Azja i OceaniaRaporty OG

Korea Południowa, czyli jak najwyższą dzietność świata zamienić na najmniejszą [RAPORT OG]

Wbrew dosyć popularnemu twierdzeniu dzietność w Korei Południowej nie jest niska. Otóż ona jest na wręcz dramatycznie niskim poziomie!

Wbrew dosyć popularnemu twierdzeniu dzietność w Korei Południowej nie jest niska. W tym azjatyckim kraju jest ona na dramatycznie niskim poziomie. Gdyby z roku na rok się podwoiła i tak państwo to nie byłoby nawet blisko osiągnięcia dzietności zapewniającej zastępowalność pokoleń (utrzymanie populacji na stałym poziomie). Przy czym, jeszcze kilka dekad temu, dzietność w przypadku tego państwa była jedną z najwyższych na świecie! Dlaczego doszło do aż tak znacznego spadku? Czy jest to jakoś związane z tym, iż Korea Południowa dokonała największego skoku gospodarczego w dziejach? Jakim cudem władze państwowe, które odegrały tak pozytywną rolę w koreańskim cudzie gospodarczym, nie poradziły sobie z pojawiającym się demograficznym wyzwaniem? Na te oraz wiele innych pytań, postaram się w dosyć szczegółowy sposób odpowiedzieć w tej analizie.

Pod względem wzrostu gospodarczego Korea Południowa nie ma sobie równych

Korea Południowa to bardzo interesujące państwo. Nie ma chyba takiego drugiego na świecie, w którym w ciągu ostatnich dekad jednocześnie miały miejsce cud oraz katastrofa. Zacznijmy może od tego pierwszego. Korea Południowa w latach 50. XX wieku była reprezentantem zacofanego i wyludnionego kraju opartego o prymitywne rolnictwo na własne potrzeby. Dochód na mieszkańca był niższy niż w Haiti, Jemenie i Etiopii i stanowił 60 proc. dochodu w Indiach i 10 proc. dochodu w USA. Dochód na głowę mieszkańca był także o 2,5 raza niższy niż w biednej, zrujnowanej społecznie, infrastrukturalnie i ekonomicznie Polsce po II wojnie światowej!

PKB per capita Korei Południowej
PKB per capita Korei Południowej rośnie w bardzo szybkim tempie

Z kolei jak widać na zamieszczonym powyżej wykresie już w XXI wieku, czyli ponad pięć dekad później, pod względem PKB wyrażonego w parytecie siły nabywczej na mieszkańca, Korei Południowej udało się wyprzedzić między innymi Czechy, Grecję, Portugalię, czy Włochy. Co więcej, zgodnie z prognozami opublikowanymi przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy, w następnym roku niegdyś uzależniony od pomocy finansowej z Zachodu kraj „pożre” Wielką Brytanię! Otóż w 2023 roku PKB per capita Korei osiągnie 56,7 tys. Natomiast PKB per capita Wielkiej Brytanii wzrośnie do 56,5 tys. USD. To oznacza, że koreańskie społeczeństwo stanie się bogatsze (w parytecie siły nabywczej) od społeczeństwa brytyjskiego (szerzej o ostatnich sukcesach Korei pisaliśmy między innymi tutaj: Koreański cud trwa! Korea Południowa przegoni Wielką Brytanię w PKB na mieszkańca). 

Korea gospodarczo przegoni Wielką Brytanię

Co więcej, za kilka lat, bo już w 2028 r. koreański dochód na mieszkańca ma być wyższy o blisko 4 tys. USD od dochodu brytyjskiego. Przy czym, mimo że w tekście tym będę odwoływał się wielokrotnie do przyczyn stojących za opisanym tutaj koreańskim cudem gospodarczym, wiele z nich ze względu na charakter analizy nie zostanie poruszonych bądź zostanie poruszonych szczątkowo. Czytelnika zainteresowanego tym robiącym wrażenie, ekonomicznym sukcesem osiągniętym przez analizowane azjatyckie państwo zapraszam do przeczytania mojego oraz Gabriela Chrostowskiego raportu zalinkowanego poniżej. 

