GospodarkaPolska

Boom oraz zaskoczenie. PMI dla polskiego przemysłu powyżej wszelkich oczekiwań!

To kwestia góra dwóch miesięcy, gdy znajdzie się "nad kreską", czyli przekroczy próg 50 pkt oddzielający dekoniunkturę od koniunktury

Jak jednym słowem spuentować listopadowy odczyt PMI dla polskiego przemysłu? Boom. A w trzech? Boom oraz zaskoczenie. Indeks wzrósł do 48,7 pkt, czyli powyżej wszelkich oczekiwań rynkowych. To kwestia góra dwóch miesięcy, gdy znajdzie się „nad kreską”, czyli przekroczy próg 50 pkt oddzielający dekoniunkturę od koniunktury. 

W poprzednim tygodniu na bazie danych GUS dotyczących dynamiki produkcji przemysłowej pisaliśmy, że przemysł w Polsce wychodzi z recesji, lecz jeszcze nie „ruszył z kopyta„. Dzisiejszy odczyt indeksu PMI, który, co miesiąc szacują analitycy S&P Global, nie pozostawia złudzeń, że negatywne nastroje zaczynają tonąć w tych pozytywnych, a dekoniunktura mija. Wskaźnik PMI dla polskiego przemysłu wzrósł w listopadzie do 48,7 pkt wobec 44,5 pkt w październiku. Konsensus rynkowy zakładał wzrost o 0,8 pkt do 45,3 pkt. Jak to odczytywać? Gospodarka wychodzi z dołka zdecydowanie silniej, niż wskazują najbardziej optymistyczne prognozy. Choć dekoniunktura w przemyśle jeszcze trwa, to już kwestia jednego, góra dwóch miesięcy, gdy koniunktura znajdzie się „nad kreską”, tzn. będziemy w fazie ekspansji. Jak czytamy w komentarzu Trevora Balchina, dyrektora ekonomicznego S&P Global:

Główny wskaźnik pozostaje na poziomie poniżej 50,0 pkt, ale ostatnia dynamika wskazuje na wysokie prawdopodobieństwo powrotu do obszaru wzrostu w grudniu. W listopadzie niemal ustabilizowała się liczba nowych zamówień – spadek tego wskaźnika był najmniejszy od marca 2022 roku. Zgodnie z tą tendencją, prognozy przedsiębiorców z sektora przemysłowego na najbliższe 12 miesięcy są najlepsze od lutego 2022 roku, czyli od okresu bezpośrednio poprzedzającego pełnoskalową inwazję Rosji na Ukrainę.

Aby nieco ostudzić optymizm (zawsze warto twardo stąpać po ziemi) warto podkreślić, że indeks PMI dla koniunktury w przetwórstwie znajduje się dalej na poziomie recesyjnym, czyli poniżej 50 pkt. Wydaje się jednak, że obecnie ważniejszy jest kierunek zmian, a nie punktowy odczyt. Najbardziej interesuje nas bowiem, jak szybko odbijamy od dna.

Uwagę w komentarzu S&P Global do odczytu PMI przykuwają fragmenty dotyczące kształtowania się popytu, zapasów i cen surowców. Zacznijmy od pierwszego z nich.

Mianowicie, jak czytamy w notce prasowej:

W listopadzie warunki popytowe zbliżyły się do stabilizacji. Chociaż liczba nowych zamówień spadła dwudziesty pierwszy miesiąc z rzędu – co stanowi drugi pod względem długości okres spadkowy w historii badania – to jednak tempo tego spadku uległo spowolnieniu do najsłabszego w całej sekwencji. Co więcej, wskaźnik liczby nowych zamówień odnotował największy wzrost w historii badania, jeśli nie uwzględniać odbicia związanego z pandemią w maju i czerwcu 2020 roku. Podobny trend był widoczny w przypadku liczby nowych zamówień eksportowych. Niektóre firmy zgłosiły ożywienie popytu z rynków UE, Wielkiej Brytanii i Ukrainy.

