EuropaKomentarze I Analizy

LNG to dobre, ale długoterminowe rozwiązanie. Jak Europa poradzi sobie bez rosyjskiego gazu? [ANALIZA]

Unia Europejska może przygotować się na pierwszą zimę bez rosyjskiego gazu. Aby było to możliwe, należy już dzisiaj przedsięwziąć pewne kroki podwyższające bezpieczeństwo energetyczne państw Wspólnoty. Eksperci przygotowali trzy scenariusze zależne od decyzji Putina dotyczącej dalszego eksportu. 

Jak Europa poradzi sobie bez rosyjskiego gazu?

Już jesienią eksperci alarmowali o zbyt niskich zapasach gazu. Problem był najbardziej widoczny w Niemczech, gdzie zaczął się poważny kryzys energetyczny (Więcej: Kryzys energetyczny w Niemczech – już piąta firma ogłosiła bankructwo). Rekordowo niskie dostawy gazu z Federacji Rosyjskiej były równoważone przez dostawy LNG. Jednak niektóre kraje zdecydowały się na doraźne dostarczenie surowca. Europa powinna jak najszybciej uzupełnić zapasy przed kolejną zimą. Bruegel opracował trzy scenariusze weryfikujące czy Europa może przetrwać tę zimę bez rosyjskiego gazu. Wszystkie prognozy przyjmują bazę na poziomie 320 TWh magazynowania w całej UE w dniu 1 marca 2022 roku. Każdy zakłada, że miesięczne zapotrzebowanie jest średnią z lat 2018-2021 (440 TWh/miesiąc w marcu 2022 do 240 TWh/miesiąc w miesiącach letnich). Wówczas można wskazać możliwą redukcję popytu, co pozwoli zrekompensować niedobory importu. Założono również, że import z Afryki Północnej, Norwegii i Azerbejdżanu będzie na podobnym poziomie, zbliżonym do poziomu obserwowanego w ostatnich miesiącach (łącznie 120 TWh/miesiąc). Przyjęto również, że import LNG będzie rekordowy zbliżający się do technicznej maksymalnej mocy terminali regazyfikacyjnych (140 TWh/miesiąc).

Jak zachowa się Rosja? Teoretyczne scenariusze

1. Wstrzymanie importu. W przypadku, gdyby Rosja całkowicie odcięła Europę od gazu, nawet rekordowy import spoza Rosji nie wystarczyłby, aby dostatecznie uzupełnić zapasy przed następną zimą. Według ekspertów Europa zostałaby zmuszona do zmniejszenia popytu na poziomie 400 TWh (lub 10-15% rocznego zapotrzebowania).

2. Ograniczenie importu. Ograniczony rosyjski import zaistniałby, gdyby rurociągi Nord Stream 1 i Turkstream (60 TWh/miesiąc) funkcjonowały, podczas gdy tranzyt przez Ukrainę, Jamał i przepływy na Bałkany zostałyby wstrzymane. Wówczas Gazprom nie straciłby swojej pozycji w UE, dalej jego dochody byłyby powyżej przeciętnej, a Europa kolejny sezon byłaby narażona na zmianę klimatu politycznego i niestabilność rynkową.

3. Import pozostanie na podobnym poziomie jak w 2021 roku. Gdy teoretycznie nic się nie zmieni, a import będzie podobny jak w roku poprzednim (a więc równy długoterminowym zobowiązaniom kontraktowym Gazpromu). Umożliwiłoby to zapanowanie nad szalejącymi cenami oraz spokojne zapełnianie magazynów z zapasami.

Jednak zmniejszenie importu może być bardziej prawdopodobnym scenariuszem, niż się wydaje. Międzynarodowa Agencja Energetyczna przewiduje zmniejszone zainteresowanie gazem ze względu na wysokie ceny oraz paraliż rynku.

Zobacz także: Kolejny udziałowiec Nord Stream 2 wstrzymuje inwestycje w Rosji

Czy LNG okaże się skuteczną alternatywą?

Coraz większą rolę na rynku odgrywa skroplony gaz ziemny LNG. W 2021 roku światowy handel LNG wyniósł 5400 TWh, a największymi importerami na świecie były Chiny, Japonia i Korea Południowa. Rosnący popyt i ciasna podaż spowodowały ponad dwukrotne podwojenie cen LNG od grudnia 2020 roku do grudnia 2021 roku. Największymi eksporterami są Australia, Katar oraz USA. Stany Zjednoczone zwiększyły eksport o 340 TWh, do końca tego roku mają stać się największym eksporterem na świecie. Największym beneficjentem jest Europa, która uczyniła z USA głównego eksportera.

Zobacz także: Modelowa marża rafineryjna Lotosu wzrosła 8-krotnie!

Stopień regazyfikacji w Europie w ciągu ostatnich czterech miesięcy wahał się w granicach od 30 do 70% całkowitej zdolności. Jednak biznes LNG spotyka liczne ograniczenia zarówno fizyczne, jak i prawne. Współpraca pomiędzy poszczególnymi krajami odbywa się na zasadzie kontraktów długoterminowych na 20-25 lat, które są niezbędne zarówno sprzedającym, jak i kupującym, aby uzasadnić znaczące inwestycje wymagane do budowy zakładów skraplania i terminali odbiorczych. Infrastruktura do skraplania związana jest z ogromnymi inwestycjami. W przeciwnym razie sprowadzanie gazu będzie mało wydajne, a przez to nieopłacalne. Co ciekawe, wciąż nie istnieją globalne standardy dla kontraktów terminowych, dlatego mogą one być kształtowane dowolnie pomiędzy stronami. Kontrakty LNG są dziś bardziej elastyczne niż w przeszłości i jako takie mogą zapewnić istotną krótkoterminową elastyczność międzynarodowych rynkom gazowym. Na tę elastyczność składają się zasadniczo dwa czynniki.