Zobacz także: Cud nad rzeką Han, czyli jak Korea dokonała największego skoku gospodarczego w dziejach [RAPORT OG]

Dzietność w Korei Południowej jest od wielu, wielu lat najniższa na całym świecie

Z drugiej strony w Korei Południowej miała miejsce najprawdopodobniej największa katastrofa demograficzna zaobserwowana w ciągu ostatnich kilku dekad. Z danych zaprezentowanych poniżej wynika, że w 1960 roku wskaźnik dzietności (TFR) w Korei Południowej wynosił 6. Oznacza to zgodnie z definicją widniejącą na stronie Głównego Urzędu Statystycznego, we wspomnianym okresie przeciętnie kobieta w ciągu całego okresu rozrodczego (15–49 lat) przy założeniu, że w poszczególnych fazach tego okresu rodziłaby z intensywnością obserwowaną w badanym roku, rodziłaby aż 6 dzieci. Dla porównania w Stanach Zjednoczonych współczynnik ten wyniósł w 1960 roku 3,65, a w kraju nad Wisłą „zaledwie” 2,98. Potem zaś nastąpiło ostre nurkowanie.

Dzietność w Korei Południowej jest najniższa na świecie!
Dzietność w Korei Południowej jest najniższa na świecie!; Źródło: National Public Radio, „South Korea has the world’s lowest fertility rate, a struggle with lessons for us all”

Już na początku XXI wieku państwu nad rzeką Han udawało się tymczasowo zdobyć niezbyt zaszczytne miano kraju z najniższą dzietnością na świecie. Z kolei od 2013 roku Korei Południowej udaje się rok w rok bronić tego tytułu. Przy czym, państwu temu nie udałoby się tego osiągnąć, gdyby nie to, że dzietność w Korei Południowej od 2015 roku nieustannie spada. W zeszłym roku współczynnik dzietności w przypadku tego kraju zmniejszył się do zaledwie 0,78, gdzie jeszcze 8 lat temu wynosił on 1,24! Przy czym co warto zaznaczyć, tak niska wartość tego wskaźnika aktualnie jest tak niska, że nawet gdyby z roku na rok się ona podwoiła kraj ten i tak nie byłby blisko osiągnięcia wartości 2,1, która to zapewnia zastępowalność pokoleń (osiągnięcie tego poziomu umożliwia utrzymanie wielkości populacji na niezmienionym poziomie). No dobrze, a co w praktyce oznacza tak niski poziom dzietności?  

Koreańczycy wymrą jak dinozaury i nie będzie komu pracować

Po pierwsze spadek populacji. Zgodnie z najnowszymi prognozami ludność tego liczącego aktualnie prawie 52 miliony państwa spadnie do 2070 roku aż o ok. 16 mln ludzi. Korea Południowa wkroczy na ścieżkę trwałego, negatywnego przyrostu rzeczywistego (sumy przyrostu naturalnego oraz migracji), co z kolei może mieć negatywne konsekwencje dla tak uwielbianego przez Koreańczyków wzrostu gospodarczego. Przynajmniej tak wynika z modelu przygotowanego przez wybitnego ekonomistę specjalizującego się we wzroście gospodarczym Charlesa I. Jonesa. Po drugie zaś niska dzietność w Korei w połączeniu z wydłużającą się oczekiwaną długością życia doprowadzi do zmiany struktury populacji. 

Populacja Korei Południowej będzie się szybko kurczyć
Populacja Korei Południowej będzie się szybko kurczyć; Źródło; Macrotrend, „South Korea Population 1950-2023”

Zobacz także: Co 3. Koreańczyk i Japończyk w przedziale wiekowym 70-74 pracuje zawodowo

