Polska

Demografia Polski jest w złym stanie i nie możemy z tym nic zrobić

Demografia Polski, jaka jest, każdy widzi, czyli w dużym uproszczeniu bardzo zła. I niestety praktycznie nic nie możemy z tym zrobić

Demografia Polski, jaka jest, każdy widzi, czyli w dużym uproszczeniu bardzo zła. Przy czym, jak wskazuje prof. Paweł Strzelecki zastępca dyrektora Instytutu Statystyki i Demografii w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie, w wywiadzie udzielonym dla Obserwatora Gospodarczego (cała rozmowa została zamieszczona poniżej), niestety niewiele możemy z tym zrobić. Coraz niższe wskaźniki dzietności notowane w naszym kraju w dużej mierze wynikają ze zmian kulturowych, których nie da się do końca odwrócić żadną polityką publiczną.

  • Demografii Polski się pogarsza. W czerwcu liczba urodzeń w Polsce w ciągu ostatniego roku po raz pierwszy w historii naszego kraju spadła poniżej 300 tys.
  • Polacy mówią, że chcą mieć dzieci. Jednakże nie podejmują żadnych działań, aby chęci stały się rzeczywistością. Co więcej, rodacy, mimo że chcą, to nie planują mieć dzieci! 
  • Niska dzietność w Polsce nie jest spowodowana czynnikami ekonomicznymi, a kulturowymi. Winne nie są słabej jakości usługi publiczne, a zmiana systemu wartości. 

Demografia Polski jest w bardzo złym stanie!

Demografia Polski jest aktualnie w fatalnym stanie, nawet jeżeli weźmiemy pod uwagę, iż w ostatnich dekadach bynajmniej nie napawała ona optymizmem. Liczba urodzeń w naszym kraju osiągnęła szczyt w 2017 roku. Przyszło na świat wówczas aż ponad 400 tys. dzieci! Z drugiej strony warto zaznaczyć, że nawet wtedy, mimo rekordowej liczby urodzeń, byliśmy bardzo daleko od wskaźnika dzietności na poziomie 2,1, który zapewnia prostą zastępowalność pokoleń. W szczytowym momencie dzietność w Polsce wynosiła ok. 1,5. Oznacza to, że gdyby Polki rodziły z częstotliwością taką jak w 2017 roku, to miałyby w ciągu swojego życia przeciętnie 1,5 dziecka.

Jednakże te i tak niezbyt napawające optymizmem statystyki uległy w następnych latach znacznemu pogorszeniu. Ze wstępnych szacunków Głównego Urzędu Statystycznego (GUS) wynika, że w czerwcu urodziło się zaledwie 23,1 tys. dzieci. W miesiącu tym liczba urodzeń w Polsce w ciągu ostatniego roku po raz pierwszy w historii naszego kraju spadła poniżej 300 tys. i wyniosła zaledwie 290,9 tys.!  W praktyce oznacza to, że Polska będzie musiała się w przyszłości zmierzyć z szeregiem, różnorodnych wyzwań. Przykładowo system emerytalny oraz ochrony zdrowia (ten drugi w szczególności) będą musiały przejść gruntowne zmiany, ponieważ w innym przypadku przestaną one efektywnie funkcjonować (niskie emerytury, słaba jakość publicznych usług zdrowotnych).

Dlaczego demografia Polski jest w złym stanie?

Dlaczego demografia Polski jest w złym stanie? Na pierwszy rzut oka zdaje się, iż przyczyny mają w dużej mierze charakter ekonomiczny. Przykładowo weźmy badania ankietowe przeprowadzone przez CBOS. Z danych zaprezentowanych poniżej wynika, że najwięcej Polaków chce mieć dwójkę dzieci! Co więcej, znacznie więcej osób deklaruje, że chce mieć co najmniej trójkę dzieci, niż nie więcej niż jedno. Biorąc pod uwagę dane o tym, ile faktycznie Polacy mają dzieci, wydaję się, że istnieją pewne przeszkody, które utrudniają mieszkańcom naszego kraju zrealizowanie ich prokreacyjnych marzeń. Jakie są to przyczyny? Zdaniem Polaków przede wszystkim: brak stabilności finansowej, kiepska sytuacja mieszkaniowa, obawy kobiet o utratę pracy. 

Ile Polacy chcą mieć dzieci?
Źródło: Małgorzata Sikorska, „Czy zwiększenie dzietności w Polsce jest możliwe?”

