EuropaGospodarkaRaporty OG

Bałkany Zachodnie, czyli tam gdzie dobrobyt jeszcze nie dotarł [RAPORT OG]

Bałkany Zachodnie to region pozostający na peryferiach Europy, niejako wysunięty na margines europejskiej integracji gospodarczej, który od środka wyniszczają konflikty polityczne. To także region umiarkowanie wysokich nierówności, słabych instytucji, dużych barier rozwojowych, różnych systemów walutowych, w którym model wzrostu bazuje na popycie wewnętrznym, czyli konsumpcji krajowej, która z jednej strony pozwala osiągać całkiem wysokie stopy wzrostu, z drugiej zaś odpowiada za trwale głęboki deficyt na rachunku obrotów bieżących. Receptą na dogonienie krajów Europy Środkowo-Wschodniej, a w dalekiej przyszłości Europy Zachodniej jest budowa modelu gospodarczego opartego na wysoko wykwalifikowanej i konkurencyjnej sile roboczej, która przyciągnie kapitał zagraniczny i przedsiębiorstwa międzynarodowe z know-how oraz zapleczem technologicznym. Innymi słowy, gospodarki Bałkanów Zachodnich powinny obrać podobny kurs, co kraje Europy Środkowo-Wschodniej po wyjściu z systemu komunistycznego. W niniejszym raporcie stawiamy jednak tezę, że Istnieje duże ograniczenie dla takiego scenariusza – drenaż mózgów przy jednoczesnej recesji demograficznej.

Szybki i stabilny wzrost w XXI wieku

Na region Bałkanów Zachodnich (w skrócie: BZ) składa się sześć krajów: Albania, Bośnia i Hercegowina, Czarnogóra, Kosowo, Macedonia Północna oraz Serbia. Gospodarki BZ dysponują dużymi możliwościami rozwojowymi, o czym świadczy wysoka stopa wzrostu potencjalnego przekraczająca 3% (wyższa niż średnio w UE i znajdująca się w okolicach poziomu dla Polski, Czech, Węgier czy Rumunii). Nie powinno dziwić zatem, że region ten rozwijał się w ostatnich dekadach w podobnym tempie, jak region Europy Środkowo-Wschodniej. Przed światowym kryzysem finansowym, tempo wzrostu wyniosło 5,0% wobec 4,8% w krajach EŚW oraz 2,1% w rozwiniętych gospodarkach OECD.

Następnie przyszedł okres kilkuletniego spowolnienia wynikającego ze stagnacji wśród głównych partnerów handlowych z UE. Niemniej, relatywnie niska sieć powiązań handlowo-finansowych z gospodarką amerykańską i eurozoną sprawiła, że przez globalną recesję, Bałkanom Zachodnim udało się przejść suchą stopą. W rezultacie, lata 2009-2015 to okres, w którym proces konwergencji gospodarczej był kontynuowany: zasypano 1,5 p. proc. luki dochodowej. Ostatnie lata to również czas dość szybkiego wzrostu, choć niższego w porównaniu do Polski i innych gospodarek naszego regionu, co w dużym stopniu wynika z wyższej wrażliwości na szoki zewnętrzne (pandemia i rosyjska agresja na Ukrainę) przy ograniczonej przestrzeni fiskalnej.

Zróżnicowana odporność na szoki

Spośród gospodarek z Bałkanów Zachodnich, Czarnogóra została najbardziej poturbowana przez kryzys pandemiczny. PKB kraju skurczył się w 2020 roku aż o 15,3%, co zdecydowanie wykracza poza skalę recesji w Bośni, Serbii, Macedonii Północnej i Kosowie. Dlaczego?

Po pierwsze, sektorowi turystycznemu – który odpowiada za 25% PKB i zapewnia co dziesiąte miejsce pracy – najmocniej oberwało się podczas kryzysu pandemicznego wskutek surowych restrykcji na poziomie krajowym i globalnym. Po drugie, wysoki poziom długu publicznego w relacji do PKB (78,8% ~2019) przed wybuchem pandemii ograniczył przestrzeń fiskalną do wspierania sfery realnej w obliczu recesji. Po trzecie, silnie skoncentrowana struktura eksportu (głównie w UE) zwiększyła podatność na szok handlowy i zerwane łańcuchy dostaw. Badanie Komisji Europejskiej z 2018 roku dowodzi, że Czarnogóra ma najsilniej zsynchronizowany cykl koniunkturalny z UE w wyniku wysokiej integracji handlowej (wskaźnik korelacji wzrostu pomiędzy Czarnogórą i gospodarką unijną wynosi aż 0,8). Dopiero 2022 rok pozwolił odreagować turystyce poprzez reorientację konsumencką i stopniowe nadrabianie „podróżniczych” strat. Toteż dynamika PKB należała do najszybszych w regionie (w 2021 r. też, ale to efekt bazy).

Po czwarte, Czarnogóra to bardzo mała gospodarka otwarta pozbawiona suwerenności monetarnej, co implikuje wysoką podatność na wstrząsy zewnętrzne i wahania cykli koniunkturalnych. I last but not least, Czarnogóra jest krajem jednostronnie zeuroizowanym (od 2002 r. prawnym środkiem płatniczym na ternie jurysdykcji jest euro, jednostronna euroizacja oznacza, że dany kraj pozbywa się posiadania własnej waluty na rzecz wspólnej europejskiej waluty, ale nie ma wpływu na kształt polityki monetarnej w strefie euro, gdyż jest poza UGW), co wiąże się z brakiem możliwości stabilizowania koniunktury kanałem instrumentarium polityki pieniężnej, wskutek czego gospodarka jest bardziej rozchybotana większymi wahaniami koniunktury. Globalna lub europejska dekoniunktura zawsze najsilniej uderza właśnie w ten kraj: w 2009 r. podczas światowego kryzysu finansowego PKB spadł o 5,8%, w 2012 r., gdy strefa euro znalazła się w kryzysie zadłużeniowym, gospodarka załamała się o 2,7%, a w 2020 skala recesji wyniosła aż 15,3%.

Inne kraje regionu z bardziej dywersyfikowaną strukturą gospodarczą i charakteryzujące się większą swobodą monetarną (poza Kosowem, które również przyjęło euro w 2002 r.) były zdecydowanie mniej wrażliwe (zob. wykres powyżej). Szczególną odpornością wykazała się gospodarka Serbii, która skurczyła się zaledwie o 0,9% w 2020 roku, by wzrosnąć o 7,3% w 2021 roku.

