GospodarkaPolska

Trzeba skończyć z hipokryzją. Kolesiostwo to najlepszy sposób [FELIETON WYSOCKIEGO]

Trzeba skończyć z hipokryzją. Każda kolejna władza obiecuje skończyć z nepotyzmem i kolesiostwem, i… na obietnicach się kończy. Wynika to z faktu, że nie ma lepszego sposobu obsadzania stanowisk w państwowych firmach niż nepotyzm i kolesiostwo. To tak, jak z demokracją. „Demokracja to fatalny system, ale nie wymyślono nic lepszego” – mówił Winston Churchill.

Kolesiostwo razi w oczy, ale…

Najgorzej jest na początku, gdy trzeba pokazać, że pamięta się o wyborczych obietnicach. Przekonała się o tym córka europosłanki Polski 2050, Róży Thun, która w jednostce podległej Ministerstwu Cyfryzacji przepracowała tylko jeden dzień. Skutecznie w tej sprawie interweniował premier Tusk, choć Maria Thun miała kwalifikacje do pracy na tym stanowisku. Co tam, zasad trzeba rygorystycznie przestrzegać, nie ma powrotu do państwa PiS, gdzie matki, żony, kochanki hurtowo zatrudniane były na wręcz fikcyjne etaty. I to w kilku podmiotach jednocześnie. Podobnie jak Tusk zareagował marszałek Szymon Hołownia. Sprawa dotyczyła poznańskiego prawnika i działacza Polski 2050, który musiał wybierać: działalność partyjna, albo rada nadzorcza Enea S.A. To z kolei przypomina składanie legitymacji partyjnej przez kolejnych partyjnych prezydentów. Sensu tu nie widać.

Zobacz także: Kradzione tuczy i to bardzo! Chińska kampania antykorupcyjna odchudziła biurokratów

Nadal nie wymyślono nic lepszego

Zgoda, za nami 8 lat, przez które patologiczne kolesiostwo urosło do wręcz niewyobrażalnych rozmiarów. Jednak skąd brać nowe kadry do państwowych urzędów, przedsiębiorstw i spółek? Jak zrobić, by było transparentnie i kompetentnie zarazem? Tradycyjnie, jako antidotum na całe kolesiostwo tego świata wymienia się konkursy i pomoc agencji headhunterskich. Pierwsze rozwiązanie jest pozorne, drugie absurdalne. Oba łączy wyjście naprzeciw oczekiwaniom społecznym, naiwnemu myśleniu tzw. zwykłych ludzi, którzy jak mają wyremontować łazienkę, to sami o ekipę pytają rodzinę, znajomych, a nie bawią się w konkursy, czy przetargi.

Konkursy mają to do siebie, że kandydaci stają przed komisją konkursową. W jej skład wejdą i tak politycy lub polityczni nominaci. Dla picu dołoży się emerytowanego profesora, prosząc, by nie zabierał głosu i przychylił się do woli ministra. Z zewnątrz, dla ludu, będzie to wyglądać lepiej. Jeśli zwycięzca konkursowej farsy okaże się nieudacznikiem, jeśli – nie daj boże – narazi firmę na straty, lub wręcz nakradnie, winę za nominację na komisję się zrzuci. A, że ją polityczni decydenci wybrali, to już inna sprawa, nie warta komentowania.

Zobacz także: Zarząd Kanału Sueskiego przedstawił nowe działania antykorupcyjne

Łowcy głów, zamiast rozwiązywać, komplikują sprawę

Jeszcze dziwaczniej będzie to wyglądać, gdy decydować będą „łowcy głów”. Kogoś z czasem złowią, wertując bazy poszukujących pracy, lub chaotycznie dzwoniąc po ludziach z dobrym CV. Mnie też chciała złowić firma headhunterska do roboty w zagranicznym koncernie informatycznym. Gdzieś wyczytali, że dla dużej firmy informatycznej pracowałem. Jednakże tego, że z pionem budownictwa mieszkaniowego tej firmy coś mnie łączyło, a na informatyce znam się gorzej niż dziecko, tego w sieci nie było. Uprzejmie podziękowałem, ale nie każdy tak zrobi.

Ktoś się znajdzie, z angielskim i z MBA, z doświadczeniem w branży i kierowniczym stażem, z zainteresowaniami gastronomicznymi i pasją wspinaczkową. O tym, że przejąć lokalny PiS w Działdowie próbował, a jego firma narobiła tylko długów, w CV nie będzie słowem, bo to incydenty. Kto z poważnych menedżerów, ludzi zajmujących intratne i prestiżowe stanowiska w swoich firmach lub biznesach zgłosi się do komisji konkursowej przy ministerstwie, lub wyśle CV do agencji HR? Wariat lub fantasta, któremu Orlen się marzy. Ktoś, kto nie pojmuje, że jak się tak wyświetli to tam, gdzie pracuje, będzie już skreślony. Wyjdzie na to, że szuka lepszej, państwowej pracy. Na co komu ryzykowna przygoda zakończona i tak fiaskiem.

Zobacz także: Niepokojące dane dotyczące korupcji na świecie. Wyniki najgorsze od lat

Kolesiostwo albo prywatyzacja. Wszystkie inne rozwiązania są pozorne

Z drugiej strony, kto ponosić będzie odpowiedzialność za takiego nominata, któremu powierzone będą nawet miliardy publicznych pieniędzy. Coś pójdzie nie tak, firma HR umyje ręce. Zresztą, co to za usprawiedliwienie dla rządzących, że taką niby transparentną procedurę na swoją zgubę wymyślili.

Donald Tusk był liderem zwycięskiej koalicji i został premierem. Sam sobie dobierał ministrów. Wybrał swojego kolegę i poprzednika w PO na stanowisko ministra od państwowych spółek. I nikt się nie czepiał, taki jest standard. To, zamiast szukać pod publiczkę wątpliwych rozwiązań, standardem niech będzie obsadzanie kolejnych stanowisk ludźmi, którzy po prostu się nadają i będzie z nich pożytek. Tylko tyle i aż tyle. Pozytywnie odróżnić się od poprzednich i tak nie będzie trudno.

Na koniec, jeszcze jedno. Tak bardzo klasie politycznej socjalizm zawirusował mózgi, że o prywatyzacji już się nie mówi. Przeciwnie, za PiS-u była repolonizacja, czyli upaństwowienie. Sprywatyzujmy wszystko, co nie jest strategiczne, nie będzie problemu z obsadą stanowisk. Gdańscy liberałowie przy transformacji ustroju mieli hasło: „Nie ma wolności bez własności”. Nie o własność państwową bynajmniej tu chodziło.

Korupcja w Polsce wzrosła pod rządami PiS!

Wszelkie prawa do treści zastrzeżone.

Polecane artykuły

Back to top button

Adblock Detected

Please consider supporting us by disabling your ad blocker