Zobacz też: Przemysł w Polsce na trwałe odbija od dna! PMI coraz wyżej

Jak widać, ożywienie konsumpcji gospodarstw domowych dotarło już do sektora przemysłowego, który jest producentem dóbr pośrednich wykorzystywanych w procesie produkcyjnym dóbr finalnych, czyli towarów, które konsumujemy. Wskaźnik liczby nowych zamówień na poziomie krajowym, jak i zagranicznym szybko rośnie. To bardzo dobry sygnał, ponieważ słaby popyt zewnętrzny pozostawał czynnikiem mocno ograniczającym skalę poprawy koniunktury przemysłowej. Niemniej, wciąż trudno spodziewać się, aby czynnik ten jakoś znacznie przyczyniał się do ożywienia gospodarczego w najbliższych miesiącach, ponieważ największy partner handlowy, czyli Niemcy, wciąż są w stagnacji, a wychodzenie z jej sideł najpewniej potrwa jeszcze jakiś czas, ponieważ EBC dopiero zakończył cykl podwyżek stóp procentowych. A pamiętajmy, że nasze firmy są poddostawcą głównie dla firm niemieckich, a nie brytyjskich czy ukraińskich.

Drugi fragment dotyczący zapasów brzmi tak:

Zmniejszona produkcja częściowo odzwierciedlała dalszy wzrost poziomu niesprzedanych zapasów, ponieważ zapasy gotowych produktów wzrosły drugi miesiąc z rzędu i to w najszybszym tempie od lipca 2022 roku.

Zmiana zapasów to dość trudne zagadnienie makroekonomiczne. Przykładowo ich spadek, może oznaczać poprawę koniunktury, gdy wynika z szybkiej i nieoczekiwanej konsumpcji, wskutek czego firmy muszą redukować poziom wyrobów gotowych czy półproduktów w celu zaspokojenia popytu konsumpcyjnego czy inwestycyjnego. Ujemna dynamika zapasów może również sugerować recesję, jeżeli to efekt spadku zakupu dóbr pośrednich w związku z np. kiepskimi nastrojami co do przyszłej konsumpcji. I odwrotnie, wzrost zapasów również może oznaczać albo wzrost koniunktury, gdy firmy kumulują dobra zaopatrzeniowe, ponieważ spodziewają się ożywienia w gospodarce, albo recesję, gdy po prostu popyt jest tak niski, że niesprzedany towary stygną w magazynach. Wiele zależy więc nie tylko od kontekstu, ale również struktury (czy zmianie podlegają wyroby gotowe, półprodukty czy surowce).

Obecnie, mamy do czynienia ze wzrostem zapasów gotowych produktów, czyli tych, które są już po obróbce i nadają się na sprzedaż. Można zatem wywnioskować, że wynika to z wciąż niedostatecznie wysokiej konsumpcji w przemyśle (towary stygną w magazynach). Niedługo ten efekt powinien jednak minąć pod wpływem dynamicznie rosnącej konsumpcji.

Zobacz też: Terminale w Kopenhadze i Hamburgu kończą z paliwami kopalnymi

Trzeci fragment mówi o rosnących cenach surowców na rynku globalnym:

Dane dotyczące łańcuchów dostaw i cen ujawniły oznaki ożywienia globalnego popytu na surowce. Czas realizacji dostaw wydłużył się po raz pierwszy od siedmiu miesięcy, a średnie ceny surowców wzrosły po raz pierwszy od ośmiu miesięcy. Polscy producenci kontynuowali jednak obniżanie własnych cen, aby pobudzić popyt. Ceny spadły ósmy miesiąc z rzędu, co stanowi najdłuższą sekwencję obniżek od ponad ośmiu lat.

Co się rzuca w oczy to fakt, że polskie przedsiębiorstwa przemysłowe wciąż obniżały ceny, mimo wzrostu cen surowców na świecie. Przyczyna? Tak jak jest napisane w komunikacie, czyli chęć pobudzenia popytu. To dobry znak dla dezinflacji. Oznacza bowiem, że popyt mógł stać się bardziej elastyczny, tzn. w większym stopniu reaguje na zmiany cen towarów, wskutek czego przedsiębiorstwa zaczynają konkurować o konsumentów polityką cenową.

Strefa euro żegna wysoką inflację. Presja cenowa wygasła!

Wszelkie prawa do treści zastrzeżone.

Gabriel Chrostowski

Analityk makroekonomiczny, w wolnych chwilach uprawiający piłkę nożną oraz biegi krótko- i długodystansowe

Polecane artykuły

Back to top button

Adblock Detected

Please consider supporting us by disabling your ad blocker