Smolarek, jeżeli chodzi o elektryki, nikt nie może im się równać na arenie międzynarodowej. Państwo to zbudowało na swoim terenie łańcuch dostaw umożliwiający budowanie tych takich pojazdów wyłącznie z krajowych komponentów.

Źródło: Polski Instytut Ekonomiczny

Przykładowo według danych na 2020 rok Chiny odpowiadały za 76 proc. światowej produkcji baterii litowo-jonowych. Z kolei w 2025 roku, kiedy ten rynek będzie już ok. czterokrotnie większy, ich udział wyniesie 73 proc. Tak szybki rozwój może również wygenerować niebezpieczeństwa natury politycznej. Zgodnie z informacjami eksperta, jeżeli ktoś chce sprzedawać samochody w Stanach Zjednoczonych, musi je wyprodukować na terenie tego państwa. W Unii Europejskiej nie ma takiego przepisu. Umożliwia to chińskim producentom łatwe wprowadzanie samochodów elektrycznych na nasz rynek. To z kolei zaś biorąc pod uwagę niższe koszty pracy, dostęp do wszystkich potrzebnych do produkcji komponentów oraz zapewne ogromne rządowe subsydia w praktyce oznacza, że transformacja europejskiego sektora transportu będzie opierać się na chińskich technologiach. Unia Europejska w celu realizacji tego planu mimowolnie oprze się na bardzo niewiarygodnym partnerze w postaci Państwa Środka, prowadząc tym samym do powstania potencjalnie bardzo szkodliwej zależności.

Wielka inwestycja Intel w Polsce! Gigant zainwestuje prawie 5 mld dolarów i stworzy 2 tys. miejsc pracy

Wszelkie prawa do treści zastrzeżone.

Adam Suraj

Ekonomista zarażony miłością do tej nauki przez Ha-Joon Chang. To on pokazał, że ekonomia to nie są nudne obliczenia, a nauka o życiu społecznym.

Polecane artykuły

Back to top button

Adblock Detected

Please consider supporting us by disabling your ad blocker