Można wskazać co najmniej trzy przyczyny, dlaczego Serbia gospodarczo najmniej ucierpiała podczas pandemii. Po pierwsze, sektor turystyczny ma najniższy wkład spośród wszystkich gospodarek regionu – turystyka wytwarza zaledwie 1,8% rocznego PKB. Po drugie, Serbia posiada najbardziej rozdrobioną strukturę eksportu zarówno w ujęciu geograficznym, jak i przedmiotowym. Wpływ miał również wysoki stopień integracji handlowej z Rosją i Chinami, które albo bagatelizowały zdrowotne skutki pandemii i podtrzymywały aktywność gospodarczą (Rosja), albo stosunkowo szybko uporały się z pierwszą falą pandemii (Chiny). Po trzecie, większe gospodarki są co do zasady mniej podatne na szoki i mniej uzależnione od importu artykułów pierwszej potrzeby, m.in. przez efekty skali (jesteś większy to możesz produkować więcej i efektywniej).

Ekonomiczne konsekwencje rosyjskiej agresji na Ukrainę takie jak szok cen energii i żywności, wzrost stóp procentowych i słaby popyt zewnętrzny dość mocno nadwyrężyły gospodarki analizowanego regionu poprzez pojawienie się negatywnego szoku terms od trade przy rosnącym i materializującym się ryzyku odpływu kapitału. Który kraj ucierpiał najsilniej?

Serbia, czyli kraj najsilniej zintegrowany z gospodarka rosyjską. Kryzys energetyczny początkowo uwypuklił słabości i dotknął wrażliwe punkty: wysokie uzależnienie od surowców energetycznych sprowadzanych z Rosji, wysoka integracja handlowa z tym krajem oraz przemysł oparty na tanich i nieodnawialnych źródłach energii. W pierwszych miesiącach wojny, gdy ceny energii i żywności wystrzeliły, a UE systematycznie nakładała sankcję na Federację Rosyjską roczna dynamika produkcji przemysłowej (w ujęciu odsezonowanym) skurczyła się w tym kraju z 3,7% w marcu do -1,4%, -2,1%. -1,1% i -0,7% w okresie od lipca do października 2022 r. W rezultacie PKB wzrósł tylko o 2,0% w ub. roku, czyli najsłabiej obok Macedonii Północnej. 2023 rok również upłynął pod znakiem słabszego wzrostu na poziomie 2,0%, ponieważ wysoki udział eksportu w PKB oddziałuje hamująco na koniunkturę w związku ze spowolnieniem w gospodarce światowej. Jednocześnie jednak Serbia ma przed sobą najlepsze perspektywy wzrostu na nadchodzące lata, aczkolwiek różnice między gospodarkami są niewielkie.

Doganianie UE jest nierównomierne. Czarnogóra goni szybko, Albania i Bośnia człapią

Kraje Bałkanów Zachodnich czynią postęp w zakresie konwergencji dochodowej z UE, choć obraz doganiania jest nierównomierny. Jedne gospodarki szybko zasypują lukę rozwojową, jak Czarnogóra i Macedonia Północna, drugie wciąż tkwią daleko za Zachodem, a ich proces konwergencji z pewnością nie zadowala ambicji rozwojowych, jak Bośnia i Hercegowina oraz Albania.

Konwergencję dochodową najczęściej bada się poprzez relację dochodu na mieszkańca w danym kraju do dochodu na mieszkańca w jakimś benchmarku, którym w tym przypadku jest średnia unijna. W 2022 roku wskaźnik ten wahał się od zaledwie 34% w Bośni i Hercegowinie do 50% w Czarnogórze (Eurostat nie dysponuje danymi dla Kosowa, ale wg szacunków Banku Światowego w przypadku tego kraju wskaźnik konwergencji względem UE to około 27%).

Tempo konwergencji znacznie się różniło w ostatniej dekadzie. Jej prędkość mierzona jako różnica pomiędzy stosunkiem dochodu per capita kraju do dochodu per capita w UE w 2011 i 2022 roku jest najwyższa w Macedonii Północnej i Czarnogórze (+8 p. proc.), a najniższa w Serbii i Albanii (+4 p. proc.). W Bośni relatywny dochód względem UE zwiększył się o 5 p. proc. Warto podkreślić, że relatywne rozwarstwienie w poziomie rozwoju gospodarczego w BZ wzrosło. Jeszcze w 2011 roku różnica we wskaźniku konwergencji pomiędzy najbardziej rozwiniętym i najmniej rozwiniętym krajem regionu wynosiła 12 p.proc. W 2022 r. było to już 16 p. proc. lub 22,7 p.proc., jeżeli weźmiemy pod uwagę Kosowo. Puentując, część krajów pokonuje drogę konwergencji w tempie biegu na kilometr, inne, jakby biegły maraton. Pytanie brzmi: dlaczego? Dlaczego Czarnogóra rozwija się tak szybko, a Serbia czy Bośnia tak wolno?

Można postawić trzy hipotezy: 1) bardziej ekspansywna polityka fiskalna, 2) wyższa jakość kapitału ludzkiego oraz 3) lepsze otoczenie instytucjonalne. Patrząc bowiem na rozwój gospodarczy państw na całym świecie w XXI wieku zarysowuje się pewne tendencja: im bardziej aktywna polityka gospodarcza, lepiej wykształcone społeczeństwo i silniejsze instytucje, tym szybszy wzrost. Połączenie tych trzech sił wydaje się mieć piorunujący wpływ na rozwój społeczno-ekonomiczny. Można wyjść z założenia, że nie inaczej jest w regionie Bałkanów Zachodnich.

Inwestycje są wysokie, ale stopy zwrotu niskie

Najpierw spójrzmy na inwestycje. Jeżeli w ekonomii coś wiemy na pewno, to to, że inwestycje niewątpliwie determinują zarówno krótko-, jak i długookresowy wzrost gospodarczy. Wszystkie najbogatsze kraje świata w swojej długoletniej historii przechodziły przez krótsze bądź dłuższe cykle inwestycyjne. Dobrym casusem jest Korea Południowa, która przez wiele lat inwestowała (i wciąż inwestuje) grube miliardy w rozwój infrastruktury czy w edukację, co pozwoliło jej stać się światowym czempionem wzrostu. Więcej w raporcie nt. cudu nad rzeką Han.

Wykres poniżej pokazuje, że liderem w stopie inwestycji jest Kosowo, które ponad 30% dochodu narodowego przeznacza na nakłady w środki trwałe. Relatywnie wysoki jest także napływ bezpośrednich inwestycji zagranicznych, który w 2022 r. wyniósł nieco ponad 10% PKB. Za tak wysoką stopą inwestycji krajowych i zagranicznych kryją się jednak ogromny kapitał płynący na tamtejszy rynek nieruchomości, m.in. ze strony diaspory. Przykładowo, aż 60% BIZ stanowią inwestycje w sektor nieruchomości i budownictwa. Natomiast w przypadku inwestycji krajowych marginalną część stanowią nakłady na infrastrukturę techniczną, energetykę, ochronę zdrowia itd. Innymi słowy, nie za bardzo wspierają one potencjał gospodarczy kraju, na co wskazywał m.in. OECD w raporcie z 2021 roku. 