W takim razie wystarczy zaradzić tym problemom, aby demografia Polski wróciła na właściwe tory? No cóż, ostatnie lata pokazują, że niekoniecznie. Wiele się w naszym państwie zmieniło na lepsze na analizowanym polu (przykładowo liczba żłobków w Polsce się podwoiła, wprowadzono, a następnie rozszerzono program 500+), a poprawy nie widać. Z drugiej strony, jak zaznacza prof. Paweł Strzelecki, samo to bynajmniej nie oznacza, że poprawy nie ma (w celu ustalenia efektu danej polityki trzeba porównać ją ze stanem kontrfaktycznym). Co więcej, zgodnie z badaniami poprawa usług publicznych faktycznie ułatwia podjęcie decyzji o posiadaniu dziecka. Do tego, wdrożenie 500+ najprawdopodobniej również przyczyniło się do tymczasowego wzrostu liczby urodzeń dzieci. Jednakże ani transfery pieniężne, ani usługi publiczne nie są cudownym panaceum. Co więcej, jak stanowczo podkreśla demograf, z pewnością same z siebie nie sprawią, że dzietność w Polsce osiągnie poziom 2,1. 

Czy Polacy chcą mieć dzieci? Niekoniecznie…

Dlaczego? Otóż wynika to z faktu, że przyczyny stojące za tym, że demografia Polski jest w tak złym stanie, w przeważającej większości nie mają charakteru ekonomicznego! W naszym kraju rodzi się mało, ponieważ Polacy nie planują ich mieć! Faktycznie może i chcemy mieć dzieci, ale jak ironicznie wskazuje prof. Paweł Strzelecki na dopiero na święty nigdy. Wynika to choćby z innego badania CBOS-u, w którym zamiast o chęci zapytano się kobiety o konkretne plany. Zgodnie z danymi zaprezentowanymi poniżej aż 68 proc. Polek w wieku rozrodczym nie wie bądź nie planuje mieć dzieci! Chęci nie tylko nie przeradzają się w realne działania, ale również nawet na same plany. Przy czym, zgodnie z zapewnieniami eksperta to, czy istnieją chęci, jest sprawą również mocno wątpliwe. Anonimowi respondenci mogą zwyczajnie nie chcieć wypaść źle przed samym sobą. 

Demografia Polski jest w złym stanie, bo Polki nie chcą rodzić dzieci!
Źródło: CBOS, „Postawy prokreacyjne kobiet

Ze względu na nadal mocne przywiązywanie do wartości rodzinnych w naszej kulturze, mogą oni mieć niechęć przyznać przed samym sobą, że realnie pożądana przez nich liczba dzieci wynosi 0 bądź 1. Niejako wstydzą się oni przyznać, że jak wskazał Piotr Palutkiewicz w swoim felietonie, bardzo często szczęście, zamiast z dzieci, wolą czerpać z licznych udogodnień świata rozwiniętego. Netflix, podróże zagraniczne, szeroka oferta restauracji, wszech dostępna rozrywka, z których można korzystać do woli niezależnie od ilości posiadanego potomstwa. Dzieci na początkowym etapie ich rozwoju, ograniczają naturalnie możliwości korzystania z tych dobrodziejstw. No dobrze, ale załóżmy, że Polacy są prawdomówni.

To głównie kultura sprawia, że dzietność w Polsce jest tak niska

Jednakże nawet przy takim założeniu również winne, zdaniem eksperta, są czynniki kulturowo-społeczne, a nie ekonomiczne. Po pierwsze kobiety mogą chcieć mieć dzieci, ale z odpowiednim partnerem. Ze względu na hipergamię pań, będą one chciały znaleźć drugą połówkę, która ma wykształcenie co najmniej niezgorsze od nich. Niestety wielokrotnie zadanie to będzie zwyczajnie niewykonalne. Nierówności edukacyjne w Polsce ze względu na płeć pozostają wysokie. Z raportu Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że w roku szkolnym 2020/2021 prawie dwa razy więcej kobiet, niż mężczyzn ukończyło studia w Polsce. Przy czym co warto zauważyć, że w ostatnich latach nie doszło w tej materii w zasadzie do żadnej zmiany.

Do tego, oczywiście kobiety chcą dziecko, ale pod warunkiem równego podziału obowiązku rodzicielskich. A ten w przypadku polskich związków bynajmniej nie jest opcją domyślną. Nawet w rodzinach, w których oboje rodziców ma pracę, podział obowiązków rodzicielskich jest nierówny. Przykładowo jak widać na poniższym wykresie, co do zasady matka w największym stopniu zajmuje się wychowaniem dzieci. Przy czym, nie przesądzam tutaj o winie którejkolwiek płci, ani o tym, jak dalece wynika to z czynników o charakterze naturalnym. Po prostu wskazuje na to, że ucząca się bardzo długo kobieta, wychowana w przekonaniu, że ma się rozwijać, dobrze zarabiać itd., zwyczajnie będzie wolała nie mieć dziecka, niż poświęcić dla jego urodzenia, a następnie wychowania karierę zawodową. 

