GospodarkaKomentarze I AnalizyPolska

Nierówności w Polsce eksplodowały. Najpierw stracili biedni, potem klasa średnia

Nierówności w Polsce w ciągu ostatnich dekad znacznie wzrosły, a relatywna pozycja biednych oraz klasy średniej zauważalnie się pogorszyła

Jak wynika z przeglądu literatury naukowej autorstwa ekonomisty doktora Pawła Bukowskiego oraz dziennikarza Jakuba Szymczaka, nierówności w Polsce po transformacji ustrojowej zaczęły rosnąć jak na drożdżach. Najbogatszy odsetek społeczeństwa skutecznie zwiększał swój udział w dochodzie narodowym, najpierw kosztem najbiedniejszych Polaków, potem kosztem klasy średniej. 

  • Po 1989 roku nierówności w Polsce zaczęły rosnąć w szybkim tempie. W 2007 roku udział najbogatszych 10 proc. populacji w całym dochodzie narodowym niemal przekroczył 40 proc.!  
  • Ze względu na brak danych trudno określić, co działo się z nierównościami w ostatnich, obfitujących w kryzysy latach. Jednakże badacze bardziej przychylają się do tezy, że doszło do ich wzrostu. 
  • Czy nierówności w Polsce są niskie? Czy musiały one tak wzrosnąć? Czy społeczeństwa kapitalistyczne muszą być mało egalitarne? Nie, nie i jeszcze raz nie. To wszystko są mity! 

Udział najbogatszych Polaków w dochodzie zaczął błyskawicznie rosnąć

Z danych zaprezentowanych poniżej wynika, że praktycznie wraz z rozpoczęciem transformacji ustrojowej nierówności w Polsce znacząco wzrosły. Na początku lat 90. na skutek drastycznego zwiększenia bezrobocia oraz wzrostu znaczenia kapitału (dochody z tego czynnika produkcji cechują się znacznie większą koncentracją niż dochody z pracy) udział biedniejszej połowy populacji w dochodzie narodowym brutto (przed opodatkowaniem i transferami) na trwałe spadł poniżej analogicznego wskaźnika dla 10 proc. najlepiej wynagradzanych Polaków. Podczas gdy ten pierwszy przed 1990 roku oscylował wokół 32 proc., ten drugi wynosił ok. 23 proc. W 1995 roku udział górnych 10 proc. ludności w dochodzie narodowym brutto prawie dobił do 35 proc. (wzrost aż o 12 pkt proc.!). Z kolei dolne 50 proc. musiało się pogodzić ze spadkiem ich udziału w „torcie” do mniej więcej 22 proc. 

Nierówności w Polsce
Źródło: Paweł Bukowski, Jakub Szymczak, „Polskie nierówności w XXI wieku”

Zobacz także: Tajwan wzbogacił się na globalizacji, podtrzymując nierówności w ryzach

Jeszcze bardziej intrygujące rzeczy działy się potem. Pozycja* środkowych 40 proc. społeczeństwa (w tym tekście tę grupę będę określał mianem klasy średniej) mimo ogromu zmian gospodarczych w początkowym okresie transformacji pozostawała relatywnie stabilna. Dopiero po 1993 roku ich udział w dochodzie narodowym zaczął niezbyt szybko i z długimi przerwami, ale jednak spadać. W 2007 roku osiągnął on już 40 proc., co oznacza spadek ok. 7 pkt proc. wobec 1989 roku. Biorąc pod uwagę to, że udział w dochodzie biedniejszej połowy ludności Polski po okresie transformacji niemal nieustannie pozostawał w stagnacji, spadek relatywnej wielkości dochodów otrzymanych przez członków klasy średniej została spowodowana przez 10 proc. najbogatszych Polaków. Jak widać na powyższym wykresie, czerwona linia obrazująca pogarszanie się  sytuacji środkowych 40 proc. populacji jest niemal lustrzanym odbiciem niebieskiej linii ukazującej wzrost udziału górnych 10 proc. ludności w dochodzie.  

*Chciałbym tutaj zaznaczyć, że wzrost nierówności może, ale nie musi oznaczać pogorszenia sytuacji w wartościach absolutnych. Przykładowo w Polsce realne dochody wszystkich trzech analizowanych w tym tekście grup są obecnie znacznie wyższe niż na początku transformacji gospodarczej.