Zaraz za Kosowem pod względem stopy inwestycji wyróżnia się Czarnogóra. W okresie przed pandemią inwestycje osiągały blisko 30% PKB. Przybrały one tak duży rozmiar w zasadzie „z dnia na dzień”. Jeszcze w 2015 roku Czarnogóra była jednym z krajów regionu o najniższej stopie inwestycji. Szybki wzrost stopy inwestycji to efekt potężnego projektu infrastrukturalnego finansowanego ze środków sektora publicznego, w tym głównie z emisji obligacji skarbowych nabywanych przez chińskie banki oraz pożyczek. W 2016 roku rozpoczęto budowę autostrady Bar-Boljare, która jest częścią szerszego projektu budowy autostrady na linii Belgrad-Bar.

Wzrost inwestycji rządowych pobudził gospodarkę, choć jednocześnie zwiększył presję na finanse publiczne, ponieważ dług sektora general government w relacji do PKB zwiększył się z 66,4% w 2016 r. do 78,8% w 2019 r. Seria szoków spowolniła postępy w budowie autostrady. Tak czy inaczej, kierunek, w jakim podążą polityka rozwojowa państwa w postaci nacisku na inwestycję zwiększające potencjał gospodarki, należy uznać za pożądany, choć – co typowe dla tego regionu – ujawniono, że część umów pożyczkowych z Chinami było wynikiem korupcji. Ogólnie rzecz biorąc, Bałkany Zachodnie to region, w którym stopa inwestycji jest wysoka. Inwestycje to jedna strona medalu. Druga strona to ich efektywność.

Z podręczników do makroekonomii wiemy, że im wyższy poziom zakumulowanego kapitału na pracownika, a co za tym idzie w gospodarce, tym długookresowo wyższy poziom PKB, ponieważ zwiększa się potencjał gospodarki (np. 8 komputerów na 10 pracowników, daje lepsze efekty, niż 5 komputerów na 10 pracowników). Jednak stopy zwrotu z tego zakumulowanego kapitału zależą już od tego, kto ten kapitał materialny obsługuje, czyli najprościej ujmując, jak wysoki jest poziom wykształcenia społeczeństwa, a także jaki jest postęp techniczny. Podstawowym wskaźnikiem, dzięki któremu jesteśmy w stanie ocenić i porównać poziom kapitału ludzkiego jest Indeks Kapitału Ludzkiego (HCI) mierzony przez Bank Światowy. HCI to oczekiwana produktywność przyszłego pracownika urodzonego dzisiaj, która jest funkcją przeciętnej liczby lat nauki i przeciętnego stanu zdrowia.

Bałkany Zachodnie to region, w którym występuje wysoki poziom akumulacji kapitału fizycznego (maszyny, urządzenia, budynki itd.), który daje jednak bardzo niską stopę zwrotu w związku z niską jakością kapitału ludzkiego. Innymi słowy, siła robocza przy tym samym zasobie środków trwałych jest w stanie wyprodukować relatywnie niewiele dóbr. Uważam to za główną bolączkę tego regionu. Ona się jeszcze nie ujawnia w danych o wzroście PKB, ponieważ kraje te są wciąż skrajnie niedoinwestowane pod względem kapitału fizycznego. Długookresowo, jeżeli nie zajdą żadne poważne zmiany (dotyczące nie tylko nieefektywnego systemu edukacji, ale również tzw. drenażu mózgu, z czym region zmaga się od lat, o czym szerzej będzie później), niska jakość kapitału ludzkiego stanie się główną barierą dla rozwoju gospodarczego i procesu konwergencji w regionie Bałkanów Zachodnich.

Czarnogóra najbardziej przyjaznym miejscem dla kapitału zagranicznego

Czarnogóra przykuwa oko ze względu na najwyższy w regionie napływ bezpośrednich inwestycji zagraniczych. Dlaczego kraj jest tak atrakcyjnym miejscem dla nierezydentów? Spróbujmy rozwikłać tę zagadkę metodą eliminacji potencjalnych przyczyn. Można postawić cztery hipotezy: 1) niskie podatki dla korporacji, 2) rentowny sektor turystyczny zachęcający inwestorów zagranicznych, 3) relatywnie niskie koszty pracy, 4) lepsze otoczenie instytucjonalne, 5) jednostronna euroizacja.

Zacznijmy od podatków. System podatkowy dla zagranicznych korporacji najbardziej opresyjny jest w Serbii, gdzie stawka CIT wynosi 15% niezależnie od poziomu osiąganego zysku operacyjnego (dochód netto przed opodatkowaniem), czyli podstawy opodatkowania, a zatem jest to podatek liniowy. Najniższe opodatkowanie dochodów generowanych przez osoby prawne występuje w Czarnogórze (9%). Jednak jest tu mały haczyk. Mianowicie podatek CIT ma charakter progresywny, tzn. obciążenie procentowe rośnie wraz ze wzrostem notowanych dochodów. Najniższa stawka 9% obejmuje przedsiębiorstwa, których podstawa opodatkowania nie przekracza 100 tys. EUR. Od zysku powyżej 100 tys. EUR do 1,5 mln EUR stawka CIT wynosi 12%, natomiast powyżej 1,5 mln EUR jest to już 15%. Konstrukcja podatku od osób prawnych faworyzuje małe przedsiębiorstwa, którymi zazwyczaj nie są spółki zagraniczne.

Niskie podatki odgrywają pewną rolę w stymulowaniu BIZ lecz raczej nie stanowią głównego motoru. Zwłaszcza, że w innych krajach – poza wspomnianą Serbią – stawka CIT wynosi 10% i ma charakter liniowy, a mimo to, tam kapitał zagraniczny nie znajduje ujścia. Szerzej rzecz biorąc, stopa podatkowa dla osób prawnych w Bałkanach Zachodnich jest na tle krajów rozwiniętych bardzo niska, a różnice pomiędzy krajami tego regionu w CIT nie występują lub są niewielkie.

Około jedna trzecia napływu BIZ w Czarnogórze stanowi sektor turystyczny. Dobrym przykładem takich inwestycji jest mieszkaniowo-handlowo-turystyczna „wioska” o nazwie Porto Montenegro czy inne centrum turystyczne jak Porto Novi. Czarnogóra ze względu na swoją zasobność w góry, morze i śródziemnomorski klimat dysponuje dużym i bardzo przystępnym cenowo potencjałem turystycznym, co skłania zagranicznych inwestorów do lokowania kapitału i reinwestowania zysków, ponieważ biznes jest rentowny.

Rozprawmy się z trzecią hipotezą. Niski poziom kosztów pracy na tle wysokiej jakości kapitału ludzkiego może skłaniać zagraniczne przedsiębiorstwa do inwestowania w danym kraju, czy to w formie przejmowania części/całości udziałów innych spółek (inwestycja typu brownfield), czy budowy przedsiębiorstwa od podstaw (inwestycje typu greenfield), które następnie mogą niejako same z siebie generować BIZ w postaci reinwestowanych zysków. Wie, coś o tym Polska gospodarka, która od lat jest atrakcyjnym miejscem dla inwestorów zagranicznych ze względu szeroko i dobrze wykształcone społeczeństwo i wciąż bardzo niskie koszty pracy na tle wyżej rozwiniętych krajów UE.

