Lotnictwo

Papierek lakmusowy wzrostu gospodarczego! Coraz więcej Polaków lata samolotem

Polski rynek lotniczy rozwija się w zaskakująco szybkim tempie. W 2018 roku rodzime lotniska obsłużyły 46 milionów pasażerów, co jest rekordowym rezultatem. Szacuje się jednak, że wartość ta podwoi się na przestrzeni najbliższych dwóch dekad.

Dynamika wzrostu ruchu lotniczego w naszym kraju, wyniosła w ubiegłym roku 15 proc. To nieco gorszy rezultat niż w 2017 roku, kiedy to liczba pasażerów na polskich lotniskach wzrosła o 17 procent, jednak ciągle jest to bardzo dobry wynik. W wartościach bezwzględnych, wzrost wynosi około 6 mln pasażerów, co sumarycznie daje rezultat na poziomie 46 mln pasażerów. W zeszłym roku polskie lotniska pierwszy raz w historii przekroczyły próg 1 pasażera na mieszkańca kraju, osiągając poziom 40 mln obsłużonych podróżnych.

Warszawskie porty lotnicze

A jak wygląda kwestia udziałów na polskim rynku lotniczym? Nie powinno być zaskoczeniem, że największym lotniskiem w naszym kraju jest warszawskie lotnisko Chopina. Stołeczny port w minionym roku obsłużył blisko 17,8 mln pasażerów, co oznacza wzrost o 12,7 proc. w stosunku do poprzedniego okresu. Dało mu to 38,6 proc. udziału w rynku (spadek o 0,4 proc. w stosunku do roku 2017). Jak podaje OAG Schedules Analyser, największą linią na Lotnisku Chopina był nasz narodowy przewoźnik PLL LOT, który zaoferował w ubiegłym roku ponad 11,5 mln miejsc na pokładzie swoich samolotów (29 proc. wzrost w stosunku do roku 2017). Drugim największym operatorem był węgierski low-cost WizzAir, który zaoferował nieco ponad 3,1 mln miejsc. Trzecie miejsce należało do niemieckiej Lufthansy, która udostępniła ponad 710 tys. foteli.

Drugi warszawski port lotniczy – Modlin – to z kolei podwórko irlandzkiego Ryanaira, który ma blisko 100 procentowy udział w lotniskowym ruchu. Lotnisko w Modlinie obsłużyło  w 2018 roku 3,08 mln podróżnych co oznacza, że pierwszy raz w historii udało się przekroczyć barierę 3 mln osób. Pomimo 5 proc. wzrostu, port nie utrzymał swojej pozycji i spadł z 5. na 6. miejsce największych polskich lotnisk.

Kraków dynamicznie się rozwija

Drugie miejsce wśród krajowych lotnisk przypadło portowi im. Jana Pawła II Kraków – Balice, który w ubiegłym roku obsłużył blisko 6,8 mln pasażerów. Jest to 16 proc. wzrost co oznacza, że dynamika wzrostu na krakowskim lotnisku była większa niż dla całego polskiego rynku. W najbliższych latach, jeśli nie stanie się nic nadzwyczajnego, zostanie utrzymany wysoki wzrost, który będzie napędzany m.in konkurencją pomiędzy Ryanairem a Wizzem, który od wiosny tego roku pojawi się na podkrakowskich Balicach. Wzrostom pomoże również dodanie dodatkowej rotacji na okres letni przez LOT na trasie Kraków – Chicago oraz podstawienie do jej obsługi największego samolotu we flocie narodowego przewoźnika Boeinga 787 – 9 Dreamliner. Największym przewoźnikiem na lotnisku im. Jana Pawła II był Ryanair, który zaoferował ponad 3,5 mln miejsc, drugi był EasyJet z ofertą blisko 890 tys., a trzecia niemiecka Lufthansa, która udostępniła 816 tys. foteli.

Gdańsk i Katowice blisko siebie

Czwarte miejsce wśród największych lotnisk zajął Port Lotniczy im. Lecha Wałęsy w Gdańsku, który obsłużył 4,98 mln pasażerów. Jednakże, tuż za nim znalazło się lotnisko Katowice – Pyrzowice, które obsłużyło 4,83 mln pasażerów. Jeszcze rok temu różnica między obydwoma lotniskami była znacznie większa, jednak dynamiczny wzrost w Katowicach, który wyniósł 24 proc., pozwolił na doścignięcie swojego gdańskiego rywala, który urósł zaledwie o 8 proc. Warto jednak zauważyć, że oba lotniska mają dwa odmienne profile działalności. Gdańsk skupia się na przewoźnikach tradycyjnych, bardziej luksusowych jak KLM, Swiss, czy też Lufthansa. Z kolei Katowice to w dużej mierze ruch czarterowy, czemu zawdzięczają też tak dynamiczny wzrost. Ponadto lotnisko w Pyrzowicach jest największym w Polsce – zaraz po Warszawie – lotniskiem pod względem obsługi ruchu cargo.

Nierówna rywalizacja Poznań – Wrocław

Piątym największym lotniskiem w naszym kraju został Wrocław, który przeskoczył w zestawieniu wspomniany Modlin. Dzięki ponad 17 proc. wzrostowi, Wrocław obsłużył 3,35 mln pasażerów. Widać też jak zmienia się profil wrocławskiego portu, który przyciąga coraz więcej przewoźników tradycyjnych. Coraz bardziej unaocznia się podobieństwo do gdańskiego konkurenta. Z Wrocławia operują takie linie jak AirFrance, KLM, LOT, Lufthansa, czy też Swiss, a więc przewoźnicy typowo tradycyjni.