Obecnie bezsprzecznie największą część populacji stanowią ludzie w wieku produkcyjnym. W 2021 roku ponad 70 proc. mieszkańców tego kraju miało od 15 do 64 lat. Z kolei już w 2070 roku najliczniejsi będą ludzie w wieku poprodukcyjnym, którzy to będą stanowić niemal połowę populacji. Oznacza to, że współczynnik obciążenia demograficznego osobami starszymi (stosunek grupy ludzi mających ponad 64 lata do ludności w wieku produkcyjnym) wzrośnie z ok. 0,22 w 2021 roku do ponad 1 w 2070 roku. To przeobrażenie azjatyckiego społeczeństwa niewątpliwie spowoduje, że wiele systemów będzie musiało przejść gruntowne zmiany, bądź w innym przypadku przestaną one efektywnie funkcjonować. Choćby, bez odpowiednich reform Koreańczycy będą musieli zadowolić się bardzo niskimi emeryturami. Przy czym, co warto zaznaczyć, te już teraz dosyć łagodnie mówiąc, nie należą do szczególnie wysokich (szerzej tej kwestii przyjrzeliśmy się w artykule zalinkowanym powyżej). 

Dzietność w Korei jest równie mała co podaż mieszkań na tamtejszym rynku

Czym zostało spowodowane tak znaczne zmniejszenie się dzietności w Korei Południowej? Zacznijmy od fundamentów, czyli od kwestii mieszkań. Jak podkreśla ekspertka Małgorzata Sikorska w raporcie zatytułowanym: „Czy zwiększenie dzietności w Polsce jest możliwe?” w przypadku ludzi młodych czynnik ten odgrywa niebagatelną rolę. Nieopierzeni dorośli muszą stanąć na swoim, zanim podejmą decyzję o posiadaniu pierwszego dziecka. 

W przypadku, gdy małżeństwo na przykład ze względu na zatrudnienie na niedający bezpieczeństwa rodzaj umowy (przykładowo w Polsce umowy cywilnoprawne) czy stosunkowo małe zarobki nie może liczyć na kredyt hipoteczny (kwestia wynajmu jest poruszona później) bądź żyję w przeludnionym mieszkaniu (jak ponad co trzeci Polak), istnieje mniejsza szansa na to, że zdecydują się dziecko. Podsumowując, jak możemy wyczytać w raporcie:

Podjęcie decyzji o pierwszym dziecku jest odkładane przede wszystkim przez brak poczucia stabilizacji. Chodzi szczególnie o brak stabilnego zatrudnienia obojga partnerów (i tym samym stosunkowo bezpiecznej sytuacji finansowej) oraz brak stabilnej sytuacji mieszkaniowej. 

Zobacz także: Pomaganie przez państwo w zakupie mieszkania obniża dostępność mieszkań! [BADANIE]

Przy czym, co warto zaznaczyć, pod względem beznadziejności rynku mieszkaniowego Korea Południowa nie ma praktycznie konkurentów. Bardzo dobrze ukazuje to liczba mieszkań przypadających na 1000 mieszkańców. Z danych zamieszczonych poniżej wynika, że w 2013 roku (analitykom OECD nie udało się znaleźć danych dla 2011 roku) na 1000 Koreańczyków przypadało zaledwie 310 mieszkań! Dla porównania wskaźnik ten dla Polski w 2010 roku (analitykom OECD nie udało się znaleźć danych dla 2011 roku), która, jak podkreśla Rafał Trzeciakowski, w 1989 mogła się „pochwalić” najmniejszą liczbą mieszkań w regionie, osiągnął 350. Przy czym warto nadmienić, że na ogół im bogatszy kraj, tym więcej mieszkań na 1000 mieszkańców. Średnia dla OECD wyniosła zaś 444, czyli była aż o 134 większa od wartości osiągniętej przez Koreę. W praktyce zaś tak ograniczona podaż oznacza zarówno stosunkowo wysokie ceny mieszkań, jak i pozostawiające wiele do życzenia warunki mieszkaniowe. 

Liczba mieszkań na 1000 mieszkańców
Źródło: OECD Questionnaire on Affordable and Social Housing (2021), RESH – Structural Housing Indicators – ECB Statistical Data Warehouse (europa.eu) for Italy and Malta.

W Korei Południowej w celu wynajęcia mieszkania trzeba… wziąć kredyt!