Czarnogóra na tle swojego regionu również wyróżnia się relatywnie niskimi kosztami pracy przy wysokiej jakości kapitału ludzkiego (zob. wykres poniżej, MNE = Czarnogóra), wskutek czego osiąga relatywnie wysokie stopy zwrotu z czynnika pracy, czym najpewniej obala konkurentów z regionu w przyciąganiu zagranicznego kapitału.

Niemniej, warto przy tym podkreślić, że generalnie regionowi Bałkanów Zachodnich trudno jest rozwinąć skrzydła poprzez zbudowanie modelu trwałego i wysokiego wzrostu opartego na taniej sile roboczej. Główną „przeszkodą” są gospodarki Europy Środkowo-Wschodniej, w których relacja kosztów pracy do jakości kapitału ludzkiego, a co za tym idzie, wydajności pracy, jest zdecydowanie bardziej konkurencyjna.

To nas prowadzi do wniosku, że reformy strukturalne powinny przede wszystkim skupić się na zwiększeniu jakości systemu edukacji na wszystkich jej szczeblach: od edukacji przedszkolnej do podstawowej, licealnej i kształcenia wyższego. Cóż z tego, że akumulacja kapitału jest względnie wysoka, gdy ostatecznie brakuje wykwalifikowanej siły roboczej. To przecież na fundamentach równego dostępu do całkiem wysokiego poziomu kształcenia, gospodarki EŚW (zwłaszcza Polska) zbudowały szybki wzrost gospodarczy po wyjściu z systemu komunistycznego. Kapitał ludzki i wykwalifikowana siła robocza są niezbędne do poprawy konkurencyjności, przyciągania inwestycji i osiągania postępu w rozwoju gospodarczym.

Drugim najbardziej atrakcyjnym miejscem dla kapitału zagranicznego w regionie BZ jest Albania. Zaraz po Czarnogórze gospodarka Albanii wyróżnia się najbardziej korzystnym stosunkiem kosztów pracy do jakości kapitału ludzkiego, co wyjaśnia wysoką atrakcyjność inwestycyjną na tle regionu. Jest również miejscem atrakcyjnym, jeżeli spojrzeć na koszty pracy w relacji do indeksu kapitału ludzkiego. Czarnogóra przeważa od Albanii i innych krajów regionu pod względem otoczenia instytucjonalnego (zob. wykres poniżej), co może wyjaśniać różnice w napływie zagranicznego kapitału. To jak szybko i sprawnie działają sądy, czy przestrzegana jest własność prywatna, jakie jest ryzyko korupcji, na ile władza przestrzega demokracji oraz czy prawo i sądy chronią aktywność gospodarczą (np. inwestycje) jest istotne dla przedsiębiorstw transnarodowych. Warto jednak zaznaczyć, że wszystkie kraje BZ mocno odstają od Chorwacji, czyli kraju UE położonego obok państw bałkańskich.

Istotnym czynnikiem zwiększającym atrakcyjność inwestycyjną Czarnogóry jest również euroizacja gospodarki. Posługiwanie się wspólną europejską walutą eliminuje ryzyko kursowe, co ułatwia lokowanie kapitału w Czarnogórze – zarówno dla inwestorów portfelowych, jak i bezpośrednich. Euroizacja ma jednak swoje istotne wady, o czym szerzej będzie w następnym rozdziale, w którym przyjrzymy się zagadnieniu stabilności fiskalnej i makroekonomicznej.

Zobacz też: Ekosocjalizm, czyli dlaczego dewzrost zniszczy pokój i dobrobyt, a potem klimat [RAPORT OG]

Deficyty bliźniacze pogarszają krajobraz makroekonomiczny

Stabilność fiskalna jest szerokim zagadnieniem makroekonomicznym i aby ją ocenić zazwyczaj analizuje się wiele wskaźników począwszy od podstawowych parametrów jak relacja długu publicznego i deficytu budżetowego do PKB, a skończywszy na kosztach obsługi zadłużenia rządu, strukturze terminowej wyemitowanych obligacji skarbowych czy strukturze walutowej. Jedną sytuacje uważam za szczególne groźną dla stabilności sektora finansów publicznych: gdy w gospodarce utrwala się zjawisko posiadania głębokich deficytów bliźniaczych. Ocenę sytuacji fiskalnej można więc spłycić do pozycji zewnętrznej – jeżeli jest ona silna, to stanowi swego rodzaju bufor ochronny przed zagrożeniami związanymi z niestabilnością makroekonomiczną i fiskalną.

Występowanie utrwalonych deficytów bliźniaczych rozumiem jako niezależne od fazy cyklu koniunkturalnego oraz występowania szoków podażowych notoryczne utrzymywanie deficytu w saldzie fiskalnym oraz saldzie obrotów bieżących. Taka kombinacja stanowi ryzyko pogorszenia sytuacji fiskalnej oraz makroekonomicznej. Deficyt na rachunku obrotów bieżących po pierwsze świadczy o niskiej konkurencyjności gospodarki, ponieważ oznacza, że na poziomie całej gospodarki kapitał finansowy odpływa (często wskutek pojawienia się deficytu handlowego). Po drugie, powstaje wówczas ujemna luka pomiędzy kapitałem finansowym napływającym do kraju, a odpływającym z kraju, którą trzeba zasypać zadłużeniem zagranicznym (publicznym bądź prywatnym). Ma to dwojakie negatywne konsekwencje.

Rośnie presja na zadłużenie, która jest szczególnie groźna, jeżeli absorbuje ją sektor prywatny. Ponadto niezależnie od źródła pokrycia deficytu na rachunku obrotów bieżących, zadłużenie w zagranicznej walucie rośnie (chyba, że jesteśmy członkiem obszaru walutowego), a bardzo często to zadłużenie w obcej walucie stanowi punkt zapalny wybuchu kryzysu zadłużeniowego.

Głęboki deficyt w obrotach bieżących to także wyższa premia za ryzyko ze strony inwestorów zagranicznych, mniejsza atrakcyjność inwestycyjna oraz słabsza waluta. Najbardziej krytyczną sytuacją jest zupełna utrata zaufania inwestorów zagranicznych, którzy przestają udzielać kredytu, co w teorii makroekonomii nazywamy „nagłym zaprzestaniem” (ang. ‘sudden stop’) przepływów kapitału. Wówczas kraj musi zwrócić się z prośbą o pożyczkę do międzynarodowych instytucji finansowych, najczęściej do Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW), a jego wiarygodność na międzynarodowym rynku finansowym topnieje.