Kryzys finansowy uratował klasę średnią przed utratą pozycji

Wiele wskazywało na to, że w końcu najlepiej wynagradzani przegonią klasę średnią, ale potem w 2007 roku nastał globalny kryzys finansowy. Ten w Polsce, podobnie jak w wielu innych państwach, początkowo znacząco uszczuplił dochody najbogatszych obywateli, ponieważ doprowadził do drastycznego obniżenia wartości wielu aktywów. To zaś przyczyniło się do spadku wysokości udziału 10 proc. najbogatszych rodaków w dochodzie narodowym z rekordowych niemal 40 proc. do ok. 37 proc. Przy czym na tym spadku skorzystała głównie klasa średnia, której relatywna pozycja po wspomnianym roku trwale się umocniła. Zgodnie z najnowszymi danymi w 2018 roku (tak, najnowsze dane pochodzą sprzed ponad 5 lat) udział 10 proc. najbogatszych Polaków w całkowitym dochodzie wynosił 37,4 proc. (aby znaleźć się w tej grupie, trzeba było otrzymywać dochód brutto w wysokości 6,1 tys. złotych miesięcznie), środkowemu 40 proc. ludności przypadło 41,1 proc. dochodu narodowego, a pozostałej, biedniejszej połowie zaledwie 21,5 proc. 

Zobacz także: Niemieccy maszyniści zapowiadają strajk! Szykuje się paraliż!

Nierówności w Polsce najprawdopodobniej jeszcze wzrosły

Jak sytuacja wygląda obecnie? Najprawdopodobniej wiele uległo zmianie. Ostatnie lata były pełne kryzysów, które z różnych powodów mocniej uderzyły w osoby uboższe. Pandemia COVID-19 oraz związany z nim lockdown polskiej gospodarki dały o sobie znać wszystkim. Jednakże nasz rząd w przeciwieństwie do np. tego amerykańskiego postanowił uratować gospodarkę za pośrednictwem przedsiębiorców. To właśnie głównie do nich trafiały pieniądze wydawane w ramach wszelkich tarcz finansowych. Doprowadziło to do tego, że najbardziej potrzebujący nie otrzymali pomocy. Zgodnie z analizą przeprowadzoną przez Bank Światowy, ubodzy Polacy nie zostali relatywnie mocno poszkodowani przez pandemię, ale ponieważ wsparcie fiskalne ze strony państwa było słabsze, to przy uwzględnieniu dochodu rozporządzalnego, poniosły one prawie największe straty ekonomiczne w całej UE.

Inflacja również nie sprzyjała ubogim. Na skutek rosyjskiej inwazji oraz szeregu innych czynników, ceny energii oraz żywności zaczęły rosnąć w niewidzianym od dawna tempie. Z kolei tak się składa, że stosunkowo największą część budżetu na te dobra przeznaczają uboższe gospodarstwa domowe. Do tego, jak podkreślają analitycy, pozostaje jeszcze kwestia uchodźców. Do Polski napłynęły setki tysięcy imigrantów, którzy jak wynika z badań, co do zasady trudnią się małopłatnymi zajęciami. Z „Barometru Rynku Pracy” przytoczonego w podsumowaniu wynika, że większość przybyszów za wschodniej granicy nie zarabia miesięcznie nawet 4 tys. złotych netto. Z drugiej strony warto zauważyć, że oprócz negatywnych procesów, wyszczególnionych przez badaczy, w ostatnich latach nie wszystko było przeciwko biednym, a dokładniej jedna rzecz nie była — rynek pracy. 

Zobacz także: Szwecja. Niegdyś wzór egalitaryzmu. Dziś? Wzrost nierówności jest najszybszy w OECD!

Biedni mają potężnego sojusznika w postaci rynku pracy

Płaca minimalna w Polsce od kilku lat rośnie jak na drożdżach. Jak donosi TVN, obecnie najniższa krajowa stanowi aż 54,2 proc. prognozowanego, przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej.  Z kolei zgodnie z literaturą naukową (tutaj link do badań o: Niemczech oraz Brazylii) jej podnoszenie jest relatywnie skutecznym sposobem na zmniejszenie nierówności płacowych. Przy czym wzrostowi wynagrodzenia minimalnego towarzyszył stan pełnego zatrudnienia. W listopadzie stopa bezrobocia (iloraz liczby osób bezrobotnych oraz populacji aktywnej zawodowo) rejestrowego w naszym w kraju wyniosła zaledwie 5 proc. Co więcej, w niektórych województwach była ona jeszcze mniejsza, a w Poznaniu osiągnęła zaledwie 1 proc.