Jednakże to nie wszystko, oprócz bardzo ograniczonej podaży dochodzi specyfika tamtejszego rynku najmu. Otóż jak donoszą Samsik Lee oraz Hyojin Choi młody wchodzący w dorosłość Koreańczyk, który na przykład nie chce ograniczyć swojej mobilności kredytem hipotecznym, w celu wynajęcia mieszkania i tak musi wziąć kredyt! W ramach panującego na tamtejszym rynku systemu jeonse (na polski można przetłumaczyć, jako kluczowy depozyt pieniężny) najemca przekazuje landlordowi od 50 do nawet 80 proc. wartości mieszkania w formie depozytu, którym następnie ten drugi obraca i zwraca najemcy w momencie zakończenia umowy (oczywiście bez odsetek). Przy czym standardowo po przekazaniu tych środków najemca w ogóle nie płaci czynszu. W skrócie oznacza to, że wynajem wymaga jedynie nieznacznie mniejszych zasobów finansowych od kupna, w wyniku czego młody Koreańczyk bez zdolności kredytowej nie może tak jak na przykład młody Polak, zamiast kosztownej i ograniczającej swobodę własności wybrać użytkowania.

Zobacz także: Ponad 80% majątku najbogatszych Koreańczyków stanowią nieruchomości

Koreańczycy bardzo cenią sobie wykształcenie, za co płacą wysoką cenę

Inną przyczyną stojącą za tym, iż dzietność w Korei Południowej jest tak niska, jest o ironio czynnik, który sprawił, że kraj ten jest aż tak bogaty. Między innymi ze względu na kulturę (ta jest szerzej analizowana w dalszej części pracy), w której przykłada się ogromne znaczenie do wykształcenia, Koreańczycy długo, dużo oraz sumiennie się uczą. Obecnie żaden kraj na świecie nie może konkurować z tym azjatyckim państwem pod względem wskaźnika zapisów na studia wyższe. Do tego uczniowie z tego państwa osiągają ponadprzeciętnie dobre wyniki z testów PISA. Jak widać na poniższym wykresie, w 2018 roku, jeżeli chodzi o średni wynik z matematyki, nauk ścisłych i czytania zajęli oni 6. miejsce na świecie. Jak wskazywaliśmy w raporcie, to właśnie między innymi dzięki temu państwo to może się pochwalić aż tak wysokim PKB per capita, ale również… niską dzietnością. 

Ranking PISA
Źródło: Facts Maps, PISA 2018 Worldwide Ranking – average score of mathematics, science, and reading

Zgodnie z regresją przeprowadzoną przez Roberta J. Barro oraz Jong‐Wha Lee dla 98 państw w latach 1960-2010 wzrost średniej liczba lat nauki szkolnej prowadził silnie istotnie statystycznie do spadku dzietności. Przy czym zdaniem ekonomistów negatywna zależność między tymi dwoma zmiennymi została spowodowana tym, że im wyższe wykształcenie rodziców, tym ci lepiej zarabiają, tym bardziej kosztowne jest dla nich rezygnowanie z pracy na rzecz wychowania dziecka. Jak możemy wyczytać w książce „Education Matters” ich autorstwa:

Ten negatywny wpływ ogólnej liczby lat nauki na dzietność jest związany z rosnącym kosztem alternatywnym czasu rodziców, gdy ich poziom wykształcenia wzrasta.

Przy czym, zgodnie z ustaleniami badaczy, podobny, a nawet silniejszy efekt na dzietność ma również PKB per capita.

Źródło: OECD, „Private spending on education”

Dzietność w Korei jest niska, ponieważ posiadanie dziecka kosztuje dużo

Do tego, co warto zaznaczyć, tak dobre wyniki edukacyjne Koreańczyków nie biorą się znikąd. Młodzi Azjaci nie radziliby sobie tak dobrze, gdyby nie to, że ich rodzice inwestują w nich znaczne środki. Jak widać na zamieszczonym powyżej wykresie prywatne wydatki na szkolnictwo średnie oraz podstawowe wynoszą 0,36 proc. PKB (średnia OECD 0,33 proc.), a na edukację wyższą 0,94 proc. PKB (średnia OECD 0,5 proc.). Do tego, co warto zaznaczyć, kiedyś pod tym względem Korea odstawała jeszcze mocniej od innych państw OECD, co widać na zamieszczonej poniższej tabeli. Przy czym szacunki te nie biorą pod uwagę środków przeznaczonych na dodatkowe materiał edukacyjne, korepetycje i tak dalej.   

