GospodarkaPolska

Depopulacja Polski już się zaczęła. Powstrzymać ją może jedynie imigracja

Depopulacja Polski już się rozpoczęła. Jedynym sposobem, aby zapobiec temu szkodliwemu procesowi, jest postawienie na imigrację!

Depopulacja Polski już się rozpoczęła. Według prognozy opublikowanej przez ZUS już w 2080 roku ludność naszego kraju będzie wynosić zaledwie 28,2 mln osób. Przy czym, jak zaznacza profesor Piotr Szukalski, demograf i gerontolog z Uniwersytetu Łódzkiego w wywiadzie udzielonym dla naszego portalu, jedynym sposobem na zatrzymanie tego szkodliwego dla krajowej gospodarki procesu jest postawienie na imigrację. Zdaniem eksperta, na wzrost dzietności raczej nie powinniśmy liczyć.

Depopulacja Polski już się rozpoczęła. Wzrost PKB zwolni

W niektórych regionach naszego kraju (głównie w tych wiejskich) depopulacja rozpoczęła się już w latach 50., w innych dopiero w ostatnich latach przed rozpoczęciem pandemii, ale nie zmienia to faktu, że depopulacja Polski już na dobre się rozpoczęła. Według najnowszej prognozy demograficznej ministerstwa finansów opublikowanej przez ZUS ludność kraju nad Wisłą obniży się do 32,5 mln w 2060 roku, a następnie do 28,2 mln w 2080 roku. Oznacza to, że w ciągu następnych sześciu dekad zmniejszy się ona o prawie 10 mln, a w liczbach względnych o ponad 25 proc. Przy czym, proces ten negatywnie odbije się na krajowej gospodarce. 

Zobacz także: Populacja Polski się kurczy! Liczba mieszkańców spadła o ponad milion

Z modelu opracowanego przez wybitnego amerykańskiego ekonomistę specjalizującego się w teorii wzrostu gospodarczego Charlesa I. Jonesa wynika, że ujemny przyrost naturalny przekłada się na spowolnienie postępu technicznego. Z kolei ze względu na to, że ten jest głównym motorem gospodarki w długim okresie, depopulacja prowadzi do znacznego obniżenia tempa przyrostu PKB. Z tego powodu, jeżeli chcemy stawać się stosunkowo szybko bogatsi wraz z upływem czasu, musimy zaradzić temu procesowi. Jak można tego dokonać? 

Podnieśmy dzietność! Jednakże, czy to w ogóle jest możliwe?

Z jednej strony możemy próbować zwiększyć wskaźnik dzietności, który to obrazuje według definicji GUS liczbę dzieci, które urodziłaby przeciętnie kobieta w ciągu całego okresu rozrodczego przy założeniu, że w poszczególnych fazach tego okresu rodziłaby z intensywnością obserwowaną w badanym roku. Jak stwierdził Piotr Szukalski w wywiadzie udzielonym dla naszego portalu (Czytelnik cały materiał znajdzie poniżej) współczynnik ten w naszym kraju w ciągu ostatnich trzech dekad wynosił średnio ok. 1,5. Z kolei, aby doszło do prostego zastąpienia pokoleń, musi on osiągnąć 2,1.

Zobacz także: Shopee opuszcza całą Europę! Polska była ostatnim rynkiem

Przy czym, zdaniem prof. Piotra Szukalskiego to, że jest on na tak niskim poziomie wynika nie tylko ze zmian kulturowych, ale również z warunków ekonomicznych niesprzyjających wysokiej dzietności. Dostęp do opieki przedszkolnej oraz usług oferowanych przez żłobki jest w naszym kraju nadal relatywnie słaby, a łączenie pracy zawodowej z wychowaniem dziecka ze względu choćby na niechęć pracodawców do pracy zdalnej oraz w niepełnym wymiarze jest relatywnie trudne. Powoduje to, że kobieta decydująca się na dziecko musi się zmierzyć z negatywnymi ekonomicznymi konsekwencjami tej decyzji między innymi nawet trwałym opuszczeniem rynku pracy (szerzej o tej kwestii pisaliśmy tutaj: Macierzyństwo w Polsce sprawia, że część kobiet już nigdy nie wraca na rynek pracy). Czy nie oznacza to, że „wystarczy”, iż zajmiemy się tymi problemami, a dzietność od razu wzrośnie, dzięki czemu depopulacja Polski przestanie być problemem? W końcu Czesi tak zrobili i z kraju o najniższej dzietności na świecie wskoczyli do czołówki w UE. No cóż, sprawa jest bardziej skomplikowana. 