Po pierwsze, liczba umów z klauzulami elastycznego przeznaczenia, która wzrosła z poziomu 34% w latach 2015-2017 do 64% w latach 2018-2020, napędzanych przez amerykańskie projekty LNG. Po drugie, coraz większy udział kontraktów na LNG został podpisany przez podmioty portfelowe (firmy energetyczne, które zamawiają różne dostawy LNG od różnych dostawców z wielu źródeł i odsprzedają klientom zgodnie z ich wymaganiami za pośrednictwem kontraktów terminowych i spotowych). Wśród klientów naturalnie dominują europejskie firmy.

Dwa wspomniane powyżej źródła elastyczności stanowią potencjalną zdolność Europy – ze względu na jej wyższe ceny – do przyciągania amerykańskich ładunków LNG, które w przeciwnym razie trafiałyby do Azji, w celu zrekompensowania niższych dostaw rosyjskiego gazu. Stanowią one również podstawę polityki i mogą być zręcznym narzędziem dyplomatycznym. To nimi posłużono się na początku roku, aby przekonać Japonię do przekazania zapasów Europie, jeśli Rosja zdecyduje się na drastyczne cięcia dostaw (Więcej: Japonia rozważa wysłanie rezerw LNG do Europy, jeśli kryzys na granicy zakłóci dostawy!). Jednak podobnie postąpiły Europa i Stany Zjednoczone, pomagając Japonii z dostawami LNG w 2011 roku po wypadku w Fukushimie. Jednakże pojawia się pytanie, na jaką skalę i jak długo można stosować tę elastyczność, biorąc pod uwagę rosnący popyt w krajach azjatyckich na LNG. Gospodarki azjatyckie również potrzebują gazu i mało prawdopodobne, że w kolejnych sezonach będą oddawać swoje zapasy, szczególnie jeśli je również dopadnie kryzys energetyczny.

Europa bez rosyjskiego gazu – reakcja Gazpromu

Wprowadzenie do europejskich magazynów 700 TWh będzie bardzo kosztownym przedsięwzięciem. Przede wszystkim istotną rolę będzie odgrywał wzrost cen. Przy obecnych cenach kosztowałoby to, co najmniej 70 miliardów euro, w porównaniu do 12 miliardów euro w poprzednich latach. Tak więc połową sukcesu pozostaje znalezienie dostawcy, połową natomiast znalezienie kogoś, kto chce i jest w stanie go kupić. Zazwyczaj byłaby to działalność europejskich spółek gazowniczych, ale prywatne firmy maksymalizują zyski i nie podejmują ryzyka. W aktualnej sytuacji kupowanie tak dużych zasobów przy dynamicznie zmieniającej się polityce geopolitycznej jest skrajnie ryzykowne, dlatego wiele podmiotów odmówi uczestniczenia w transakcji.

W alternatywnym scenariuszu unijne koncerny gazowe zdołały zgromadzić blisko 1000 TWh, ale w tym momencie Gazprom stwierdzi, że nadeszła pora na uwolnienie wstrzymanych w zeszłym roku wolumenów. Wówczas ceny drastycznie spadają i dochodzi do destabilizacji rynku. Instytucje pomagające Europie odnotowałyby znaczne straty, dla niektórych z nich skończyłoby się to bankructwem. Jeśli firmy nie zwiększą magazynowania, Gazprom może nadal utrzymywać bardzo ciasny rynek, co spowoduje, że firmy stracą dużo pieniędzy, nie mogąc zaopatrywać swoich klientów. W krótkim terminie zasadnym rozwiązaniem wydaje się podzielenie obowiązków związanych z magazynowaniem na poszczególne państwa. Współpraca na poziomie europejskim jest wymagana, inaczej kraje przelicytują siebie nawzajem, chcąc jak najszybciej uzupełnić zapasy.

Kluczowym rozwiązaniem wydaje się zatem podzielenie ryzyka pomiędzy rządy a firmy gazowe. Przedsiębiorstwa nie mogą ponosić pełnej odpowiedzialności za decyzje polityczne, gdyż jest to skrajnie ryzykowne. Wydawać by się mogło, że to Gazprom rozdaje karty i podejmie decyzję stosowną do warunków, aby skompromitować Europę, która nałożyła sankcje i jawnie przeciwstawia się napaści na Ukrainę. Niezależnie od scenariusza Europa za bardzo uzależniła się od Rosji, czego teraz odczuwamy skutki. Dla gospodarki najważniejsze jest mądre i zrównoważone uzupełnianie zapasów. Aby Europa mogła funkcjonować bez rosyjskiego gazu, wymagane są inwestycje. W dłuższej perspektywie podjęcie szerszej współpracy ze Stanami Zjednoczonymi w zakresie LNG, co wymaga przede wszystkim nakładów na infrastrukturę. Z całą pewnością najbliższe lata powinny być poświęcone na zdecydowane odchodzenie od toksycznej współpracy z Rosją.

Rosja i Białoruś są bliskie bankructwa. Bank Światowy ostrzega przed problemami

Wszelkie prawa do treści zastrzeżone.

Agnieszka Patyk

Absolwentka studiów azjatyckich dalekowschodnich, studentka KU Leuven i ekonomii na Uniwersytecie Jagiellońskim. Swoją przyszłość wiąże z finansami, ze szczególnym uwzględnieniem dalekowschodnich giełd papierów wartościowych. Jej pasją są języki obce, posługuje się angielskim, chińskim, rosyjskim oraz niemieckim. Współautorka monografii naukowej „Systemy Polityczne państw Bliskiego Wschodu”.

Polecane artykuły

Back to top button

Adblock Detected

Please consider supporting us by disabling your ad blocker