Wydatki na edukację w Korei Południowej
Źródło: Samsik Lee and Hyojin Choi, Lowest-Low Fertility and Policy Responses in South Korea

Zobacz także: Kapitał ludzki: determinant dynamicznego rozwoju polskiej gospodarki

Z kolei zgodnie z wieloma szacunkami, Koreańczycy na nie również przeznaczają niemałe środki. Przykładowo zgodnie z wyliczeniami uwzględniającymi te wydatki z „Education Policy in the Republic of Korea: Building Block or Stumbling Block?” autorstwa Jisoona Lee, łącznie sektor prywatny rocznie wydaje na edukację nawet 7 proc. PKB, co stanowi 25 proc. dochodów rozporządzalnych gospodarstw domowych (szacunki te odnoszą się do końca lat 90. XX wieku). Oznacza to, że urodzenia dziecka wiąże się ze sporymi kosztami, z których poniesieniem mogą mieć problem w szczególności stosunkowo młodzi, dopiero zaczynający swoją karierę zawodową Koreańczycy. 

Albo praca, albo dziecko — dla Koreańczyków wybór jest prosty

Ostatnim i najprawdopodobniej najważniejszym czynnikiem sprawiającym, że dzietność w Korei Południowej jest tak niska, jest kultura pracy, rodzicielstwa i tak dalej. Ta nie tylko stoi za bardzo wysokimi nakładami na edukację, ale również szeregiem innych, negatywnie wpływających na dzietność czynników. Jak podkreślają Samsik Lee oraz Hyojin Choi ze względu między innymi na patriarchalną kulturę, pracodawców niechętnie nastawionych do dzieci w miejscu pracy oraz brak opieki instytucjonalnej nad małymi dziećmi, po narodzinach pociechy ojciec, jak pracował, tak nadal pracuje, a matka całkowicie rezygnuje z pracy. Zgodnie z badaniem przeprowadzonym przez Korea Institute of Child Care and Education w 2018 roku w przypadku aż 40,3 proc. matek narodziny dziecka zaowocowały porzuceniem aktualnego miejsce pracy (w 2009 roku odsetek ten zgodnie z badaniem tego Instytutu wyniósł 24,6 proc.). 

Przy czym znaczną skalę tego zjawiska widać również po wskaźnikach zatrudnienia dla poszczególnych grup wiekowych kobiet (odsetek osób aktywnych zawodowo w populacji będącej w danym wieku). Zamieszczony poniżej wykres przedstawiający te wskaźniki ma kształt litery „M” (przy czym, co warto zaznaczyć, wraz z upływem czasu kształt tego wykresu bynajmniej nie uległ zmianie). Takie jego ukształtowanie wskazuje, że kobiety dołączają do siły roboczej, następnie w wyniku narodzin dziecka opuszczają tę grupę, po czym po jego wychowaniu wracają do pracy. W praktyce oznacza to, że urodzenie dziecka z perspektywy kobiet jest skrajnie nieopłacalne. Jeżeli Koreanka preferuje pracę od posiadania dzieci, zwyczajnie nie zdecyduje się na poród, gdyż ten zmusiłby ją do rezygnacji z tej pierwszej rzeczy. 

Zatrudnienie kobiet w Korei Południowej
Źródło: Samsik Lee and Hyojin Choi, Lowest-Low Fertility and Policy Responses in South Korea

Zobacz także: Najbardziej pracowite narody? Polacy to pracusie. Niemcy wręcz przeciwnie

Równie, a może nawet i bardziej problematyczna jest specyficzna kultura pracy objawiająca się długimi godzinami pracy. Z danych zaprezentowanych poniżej wynika, że Koreańczycy pracują stosunkowo długo. W 2017 roku przeciętny pracownik spędził, wykonując obowiązki zawodowe, aż 2063 godziny. W przypadku Stanów Zjednoczonych wskaźnik ten osiągnął 1757 godzin, Japonii 1738 godzin, a w Niemczech zaledwie 1354 godziny. Co więcej, wskaźnik dla Korei jest znacznie wyższy od tego sztucznie napompowanego, polskiego*. Otóż statystyczny pracownik w znacznie biedniejszym od Korei kraju nad Wisłą w miejscu pracy spędza 2028 godzin.

