EuropaGospodarkaKomentarze I Analizy

Niemiecka reakcja na konflikt na Ukrainie – zwrot o 180 stopni!

Od wyrazów zaniepokojenia, przez „biznesowy projekt” po dozbrojenie ukraińskiej armii. Niemiecka reakcja na konflikt na Ukrainie zaliczyła tym samym zwrot o 180 stopni. Sytuacja bez precedensu do tej pory!

Niemiecka reakcja na konflikt. Początkowy blamaż

Kryzys związany z konfliktem na Ukrainie narastał już od wielu tygodni. Mobilizacja wojsk rosyjskich przy granicy z Ukrainą, celowe przyczynianie się do wysokich cen gazu w Europie, odrzucanie apeli o mediację, wreszcie ośmieszanie zachodnich przywódców, którzy próbowali osiągnąć jakiekolwiek porozumienie. Wojna wydawała się przybliżać z każdym dniem i w końcu wybuchła pozostawiając w zaskoczeniu Niemcy i inne państwa zachodnie.

Zobacz również: W wyniku inwazji gospodarka Ukrainy może skurczyć się nawet o 50%!

Niemcy jako gospodarczy i polityczny lider Unii Europejskiej, państwo z aspiracjami globalnymi i również bezpośredni beneficjent dobrych relacji z Rosją, przez długie tygodnie zdawały się hamować wszelkie silniejsze reakcje Europy na politykę Kremla. Od samego początku Berlin przyjął znaną już z przeszłości politykę appeasementu – stopniowych ustępstw wobec Rosji w celu wypracowania porozumienia i pokoju. Gdy sytuacja dalej się pogarszała, a Rosja zgromadziła już w lutym blisko 100 tys. żołnierzy u granic Ukrainy, zaczęły się pojawiać nic nieznaczące, dobrze znane z podejścia dyplomacji państw zachodnich „apele o rozsądek” i „wyrazy głębokiego zaniepokojenia”. Brakowało jednak zgody Niemiec na jakiekolwiek sankcje.

5 tys. hełmów, czyli jak się dać ośmieszyć?

26 stycznia br. Niemcy zgodziły się wysłać na Ukrainę w ramach wsparcia jedynie 5 tys. hełmów. Było to wyraźnie maksymalne wsparcie wojskowe na jakie wówczas było stać Berlin. Nie brakowało nawet w niemieckich mediach wyrazów oburzenia i krytyki niemieckich władz, które wyraźnie wystawiły się na śmieszność tym gestem. Jednak jak się okazało, dopiero 26 lutego, a więc prawie miesiąc później, hełmy te dotarły na Ukrainę. Powód? Brak adresu, na który można było je dostarczyć.

Zobacz również: Rating Rosji spadł do poziomu śmieciowego. Niestety Ukrainy też to zrobił

Ponownie Niemcy zaliczyli klęskę wizerunkową gdy jeszcze w styczniu skutecznie blokowali transport broni z państw europejskich na Ukrainę. 21 stycznia nie zgodzili się na przekazanie z estońskich magazynów 122mm haubic D-30 o zasięgu ok. 20 km. Jeszcze 6 lutego w jednym z wywiadów, niemiecki kanclerz Olaf Scholz przyznał, że kategorycznie sprzeciwia się transportowi broni na Ukrainę przez terytorium Niemiec. Jak pokazały kolejne dni, to nastawienie zmieniło się o 180 stopni.

Zmiana narracji w mediach. Dostrzeżono problem

Jeszcze w styczniu w związku z wysokimi cenami gazu na rynkach europejskich, niemieckie media szeroko rozpisywały się o uzależnieniu Niemiec od dostaw tego surowca z Rosji. Już samo to było przełomem, ponieważ problem ten był przez lata ignorowany w głównej narracji medialnej. W miarę narastania kryzysu na granicy rosyjsko ukraińskiej, media niemieckie zaczęły również wywoływać presję na rządzących aby podjęli działania.

Zobacz również: Turecki statek zaatakowany przez Rosjan na Morzu Czarnym

Kolejny przełom nastąpił gdy w lutym pojawiły się wypowiedzi krytykujące stan gotowości Bundeswehry do prowadzenia operacji. Kulminacją mógł wydawać się wywiad z 24 lutego, już po ataku Rosji na Ukrainę, gdy gen. Alfons Mais, dowódca niemieckich wojsk lądowych stwierdził:

W 41. roku służby w czasach pokoju nie wierzyłem, że jeszcze przeżyję wojnę. A Bundeswehra, wojska lądowe, którymi wolno mi dowodzić, jest mniej więcej goła. Opcje, które możemy zaproponować politykom dla wsparcia Sojuszu, są skrajnie ograniczone. Wszyscy widzieliśmy, że to się zbliża i nie byliśmy w stanie przebić się z naszymi argumentami, aby wyciągnąć i wdrożyć wnioski z aneksji Krymu.

Również lider FDP, partii koalicyjnej w Niemczech, Christian Lindner, przyznał wówczas stanowczo:

Obawiam się, że w przeszłości tak bardzo zaniedbaliśmy siły zbrojne, iż nie mogą w pełni wypełniać swych obowiązków

Radykalna zmiana nastawienia – poparcie dla sankcji

Z pewnością agresja Rosji na Ukrainę wywołała duży szok wśród niemieckiej elity politycznej. Wizyta Scholza w Moskwie 16 lutego, po której obaj ogłosili wolę porozumienia i „pozytywny kierunek” relacji, okazała się całkowitą klęską. Początkowo jeszcze Niemcy starali się opierać sankcjom i je łagodzić, próbując ratować możliwość prowadzenia handlu z Rosją. Wydaje się jednak, że Berlin porzucił tę linię polityki zagranicznej. W sferze gospodarczej mogła na to wpłynąć i tak już niska wymiana handlowa między tymi państwami. W 2021 roku handel z Rosją stanowił zaledwie około 2 proc. obrotów niemieckiego handlu zagranicznego.

Zobacz również: Wojna w Ukrainie uderzy w łańcuchy dostaw

Na pierwszy ogień poszło zablokowanie certyfikacji gazociągu Nord Stream 2. Było to znaczące odejście od dotychczasowej narracji o „czysto biznesowym projekcie”, który jak się okazało, można jednak było zablokować. Niemcy przyłączyły się do pierwszego, stosunkowo łagodnego pakietu sankcji nałożonych przez UE na Rosję po uznaniu niepodległości separatystycznych republik Donieckiej i Ługańskiej. Niemiecka reakcja na konflikt zdawała się stawać coraz ostrzejsza – przynajmniej patrząc w kategoriach Niemiec.

Mimo początkowej odmowy odłączenia Rosji od systemu SWIFT wystarczyły 2 dni walk do całkowitej zmiany nastawienia. 26 lutego Niemcy potwierdziły swoją akceptację dla zaostrzenia sankcji na Rosję, w tym na odłączenie jej od SWIFT. Jednak największą zmianę przyniosło oświadczenie kanclerza o wysłaniu na Ukrainę 500 wyrzutni rakietowych Stinger oraz 1000 sztuk broni przeciwpancernej. Stanowi to całkowity odwrót od dotychczasowego zakazu wysyłania broni śmiercionośnej i tym samym zapowiada zaostrzenie polityki Niemiec wobec Rosji. Kolejne dni pokażą, czy nie jest to chwilowe przebudzenie.

Odcięcie Rosji od systemu SWIFT. Jakie mogłyby być konsekwencje?

Wszelkie prawa do treści zastrzeżone.

Polecane artykuły

Back to top button

Adblock Detected

Please consider supporting us by disabling your ad blocker