Źródło: Forsal, „W Poznaniu bezrobocie wynosi 1 proc., ale w tych powiatach nadal przekracza 20 proc. [MAPA]”

Tak się z kolei składa, że stan pełnego zatrudnienia jest najkorzystniejszy dla osób gorzej wykwalifikowanych, które w normalnych warunkach mogą mieć spore trudności ze znalezieniem pracy. Oba te czynniki mogły doprowadzić do znaczącej kompresji wynagrodzeń na rynku pracy. Jak dużej? No cóż, niestety nie mamy dokładnych danych, które pozwalają to ocenić. Jednakże zgodnie z badaniem przeprowadzonym przez prawdziwych tytanów ekonomii pracy Davida Autora, Arindrajita Dube oraz Annie McGrew w Stanach Zjednoczonych w latach 2020-2023 błyskawiczna odbudowa zatrudnienia oraz hojne programy rządowe wymazały niemal 40 proc. wzrostu nierówności płacowych, do którego doszło w poprzedzających wspomniany okres czterech dekadach.

Czy kapitalizm z definicji jest nierówny?
Źródło: Our World in Data, “Economic Inequality”

Zobacz także: Bułgaria – unijny outsider pogrążony w ubóstwie i nierównościach

Nierówności w Polsce nie musiały aż tak wzrosnąć!

No dobrze nierówności w Polsce wzrosły, ale przecież i tak pozostały na niskim poziomie. Poza tym w końcu to naturalne, że w gospodarce kapitalistycznej dochody dzieli się w mniej równy sposób. Dzięki temu możemy się rozwijać szybciej i z każdym rokiem stawać się coraz bogatsi, czyż nie? Nic bardziej mylnego! Po pierwsze bynajmniej nie jest dla mnie oczywiste, że gospodarki kapitalistyczne muszą być znacznie mniej egalitarne niż te socjalistyczne na płaszczyźnie ekonomicznej. Przykładowo w Szwecji, Finlandii czy Danii w latach 80. nierówności dochodowe były na zbliżonym poziomie co w Radzieckiej Rosji. Nieprawdą jest również to, że wzrost nierówności w Polsce musiał być aż tak duży. Bardzo pouczający pod tym względem jest przykład Słowacji. Jak widać na poniższym wykresie w latach 80. udział górnych 10 proc. populacji w dochodzie narodowym u nas oraz u naszego południowego sąsiada był mniej więcej taki sam. Z kolei już w 2018 roku odsetek dla Polski** był aż o 10 pkt proc. większy.

Czy nierówności w Polsce musiały tak wzrosnąć?
Źródło: Our World in Data, “Economic Inequality”

Na samym końcu warto zaś zaznaczyć, że wbrew powszechnemu w naszym kraju mitowi, nierówności w Polsce bynajmniej nie są niskie. Faktycznie daleko nam na przykład do rozdartej konfliktami społecznymi Bułgarii, w której w 2017 roku (niestety dla wielu krajów nie było danych z 2018 roku. Z tego powodu w celu przeprowadzenia analizy porównawczej, zdecydowałem się wybrać 2017 rok) na zaledwie 10 proc. ludności przypadło aż 44,3 dochodu narodowego. Z drugiej strony we wspomnianym okresie jeszcze dalej mieliśmy do Czech, Słowenii czy wcześniej wspomnianej Słowacji. Co więcej, udział najbogatszego decyla w dochodzie narodowym w Polsce był większy od średniej dla całej Unii Europejskiej (36,4 proc.) oraz dla Europy Wschodniej (36,9 proc.).  

Czy nierówności w Polsce są duże?
Źródło: Our World in Data, “Economic Inequality”

**Ze względów technicznych w tym miejscu korzystam z danych o nierównościach dochodowych pochodzących z World Inequality Database (WID), a nie z badań przytoczonych w podsumowaniu. Przy czym, ponieważ metodologia stosowana przez analityków WID oraz polskich ekonomistów jest zbliżona do siebie, różnice spowodowane przez analizowaną zmianę są niewielkie.

Nierówności w Brazylii są ogromne! Co może zrobić rząd?

Wszelkie prawa do treści zastrzeżone.

Adam Suraj

Ekonomista zarażony miłością do tej nauki przez Ha-Joon Chang. To on pokazał, że ekonomia to nie są nudne obliczenia, a nauka o życiu społecznym.

Polecane artykuły

Back to top button

Adblock Detected

Please consider supporting us by disabling your ad blocker