Przy czym, podobnie jak w przypadku edukacji czynnik ten stanowi jedną z przyczyn bardzo szybkiego wzrostu PKB per capita Korei. Jak pisaliśmy w raporcie:

Dobrze wykształcona i ciężko pracująca siła robocza stała się fundamentem koreańskiego cudu gospodarczego.

Z drugiej strony również jak w przypadku edukacji analizowany stan rzeczy jest jedną z przyczyn stojących za niską dzietnością w Korei Południowej. Będące w tym kraju standardem długie godziny sprawiają, że godzenie pracy i obowiązków rodzinnych jest bardzo trudne. Oznacza to, że wielu Koreańczyków musi wybrać między rodziną a pracą.

Liczba przepracowanych godzin w Korei Południowej
Źródło: Charlie Giattino, Esteban Ortiz-Ospina oraz Max Roser, „Working Hours”

Koreańczycy nie chcą mieć dzieci, więc dzietność w Korei jest niska

Przy czym znaczna część z nich wybiera to drugie, a to ze względu na mające miejsce w Korei zmianę wyznawanych wartości. Mimo tego, że Korea Południowa zdaje się tradycyjnym, konserwatywnym społeczeństwem, jak zresztą wiele innych, azjatyckich państw, aktualnie bardzo małą wagę przywiązuje ona do wartości rodzinnych. Z sondażu przeprowadzonego w tym roku wynika, że zaledwie 4 proc. niezamężnych Koreanek w wieku 20 i 30 lat jest zdania, że małżeństwo i dzieci są niezbędne w ich życiu. Podobnie ma się sprawa w przypadku mężatek. Jak możemy wyczytać w analizie autorstwa Samsika Lee oraz Hyojina Choi: 

Wśród zamężnych kobiet odsetek tych, które zgadzają się z twierdzeniem „posiadanie dziecka jest koniecznością” spadł z 73,71 proc. w 1997 roku do 46,3 proc. w 2012 roku.

Bez ślubu? Jak to tak!!!

Z drugiej strony koreańska kultura została zaskakująca nieelastyczna, jeżeli chodzi o optykę na urodzenie dziecka poza małżeństwem. W wielu rozwiniętych gospodarczo państwach coś, za co kiedyś można było spotkać się z ostracyzmem społecznym, jest obecnie powszechnie spotykanym zjawiskiem, niewzbudzającym większych emocji. Przykładowo w Stanach Zjednoczonych od 1990 roku odsetek urodzeń mających miejsce poza małżeństwem wzrósł z 28 do 40 proc. w 2016 roku.

Zobacz także: Fala rozwodów w Polsce. W ciągu 10 lat liczba rozwodników wzrosła o 50%!

Z kolei w przypadku Francji, która jest pod tym względem prawdziwą rekordzistką, odsetek ten wzrósł z ok. 35 proc. na początku lat 90. do ponad… 63 proc. w 2022 roku! W Korei zaś mimo upływu lat narodziny poza małżeństwem są piętnowane, w wyniku czego są one rzadkością. Choćby odsetek urodzeń mających miejsce poza nim w 2020 roku wyniósł zaledwie 2,5 proc. Przy czym, niska wartość tego wskaźnika nie byłaby problemem, gdyby nie fakt, że coraz więcej Koreanek oraz Koreańczyków nie wchodzi w związek małżeński bądź robi to z perspektywy demografii zbyt późno, co widać na poniższym wykresie. 

