Komentarze I Analizy

Wprowadzenie opłat za posiadanie samochodu w miastach jest konieczne [FELIETON]

Obecnie coraz większym problemem w miastach stają się samochody, których nie dość, że jest coraz więcej, to na dodatek są nieefektywnie wykorzystywane. Z tego powodu należy zastanowić się nad wprowadzeniem opłat za posiadanie samochodu, co powinno ograniczyć ich liczbę w polskich aglomeracjach.


Samochód jest w mieście wysoce nieefektywnym środkiem transportu

Oczywiście, zaraz niektórzy zaczną krzyczeć o socjalizmie i innych takich, bo pomysł im się nie podoba. Są jednak tacy, którzy dostrzegają problem aut w miastach i faktycznie chcą coś z tym zrobić i, mimo że jestem fanem motoryzacji, znajduję się wśród tych osób.

Zacznijmy od tego, że samochód jest w mieście wysoce nieefektywnym środkiem transportu. Średnio w Warszawie samochód przewozi 1,31 osoby. Autobus Solaris Urbino 18, których w stolicy, jak i innych miastach Polski co niemiara, może zabrać nawet 176 pasażerów. Żeby jednak nie było, że będą podróżować w ścisku, to niech to będzie 130 pasażerów. Oznacza to, że jeden 18-metrowy autobus zabierze na swój pokład tyle osób ile 100 samochodów. A warto dodać, że 18 metrów, to trzy stojące w korku samochody.

Na dodatek te sto samochodów potrzebuje przestrzeni parkingowej, a przestrzeń w miastach (zwłaszcza w centrum) jest szczególnie cenna. Z tej też przyczyny pojawiły się strefy płatnego parkowania. W Warszawie jest to rozwiązanie dobre, gdyż substytutem samochodu jest transport publiczny będący naprawdę wysokim poziomie za niewielkie pieniądze. Gorzej jest np. w Poznaniu, gdzie strefa płatnego parkowania również jest, ale cena i jakość zbiorkomu, pozostawia bardzo wiele do życzenia. Dlatego od razu na początku wyjaśnijmy: ograniczenie aut w miastach do minimum jest potrzebne, ale jeśli mieszkańcy dostaną naprawdę dobry i relatywnie tani transport publiczny. I zaznaczmy od razu, że tramwaje co 15 minut nie są dobrym transportem publicznym (CC: ZTM Poznań).

Wprowadzenie opłat za posiadanie samochodu w miastach jest konieczne

Niemniej jednak, strefy płatnego parkowania to za mało by ograniczyć liczbę aut. Należałoby w związku z tym rozważyć progresywne opłaty za posiadane pojazdy. Dlaczego? Dlatego, że w przypadku największych miast w wiele miejsc można dojechać bez pomocy auta. Nie chodzi też o to, by ludzie nie mieli samochodów. Chodzi raczej o to, by zredukowali ich liczbę. Są przypadki osób, które w miastach mają kilka samochodów, a często nawet nimi nie jeżdżą.

Na bydgoskich Wyżynach jest osoba, która ma sześć(!) samochodów. Oczywiście auta te zajmują parking, będąc często nieruszane przez 2-3 miesiące, po czym najczęściej są sprzedawane. Zapytałem Spółdzielnię Mieszkaniową „Budowlani”, do której należą bloki na bydgoskich Wyżynach o ten proceder. Spółdzielnia odpowiedziała, że wiedzą o problemie nadmiernej liczby aut, ale nie mają narzędzi, by coś z tym zrobić. Przedstawicielka Spółdzielni dodała także, że masowym problemem jest robienie sobie autkomisów na parkingach pod blokiem i masowa liczba porzuconych pojazdów. O ile w przypadku porzuconych pojazdów spółdzielnia ma jakieś pole manewru, o tyle w przypadku handlu autami pod blokiem, żadnego.

Zobacz także: Samochody w miastach to przeszłość

Rozwiązaniem tego problemu byłyby opłaty za samochód. Mogą być od pierwszego pojazdu, mogą być od drugiego, jest to kwestia do debaty. Niemniej jednak progresywne opłaty za auto szybko skończyłyby z patologią otwierania autkomisów pod blokami i posiadania 4 czy 5 aut dla rozrywki w miastach gdzie jest rozbudowany transport publiczny. Opłaty można zacząć od drugiego auta np. 200 zł miesięcznie, trzeci samochód 800 zł, a czwarty 1500 zł miesięcznie itd.

Takie działanie natychmiastowo przyniosłoby efekty i nie byłoby potrzeby robienia kolejnych parkingów. Niech osoby, które mają nadmiarową liczbę aut płacą za przestrzeń, którą zajmują. I nie, nie jest to atak na czyjąś własność. Każdy może posiadać samochód, nikt mu tego nie broni. Musi jednak ponosić koszty luksusu kilku samochodów w miastach, gdzie przestrzeń jest na wagę złota. Zwłaszcza w polskich miastach, gdzie beton leje się szerokim strumieniem by budować parkingi.

Niestety miasta, jak i spółdzielnie nie mają narzędzi prawnych, które pozwalałyby im na nałożenie takich opłat na właścicieli samochodów. Niemniej jednak takie rozwiązania są prawdopodobnie nieuniknione. Liczba samochodów w miastach cały czas rośnie, a polskie aglomeracje nie są z gumy. Uzyskane środki można natomiast przeznaczyć na jeszcze lepszy transport publiczny, który jest po prostu efektywniejszy. Zasadnicze pytanie brzmi, kiedy zaczniemy w tym kierunku działać?

Wszelkie prawa do treści zastrzeżone.

Filip Lamański

Dziennikarz, założyciel i redaktor naczelny portalu Obserwator Gospodarczy z wykształcenia ekonomista specjalizujący się w demografii i systemie emerytalnym. W 2020 roku nagrodzony w konkursie NBP na dziennikarza ekonomicznego roku 2020 w kategorii felieton lub analiza.

Polecane artykuły

Back to top button

Adblock Detected

Please consider supporting us by disabling your ad blocker