Relatywnie mocna i stabilna pozycja zewnętrzna mierzona saldem na rachunku obrotów bieżącym skorygowanym o napływ BIZ (jeżeli tak rozumiane saldo jest w nadwyżce, wtedy kraj utrzymuje się we względnej równowadze, ponieważ deficyt pokryty jest inwestycjami, które tworzą nowe miejsca pracy, zwiększają know-how i podwyższają potencjał gospodarki) występuje w Serbii i Macedonii Północnej. Serbia podtrzymuje równowagę makroekonomiczną głównie kanałem sporego napływu netto bezpośrednich inwestycji zagranicznych, które rokrocznie wynoszą ok. 8% PKB, co nawet przy deficycie w obrotach bieżących rzędu 7% PKB pozwala zachować stabilność na poziomie makroekonomicznym. Natomiast Macedonia Północna swoją względną równowagę zawdzięcza dość niskiemu deficytowi na rachunku obrotów bieżących (średnia w latach 2011-2019 ~ -1,96% PKB) przy stabilnie napływającym kapitale zza granicy. Kruchą pozycję zewnętrzną mają Czarnogóra i Kosowo – zwłaszcza ten pierwszy z wymienionych krajów.

Jeszcze dobitniej skalę nierównowagi makroekonomicznej pokazuje poniższy wykres przedstawiający średni poziom salda rachunku obrotów bieżących i salda budżetowego w latach 2011-2022. We wszystkich analizowanych gospodarkach średnio rzecz biorąc występuje deficyt bliźniaczy, jednak zdecydowanie najgłębszy rozmiar przybiera on w Czarnogórze. Pytanie brzmi: dlaczego i czy euroizacja „macza w tym palce”? Mały spoiler: tak. Nie jest bowiem przypadkiem, że to właśnie w Czarnogórze i Kosowie (gospodarki zeuroizowane) występują największe nierównowagi – oprócz Albanii.

Mimo że formalnie, gospodarki, w których występuje tzw. jednostronna euroizacja nie są częścią Unii Gospodarczej i Walutowej, to nieformalnie do niej należą: mechanizmy ekonomiczne są takie same. W efekcie, zauważalnych jest kilka zjawisk typowych dla gospodarek Europy Południowej należących do strefy euro (tzw. kraje GIPS: Grecja, Włochy, Portugalia, Hiszpania), które – jak się później okazało – nie były gotowe na przyjęcie wspólnej waluty.

Przede wszystkim są to duże wahania koniunktury implikowane osłabieniem polityki gospodarczej wskutek braku niezależności jednej z jej „odnóg”, tj. polityki monetarnej. W rezultacie, oddziaływanie sił policy mixu na gospodarkę w celu ograniczenia wahań koniunktury wokół trendu (potencjalnego PKB) jest stłumione, a dekoniunktura przybiera głębokie rozmiary, co automatycznie podwyższa dług publiczny w relacji do PKB (zob. wykres poniżej). Prowadzenie polityki stabilizacyjnej spoczywa na barkach narzędzi polityki fiskalnej, które w obliczu wysokiego poziomu zadłużenia publicznego mają związane ręce, ponieważ przestrzeń fiskalna jest ograniczona. Co więcej, przeprowadzenie procesu luzowania ilościowego na szeroką skalę – instrument coraz częściej wykorzystywany nawet przez mniejsze gospodarki – poprzez skup obligacji skarbowych na rynku wtórnym przez krajowy bank centralny i tym samym obniżenie rentowności emitowanych obligacji i kosztów obsługi długu państwowego jest niemożliwe.

Po drugie, brak suwerenności monetarnej wiąże się z pozbyciem istotnego narzędzia w czasach dekoniunktury, czyli nominalnego kursu walutowego, który często staje się w takich warunkach automatycznym stabilizatorem koniunktury. Ponieważ Czarnogóra nie może zdeprecjonować waluty lub w skrajnym scenariuszu poddać jej dewaluacji, odzyskiwanie konkurencyjność eksportowej to proces trwały i – jak się na razie okazuje – niemożliwy, ponieważ kraj od lat notuje deficyt na rachunku obrotów bieżących na poziomach kilkunastu procent w stosunku do PKB (tylko częściowo pokrywany napływem BIZ).

Kosowo nie mierzy się z takimi wyzwaniami makrofiskalnymi, jak Czarnogóra z dość trywialnych przyczyn. Kosowianie najzwyczajniej świecie prowadzą zdecydowanie mniej ekspansywną politykę fiskalną, a dodatkowo mają bardziej stabilne źródła wzrostu: mniejsze oparcie na jednym sektorze i bardziej złożona struktura eksportu.

Należy jednak podkreślić, że euroizacja przy wszystkich swoich kosztach, posiada jedną, istotną korzyść. Stanowi swego rodzaju bufor ochronny przed wystąpieniem kryzysu niewypłacalności, ponieważ kumulowanie długu zagranicznego (czyt. podmioty zagraniczne) zachodzi w walucie krajowej, co istotnie ogranicza ryzyko perturbacji fiskalnych. Dodatkowo, rezerwy walutowe w Czarnogórze są rekordowo wysokie, co w razie odpływu kapitału z kraju, jest w stanie pokryć potrzeby finansowe kraju, np. związane ze spłatą odsetek. Niemniej w regionie Bałkanów Zachodnich wyraźnie widać, że w krajach z suwerenną walutą sytuacja fiskalna jest lepsza.

Zobacz też: Młodych Hiszpanów w pracy nie zobaczycie. Wyjaśniamy dlaczego! [RAPORT OG]

Czy gospodarki „zeuroizowane” lepiej radzą sobie z inflacją?

W ekonomii rzadko kiedy dana cecha systemu społeczno-gospodarczego ma tylko wady lub tylko zalety. Podobnie jest z systemami kursowymi. Mimo że Bałkany Zachodnie stanowią raptem sześć gospodarek, to mamy do czynienia z wszystkimi możliwymi systemami kursowymi: począwszy od jednostronnej euroizacji w Czarnogórze i Kosowie, izby walutowej w Bośni i Hercegowinie, a skończywszy na formalnych ustaleniach w Serbii i Macedonii Półmocnej oraz płynnym kursie walutowym w Albanii. Tak więc, niemal wszystkie gospodarki bardziej lub mniej formalnie są związane kursem walutowym ze strefą euro. W tym rozdziale naszym celem jest określenie, czy systemy stałe/arbitralne są bardziej efektywne w stabilizowaniu cen, niż system płynny, który występuje w Albanii.

Ponieważ Bałkany Zachodnie są związane kursowo z euro, to inflacja w całym regionie podążała za inflacją w strefie euro. Dopiero w 2022 roku, gdy presja inflacyjna osiągnęła apogeum, doszło do rozczłonkowania się tejże zależności: inflacja w BZ przyspieszyła, natomiast w strefie euro osiągnęła szczyt i zaczęła spadać. Wynika to z innej interakcji strukturalnych cech gospodarek z szokami podażowymi, szczególnie w obszarze szoku cen żywności. Udział żywności w koszyku CPI wynosi w regionie 42% vs 20% w strefie euro i 27% w Polsce.