Odsetek Koreańczyków niebędących w związku małżeńskim
Źródło: Samsik Lee and Hyojin Choi, Lowest-Low Fertility and Policy Responses in South Korea

Państwo potrafiło podnieść PKB, ale z dzietnością sobie zwyczajnie nie poradziło

Ostatnim winnym opisanego stanu rzeczy pozostaje państwo, które świetnie poradziło sobie z gospodarczymi wyzwaniami, ale na polu demograficznym poniosło niemal całkowitą klęskę. Tamtejsze władze wprowadziły wiele programów mających na celu podnieść dzietność w Korei Południowej. Przykładowo na poziomie lokalnym w życie weszły transfery pieniężne (np. zasiłek na opiekę nad dziećmi, zasiłek na opiekę poporodową, jednorazowe transfery pieniężne za urodzenie dziecka), transfery rzeczowe (Koreańczycy mogli liczyć na otrzymanie suplementów diety, pieluch oraz innych przedmiotów niezbędnych do zaopiekowania się małym dzieckiem), specjalne bony (te Koreańczycy mogli wymienić między innymi na badania noworodka, USG, czy opiekę) oraz kampanie marketingowo-edukacyjne związane z dzietnością. 

Zobacz także: Korea Południowa wprowadza wsparcie finansowe. Celem ograniczenie kryzysu demograficznego

Kyuhyoung Jeong, Jiyeon Yoon, Heeran J. Cho, Sunghee Kim oraz Jihyun Jang postanowili sprawdzić, jak wpłynęły one na dzietność i zgodnie z ich ustaleniami, jedynie liczba wprowadzonych transferów rzeczowych miała istotny statystycznie i dodatni wpływ na dzietność. Sądząc po tych ustaleniach, 200 mld dolarów (tak miliardów, nie milionów), które zdaniem prezydenta Korei Południowej Yoona Suka Yeola miało być w latach 2006-2022 wydane w celu zwiększenia wielkości populacji, poszły w błoto. Z drugiej strony, czy takie wyniki powinni w ogóle zaskakiwać? W jaki sposób opisane tutaj programy były w stanie wpłynąć na przykład na kulturę, która to jak wskazałem w analizie, jest jednym z głównych przyczyn stojących za tym, że dzietność w Korei Południowej jest tak niska! Przy czym, warto zanotować, że słowa odnośnie kosztów polityki prokreacyjnej prezydent analizowanego kraju o ironio powiedział na niedługo przed zapowiedzią o wdrożeniu ichniejszej wersji 500+ (o tym programie i wielkości koreańskich wydatków na podniesienie dzietności dokładniej przyjrzeliśmy się w zalinkowanym powyżej artykule). 

Koreański cud gospodarczy — mimo najgorszych warunków, w Korei Południowej nadal rodzą się dzieci!

Podsumowując, pisząc tę całą analizę, z każdym akapitem coraz mocniej zdawałem sobie sprawę, że zwyczajnie źle postawiłem swoją tezę. W Korei Południowej nie ma miejsca tragedia demograficzna, a prawdziwy cud demograficzny. Biorąc pod uwagę, wszystkie czynniki opisane w tym tekście — między innymi sytuację na rynku mieszkaniowym, wysokie koszty edukacji, kulturę, nieporadność władzy — prawdziwym cudem jest to, że dzietność w Korei Południowej wynosi więcej niż zero!

*Dla ciekawskich. Zestawienie Polski z innymi krajami, korzystając z tego wskaźnika,  prowadzi do mylnego wniosku w postaci — Polacy na tle Zachodu bardzo dużo pracują. W przypadku naszego kraju liczba godzin przepracowanych na pracownika jest taka wysoka między innymi ze względu na bardzo małą popularność pracy na część etatu. Ludzie, którzy na zachodzie pracują, ale nie w pełnym wymiarze godzin, gdyby żyli w naszym kraju, pewnie ogólnie by nie pracowali. Powoduje to, że w przypadku Polski mianownik ilorazu jest znacznie niższy niż na Zachodzie.

Czeski cud demograficzny – mieli najniższą dzietność na świecie, dziś są wzorem do naśladowania [RAPORT OG]

Wszelkie prawa do treści zastrzeżone.

Adam Suraj

Ekonomista zarażony miłością do tej nauki przez Ha-Joon Chang. To on pokazał, że ekonomia to nie są nudne obliczenia, a nauka o życiu społecznym.

Polecane artykuły

Back to top button

Adblock Detected

Please consider supporting us by disabling your ad blocker