Demografia Polski jest w złym stanie ze względu na nierówny podział obowiązków rodzicielskich
Źródło: Polski Instytut Ekonomiczny, „Praca a dom. Wyzwania dla rodziców i ich konsekwencje”

Zmianę kultury widać nawet w kwestiach tak prozaicznych, jak ocena niebezpieczeństw związanych z narodzinami dziecka. W przeszłości i to jeszcze nie tak dawnej z narodzinami faktycznie wiązały się z niemałym ryzykiem dla matki, a to, że dziecko dożyje dorosłości, było prawdopodobne, ale niepewne. Przykładowo zgodnie z danymi zamieszczonymi powyżej, jeszcze w 1960 roku 6,51 proc. Polaków nie dożywało 5. roku życia. Co więcej, na 100 tys. narodzin przypadało ok. 43 zgony matek. W 2020 roku zaś ten pierwszy odsetek był 15-krotnie mniejszy, a śmiertelność matek 17-krotnie mniejsza. Jednakże, jak wskazuje prof. Strzelecki, to dzisiaj w rozmowach znacznie częściej można usłyszeć o obawach dotyczących stanu zdrowia planowanego dziecka, które odstraszają od podjęcia decyzji o jego narodzinach.

Rząd ma związane ręce

Przy czym, co warto zaznaczyć, ze względu na kulturowy charakter opisanych wyżej czynników rząd pozostaje praktycznie bezsilny. Faktycznie znane są przypadki w historii ludzi, którzy poradzili sobie pierwszym z wymienionych problemów. Choćby Robert Mugabe, były prezydent Zimbabwe, doprowadził do tego, że w państwie wzrost cen przerodził się w hiperinflację, a gospodarka wpadła w ogromny kryzys. Dzięki temu z pewnością mieszkańcy tego państwa stracili możliwość cieszenia się z wielu udogodnień, odciągających ich od rodzenia dzieci. Jednakże na szczęście w demokracjach, w których mamy możliwość żyć, do takiej sytuacji nie dojdzie nigdy. Przy czym, kwestia związana z niemożnością rozwiązania problemu przez publiczne polityki dotyczy również spraw mniej oczywistych. 

Weźmy za przykład nierówny podział obowiązków rodzicielskich i związane z tym wyhamowanie kariery zawodowej kobiety. Kraje takie jak Dania czy Szwecja w ostatnich dekadach podjęły ogrom działań, aby ograniczyć tak zwaną karę za dzieci do minimum. Przy czym co warto zaznaczyć, na tle państw takich jak Wielka Brytania czy w szczególności Niemcy, państwom tym udało się osiągnąć wiele również na polu kulturowym. Jednakże nie zmienia to faktu, że w krajach tych urodzenia dziecka jest nadal dla kobiet skrajnie nieopłacalną decyzją. 

Wykres 1. Kara za narodziny dziecka

Kara za narodziny dziecka
Źródło: CEPR, Child penalties across countries: Evidence and explanations

Jak widać na zamieszczonym powyżej wykresie, zarobki kobiet i mężczyzn przed narodzinami dziecka podążają praktycznie tą samą ścieżka. Potem zaś na świat przychodzi potomstwo i zarobki Dunek obniżają się o 30 proc., a Szwedek aż o 60 proc. w stosunku do kobiet, które nadal kontynuowały karierę zawodową!  Co prawda, luka ta z czasem się zmniejsza, ale nadal pozostaje znacząca. 10 lat po narodzinach dziecka mieszkanki wspomnianych krajów zarabiały średnio, kolejno o 26 oraz 21 proc. mniej od swoich koleżanek, które zdecydowały się być bezdzietne, gdzie w przypadku ojców efekt, jeżeli w ogóle występuje, jest mały i jedynie tymczasowy. 

Zobacz także: Iberia zatrudni więcej kobiet na kierowniczych stanowiskach

Demografia Polski nie wróci na właściwe tory. Nie istnieje żaden Graal

Przy czym, jak wyraźnie zaznacza prof. Paweł Strzelecki, bynajmniej nie oznacza to, że powinniśmy się poddać. Zdaniem eksperta nadal powinniśmy przykładowo poprawić jakość usług publicznych, które wpływają na to, czy ludzie chcą mieć dzieci, choć nie tak bardzo, jak sugerują niektórzy. Jednakże przede wszystkim powinniśmy przygotować się na zmiany, które nadejdą, a nie liczyć na to, że nagle uda się nam stworzyć program, który sprawi, że demografia Polski drastycznie się poprawi. Nie ma żadnego cudownego Grala, którym da się podnieść dzietność do poziomu zastępowalności pokoleń.

Korea Południowa, czyli jak najwyższą dzietność świata zamienić na najmniejszą [RAPORT OG]

Wszelkie prawa do treści zastrzeżone.

Adam Suraj

Ekonomista zarażony miłością do tej nauki przez Ha-Joon Chang. To on pokazał, że ekonomia to nie są nudne obliczenia, a nauka o życiu społecznym.

Polecane artykuły

Back to top button

Adblock Detected

Please consider supporting us by disabling your ad blocker