To właśnie w przefiltrowywaniu się globalnego szoku cen surowców rolnych na krajową presję inflacyjną należy upatrywać różnic w dynamice cen w 2022 roku pomiędzy BZ a strefą euro. Przełożenie szoku na rynku międzynarodowym na rynek krajowy było silniejsze, a dodatkowo zaburzenia natury zewnętrznej zbiegły się z zaburzeniami natury wewnętrznej, czyli niekorzystnymi warunkami pogodowymi dla krajowej produkcji rolnej: susza w Serbii oraz Bośni i Hercegowinie. Badanie MFW z początku 2023 roku dowodzi, że relatywnie silniejszy popyt krajowy również odegrał istotną rolę w stymulowaniu presji cenowej. Taki jest long story short rekordowej inflacji, która wystąpiła w BZ, jak i na całym świecie w ostatnich latach. Aby jednak odpowiedzieć na pytanie, czy systemy kursowe powiązane z euro implikowały większą stabilność cen musimy spojrzeć na szerszy obraz i zobaczyć, jak ceny fluktuowały na poziomie każdego kraju z osobna.

Można zakładać, że gospodarkom silniej „zeuroizowanym” jest znacznie łatwiej utrzymywać stabilność cen, ponieważ kanał kursowy może odgrywać istotną rolę w stymulowaniu presji inflacyjnej w stosunkowo niewielkich i importochłonnych gospodarkach, jakimi są kraje bałkańskie. Poniższy wykres przedstawia indeks cen konsumpcyjnych w latach 1998-2022. Krajem najsilniej rozchybotanym cenowo jest Serbia, gdzie ceny konsumpcyjne w analizowanym okresie wzrosły ponad 2,5 krotnie. Inne gospodarki utrzymywały względnie niski poziom inflacji w całym XXI wieku – oczywiście aż do 2022 r. Czy kanał kursowy wyjaśnia te różnice?

Poniższy wykres dowodzi, że kanał kursowy w dużym stopniu wyjaśnia różnicę w stabilności cen pomiędzy Serbią i resztą regionu. Dinar serbski w analizowanym okresie stale deprecjonował się względem amerykańskiego dolara. W latach 2010-2016 skumulowana skala osłabienia wyniosła aż 60%. W tym samym czasie inne waluty regionu utrzymały stabilny kurs walutowy, dzięki arbitralnym lub sztywnym systemom kursowym powiązanym z europejską walutą. Dopiero w 2017 roku dinar serbski znalazł się w trendzie aprecjacyjnym, ponieważ decydenci polityczni (rząd) i monetarni (bank centralny) zdecydowali, że kraj znajdzie się w systemie arbitralnym. Od tego momentu, kurs RSD/EUR notowany jest na rynku forex niezmiennie na poziomie 0,085.

Ziarno wątpliwości sieje Albania, która mimo posiadania systemu płynnego do dziś, utrzymuje stabilność makroekonomiczną, w tym stabilność cen. Wyjaśnienie nie jest jednak odkrywcze. Narodowy Bank Albanii prowadzi bardziej przejrzystą i optymalną politykę pieniężną, co ogranicza odpływ kapitału i wspiera krajową walutę, podczas gdy polityka pieniężna w Serbii jest wahliwa przy jednocześnie słabszej funkcji reakcji stóp procentowych na inflację.

Podsumowując, gospodarkom z jednostronną euroizacją lub w inny sposób zintegrowanych ze strefą euro jest łatwiej stabilizować inflację na niskim poziomie. W Serbii, która do 2016 roku miała system płynny, inflacja była zmienna i najwyższa w regionie, a dopiero od 2017 roku, gdy zaczął funkcjonować system sztywny, inflacja zaczęła się stabilizować i zbliżyła się do średniej w regionie. Z pewnością wejście w nieformalną integrację walutową z UE odegrało w tym istotną rolę.

Który kraj niweluje nierówności i ochrania najbiedniejszych?

W tym rozdziale skupimy się na ubóstwie, nierównościach dochodowych i polityce redystrybucyjnej. Postaramy się odpowiedzieć na pytanie, na ile polityka fiskalna spełnia funkcję redystrybucyjną.

Najwyższa luka ubóstwa przy dziennym dochodzie na poziomie 6,85 USD międzynarodowych z 2017 r. według parytetu siły nabywczej występuje w Kosowe i wynosi 8,5%. Należy zaznaczyć, że poziom ten dotyczy 2017 roku (patrz: nota pod wykresem). Wysokie ubóstwo występuje również w Macedonii Północnej (7,3%) i Czarnogórze (6,9%). W Serbii (3,6%), Albanii (3,2%) oraz Bośni i Hercegowinie (1,4%), zakres tak zdefiniowanej biedy jest stosunkowo niewielki. Wskaźniki ubóstwa według metodologii krajowej są wyższe, lecz w analizach na poziomie ponadkrajowym warto odwoływać się do miar międzynarodowym, gdzie metodologia jest taka sama.

Nota: w analizowanych krajach występują luki w danych. Stopa ubóstwa dla BiH dotyczy 2011 r., dla Kosowa – 2017 r., Czarnogóry – 2018 r., Macedonii – 2019 r., Albanii i Serbii – 2020 r.

Nierówności dochodowe dla dochodu rynkowego (przed opodatkowaniem i transferami fiskalnymi) należą do najwyższych w Serbii oraz Czarnogórze. Indeks Giniego (im wyższy tym większe nierówności) wynosi w tych krajach odpowiednio 51,5% oraz 50,5%. W Albanii, Bośni i Kosowe skala nierówności jest niemal identyczna ze wskaźnikiem Giniego w okolicach 47-48%. Najniższe nierówności dochodowe występują w Macedonii Północnej, gdzie indeks Giniego przed opodatkowaniem i transferami wynosi 43,4%. Sugeruję, aby przy tym kraju zatrzymać się na dłużej.

Okazuje się, że mimo niskich nierówności dla dochodu rynkowego na tle innych krajów regionu, Macedonia Północna jednocześnie w największym stopniu realizuje politykę państwa opiekuńczego, tzn. chroni obywateli przed negatywnymi skutkami oddziaływania mechanizmów rynkowych. Wskaźnik redystrybucji fiskalnej rozumiany jako różnica pomiędzy indeksem Giniego przed opodatkowaniem i transferami oraz po opodatkowaniu i transferach wynosi -0,11. Innymi słowy, nierówności dochodowe kurczą się o 11 p. proc. wskutek ingerencji fiskalnej w funkcjonowanie gospodarki rynkowej.

Lewa część rozkładu dochodu narodowego (najniższe kwintyle, czyli najbiedniejsi) relatywnie zyskała po 2010 roku w wyniku szeroko zakrojonej polityki redystrybucyjnej: doraźne podwyżki emerytur i rent socjalnych, wprowadzenie, a następnie systematyczne podwyżki płacy minimalnej. Ówczesny rząd, dzięki zaimplementowaniu działań zgodnych z duchem polityki państwa opiekuńczego (welfare state), odwrócił część negatywnych skutków prywatyzacji kapitału państwowego, koncentracji majątku w rękach oligarchów i masowych zwolnień pracowników w latach 90., które prawdopodobnie doprowadziły do rekordowego poziomu nierówności.