Czechy pokazały, że… na dzietność mamy mały wpływ

Faktycznie przykładowo ułatwienie przez władze łączenia pracy zawodowej oraz macierzyństwa najprawdopodobniej pomogło zwiększyć wskaźnik dzietności. Jednakże jednym z ważniejszych, jeżeli nie najważniejszym czynnikiem, który sprawił, że Czesi zanotowali aż tak gwałtowny wzrost, było… opóźniania przez matki decyzji o posiadaniu dzieci. Od mniej więcej początku lat 90. u naszego sąsiada dynamicznie rósł średni wiek urodzenia pierwszego dziecka. Z danych zaprezentowanych poniżej wynika, że podczas gdy w 1990 roku matka decydowała się na urodzenie pierwszego dziecka jeszcze przed ukończeniem 22,5 roku życia. Tak już w 2019 roku przeciętnie swoją pierwszą pociechę rodziła ona, mając więcej niż 28 lat.

Źródło: Czech Statistical Office, “Mean age of women at birth of first child, 1950-2019”]

Zobacz także: Czeski cud demograficzny – mieli najniższą dzietność na świecie, dziś są wzorem do naśladowania [RAPORT OG]

Oznacza to, że w dużej mierze ostatnie wzrosty wskaźnika dzietności w Czechach wynikały z tego, że wiele mieszkanek tego kraju w latach 90. oraz 2000. zdecydowało się urodzić dzieci znacznie później. Przy czym, podobny proces miał miejsce w wypadku polskich miast. Otóż jak informuje Piotr Szukalski to, że wskaźniki dzietności w ich wypadku są aktualnie relatywnie wysokie między innymi z tego, iż wiele wykształconych kobiet (te wówczas przeważnie mieszkały w ośrodkach miejskich) w latach 90. oraz na początku 2000. zaczęło odkładać decyzję o posiadaniu dzieci. 

Depopulacja Polski — powstrzymać ją może tylko imigracja

Biorąc to pod uwagę, ekspert wskazuje, że podniesienie dzietności do takiego poziomu, aby depopulacja Polski nie miała miejsca, jest raczej zadaniem niewykonalnym. Z tego powodu zaleca on, abyśmy postawili na imigrację! Przy czym, co warto zaznaczyć, nie musimy zbytnio zachęcać mieszkańców innych państw do tego, aby ci do nas przyjeżdżali. W końcu jesteśmy jednym z najbogatszych państw świata. Obecnie, jak donosi demograf, zaledwie co szósty mieszkaniec globu żyje w kraju równie bogatym bądź bogatszym od naszego. Dzięki temu już od około połowy poprzedniej dekady więcej osób do naszego kraju przybywa, niż z niego wyjeżdża. 

Zobacz także: Niski wiek emerytalny i starzejące się społeczeństwo będą dla Polski destrukcyjne

Problemem jest jednak to, że nie zachęcamy przybyszów do zostania w Polsce. Do momentu rozpoczęcia się wojny na Ukrainie, polityka imigracyjna rządu pozostawiała bardzo wiele do życzenia. Zamiast wykorzystać nadarzającą się okazję do poprawy sytuacji demograficznej, imigrantów traktowano jedynie jako tymczasowych pracowników i utrudniano im zamieszkanie w Polsce na stałe. Ostatnio ze względu na rosyjską inwazję trochę się to zmieniło i na przykład wprowadzona niedługo po jej rozpoczęciu specustawa znacznie ułatwiła zatrudnienie ukraińskich pracowników. Jednakże, w długim terminie to nie wystarczy. Docelowo powinniśmy, zdaniem eksperta, ułatwiać pozyskiwanie prawa do stałego pobytu, a nawet upraszczać procedury dotyczące uzyskiwania obywatelstwa.  

Dzietność w Polsce nadal spada. Jest gorzej niż w Rosji

Wszelkie prawa do treści zastrzeżone.

Adam Suraj

Ekonomista zarażony miłością do tej nauki przez Ha-Joon Chang. To on pokazał, że ekonomia to nie są nudne obliczenia, a nauka o życiu społecznym.

Polecane artykuły

Back to top button

Adblock Detected

Please consider supporting us by disabling your ad blocker