Gospodarka

Niski deficyt czy wysoki wzrost? Strefa euro wybrała pierwszą opcje, USA i Chiny drugą

USA i Chiny w nadchodzących latach pozostaną w otoczeniu pogłębionych, wysokich deficytów budżetowych. Z różnorakich powodów, m.in. z potrzeby finansowania wyścigu zbrojeń, stymulowania aktywności gospodarczej (zwłaszcza Chiny) oraz zwiększenia wydatków na transformację energetyczną. Europa zaś właśnie wchodzi w okres tzw. dostosowania fiskalnego, czyli zmniejszenia salda budżetowego w celu utrzymania lub obniżenia długu publicznego po serii szoków. To sytuacja „wypisz, wymaluj” sprzed dekady po kryzysie finansowym i zadłużeniowym. 

Teza, że rygorystyczne, niekoniecznie dobrze przemyślane reguły fiskalne to jedna z najgorszych w dziejach rozwiniętej Europy decyzja polityczna pewnie przez niektórych mogła by być odebrana jako przesada. Ale wydaje się, iż panuje konsensus, że reguła dłużna 60% PKB i deficytowa 3% PKB wyrządziły jak na razie więcej szkód, niż pożytku.

Po kryzysie finansowym nawet nieco zreformowane zasady fiskalne spowodowały, że wiele państw członkowskich UE musiało poddać się konsolidacji fiskalnej, która finalnie pogłębiła spowolnienie, a w Europie Południowej była jedną z przyczyn tzw. podwójnej recesji (Double-Recession). A teraz, gdy Unia Europejska jest w absolutnie kluczowym momencie społecznym, politycznym i ekonomicznym, a wiele fundamentalnych dla rozwoju potrzeb wymaga dużych nakładów m.in. z sektora publicznego, można odnieść wrażenie, że historia zatoczyła koło.

Zobacz też: To będzie największa inwestycja Intercity w Przemyślu! Wiemy, kto będzie wykonawcą

Chociaż zaimplementowano pewne reformy w regułach fiskalnych (wskutek czego krajom z bardzo wysokim długiem publicznym będzie trochę lżej, bo wymagana trajektoria długu publicznego jest mniej stroma, niż gdyby była przy tzw. zasadzie 1/20), to i tak kraje członkowskie UE muszą obniżyć swoje deficyty budżetowe (z pewnymi, krótkookresowymi wyjątkami), bo w innym wypadku każdy „grosz” będzie pod baczną obserwacją KE, a w najgorszym scenariuszu, mogą zostać nałożone sankcje finansowe. Generalnie rzecz biorąc, nowe reguły fiskalne UE dla jednych krajów mogą okazać się nadmiernie restrykcyjne, a dla drugich krajów zbyt luźne.

Tak więc, nadchodzące lata upłyną pod znakiem tzw. dostosowania fiskalnego: głębokie deficyty budżetowe zostaną ukrócone. Wiedzą o tym ekonomiści MFW, którzy prognozują, że saldo fiskalne w strefie euro zwiększy się z -3,5% PKB w 2023 roku do -2,3% PKB w 2028 i 2029 roku. W międzyczasie USA (które mówiąc kolokwialnie „mają w głębokim poważaniu” swoje fiscal rules) utrzymają saldo fiskalne na poziomie około -6 do -7% PKB, a Chiny będą mieć deficyt w wysokości prawie 8% PKB. Ponownie po serii wstrząsów, Europa skupi się na zacieśnianiu polityki fiskalnej, a Stany Zjednoczone i Chiny na budowaniu przewag konkurencyjnych przez narzędzia polityki fiskalnej. Tego, jak takie odmienne podejście przełoży się na stopy wzrostu, nie trzeba nikomu wyjaśniać: niech przemówi wykres poniżej – strefa euro ma rozwijać się w tempie ok. 1%, gospodarka USA osiągnie średnio wzrost w okolicach 2%, zaś Chiny ok. 3,5%.

Zobacz też: Niemcy będą rozwijać się najwolniej na świecie. To duża szansa dla Polski

I nie chodzi o to, aby całkowicie zaprzestać stosowania reguł fiskalnych. Jakieś ograniczenia dla polityków powinny istnieć. W mojej ocenie bardzo ciekawą propozycję reformy reguł fiskalnych przedstawił znany na całym świecie ekonomista O. Blanchard, który wskazuje, że UE powinna zrzec się sztywnych reguł, a przejść na tzw. standardy fiskalne. Jak piszą Blanchard, Leandro i Zettelmeyer w artykule pt. Redesigning EU fiscal rules: from rules to standards:

Projektowanie reguł fiskalnych na poziomie UE jest kwestią odmienną koncepcyjnie od projektowania krajowych reguł fiskalnych. Kraje członkowskie powinny mieć swobodę prowadzenia preferowanej przez siebie polityki fiskalnej, o ile ich zadłużenie jest zrównoważone. Niektóre kraje mogą na przykład chcieć faworyzować przyszłe pokolenia i dążyć do niskiego lub nawet ujemnego długu publicznego, podczas gdy inne mogą zamiast tego chcieć utrzymać dodatni dług. Niektóre kraje mogą chcieć aktywnie wykorzystywać politykę fiskalną do łagodzenia wahań cyklicznych, inne natomiast nie. Wybory te należy pozostawić poszczególnym krajom. Celem reguł lub standardów fiskalnych UE powinno być jedynie ograniczenie niekorzystnych efektów zewnętrznych związanych z zadłużeniem wśród członków poprzez zapewnienie, że zadłużenie każdego kraju jest rzeczywiście zrównoważone, a zasady lub standardy UE powinny nakładać jedynie ograniczenia niezbędne do obsługi zadłużenia.

Nowe reguły fiskalne częściowo odwołują się do propozycji Blanchard’a, bo stosowane jest bardziej zindywidualizowane podejście, a większą uwagę przykuwa się do zdolności obsługi zadłużenia. Ale reguły wciąż są obudowane wokół zasady 3% deficytu budżetowego i 60% długu publicznego, które są nieefektywne. Można mieć obawy, że po raz kolejny Europa wchodzi w czas niepożądanej konsolidacji fiskalnej (austerity), co w kolejnych dekadach może odbić się czkawką, choćby w postaci relatywnie niższej produktywności względem USA. Szkoda.

 

Wszelkie prawa do treści zastrzeżone.

Gabriel Chrostowski

Analityk makroekonomiczny, w wolnych chwilach uprawiający piłkę nożną oraz biegi krótko- i długodystansowe

Polecane artykuły

Back to top button

Adblock Detected

Please consider supporting us by disabling your ad blocker