Macedonia Północna to jedyny kraj, który poważnie zajął się zwalczaniem nierówności dochodowych. Ogólnie rzecz biorąc, Bałkany Zachodnie to region, w którym rozwarstwienie grup społecznych pod względem dobrobytu ekonomicznego jest wysokie: średnia indeksu Giniego po opodatkowaniu i transferach dla regionu to 40,1%. Gini dla BZ znajduje się blisko poziomu obserwowanego w Polsce (39,8%), gdzie nierówności należą do jednych z najwyższych w Europie.

Wysokie nierówności są odzwierciedleniem regresywnego systemu podatkowego, gdzie opodatkowanie pracy ma charakter liniowy, natomiast klin podatkowy dla niskich dochodów jest bardzo wysoki i nie zachęca do bycia aktywnym na rynku pracy. Co więcej, praca jest zdecydowanie wyżej opodatkowana, niż kapitał, a dowody empiryczne wskazują, że to zyski kapitałowe, nie zaś płace, odpowiadają za wysokie nierówności dochodowe w Bałkanach Zachodnich (i generalnie na świecie). To właśnie nieefektywność systemu podatkowego jest jedną z przyczyn istotnych defektów systemu gospodarczego analizowanego regionu: wysokie bezrobocie wśród młodzieży i kobiet, niski współczynnik aktywności zawodowej oraz wysoki poziom zatrudnienia nieformalnego, czyli w tzw. szarej strefie.

Drenaż mózgów to główna bariera rozwojowa

Ostatni rozdział poświęcimy zmianom demograficznym i migracji. Kraje Bałkanów Zachodnich stoją w obliczu recesji demograficznej. Nie jest to odkrywcze z uwagi na fakt, że spadek liczby ludności występuje zarówno w niżej, jak i wyżej rozwiniętych gospodarkach. Myślę, że wśród ekonomistów i demografów panuje konsensus, iż to czynniki pozaekonomiczne w dużym stopniu wyjaśniają spadek wskaźników dzietności na świecie. Zaś czynniki ekonomiczne lub quasi-ekonomiczne takie jak poziom dochodów czy infrastruktura mieszkalna i opiekuńcza mogą jedynie ograniczać zjawisko depopulacji. Nie rozwiążą problemu.

Zjawisko recesji demograficznej może być zagrożeniem lub szansą. Uważam, że w regionie Bałkanów Zachodnich jest to w większym stopniu zagrożenie. Negatywne zmiany demograficzne niejako wymuszają otwarcie się na imigrację lub/i reformy strukturalne mające na celu zwiększenie wydajności pracy. Gospodarki, które szybciej dostosują się do tych zmian poprzez jeden z dwóch lub dwa, z wyżej wymienionych kanałów, ograniczą negatywne skutki depopulacji i ostatecznie mogą na niej „zyskać”.

W gronie gospodarek mogących zyskać znajdują się kraje 1) dysponujące dużym zasobem wykwalifikowanego kapitału ludzkiego (np. Polska, gdzie kapitał zagraniczny firm z wysokim poziomem know-how i zaawansowanymi technologiami związanymi choćby ze sztuczną inteligencją, szuka i będzie szukać swojego ujścia), co daje przestrzeń do zwiększania produktywności i w efekcie zasypywania luki demograficznej, 2) gdzie poziom płac jest wysoki, co zachęca do migracji zarobkowych (kraje tzw. Zachodu i Skandynawia). Można liczyć także na emigrantów, którzy będą powracać do ojczyzny. Główną determinantą, która implikuje chęć powrotu do kraju są zazwyczaj także zarobki, a zatem wracamy do pkt 2.

Bałkany Zachodnie nie wyróżniają się pod względem zaplecza wysokiej jakości siły roboczej, a już na pewno nie w zakresie poziomu zarobków. A patrząc na indeks kapitału ludzkiego nic nie wskazuje, aby w średnim okresie stopień wykwalifikowania siły roboczej uległ zmianie. W rezultacie, region ten może zostać umieszczony na marginesie dynamicznie zachodzących zjawisk w gospodarce światowej – będzie tracić.

W ciągu ostatniej dekady populacja Bośni i Hercegowiny oraz Serbii skurczyła się o odpowiednio 472,1 tys. (14,6% populacji ogółem z 2022 r.) oraz 399,8 tys. osób (5,9% populacji ogółem z 2022 r.). W Albanii liczba ludności spadła natomiast o blisko 100 tys. osób, co stanowi 3,6% ludności ogółem. W trzech krajach negatywne zmiany demograficzne są na tem moment mocno ograniczone. To Czarnogóra, Kosowo i Macedonia Północna. Dlaczego?

W Czarnogórze i Macedonii skumulowana migracja netto (różnica między napływem a odpływem ludności) w ostatniej dekadzie była tylko minimalnie ujemna. Z kolei Kosowo ma najmłodszą populację nie tylko w regionie, ale i w Europie z medianą wieku na poziomie 30,5 lat. To oznacza, że aż połowa populacji ma poniżej 30,5 lat, co przy relatywnie wysokim na tle regionu wskaźniku dzietności wynoszącym 1,53 sprawiło, że w ostatniej dekadzie dynamika wzrostu demograficznego pozostawała dodatnia, pomimo że kraj opuściło prawie 300 tys. ludności.

Zobacz też: Automatyzacja przyszłością branży? Serbowie inwestują w nowy sorter paczek

Drenaż mózgów, czyli emigracja najbardziej wykształconej siły roboczej oraz potencjalnych studentów należy do głównych barier rozwojowych gospodarek Bałkanów Zachodnich (zob. wykres poniżej). W ciągu ostatniej dekady surowy wskaźnik migracji netto (poziom migracji netto podzielony przez całkowitą liczbę ludności na danym terenie) w krajach BZ pozostawał silnie ujemny. Głównymi krajami docelowymi emigrantów są Niemcy, Włochy i Grecja, a poza Europą – Stany Zjednoczone. Niemniej, wzorce migracji pomiędzy gospodarkami BZ różnią się. Migranci z Albanii skoncentrowani są we Włoszech i Grecji, z Serbii, Bośni i Kosowa – w Niemczech i Austrii, natomiast z Macedonii – w Niemczech i we Włoszech. Z kolei Czarnogórcy najczęściej emigrują do Niemiec oraz USA.