Poznań natomiast obsłużył blisko milion pasażerów mniej, bo 2,48 mln, jednak zanotował najwyższą dynamikę spośród wszystkich polskich lotnisk. Wzrost liczby odprawionych podróżnych wyniósł aż 34 proc., co w wartościach bezwzględnych oznacza ponad 600 tys. więcej podróżnych. Niestety rok 2019 nie zapowiada się już tak dobrze. WizzAir ogłosił, że od marca tego roku zamyka swoją bazę i przenosi samolot do Gdańska, a co za tym idzie tnie również siatkę połączeń. Oznacza to, że rywalizacja pomiędzy Wrocławiem a Poznaniem odejdzie do lamusa, gdyż będzie to bardzo nierówna walka.

Rywalizacja na antypodach

Bardzo podobne rezultaty odnotowały dwa lotniska leżące dokładnie na przeciwległych krańcach Polski – lotnisko  Rzeszowie – Jasionce oraz lotnisko w Szczecinie. Pierwsze z nich obsłużył ponad 750 tys. pasażerów (wzrost o 8,8 proc.), co zawdzięcza m.in. wyraźnej obecności PLL LOT, który uruchomił z Rzeszowa m.in. loty do Newark, a także rozwija połączenie do Warszawy. Oprócz LOT-u, który jest drugim największym przewoźnikiem, w Jasionce operuje również Ryanair (największa linia w Rzeszowie) oraz Lufthansa.

Szczecin odnotował nieco słabszy wynik niż lotnisko w Rzeszowie, jednak włodarze portu mogą być zadowoleni z przekroczenia progu 610 tys. pasażerów i 6 procentowego wzrostu rok do roku.

Bydgoszcz goni Lublin

Pomimo tego, że Lublin jest mniejszy miastem niż Bydgoszcz, to jednak lubelskie lotnisko może pochwalić się większą liczbą obsłużonych podróżnych w 2018 roku. W podlubelskim Świdniku obsłużono w zeszłym roku 453 tys. podróżnych. Z kolei w Bydgoszczy było to 413 tys. Warto jednak zwrócić uwagę na dynamikę wzrostów. W Lublinie odnotowano przyrost liczby pasażerów na poziomie 10 proc., w Bydgoszczy było to aż 25 proc. Wydaje się, że lotnisko na Kujawach po problemach, z którymi się borykało, w końcu weszło na ścieżkę rozwoju. Szansa na to, że w 2019 roku Bydgoszcz wyprzedzi Lublin jest niewielka pomimo tego, że coraz więcej mówi się o uruchomieniu przez LOT krajowego połączenia do Warszawy. Niemniej jednak narodowy przewoźnik w Lublinie również nie próżnuje i od kwietnia do stolicy będzie latał codziennie, a więc na koniec 2019 roku najprawdopodobniej zostanie zachowany status quo.

Poprawa również u najmniejszych

Coraz lepiej radzą sobie najmniejsze polskie lotniska. Łódź, po latach regresu zaczęła notować przypływ pasażerów. W 2018 roku z łódzkiego lotniska odprawiono zaledwie 217 tys., co daje wzrost na poziomie 5 proc. Z kolei olsztyńskie lotnisko w Szymanach, które jest najmłodszym w kraju, w ubiegłym roku odprawiło 121 tys. podróżnych, co oznacza, że ich liczba wzrosła o 15 proc. Solidny wzrost odnotowało też najmniejsze, funkcjonujące lotnisko regionalne w Polsce. W Zielonej Górze, bo o niej mowa, odprawiono 22 tys. pasażerów, co daje ponad 25 proc. wzrostu w stosunku do 2017 roku.

Radom…

W przeciwieństwie do pozostałych polskich lotnisk, sytuacja w Radomiu nie wygląda najlepiej. W ubiegłym roku port nie odprawił ani jednego pasażera. Obecnie prowadzone są inwestycje, które mają przygotować radomskie lotnisko do przyjęcia pierwszych podróżnych, jednak zamieszanie z tym związane nie wróży świetlanej przyszłości Radomiowi.

Papierek lakmusowy gospodarki?

Wspomniane dane są bardzo pomocne w określeniu jak rozwija się gospodarka, gdyż ruch lotniczy jest dość silnie skorelowany ze wzrostem gospodarczym, co widać na poniższym wykresie. Oznacza to, że im więcej mamy pieniędzy, tym więcej możemy wydać ich na wyjazdy turystyczne lub służbowe, a to z kolei wiąże się ze wzmożonym ruchem na lotniskach. Potwierdza to również poniższy wykres, który wyraźnie pokazuje, że istnieje taka zależność. Korelacja dla danych z okresu 2005 – 2018 wynosi ponad 0.93, oznacza to silną współzależność pomiędzy liczbą obsłużonych pasażerów a PKB per capita.

 

W perspektywie niespełna dwudziestu lat, liczba obsłużonych pasażerów na polskich lotniskach ma się podwoić i w 2035 roku ma ich być około 94 mln – wynika z szacunków IATA. Oznacza to, że konieczne będą dodatkowe inwestycje infrastrukturalne, które będą w stanie przyjąć taki duży potok pasażerów. Należy również mieć na uwadze, że szacunki IATA mogą się sprawdzić szybciej niż przypuszczamy, zważywszy na fakt, że na przestrzeni ostatnich 14 lat liczba pasażerów na polskich lotniskach wzrosła czterokrotnie.

Filip Lamański

 

Wszelkie prawa do treści zastrzeżone.

Polecane artykuły

Back to top button

Adblock Detected

Please consider supporting us by disabling your ad blocker