Polska

Za mało w soft power. O pozaekonomicznych czynnikach budujących siłę kraju [FELIETON PALUTKIEWICZA]

Gospodarka, armia oraz soft power. Te trzy rzeczy decydują o sile państwa

Siła państw na arenie międzynarodowej zależy generalnie od trzech czynników: armii, gospodarki i tzw. soft power. Ostatni aspekt to szeroko definiowany wpływ kultury danego kraju, wpływy polityczne, czy oddziaływanie polityki zagranicznej. Decydenci mogą kształtować każdy z tych czynników. O ile zatem Polska konsekwentnie wzmacnia swoją armie, a potencjał oraz wielkość rodzimej gospodarki od przełomu ustrojowego stale wzrasta, tak zaniedbujemy i nieporadnie budujemy nasz soft power. Miniony rok jest tylko chwilowym pozytywnym odstępstwem.   

W soft power jesteśmy w połowie stawki

Global Soft Power Index jest jednym z rankingów badających siłę państw. Autorzy biorą pod uwagę m.in. rozpoznawalność kraju, jego reputację, kulturę, dziedzictwo, stosunki międzynarodowe, media czy edukację. Na czele stoją Stany Zjednoczone, dalej Wielka Brytania i Niemcy, na czwartym miejscu jest Japonia, która wyprzedziła w ostatniej edycji Chiny. Polska w 2023 roku znacząco bo o 7 pozycji awansowała i zajmuje 33 lokatę. Najwyższą w historii. Wpływ na zwiększenie znaczenia Polski miała wojna na Ukrainie. Nasz głos jest w świecie lepiej słyszany, nasza pomoc dla wschodniego sąsiada zwiększyła reputację kraju, a położenie geograficzne naturalnie stworzyło z Państwa nad Wisłą kluczowy hub obsługujący Ukrainę w trudnych czasach. Stało się to niejako samo. Przyczyny były niezależne od nas. Oczywiście nie można odmówić zasług decydentom, którzy w odpowiedzi podjęli ad hoc właściwe decyzje. I tyle dobrego.

Po co toczyć wojnę, skoro nie o kulturę?

Jeśli chodzi o strategiczne i konsekwentne podejście do budowy polskiego soft power… to tego nie mamy. A jeszcze kilka lat temu plany były ambitne. W międzyczasie Polska wdała się w szereg konfliktów dyplomatycznych i narracyjnych z kolejnymi krajami i finalnie z całą biurokracją Unii Europejskiej. Nie chcę pisać, że te konflikty są jednoznacznie czymś złym. Ekspansywna polityka tożsamościowa rodzi spory, a konflikt jest naturalną jej cechą. Jednakże za mało robimy by te straty bilansować ekspansywną polityką soft power. W końcu jak miał powiedzieć Churchill „O co jest ta cała wojna, jeśli nie o kulturę?”.

Aktywna dyplomacja gospodarcza, masowy lobbing za granicą, działania poprzez międzynarodowe organizacje pozarządowe, podniesienie poziomu edukacji, czy zwiększenie promocji polskiej kultury. Do zrobienia jest jeszcze wiele. A jeśli o polską kulturę chodzi….

Artyści z uciemiężonego kraju

Polscy artyści powinni być wdzięczni obecnemu rządowi. Nie mam na myśli rosnącego budżetu na kulturę (bo to przemilczany przez środowiska artystyczne fakt). Prawicowemu polskiemu rządowi postępowe elity zachodnie przylepiły łatkę państwa postępującego niepraworządnie, ograniczającego i krępującego instytucje demokratyczne, społeczne i kulturalne. Istna dyktatura! Ale niczego bardziej nie lubią postępowcy z zachodu, jak „wolnego” głosu z uciemiężonych krajów – bo tak postrzegają lub chcą postrzegać nasz kraj. I polscy artyści są tego beneficjentem. Efekty widać gołym okiem. Kolejne nominacje do Oscarów, literacka nagroda Nobla, liczne nagrody teatralne, ekspansja zagraniczna polskich aktorów, muzyków, malarzy… Mamy liczne osiągnięcia w obszarze kultury za obecnych rządów. Zapewne wygralibyśmy i Eurowizję, gdyby nie to, że za naszą rodzimą produkcję tego show odpowiedzialna jest Telewizja Polska.

Zobacz także: Anioły Biznesu. O nowych kapłanach zagubionego pracownika lat 20. XXI wieku

Międzynarodowy sukces polskiego artysty powinien cieszyć i jest to najczęściej jego osobista zasługa. Oczywiście są i proste opinie, że najłatwiej rozpoznawalność międzynarodową zdobyć atakując Polskę. Nie jest to zapewne recepta, choć bez wątpienia utworem krytycznym wobec polskości łatwo zdobyć rozgłos nie tyle na międzynarodowym, co na polskim podwórku, wbijając kij w lokalną wojenkę polityczno-ideową. A propos. Nie tyle kij co prawdziwy badyl w mrowisko planuje teraz wbić Agnieszka Holland, która zapowiedziała swoje najnowsze dzieło którym chce „budować” polskie soft power.

Nasza rodzima reżyserka i scenarzystka bierze na warsztat sytuację na granicy polsko-białoruskiej sprzed ponad roku. Dzięki temu obrazowi artystka osiągnie prawdopodobnie wiele. Za granicą może i nagrody, a w Polsce zapewni zapewne kolejną kadencję Partii Prawo i Sprawiedliwość.  Wyobcowanie elit artystycznych i ich atakujące polską dumę dzieła są dokładnie tym paliwem, na którym jedzie z sukcesami rządząca partia.

Kto jest prawdziwym ambsadorem Polski?

Ale do rzeczy, nie zapominajmy o kulturze, poza jednostkowymi przypadkami buduje ona polskie soft power. Kto promuje Polskę konsekwentnie i dobrym świetle? Mrożek, Gombrowicz, Chopin, Penderecki, Polański, Skolimowski, Komasa, Wajda, Lupa, Twarkowski, Jarzyna, Piekorz, Warlikowski, Althamer, Opałka, Sapkowski, Lem, Pawlikowski, Kulig, Nergal, Górecki, czy Szymborska. Można długo wymieniać. Nawet Tokarczuk, czy Słobodzianek promują Polskę na plus. To są ponadczasowi ambasadorzy Polski, których dzieła przetrwają dłużej niż, nie tyle jedną kadencję polityków, ale często i cały system polityczny.

Promujmy polską kulturę, gospodarkę, dobre społeczeństwo. Na skutek wojny za naszą wschodnia granicą, zainteresowanie naszym krajem wzrosło. Mamy swoje pięć minut na budowę soft powera także tak wiele argumentów, jak jeszcze nigdy w naszej historii. Obyśmy tych dobrych kart nie rozmienili w małych potyczkach mających na celu zdobycie kapitału politycznego do najbliższych wyborów. Nasze dobre imię na świecie jest warte tyle samo co czołgi w wojsku polskim i produkty rodzimych firm.

Wszelkie prawa do treści zastrzeżone.

Piotr Palutkiewicz

Ekonomista, wiceprezes Warsaw Enterprise Institute.

Polecane artykuły

Back to top button

Adblock Detected

Please consider supporting us by disabling your ad blocker