W całym XXI wieku wskaźnik migracji netto w regionie BZ był zdecydowanie niższy w stosunku do krajów z regionu EŚW, które poddane były silnym ruchom migracyjnym w związku z wejściem do UE. W rezultacie około jedna piąta populacji sześciu krajów BZ mieszka za granicą i stanowi tzw. diasporę. Mieszkańcy kraju opuszczają ojczyznę, ponieważ daje ona ograniczone pole manewru w zakresie zdobycia wysokiej jakości edukacji i wykształcenia oraz znalezienia pracy, która pozwala żyć we względnym dobrobycie. Bez kapitału ludzkiego trudno jest zbudować państwo dobrobytu bazujące na trwałym modelu wzrostu. To kapitał ludzki zaspokaja potrzeby rynku pracy, stymuluje innowacje, przyciąga inwestycje, a co za tym idzie, zwiększa konkurencyjność gospodarki.

Podsumowanie

Bałkany Zachodnie to region złożony z krajów o umiarkowanie wysokich nierównościach dochodowych, słabym rynku pracy i niekorzystnym dla rozwoju gospodarczego otoczeniu instytucjonalnym. To także region, w którym inwestuje się dużo, lecz ponoszone są niewielkie stopy zwrotu. Jest to dość typowe dla krajów o niskich dochodach. Zasób maszyn i urządzeń jest wciąż niewielki, stąd istnieje potrzeba akumulacji kapitału materialnego, ale ponieważ postęp techniczny jest mizerny, a kapitał ludzki ograniczony, inwestycje stają się mało efektywne.

Fundamenty makroekonomiczne regionu są bardziej stabilne w krajach z własną walutą (Serbia) i mniej stabilne w Czarnogórze – gospodarce z jednostronną euroizacją. Zagrożeniem dla stabilności makroekonomicznej są notorycznie występujące deficyty bliźniacze. Z jednej strony przyczyną ich jest przyjęcie euro w niektórych krajach regionu. Z drugiej strony jest to model wzrostu – napędzany popytem krajowym, który implikuje trwale ujemne saldo na rachunku obrotów bieżących. Rola handlu we wzroście gospodarczym jest słaba, ponieważ region nie jest konkurencyjny i znajduje się na marginesie globalnych łańcuchów wartości. Z tego schematu po części wyłamuje się Czarnogóra eksportująca usługi turystyczne.

Choć koszty pracy w regionie należą do najniższych w Europie to jednostkowe koszty pracy nie wypadają już tak korzystnie na tle krajów Europy Środkowo-Wschodniej, czyli głównych ośrodków, z którymi BZ konkuruje o udział w handlu i łańcuchu wartości. Dlaczego? Ponieważ wydajność pracy jest niska, co jest pochodną niskiej jakości kapitału ludzkiego: pokłosie słabego systemu edukacji i drenażu mózgów. Istotnym czynnikiem pozostawiania BZ poza globalnym przepływem kapitału może być również położenie geograficzne. Zdecydowanie łatwiej zachęcić inwestora zagranicznego do lokowania kapitału jeżeli jest się położonym blisko Niemiec, jak Polska czy Czechy. Są to jednak przypuszczenia. Nie mam na to twardych danych. Ponadto, w oczach inwestorów zagranicznych Bałkany Zachodnie są miejscem mniej atrakcyjnym, ponieważ pozostają na marginesie integracji europejskiej i nie są członkami UE (wiele wskazuje, że niebawem może się to zmienić).

Receptą na pobudzenie wzrostu i przyspieszenie procesu konwergencji jest zwiększenie konkurencyjności zewnętrznej, którą kraje na niskim poziomie rozwoju mogą budować poprzez 1) niskie jednostkowe koszty pracy, 2) szeroki zasób kapitał ludzkiego, które łącznie składają się na relatywnie tani zasób wykwalifikowanej siły roboczej – właśnie tak obrany kurs wzbogacił gospodarki Europy Środkowo-Wschodniej po wyjściu z systemu komunistycznego, które teraz są na dobrej drodze zmiany obecnego modelu rozwoju opartego na eksporcie i popycie wewnętrznym na model „oparty na wiedzy”, który wymaga zarówno wysokiej jakości kapitału ludzkiego, jak i zaplecza technologicznego. Bałkany Zachodnie powinny kroczyć po ścieżce przetartej przez region EŚW. Wymaga to jednak zmian na polu instytucjonalnym i politycznym – instytucje są bardzo słabe i znacznie odstają od Chorwacji, państwa należącego do UE położonego tuż obok krajów Bałkanów Zachodnich.

Jednym z ograniczeń w zbudowaniu konkurencyjnego modelu gospodarczego może być ograniczona swoboda monetarna, która zmniejsza elastyczność reakcji na perturbacje gospodarcze i obniża efektywność polityki gospodarczej we wspieraniu wzrostu. Kraje BZ są bardziej lub mniej formalnie powiązane z euro, które dla tych gospodarek jest walutą zbyt silną, zaś polityka monetarna EBC zdaje się niedopasowana do potrzeb ekonomicznych, choć jednocześnie euroizacja lub inne formy powiązania walutowego z unią gospodarczo-walutową pozwalają stabilizować inflację przez eliminację ryzyka kursowego. Tak więc w małych importochłonnych gospodarkach powiązanie kursu walutowego ze strefą euro jest do pewnego stopnia uzasadnione, ponieważ pozwala stabilizować inflację i wspiera sektor turystyczny – istotny w kontekście osiągania wysokiego tempa wzrostu i ograniczania deficytu na rachunku obrotów bieżących.

Niemniej, wydaje się, że kształtowanie polityki monetarnej, zwłaszcza stóp procentowych (podstawowego narzędzia polityki makroekonomicznej) powinno odbywać się na poziomie krajowym, a nie na poziomie instytucji, która raczej w procesie decyzyjnym nie zważa na sytuację gospodarczą krajów BZ. Wysoki udział turystyki w wytwarzaniu PKB i możliwość stabilizowania inflacji nie wydają się wystarczającym uzasadnieniem pozbywania się suwerenności monetarnej.

Obawiam się, że drenaż mózgów przy jednoczesnej recesji demograficznej będzie istotnym i głównym obciążeniem dla budowy trwałego modelu rozwojowego. Tym region EŚW różni się od krajów BZ, że gdy rozpoczynał swój bieg konwergencji dochodowej dysponował dostępem do szerokiej masy ludności w wieku produkcyjnym, która była dobrze wykwalifikowana. Wystarczyło potem „jedynie” poprawić instytucje, wejść do UE, dobrze zarządzać instrumentami polityki monetarno-fiskalnej i zachęcić inwestorów zagranicznych do lokowania kapitału, m.in. dzięki silnym fundamentom makroekonomicznym. Region Bałkanów Zachodnich takim zasobem i kapitałem ludzkim nie dysponuje, co sprawia, że już na początku swojej drogi jest na gorszej pozycji startowej…

System emerytalny w Polsce wymaga naprawy [RAPORT OG]

Wszelkie prawa do treści zastrzeżone.

Gabriel Chrostowski

Analityk makroekonomiczny, w wolnych chwilach uprawiający piłkę nożną oraz biegi krótko- i długodystansowe

Polecane artykuły

Back to top button

Adblock Detected

Please consider supporting us by disabling your ad blocker