Niemcy będą rozwijać się najwolniej na świecie. To duża szansa dla Polski
Według prognoz Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW), Niemcy w najbliższych pięciu latach będą jedną z najwolniej rozwijających się gospodarek na świecie. Wolniej rozwijać się będzie jedynie pogrążona w permanentnej stagnacji Japonia. Nasza gospodarka w nadchodzących latach ma rozwijać się średnio w tempie około 3%, co oznacza, że będziemy gonić zachodniego sąsiada.
W najnowszym wydaniu WEO Outlook, które MFW wydaje raz na kwartał pojawiły się ciekawe dane dotyczące bieżących średnich 5-letnich stóp wzrostu realnego PKB. Które kraje mają w najbliższych latach rozwijać się najszybciej? To Gujana, która będzie rozwijać się w tempie aż 11,9% do 2028 roku. Bardzo szybko rosnąć będzie też Mozambik (8,5%) oraz Rwanda (7,3%) czy Etiopia (7,0%). Ale to kraje bazujące albo na dywidendzie surowcowej (np. w Gujanie odkryto nowe złoża ropy, co napędza tamtejszy PKB), albo na szybko rosnącej populacji, co w przypadku afrykańskich państw nie jest pozytywnym zjawiskiem.
Spośród gospodarek o bardziej stabilnych źródłach wzrostu najszybciej rozwijać się będą między innymi Indie (średnio w tempie 6,5%) i Wietnam (też 6,5%). W krajach bliżej naszego regionu, wysokie stopy wzrostu osiągać ma Serbia (4,5%). A jakie kraje będą rozwijać się najwolniej? Tu robi się bardzo ciekawie.
Zobacz też: Lotnisko w Dubaju zamknięte przez powódź! Samoloty niemal pływały po płycie
Stawkę zamyka bowiem Japonia ze średnią dynamiką wzrostu PKB na poziomie 0,45% w latach 2024-2028. Natomiast drugim najsłabiej rozwijającym się krajem są Niemcy, których gospodarka będzie rosnąć w tempie zaledwie 0,66%. Nasz zachodni sąsiad w zasadzie od kryzysu pandemicznego znajduje się w stagnacji, a jeżeli prognozy MFW się zmaterializują, to obecna dekada będzie dla Niemiec tzw. dekadą straconą. Polska na tle świata wypada solidnie ze średnią stopą wzrostu gospodarczego wynoszącą 3,01%. Warto podkreślić, że MFW lubi nie docenić potencjału rozwojowego naszego kraju i zazwyczaj prognozy tej instytucji w stosunku do rzeczywistych wyników odstają zdecydowanie in minus.
Zobacz też: PKB strefy euro byłby wyższy o 4%, gdyby nie wojna i wysokie stopy procentowe
O Niemczech napisano już tak dużo w ostatnim czasie, że nie będziemy po raz kolejny pastwić się nad obecnym i nadchodzącym losem tej gospodarki. Coraz więcej wskazuje jednak, że niemiecki minister finansów Christian Lindner mylił się wskazując, że Niemcy „nie są chorym człowiekiem Europy, tylko potrzebuję kawy” (w oryginale: Sick Man of Europe? Nah, Germany Just Needs Coffee). Gospodarka Niemiec znajduje się w trudnym położeniu: utrzymanie potencjału do dalszego rozwoju jest w zasadzie niewykonalne, jeżeli przez kraj przelewa się potężny szok strukturalny (chińska konkurencja automotive i nie tylko), cykliczny (szok stóp procentowych, które zniechęcają do konsumpcji, a zachęcają do oszczędzania) i – nazwijmy to – strukturalno-cykliczny, czyli kryzys energetyczny, który zmusił gospodarkę do transformacji modelu gospodarczego wcześniej opartego na sprowadzaniu tanich surowców energetycznych z Rosji, a jednocześnie prowadzi się pasywną politykę gospodarczą.